Wiersz dziewiąty
Bestia
Tak wiele łez, kropli pełnych żalu
spływa mi po twarzy tak boleśnie pomału.
Myślę, że są dla mnie ulgą od cierpienia.
Pokazują, że mimo wszystko nie jestem z kamienia.
Oskarżasz mnie o to, że wciąż powstają?
To przecież twoja wina, że nie przestają.
Trochę twoja i moja, trochę wszystkich ludzi,
i tego potwora, co się we mnie budzi.
Bestii karmiącej się smutkiem i nadzieją,
witającą coraz częściej w moim życiu beznadzieją.
Jest jeden sposób na powstrzymanie tej zmory,
by ją pożegnać na zawsze, nauczyć pokory.
Lecz zanim to zrobię chcę spojrzeć na świat,
bo później będę go oglądać zza śmierci krat.
Żegnaj więc słońce, żegnajcie kwiaty.
Ludzie pewnie nawet nie odczują tej straty
będącej ostatnim uderzeniem serca mego
i odejściem moim do ognia piekielnego.
~-~
Mam wrażenie, ze coraz mniej osob tu jest :c Moze jakis komentarz? Slicznie proszę 💞
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro