Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8. Walka o życie.

/Anna/

Po tym jak Wiktor poprosił bym pojechała ze swoim zespołem pod pewien adres. Zastanawiało mnie o co chodziło Wiktorowi. Od razu tam pojechałam z Martyną i Miśkiem pod dany adres. Po drodze Wiktor powiedział mi przez radio, że Nowy ma 40% szans na przeżycie. Powiedział jeszcze, że to Nowy chciał bym pojechała tam ze swoim zespołem.

-Martyna plecak i monitor.- Powiedziałam biorąc torbę.- Misiek zostań dla pewności.- Powiedziałam i poszłam z Martyną do drzwi. Zapukałam do drzwi, a po chwili otworzyła nam ta piosenkarka. Jak dobrze pamiętam Maryna.

-Coś się stało?- Spytała się trzymając rękę na brzuchu.

-Tak. Ja i moja koleżanka przyjechałyśmy do pani za prośbą naszego kolegi.- Powiedziałam gdy kobieta nas wpuściła. Poszłyśmy do salonu. Zaczęłam prowadzić wywiad z pacjentką.

-Nie rozumiem za bardzo. Czyli mój mąż poprosił by panie przyjechały mnie zbadać?- Spytała się kobieta gdy Martyna zbierała parametry. Zaskoczyło mnie trochę to, że nazwała Nowego mężem.

-Owszem. Ma dziś urwanie głowy podczas wezwań, a strasznie się o panią martwił.- Powiedziała Martyna gdy na twarzy naszej pacjentki pojawił się lekki uśmiech.

-Gabryś cały czas jest taki. Od kąt zaszłam w ciąże stara się by mi i dzieciom nic się nie stało.- Powiedziała Maryna. Nie mogłam jej powiedzieć, że Nowy może umrzeć.- Auć... C-Chyba maluchom zaczyna się śpieszyć na świat.- Powiedziała kobieta kładąc się na kanapie. Zbadałam ją ginekologicznie. Zaczęła się akcja porodowa.

-Misiek przynieś zestaw porodowy.- Powiedziałam przez radio.

-Wybraliście już imiona dla dzieci?- Spytała się Martyna trzymając pacjentkę za rękę.

-Tak... Synka nazwiemy Wiktor. Gabryś tak chciał, a córeczkę Ania.- Powiedziała nasza pacjentka gdy spojrzałam na Marynę która spojrzała na mnie z uśmiechem. Po chwili przybiegł Misiek przyniósł zestaw porodowy.

/Wiktor/

Gdy Nowy odleciał przez wybuch bomby na kilka metrów od razu podbiegłem do niego z Piotrkiem i Kubą. Nowy był nieprzytomny, a w szyje miał wbity na prawdę wielki kawałek bomby. Oddychał ale słabo. Kuba zdjął Nowemu kamizelkę którą założył mu saper. Następnie przełożyliśmy go na nosze. Zaczęliśmy jechać w stronę karetki. Gdy leżący na noszach Nowy był w karetce, a Kuba już odpalił silnik Nowy się zatrzymał. Od razu zacząłem uciskać klatkę piersiową Gabrysia.

-Kuba nie jedziemy do szpitala! Zatrzymał się!- Krzyknął Piotrek gdy Kuba wyłączył silnik. Po około 15 minutach nadal Nowy był przez nas reanimowany.

-Analiza.- Powiedziałem patrząc na Piotrka.

-Nadal nic.- Powiedział Piotrek patrząc na monitor. Kuba przejął ode mnie uciskanie klatki piersiowej.

-Mam bardzo ważny komunikat dla młodego taty.- Usłyszałem głos Ani w radiu, a po chwili zacząłem słyszeć płacz dzieci w radiu. Spojrzałem na monitor.

-Wrócił. Kuba gaz do dechy.- Powiedział Piotrek. Kuba od razu pobiegł za kierownice. Po chwili ruszyliśmy. Wiedziałem, że Nowy nadal jest w stanie zagrożenia życia. Kiedy docieraliśmy do szpitala Nowy się obudził. Widziałem w jego oczach strach i przerażenie. W szpitalu od razu zabrali go od razu na blok. Wiedziałem, że jak wyciągną odłamek bomby z szyi Nowego może stracić głos albo gorzej. Cały czas czekałem pod salą operacyjną.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro