Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzień 14 - Rozwiązanie [PolBel]

Oto PolBel dla Marusou-sama. Human AU! Dzieje się w zaborze austriackim przed powstaniem Autonomii Galicyjskiej.

- Natalia! Natalia!

Młody chłopiec podniósł z ziemi kolejną baryłkę ziemi i rzucił nią w ścianę budynku. Cicho powiedział:

- Natalia! Natalia! Chodź!

Po chwili z zasłoniętego okna wyjrzała do niego dziewczynka. Jej blond włosy, spływały na ramiona, wyjątkowo nie były przykryte chustką.

- Co, Łukasiewicz?

Mówiła to znudzonym tonem, spoglądając na chłopaka.

- Idziesz się przejść? - pytał chłopak.

Dziewczynka prychnął pod nosem i odeszła z widoku. Po chwili jednak wróciła, dzierżąc w dłoni starą chustę, która narzuciła na ramiona. Wspięła się na parapet i z gracją zeskoczyła z niego.

- W końcu. Tyle się dobijałem, bałem się, że obudziłem twojego brata.

Natalia ziewnęła, otulając się materiałem za dużej koszuli. Razem zaczęli zmierzać dróżką w kierunku pobliskiego lasu.

- Ivana nie ma dziś w domu. Pojechał z przyjaciółmi szukać pracy w mieście.

Chłopczyk kiwnął głową.

- Ciekawe czy coś znajdą.

- Jeśli nie, ojciec powiedział, że zabije go. To dużo kosztowało. I tata był bardzo zły.

Łukasiewiecz pokiwał głową. Wielu młodych ludzi chciało uciec stąd. Brat Natalii podobnie, tyle że on razem z kolegami naprawdę jeździł po miastach.

- Twój brat sam zarobił?

- Nie. Pracował ostatnio sporo, ale rodzice i tak musieli dołożyć. Musieli wziąć pożyczkę i dać zboże pod zastaw.

Feliks kiwnął głową. Zbliżała się jesień, rodzina dziewczyny i tak miała kłopoty finansowe, a strata zboża przed zimą pogrążyłaby ich całkowicie.

- Niedługo będzie coraz zimniej. Będę w nocy przychodził. Wezmę buty taty! - zawołał z entuzjazmem Łukasiewicz.

Natalia spojrzała na niego krzywo. I usiadła na ziemi pod lasem.

- Ja nie będę mogła wychodzić - mruknęła dziewczyna.

Chłopiec spojrzał na nią zdziwiony i zapytał:

- Niby czemu?

- Rodzice chcieli mnie wydać za mąż. Brakuje pieniędzy. Nie stać ich na utrzymanie mnie. Sprzedadzą kury. Muszą mieć posag, bo nikt mnie nie chce bez posagu.

Natalia przymknęła oczy. Światło księżyca podkreślało jej zapadłe policzki. Była ostatnio bledsza niż zwykle.

- Przecież masz jedenaście lat! - zawołał oburzony chłopiec.

- Rodziców nie przekonuje to. Mój brat też protestował, ojciec powiedział, że jak jest taki mądry, to niech jedzie sam szukać pracy. No i pojechał.

Feliks prychnął pod nosem.

- Jest aż tak źle? - zapytał niepewnie.

Dziewczyna kiwnęła głową. Była dziś bardziej milcząca i smutna niż zwykle. Chłopiec przypomniał sobie, co matka mówiła o takich osobach, one są głodne. Łukasiewicz nie rozumiał tego, on też nie jadł dużo, ale nigdy nie tracił pogody ducha.

- Wiesz, że może cię nie wydadzą. Twój brat może znajdzie pracę... A twoja siostra?

Jekaterina była starsza od Natalii o cztery lata, miała już męża i mieszkała z nim.

- Wydała na aniołki*1* - mruknęła dziewczynka. Okręcając głowę chustą.

Feliks zmarszczył jasne brwi.

- A jakbym ja został twoim mężem?

Dziewczynka prychnęła.

- Mama mi mówiła, że mąż musi być starszy, by zapracować na żonę.

- Umiem orać, siać i zbierać - zarzekał się chłopiec.

Natalia oparła głowę o pień drzewa. Patrzyła na swoje bose, brudne nogi.

- Nie. Nie można - powtórzyła głośno. - Ojciec mówił, że to ktoś inny musi być. Mój brat proponował ciebie.

Feliks zdziwił się niebywale. Ivan go przecież nie lubił.

- Czemu stwierdził, że ja?

- Bo mówił, że powinnam mieć, kogoś kogo lubię.

Chłopiec zarumienił się, spuszczając wzrok.

- A on? Twoi rodzice nie każą mu znaleźć żony?

- Nie. Bo ojciec mówi, że synową trzeba karmić. A my mamy problemy. Lichwiarz*2* bierze dużo w zastaw.

Feliks pokiwał głową. Ludzie musieli żyć szybko. Nie rozumiał jednak tego tempa.

- Nie chcę mieć męża - powiedziała dziewczyna.

Natalia była pod tym względem dziwna. W końcu wiele panien rozglądały się za mężczyzną, który pomoże im w ich beznadziejnej sytuacji.

A ona wcale. Wolała głodować niż wziąć ślub.

- Może z mężem byłoby ci lepiej...

- A co jeśli gorzej?

Feliks przygryzł wargę w zamyśleniu. Nikt nie mógł przewidzieć.

- Rodzice mówili, że on jest ze wschodu. Tam podobno jest jeszcze więcej chorób.

Łukasiewicz słyszał, że dalej jest dużo zaraz. Podobno cholera wybuchała co rok.

- Nie ma innego rozwiązania?

- Rodzice mówią, że nie. Brat szuka. Ja szukam.

Feliks pokiwał głową. Nie chciał ,by jego przyjaciółka wychodziła za mąż.

- Jest późno - powiedziała dziewczyna. - A jutro trzeba kończyć żniwa.

- Tak. Mam nadzieję, że będzie inne rozwiązanie. Choć. Na razie cię odprowadzę, bo jeszcze cię wilki zjedzą. A tylko tobą się nie najedzą.

- Nie zjedzą mnie. Obronię się - powiedziała Natalia, przy tym pokazała mu sierp, który miała ukryty pod chustką.

- Zaczynam się ciebie bać - roześmiał się chłopiec.

Dziewczyna wstała i podała Feliksowi dłoń, ten ją chwycił i wstał. Pogłaskał ją po głowie. Jak zwykle.

- Wymyślę coś - rzucił chłopak wesoło.

Jego towarzyszka tylko kiwnęła niepewnie głową.

Razem wrócili pod jej dom. Dziewczyna wydawała się zamyślona. Niepewnie stanęła na palcach i pocałowała chłopca w policzek. Ten tylko stał zarumieniony, nie rozumiejąc nic.

Natalia podeszła do okna, na które się sprawnie wdrapała i przecisnęła przez nie.

Chłopak zastanawiał się, jak mógłby jej pomóc.

Następnego dnia z wielkim trudem uderzał cepem w zboże. Patrzył, jak oddziela się ziarno od łusek, aż nagle przerwał mu jego ojciec:

- Ktoś przyjechał wozem do Braginskych.

Feliks zaaferowany uniósł głowę. Faktycznie pod domem dziewczyny stał wóz. Jednak równie szybko odjechał.

Chłopiec nie przejął się tym. Ludzie często przyjeżdżali i odjeżdżali.

Jednak jego szok był ogromny, gdy pod wieczór ktoś zapukał do ich drzwi. Łukasiewicz w tym czasie jadł kaszę i planował wymknięcie się do Natalii.

Jakie było jego zdziwienie, gdy do ich drzwi pukał starszy brat dziewczyny. Ivan z trudem łapał oddech i widząc go, szybko wyrzucił:

- Wiesz, gdzie jest moja siostra?

Chłopiec pokręcił głową. Czuł się źle z tą świadomością.

- A co się stało?

- Nigdzie jej nie ma. Rodzice nic nie wiedzą.

Feliks poczuł się zdumiony, przecież dziewczyna nie mogła rozpłynąć się w powietrzu.

- Szukałeś wszędzie? - pytał chłopiec - Ona mogła, gdzieś pójść. Była załamana wizją ślubu.

Ivan pokiwał głową, ale nagle wyraz jego twarzy zmienił się w przerażenie.

- Co się stało? - zapytał Łukasiewicz.

- Jakiś mężczyzna wokół niej się kręcił. Ktoś wspomniał dziś o wozie pod moim domem.

Feliks zdumiał się. To było dziwne.

- Kim on był?

- Nie wiem. Mówił coś, że pomaga biednym dziewczynom.

Chłopiec poczuł się dziwnie. Nie rozumiał, gdzie i dlaczego zniknęła jego przyjaciółka. Czy ona to planowała? Gdzie jest?

W statku płynącym do Ameryki, jego przyjaciółka sama siebie pytała, czy dobrze zrobiła, uciekając stamtąd. Podczas długiej podróży zaczęła tęsknić.

Często w środku nocy dziewczynie zdawało się, że słyszy, jakby ktoś ją wołał i uderzał grudką ziemi w okno.

Chciałaby. Wolałaby usłyszeć to niż zwykły wiatr.

Dziewczyna w końcu zgodziła się na podróż po nowe życie, nieważne, jakiej miało być one jakości.

Żałowała jedynie, że nie płynęła z kimś.

*1* Tak zwane Fabryki Aniołków - ówczesna forma pozbywania się niechcianego dziecka, którego nie można było wykarmić.

*2* Lichwiarz osoba odpowiedzialna za pożyczki.

Przepraszam za tekst. Nijak nie wyszedł. Klimatu nie oddałam. Plany przerosły czas i możliwości.

Stwierdziłam, że taka dziecięce zauroczenie jest lepsze od dojrzałego romansu. Cóż ostatnio ponowie zaczęłam czytać "Dziewczynę z sąsiedztwa" i mnie natchnęło.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro