Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ale nie wiecie o jednym...

13.02.2019, Bełchatów - Gdańsk

- Karol, ja nie wiem czy to dobry pomysł... - powiedziałam cicho do brata pakując swoje rzeczy.

- Młoda, w tej chwili przestajesz się mazać i jedziesz. - Acha Karol? A moje uczucia tu się liczą?

- Karol, pomyślałeś może o mnie? O moich uczuciach? - spytałam brata spodziewając się każdej możliwej odpowiedzi.

- No co? Kochasz jego a on ciebie. Co w tym trudnego do zrozumienia? Wsiadasz w autobus, jedziesz z nami do Gdańska i tam mu wszystko mówisz. Taki jest plan i tak zrobisz. - powiedział stanowczo nie pozwalając mi powiedzieć ani słowa. Spakowałam resztę ubrań do walizki i o dziwo bezproblemowo ją dopięłam. Spojrzałam na Karola i smutno się uśmiechnęłam, czego ten nie mógł nie wykorzystać. - Młoda, skończ się mazać i idziemy! - Karol? To na pewno ty?

Wyciągnęłam z kieszeni kurtki telefon i starając się nie rozpłakać wybrałam numer do Tomka i powoli zaczęłam pisać.

Do: Fornal 🙌🏻❤️

Tomek, nie wiem czy mówić Karolowi... To niby mój brat i no, ale ja go nie poznaję.

Od: Fornal 🙌🏻❤️

Powiedz. Jest twoim bratem i ma prawo wiedzieć. Zaraz po meczu, o 23 masz samolot do Krakowa. Odbiorę Cię i wrócimy do szpitala. Okej? A i powiedz Kochanowi

Do: Fornal 🙌🏻❤️

Dobra Tomek, niech Ci będzie. Powiem Karolowi i Kubie. Niech wiedzą. Napiszę Ci potem co i jak.

Powolnym krokiem poszłam z Karolem pod halę Skry spod której wyjeżdżaliśmy. Brat popchnął mnie w stronę Kuby, po czym ścięłam go wzrokiem. Karol podszedł do Kochana i coś mu powiedział, niestety nie słyszałam tego. Kuba spojrzał w moją stronę i wyglądał jakby zobaczył ducha. Na jego twarzy wymalowało się niedowierzanie razem z poczuciem oszukania. Chłopak powolnym krokiem do mnie podszedł i się uśmiechnął.

- A więc to prawda? - spytał opanowanym głosem, jednak wyglądał jakby zaraz miał się rozpłakać. Cholera, tylko nie to.

- Jak widać. Żyję, mam się dobrze. - Kłamstwo. Kolejne kłamstwo. Przecież mu nie powiem że jestem śmiertelnie chora. Jeszcze nie teraz. Albo może wcale? Podczas moich rozmyślań cała ekipa PGE Skry weszła do autobusu, a ja z Kubą zostaliśmy na dworze.

- Zapraszam do środka. - uśmiechnął się najszerzej jak tylko mógł. Jak się okazało jedyne wolne miejsce było akurat z Kubą. Cholera. Chcąc nie chcąc usiadłam z nim i zaczęliśmy rozmawiać. Tak po prostu, o rzeczach mało ważnych. W połowie drogi do Gdańska w autobusie zrobiło się chłodno, więc ubrałam bluzę z Tomka. Wzrok siatkarzy Skry na bluzę Cerradu był po prostu bezcenny. Siedziałam prawie całą drogę wtulona w ramię Kuby, ale nagle stwierdziłam że muszę związać włosy, bo zaczęły mnie denerwować. Przeczesałam kruczoczarne włosy palcami przez co kępka włosów pozostała na obu moich dłoniach. Zignorowałam to, ponieważ było to normalne. Po raz kolejny przeczesałam włosy palcami i związałam je w wysokiego koka na czubku głowy. Kolejne kępki włosów pozostały na moich palcach co nie przeszło Kubie koło nosa.

- Co się dzieje? - wyszeptał prawie niesłyszalnie.

- Kuba.. Ja... - nie byłam w stanie wykrztusić z siebie ani słowa.

- Spokojnie kochanie, jestem tutaj. - blondyn przyciągnął mnie do siebie i utulił. - Co się dzieje księżniczko? - mówił tak czule i spokojnie, że wszystkie problemy odchodziły na bok.

- Kuba, to jest... - wzięłam głęboki wdech i wystrzeliłam jak rewolwer - to jest spowodowane białaczką. - po policzkach Kochana spłynęły łzy, które szybko wytarłam. - Ale Kuba, to trzeba traktować jak grypę, przejdzie mi. - wcale nie. Choroba jest już na tyle zaawansowana, że to są miesiące. Wtuliłam się w ramiona chłopaka i płacząc zasnęłam.

choroby nowotworowe to najgorsze co może istnieć. najgorsze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro