Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pociąg


Westchnąłem z ulgą czując ruch pociągu. Dwie minuty i odjechałby beze mnie. Wzdrygnąłem się na myśl o kolejnym oczekiwaniu i umościłem wygodnie na siedzeniu. Był przepiękny wieczór. Temperatura w końcu opadała i po tak upalnym dniu miałem ochotę otworzyć okno i cieszyć się przyjemnym chłodem. Ciszę przerywało tylko równomierne stukanie pociągu i męski śmiech dobiegający gdzieś z dalszego przedziału. Było tak spokojnie i błogo, jakby podróż miała się nigdy nie zakończyć. Jakbym do końca życia miał cieszyć zmysły tym doświadczeniem. Resztkami słońca wpadającymi przez przybrudzoną szybę, zapachem kurzu i tym usypiającym stukotem. Do tego udało mi się trafić na pusty przedział, dlatego mogłem rozłożyć wygodnie nogi na siedzeniu naprzeciwko. Oczywiście zdjąwszy wcześniej buty, nie chciałem w końcu pobrudzić czerwonego obicia fotela. Z uśmiechem sięgnąłem do plecaka i wyciągnąłem kanapkę z szynką. Zapach wędzonki rozniósł się, gdy tylko odwinąłem folię. Coś pięknego. Dostałem ją od brata po ostatnim wędzeniu, nie znalazłbym lepszej w żadnym markecie. Nagle uświadomiłem sobie, że nie jestem głodny. Co prawda mięso pachniało smakowicie, jednak czułem, jakbym dopiero co zjadł porządny posiłek. Spróbowałem przywołać w pamięci kilka ostatnich godzin, by przypomnieć sobie co zjadłem, jednak z przerażeniem odkryłem pustkę. Nie pamiętałem. Ostatnie wspomnienie dotyczyło wyjazdu do pracy, więc sądząc po zachodzącym słońcu, luka obejmowała kilkanaście godzin. Co się wtedy działo? I gdzie ja właściwie jadę? Miły nastrój prysnął niespodziewanie i zastąpił go kiełkujący we mnie niepokój. Gdzie ja jadę? Co działo się przez cały dzień? Pospiesznie założyłem buty i zapakowałem kanapkę. To pewnie tylko przemęczenie, jednak wrażenie, że coś tu jest nie tak, nie chciało zniknąć. Wręcz przeciwnie, nasilało się z każdą chwilą. Zarzuciłem na siebie plecak i wyjrzałem za okno. Zastygłem. Nie było tam niczego. Jakbyśmy jechali przez niesamowicie gęstą, mlecznobiałą mgłę. Nie wyłaniały się z niej żadne kształty, nie sposób było zobaczyć słońca. Tylko pustka. Cofnąłem się w stronę drzwi, nadal nie wierząc w to, co widzę. Mam omamy. To nie jest rzeczywistość. Odwróciłem się i w panice złapałem za klamkę, chcąc jak najszybciej wydostać się na korytarz, by porozmawiać z konduktorem. Razem ze mną ze swoich przedziałów wysiadło jeszcze kilka osób, tak samo przerażonych jak ja. Zanim ktokolwiek zdążył powiedzieć choć słowo,z głośników popłynął komunikat

-Drodzy pasażerowie, za chwilę dojedziemy na waszą stację.

Zmarszczyłem tylko brwi i nagle straciłem ochotę do zadawania pytań. Jak widać pozostali również, bo żadne z nich nie powiedziało nic, aż do zatrzymania pociągu i otworzenia drzwi.

To było dziwne. Moje uczucia były zupełnie obce.

Jakby ktoś włączał je kiedy zechce, usypiał, gdy są zbędne.Nie wiedząc co lepszego miałbym zrobić wysiadłem wraz z resztą pasażerów.Kiedy tylko postawiłem nogę na dworcu wspomnienia uderzyły mnie, powalając na kolana.Oparłem dłonie na ziemi dysząc ciężko, próbując przełknąć łzy.

A więc tak wygląda śmierć. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #opowiadania