Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Peter gestem pokazał mi, bym go wpuściła. Otworzyłam okno i odsunęłam się, robiąc miejsce chłopakowi. Ten zwinnie wślizgnął się do mojego pokoju i zamknął za sobą okno.
- Co ty tu robisz?-zapytałam.
Peter uśmiechnął się i odpowiedział.
- Stęskniłem się. Byłem w pobliżu i...
- Peter...
- No dobrze.- Uśmiech zniknął mu z twarzy. Wahał się przez chwilę czy powiedzieć mi prawdę, po czym wydusił.-Czy mógłbym u ciebie przenocować? Tylko ten raz.
Dopiero się poznaliśmy, a on chciał u mnie nocować? To dziwna prośba. On sam był dziwny... Ale jego oczy... były jeszcze smutniejsze niż wtedy, gdy go poznałam. Wydawał się też zdesperowany, chociaż na pewno by mi się do tego nie przyznał.
- Moja mama się nie zgodzi...
- Więc nie musi o tym wiedzieć.
- Nie chcę jej okłamywać.
- Oh, to nie będzie kłamstwo.-Nagle się rozpromienił.- Zagramy w grę. "Schowaj Petera przed mamą"?
- Niech będzie -zaśmiałam się. Peter uśmiechnął się jeszcze szerzej. Tym razem nawet jego oczy się uśmiechały.
Chłopiec rozejrzał się po moim pokoju. Jego wzrok zatrzymywał się na pluszakach rozsianych po całym pokoju. Wydawał się rozbawiony.
- Twój pokój jest naprawdę uroczy- powiedział w końcu.
- Jest jak moja dusza...- zaczęłam dramatycznym głosem, łapiąc się za pierś.- Cały różowy.
Peter się roześmiał. Wskoczył na moje łóżko i usadowił się wygodnie.
- Wiesz, całkiem tu...- zaczął, jednak przerwało mu skrzypienie drzwi.
- To na pewno moja mama lub tata. Musieliśmy ich obudzić. Szybko, schowaj się- zarządziłam i wepchnęłam Petera do szafy. Nie było tam wiele miejsca, ale miałam nadzieję, że chłopiec wytrzyma. W chwili, gdy zamknęłam szafę, uchyliły się drzwi mojego pokoju.
- Z kim rozmawiasz, skarbie?-zapytała zaspana mama.
- Oh, ja tylko dyskutowałam z... moim misiem, Panem Puchatkiem. Obudziliśmy was?
Mama rzuciła mi zrezygnowane spojrzenie.
- Idźcie już spać, dobrze? Pamiętaj, że jutro musisz wcześnie wstać do szkoły.
- Pamiętam mamo. Zaraz pójdziemy. Dobranoc.
- Dobranoc.
Kiedy mama zamknęła za sobą drzwi, odetchnęłam z ulgą. Po chwili z szafy wyleciał Peter, uśmiechając się, jak zawsze.
- Za tą akcję dostajesz 5 punktów. - Widząc mój pytający wzrok, dodał- no w naszej grze.
Roześmiałam się, rozumiejąc już o co mu chodziło.
- Mama ma rację. Chodźmy już spać.
- Niee, jeszcze chwilę. Proooszę.
- Nie, już późno -mówiłam nieugięcie.
Peter westchnął cicho, ale dłużej nie dyskutował. Zrobiliśmy mu posłanie na podłodze z koców i pościeli, które znaleźliśmy w szafie. Oddałam mu jeszcze jedną poduszkę. Kiedy Peter się położył i stwierdził, że jest mu wygodnie, zadowolona zgasiłam światło i również położyłam się do łóżka. Zostawiłam jedynie zapalną małą lampkę, gdyż nie lubiłam spać w zupełnym mroku.
- Wendy, śpisz?-zapytał po chwili szeptem Peter.
- Nie
- O czym marzysz?
Trochę zdziwiło mnie to pytanie, jednak po chwili zastanowienia odpowiedziałam.
- Chciałabym już na zawsze pozostać dzieckiem.
- Dlaczego?-zapytał zaintrygowany.
- Bo tak jest po prostu łatwiej. Moja mama jest zawsze zmęczona po pracy, nigdy nie ma czasu. Tata ciągle przejmuje się brakiem pieniędzy. Nie chcę tego...
- Rozumiem. Nawet nie wiesz, jak bardzo cię rozumiem... Dobranoc, Wendy.
Jednak już nie słyszałam, co mówił Peter. Zasnęłam...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro