Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19. W otoczeniu zakochanych

— A gdzie zgubiłaś Neila? — zainteresował się Simon.

Akurat przechodził przez park, kiedy zauważył Melissę obserwującą ptaki. Nietrudno było ją rozpoznać - już z daleka widział jej czarne ubrania.

Melissa skończyła Akademię, więc teraz musiała odbyć rok poza Idrisem, by zintegrować się z Nocnymi Łowcami z Instytutów. Dlatego teraz Simon zobaczył ją w Nowym Jorku.

Szatynka spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko.

— Poszedł na randkę z Ciarą — odparła konspiracyjnie.

— O, to fantastycznie — zauważył wampir. — Uważam, że dobrana z nich para. Widać, że się kochają i w ogóle...

— Ja też tak uważam — odpowiedziała Melissa. — Ciara nieraz mi mówiła, że przy Neilu czuje się bardzo bezpiecznie. A on zawsze tak się o nią troszczy i chce ją chronić... — tu westchnęła głęboko. — Chciałabym kiedyś znaleźć taką miłość, jak oni.

Simon roześmiał się.

— Wiesz, ciebie nikt nie musi chronić, bo sama świetnie dajesz sobie radę — zażartował. — Prędzej ty chroniłabyś tego kogoś.

Melissa z dumą położyła sobie ręce na biodrach.

— Oczywiście, że tak.

— Kiedyś na pewno spotkasz kogoś takiego.

Szatynka miała nadzieję, że słowa Simona się sprawdzą.

Przez chwilę obydwoje siedzieli w milczeniu, obserwując ptaki, które raz po raz sfruwały na trawę i wznosiły się w powietrze.

— Jakie masz plany na dzisiaj? — zainteresowała się Melissa.

— Spotykam się z Isabelle — odparł Simon.

Nocna Łowczyni przekrzywiła głowę. Wiedziała, jakie rozterki sercowe przechodził Simon - sam nie wiedział, czy woli Isabelle, czy Maię. Melissa i Clary doradzały mu, by to przemyślał, jednak było to dla niego trudne - po każdym spotkaniu z Isabelle lub Maią czuł jeszcze większy mętlik w głowie.

— Wciąż nie wiem, jak im o tym wszystkim powiedzieć...

— Najlepiej jak najszybciej — poradziła Melissa. — Nikt nie lubi żyć w kłamstwie.

Simon pokiwał głową. Bez wątpienia będzie musiał zastosować się do rady Melissy. Tym bardziej, że zbliżał się ślub Jocelyn i Luke'a, na który były zaproszone obydwie dziewczyny. To jeszcze bardziej komplikowało sprawę.

— Porzućmy ten pesymistyczny temat — poprosił Simon. — Jakie ty masz plany na dzisiaj?

— Nie mam żadnych — Melissa wzruszyła ramionami. — Najchętniej odwiedziłabym Magnusa, ale on i Alec teraz podróżują, więc...

Simonowi przez chwilę przeszło przez myśl, że Melissa może czuć się samotna. Zawsze miała jakieś towarzystwo, a odkąd ostatnio zaczęła pomieszkiwać w Instytucie w Nowym Jorku, oprócz Neila miała tam jeszcze Jace'a i Isabelle. Aktualnie nie bardzo miała kogoś do towarzystwa, bo Neil, Simon i Isabelle mieli randki, natomiast Jace i Clary zajęli się treningiem.

Czując na sobie jego wzrok, Melissa uśmiechnęła się.

— Nie martw się o mnie. Znajdę sobie jakieś zajęcie.

Wobec tego Simon pożegnał się z Melissą i ruszył na randkę z Isabelle.

Był październik, jednak jesień nie była jeszcze aż tak chłodna, jak mogłaby się wydawać. Melissa jak zawsze była ubrana w swoje czarne ubrania, w których czuła się dobrze nawet pomimo ciepłej pogody. Niezbyt lubiła zdejmować swoją skórzaną kurtkę, bo kiedy nie nakładała runy Niewidzialności, wtedy Przyziemni mogli zobaczyć stałe runy na jej ciele. Mimo wszystko mogła to wytłumaczyć tatuażami.

Siedząc tak na ławce w parku i obserwując ptaki, zauważyła nadchodzącą wilkołaczkę, którą poznała niedawno przez Simona. Była to oczywiście Maia Roberts.

— Nie sądziłam, że Nocni Łowcy mają czas na siedzenie w parku — zaśmiała się Maia, podchodząc do Melissy.

Szatynka roześmiała się.

— Czasami i Nocni Łowcy nie mają ciekawszego zajęcia niż siedzenie w parku.

— Relaks jest wskazany każdemu — Maia pokiwała głową. — Ale ty wyglądasz, jakby wszyscy cię opuścili...

— Tak uważasz? — Melissa uniosła wzrok na wilkołaczkę.

— Zawsze był z tobą twój przyjaciel...

Nocna Łowczyni z uśmiechem wzruszyła ramionami.

— Dzisiaj wyjątkowo go nie ma — odparła Melissa tajemniczo. — A przynajmniej chwilowo.

Robiło się już coraz ciemniej, kiedy Melissa i Maia spacerowały ulicami, czasami zatrzymując się przy jakichś wystawach sklepowych. Szatynka zauważyła, że Maia naprawdę musi być zakochana w Simonie - dosyć często o nim wspominała.

— Chyba naprawdę go kochasz — zagadnęła.

Maia utkwiła w niej wzrok.

— Simona? — po tych słowach chwilę milczała, jakby nie lubiła się do tego przyznawać, ale koniec końców pokiwała głową. — Tak. Myślę, że tak. Mamy ze sobą sporo wspólnego...

Melissa przekrzywiła głowę i uśmiechnęła się, słuchając zakochanej wilkołaczki. Teraz otaczali ją praktycznie sami zakochani: Neil i Ciara, Jace i Clary, Alec i Magnus, no i Maia i Isabelle zakochane w Simonie. Tylko sam Simon sam nie wiedział, którą z nich kocha.

Szatynka naprawdę szczerze życzyła Mai szczęścia z Simonem, jednak nie była pewna, czy coś z tego wyniknie, bo chłopak przecież okłamywał dwie dziewczyny. Gdyby jak najszybciej zamknął rozdział z jedną z nich, wtedy byłoby mniej cierpienia, jednak Melissa wiedziała, że jeśli chłopak się nie pospieszy, to będzie nieciekawie.

W tym momencie jednak zdenerwował ją fakt, że Simon tak sobie pogrywa z dziewczynami. Postanowiła, że jeśli w najbliższym czasie tego nie zmieni, wtedy przemówi mu do rozumu.

Tyle że wtedy nie byłaby to już miła rozmowa.

Kiedy było już ciemno, Melissa pożegnała się z Maią i wróciła do Instytutu, gdzie był już sam Jace - Isabelle spała po powrocie z randki.

— Hej, Lissa — przywitał ją. — A gdzie to się bywa tak późno?

— Przypominam, że to ja jestem starsza — zaśmiała się Melissa. — A gdyby dopadł mnie jakiś demon, to bym sobie poradziła.

— A chciałem wyjść na opiekuńczego brata...

— Przecież nim jesteś — szatynka poklepała go po ramieniu.

Jace roześmiał się.

— Dostałaś zdjęcia od Magnusa? — zainteresował się. — Nie radzę oglądać tych z Indii. Niektórych rzeczy się nie zapomina.

Melissa również się zaśmiała.

— Trzeba będzie zrobić ci pranie mózgu.

— Nie ma takiej potrzeby — zapewnił ją Jace. — Wystarczy, że porozmawiam z Simonem, jego gadanie World of Warcraft wystarczająco wypierze mózg.

— Ja jednak myślę, że najpierw trzeba mieć co prać.

Jace spojrzał na nią spod zmrużonych powiek, jakby uważał za podejrzane fakt, że Melissa broni Simona.

— To ciekawe, że go bronisz — zauważył. — Coś mi się zdaje, że dogadalibyście się jako para. Może nawet bardziej, niż on i Izzy — dodał, zniżając głos.

— Głupoty gadasz — Melissa przewróciła oczami. — Neil już wrócił?

— A teraz zmieniasz temat! — zauważył blondyn, a następnie skrzyżował ręce na piersiach. — Nie wywiniesz się już.

— A właśnie, że to zrobię — odparła, po czym jakby nigdy nic odeszła na górę.

Jace stał tam jeszcze przez chwilę, patrząc za swoją siostrą. Jego zdaniem Isabelle niezbyt pasowała do Simona, natomiast Melissa... To już było co innego. Postanowił, że zapyta Clary, czy ona też tak uważa.

Tymczasem Melissa była już na górze i pukała do drzwi Neila. Usłyszawszy zaproszenie, weszła do środka.

— Hej, Lissa — przywitał ją Neil, czytający książkę na łóżku. — Znalazłaś sobie dzisiaj jakieś zajęcie?

— Jasne. Spotkałam Maię, trochę sobie pospacerowałyśmy i w ogóle. — Szatynka wzruszyła ramionami. — Ale ty opowiadaj, jak tam twoja randka z Ciarą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro