Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18. Zjeść ciastko i mieć ciastko

Wieczorem po spaleniu ciał poległych Nocnych Łowców na placu Anioła miało odbyć się przyjęcie, w którym mieli wziąć udział walczący w bitwie. Z tego powodu po południu Melissa siedziała w ogrodzie, otoczona krzewami jaśminu, gdzie zwężała swoją sukienkę, bo ta okazała się na nią za szeroka. Oparta o drzewo, z białą kotką Lindą obok siebie, usłyszała, jak drzwi wejściowe są otwierane i do domu ktoś wchodzi. Po głosie poznała, że był to Jace, ale ponieważ Amatis chciała z nim porozmawiać, Melissa nie zamierzała im przeszkadzać.

Jace jednak nie zamierzał odejść bez przywitania się ze swoją siostrą, którą dopiero co odnalazł.

— Hej, listościwa siostro — przywitał się, na co szatynka uniosła wzrok znad sukienki.

— Cześć, Jace — odparła, po czym odłożyła na bok jeszcze niezwężoną do końca sukienkę. — Co cię tu do nas sprowadza?

— Szukałem Clary, ale okazuje się, że jest u Lightwoodów. — Blondyn wzruszył ramionami i usiadł przed nią po turecku — więc postanowiłem zapytać moją siostrę, jak jej dzień mija.

Posiadanie brata było dla Melissy nową sytuacją, w którą nadal ciężko było jej uwierzyć, ale kiedy Jace nazywał ją siostrą, nie mogła powstrzymać się od uśmiechu. Tak też było i tym razem.

— Ja mam się dobrze — zapewniła go — ale to raczej ja powinnam martwić się o ciebie, w końcu dopiero co opuściłeś izbę chorych.

— Nie ma takiej choroby, z której bym nie wyszedł — odparł z pewnością w głosie. I mówił prawdę, bo nawet udało mu się ożyć, kiedy był już martwy, choć o tym wiedziała tylko Clary.

Choć głosem starał się ukryć to, co go trapi, Melissa nie dała się na to nabrać. Zbyt dużo razy Neil próbował ukrywać przed nią swoje zmartwienia, by teraz tego nie zauważyła. Zdawała sobie jednak sprawę, że Jace może nie chcieć rozmawiać z nią o swoich zmartwieniach. Jak by nie patrzeć, dopiero co dowiedzieli się, że są rodzeństwem. Mimo to Melissa postanowiła spróbować.

— Nie musisz chcieć o tym ze mną rozmawiać, Jace — zaczęła, na co jej brat posłał jej pytające spojrzenie — ale mam wrażenie, że coś dręczy. I... Chcę, żebyś wiedział, że możesz na mnie liczyć.

Jace przez chwilę patrzył na nią w skupieniu, jakby analizował to, co usłyszał. Melissa natomiast postanowiła kontynuować.

— Przez osiemnaście lat żyłam w przekonaniu, że jestem jedynaczką, a... A teraz okazuje się, że jest zupełnie inaczej. Nie chcę stracić ciebie, mojego brata, Jace.

Blondyn uśmiechnął się lekko.

— To wspaniałe, że tracąc siostrę, jednocześnie ją zyskałem — powiedział, odnosząc się do tego, że jeszcze niedawno on i Clary byli uznani za rodzeństwo. — Ale nie wiem, czy koniecznie chcesz słuchać o moich zmartwieniach.

Melissa opiekuńczym gestem położyła mu dłoń na ramieniu.

— Jace, jesteś moim małym braciszkiem, którego nigdy dotąd nie znałam. Oczywiście, że chcę słuchać o twoich zmartwieniach.

— Wypraszam sobie, wzrostowo jesteśmy równi — zaprotestował blondyn, na co Melissa się roześmiała.

— Ale i tak jesteś młodszy.

— I nawet dorównuję ci siłą — rzucił Jace.

Melissa przewróciła oczami z rozbawieniem.

— Akurat.

— Wątpisz w to, siostrzyczko? — zapytał, udając groźnego, na co szatynka się roześmiała. Przez chwilę siedzieli w milczeniu, które w końcu przerwał Jace. — Ta cała sytuacja... Nie zrozum mnie źle, cieszę się, że mam kolejną siostrę, ale mam przez to mętlik w głowie.

Melissa popatrzyła na Jace'a z boku. Nie popędzała go - skoro postanowił podzielić się z nią swoimi problemami, mógł najpierw spróbować to przetrawić.

— Najpierw byłem Waylandem — powiedział, utwiwszy wzrok w krzewie jaśminu. — Potem Morgensternem, a teraz okazuje się, że jestem Herondalem. Sam już nie wiem, kim jestem...

Szatynka zdawała sobie sprawę, że ta sytuacja jest bez wątpienia trudna dla Jace'a, jednak wiedziała, że jej brat to silny Nocny Łowca.

— Kimkolwiek zdecydujesz się być, pozostaniesz tym samym Jacem, którym byłeś zawsze — powiedziała z pewnością w głosie.

— Może nawet szczęśliwszym niż kiedykolwiek — powiedział cicho Jace, mając na myśli możliwy teraz związek z Clary.

Tak naprawdę Jace najbardziej czuł się Lightwoodem, ale o tym nie wspominał - postanowił na spokojnie zaznajomić się z sytuacją.

Tego samego dnia Adrienne wróciła ze swojego pobytu w Londynie. Razem z Melissą wybierała ubrania na wieczorne przyjęcie i opowiadała jej o tym, co działo się w Londynie. Choć bardziej o tym, co nie działo się w londyńskim Instytucie.

— Nie było tam za dużo osób w moim wieku — wyjaśniła, wzruszając ramionami. — Na początku tylko Julian i Emma, ale następnego dnia wyjechali...

— Ale dzięki temu byłaś bezpieczna, Adrienne — zauważyła Melissa. Podniosła niebieską sukienkę, którą kiedyś sprezentowała Adrienne i przysunęła ją do dwunastolatki. — Może ta?

— Ta jest już trochę przykrótka — odparła dziewczyna.

Melissa skinęła głową, po czym z powrotem zanurzyła się w szafie, poszukując innej kreacji. Wtedy Adrienne postanowiła powziąć inny temat rozmowy - ten, który bardzo ją nurtował.

— A jak czujesz się z myślą, że Jace to twój brat?

Melissa wyprostowała się z liliową sukienką, którą wydobyła z głębszych odmętów szafy.

— Cóż... Ciężko do tego przywyknąć — zauważyła spokojnie — ale to chyba tylko kwestia czasu.

Szatynka spojrzała na Adrienne, która wciąż na nią patrzyła.

— Trochę też źle mi z myślą, że na początku się nie dogadywaliśmy — dodała, po czym uśmiechnęła się — dlatego chcę, aby wiedział, że może na mnie liczyć.

Po tych słowach Melissa przejechała opuszkami palców po tiulu, który okrywał liliową sukienkę.

— Myślę, że ta będzie do ciebie pasowała — powiedziała do Adrienne, a dwunastolatka pokiwała głową, lekko wprawiając w ruch swoje jasne włosy.

Pod wieczór na placu Anioła zebrało się sporo Nocnych Łowców - i nie tylko, bo byli wśród nich także Podziemni, którzy brali udział w bitwie. Melissa musiała przyznać, że dawno nie widziała w Alicante takiego skupiska Podziemnych. Dla niektórych byłoby to nie do pomyślenia.

— Hej, Melissa! — przywitał się z nią Simon. Tego wieczoru jeszcze nie mieli okazji się przywitać. — Ładnie wyglądasz — dodał i uśmiechnął się lekko.

Słusznie zauważył różnicę w wyglądzie Melissy - zazwyczaj unikała makijażu, bo po prostu nie był jej do niczego potrzebny, natomiast sukienki były niezbyt praktyczne do walki z demonami. O wiele bardziej wolała swoją kurtkę z ćwiekami i inne czarne ubrania. Czuła się o wiele lepiej ubrana na czarno i bez krztyny makijażu.

Jednak uroczystość Nocnych Łowców wymagała odpowiedniego stroju. Sukienka w kolorze ciemnego fioletu była czymś zupełnie innym niż to, co zwykle miała na sobie. Wszystko to podkreślał delikatny makijaż, którego autorką była Isabelle - koniecznie uparła się, że podkreśli urodę Melissy.

Melissa założyła za ucho kosmyk włosów, który swobodnie wystawał z upiętego wyżej koka.

— Dziękuję, Simon.

Choć Simon nie miał za bardzo możliwości, by pozwolić sobie na bardziej uroczyste ubranie niż koszulka i dżinsy, wyglądało na to, że tak jak inni cieszy się ze zwycięstwa w bitwie.

Melissa sięgnęła po dwie szklanki z napojem, stojące na jednym ze stolików. Napój miał zielony kolor i pachniał całkiem nieźle. Tyle że Simon przez chwilę wahał się, czy powinien go wypić.

— Coś nie tak? — zapytała Melissa, widząc, jak Simon obrzuca sok podejrzliwym wzrokiem.

— Nie, ale ostatnim razem po wypiciu niezidentyfikowanego soku zamieniłem się w szczura — odparł Simon. — A potem w wampira. Teraz wolę wiedzieć, co piję.

— To sok z kiwi — uspokoiła go Melissa. — Raczej nic ci się po nim nie stanie.

By udowodnić mu to, sama wypiła całkiem spory łyk.

— Możesz mi zaufać, Simon. To na pewno zwykły sok.

Simonowi trudno było jej nie zaufać. Melissa była prawdopodobnie pierwszą z Nefilim, którzy nie traktowali go z dystansem tylko dlatego, że był Przyziemnym i wampirem. No i jak miał nie zaufać komuś, z kim walczył na bitwie?

Co prawda bitwa trwała tylko dziesięć minut, ale to był tylko szczegół.

Simon uśmiechnął się, po czym wypił połowę soku z kiwi.

— Całkiem niezły ten sok.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro