Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Ojciec chłopca wyszedł jakiś czas temu, a siostra nocowała tego dnia u przyjaciółki, z tego co powiedział Peter.  To dobrze, im mniej takich scen widzi tym lepiej. Nawet, jeśli nie do końca rozumie, co się dzieje. 

Mogąc swobodnie poruszać się po domu, zeszłam po lód. Tym razem miałam czas, by spokojnie rozejrzeć się po wnętrzu. Minęłam piękny, nowocześnie urządzony salon. Beżowe kanapy stały na środku pokoju, otaczając szklany stolik kawowy. Na ścianie wisiał telewizor. Prawdopodobne droższy niż mogłabym przypuszczać. Obok była jadalnia. Duży, drewniany stół, wokół niego białe krzesła. Cały wystrój domu utrzymywany był w tych samych kolorach- białym i beżowym. Po wnętrzu widać było, że właściciele to bardzo zamożni ludzie. W końcu trafiłam do kuchni. Wzięłam tylko lód z zamrażalnika i wróciłam szybko do Petera.

- Proszę- powiedziałam, podając przyjacielowi woreczek. Podziękował cicho i przyłożył do obolałego policzka. Jakiś czas temu wysłałam mamie wiadomość, że poszłam do koleżanki. Nie była zadowolona, że wyszłam tak późno, ale bardziej nie chciała, żebym siedziała sama w domu. 

Obiecałam Peterowi, że nikomu nie powiem, o tym co się dzieje w jego domu. Twierdził, że i tak nikt mu nie uwierzy, a ojciec będzie bardzo zły. Miałam wrażenie, że czasem już sam zaczynał się w tym wszystkim gubić. Może to dlatego, że przestawał wierzyć, iż sam jest winny agresji ojca. Jednak słowa powtarzane nam tak długo, zapadają w pamięć... Dlatego sam nie wiedział, czego chce, jak postąpić. Kiedy już chciał pomocy, widział, że to, co robi jego ojciec, jest złe, nagle wracało do niego przekonanie, że sam jest sobie winien.

Ale nie dziwiłam mu się, że nie myślał logicznie. Tak wiele przeszedł.

Jego mama odeszła, ojciec się nad nim znęcał fizycznie i psychicznie.... A ja nie wiedziałam, jak mogłam mu pomóc.

Chciałam, chociaż poprawić mu humor, więc zaczęłam żartować. Wkrótce Peter do mnie dołączył i wygłupialiśmy się razem, dopóki nie zadzwoniła moja mama. Chciała, żebym wracała już do domu i zaproponowała, że po mnie przyjedzie. Było już późno, więc się zgodziłam. Podałam jej adres i się rozłączyłam. Miałam nadzieję, że przyjedzie, zanim ojciec Petera wróci i będę mogła wyjść niepostrzeżenie. 

- Moja mama powinna niedługo być. Będę się już zbierać- odezwałam się. Nie chciałam zostawiać tu Petera samego, ale nie mogłam nic zrobić.

Chłopiec kiwnął smutno głową. Wstał, żeby odprowadzić mnie do drzwi. Nie odzywając się, zeszliśmy na dół. Kiedy już trzymałam dłoń na klamce drzwi wyjściowych, Peter się odezwał.

- Wendy?

-Tak?- zatrzymałam się.

- Dziękuję ci. Nie masz pojęcia, jak dobrze jest mieć kogoś bliskiego, bo tak długim czasie.

- Myślę, że mogę to sobie wyobrazić- uśmiechnęłam się smutno. Pożegnaliśmy się i wyszłam. Moja mama właśnie podjechała, więc pobiegłam do samochodu. Mama próbowała się czegoś ode mnie dowiedzieć, o mojej nowej koleżance, ale szybko zmieniłam temat.

Kiedy tylko weszłam do pokoju, rzuciłam się na łóżko i od razu zasnęłam, wykończona nadmiarem wrażeń. 

Następnego dnia wstałam dosyć wcześnie, mimo że zaczął się weekend.  Mama tylko w niedziele nie pracowała, więc pewnie już była w biurze.  Myśląc o tym, jak ma się Peter, zeszłam na dół. Tata właśnie robił śniadanie.

- O, dobrze, że już wstałaś- powiedział, nakładając mi naleśniki na talerz. Kiedy zjadłam, pobiegłam do pokoju się ubrać. Tata zajął się jeszcze jakąś papierkową robotą, więc stwierdziłam, że zajmę się lekcjami. 

Kończyłam już ostatnie zadanie, kiedy usłyszałam pukanie w okno. Na początku wydawało mi się, że się przesłyszałam, więc je zignorowałam. Ale gdy znów się powtórzyło, wstałam i niepewnie rozsunęłam zasłony. 

Peter.

Wpuściłam go do środka. Był bardzo przejęty.

- Peter, co tu robisz? Coś się stało?- zapytałam. Chłopiec spojrzał na mnie. W jego oczach widziałam smutek, złość i coś jeszcze, czego nie potrafiłam nazwać.

- Wendy, chyba zrobiłem coś naprawdę złego...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro