Rozdział 4. Wolne.
/Gabriel/
Minął już miesiąc od kąt mama powiedziała mi, że bierze ślub. Ale jeśli chodzi o mój ślub z Maryną to wszystko jest zrobione. Między innymi ja i Maryna bierzemy kościelny ślub ale będziemy musieli to ukryć przed fanami Maryny i dziennikarzami. Obecnie wracałem z Górą i Martyną z wezwania.
-Te dzieciaki powinny wiedzieć, że karetka jest dla osób z zagrażaniem zdrowia lub życia.- Powiedział wkurzony doktor Góra. Nie odpowiedziałem. Byłem skupiony na prowadzeniu karetki. Tak jakby. Myślałem o moim jutrzejszym ślubie z Maryną. Musiałem pójść do Kuby i prosić go o miesiąc wolnego. Penie się zdziwi, że proszę go o wolne. Gdy zaparkowałem karetkę na parkingu. Miałem wyjść z karetki ale zadzwonił mój telefon. Wyjąłem go z kieszeni spodni roboczych. Bałem się, że to Maryna. Ale okazało się, że dzwoni do mnie... Moja mama. Poszedłem na ławkę niedaleko bazy i nie pewnie odebrałem.
-Synku wracaj do domu spakowany. Postanowiłam z Alejandrem, że zabierzemy cie ze sobą do Hiszpanii.- Na słowa matki byłem mocno wściekły.
-Nie ma synku! Nigdzie z wami nie jadę! Mam was gdzieś! Dajcie mi święty spokój!- Wykrzyczałem i rozłączyłem się. Ze złości rzuciłem mocno telefonem o chodnik.
-Nowy co się dzieje?- Usłyszałem głos Kuby za sobą. Spojrzałem na niego.
-O Kuba sprawę mam.- Powiedziałem biorąc zepsuty telefon z ziemi.
-Emm ok.- Powiedział Kuba po czym poszedłem z nim do jego gabinetu. Kuba usiadł za biurkiem, a ja stałem.- Więc o co chodzi?- Spytał się Kuba.
-Mogę dostać wolne na miesiąc?- Spytałem patrząc na niego. Na twarzy Kuby pojawiło się zaskoczenie.
-Jasne pewnie ale... Jaki jest powód?- Na pytanie Kuby zacisnąłem ręce w pięści.
-Sprawy rodzinne.- Powiedziałem patrząc na niego.
-No ok...- Chciał coś dodać ale ja mu przerwałem.
-Dzięki Kuba.- Powiedziałem szybko i wyszedłem z pomieszczenia. Poszedłem do szafki. Wziąłem swoje ciuchy. Przebrałem się szybko. Po czym wybiegłem z szatni. Pobiegłem do sklepu z garniturami gdzie czekał mój garnitur. W ziałem go i poszedłem do sklepu z elektroniką. Kupiłem nowy telefon. Po powrocie do domu zapisałem sobie numer mojej narzeczonej i Kuby. Po chwili przyszła Maryna. Miałem już pomysł gdzie wyjedziemy na miesiąc miodowy. Dziś chciałem jej o tym powiedzieć.
-Hej kochanie.- Powiedziała całując mnie w policzek. Uśmiechnąłem się.
-Cześć skarbie. Mam niespodziankę.- Powiedziałem wyciągając bilety do Grecji. Maryna rzuciła mi się na szyje szczęśliwa.
-Na prawdę? Miesiąc miodowy w Grecji? Ale jak ty to...- Nie dałem dokończyć narzeczonej.
-Okazało się, że mój kolega z dzieciństwa tam mieszka. Od niego mam te bilety. Widziałem się z nim wczoraj.- Powiedziałem całując narzeczoną. Wieczorem zabrałem ją na kolacje, a potem spędziliśmy wspaniałą noc.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro