Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

X

Uhm, ostrzegam, że naprawdę nie jest fajnie pisać smut'a z kuzynką, która siedzi obok :') Ona ma 10/11 lat, soooł :))) 

----

Harry – 17

Louis – 15

Louis

Powoli godziłem się z faktem, iż Harry chodził z El. Może początkowo nie byłem do tego przychylny, ale teraz patrząc na naszą sytuację nie jest źle. Harry przyznał, iż faktycznie zachował się wobec mnie podle. Teraz codziennie spędzamy wspólnie wieczory, ja siedząc na jego kolanach, a on miziając moją szyję nosem. Tak, zdecydowanie nie przeszkadza mi ten obrót sytuacji. Jest tak jak dawniej, no może czasami, gdzieniegdzie pojawi się twarz brunetki, jednakże oprócz tego i zakazu całowania w usta, jest naprawdę rewelacyjnie. Kochałem Harrego całym serduszkiem.

- Naprawdę nigdy tego nie robiłeś?! - rozbawiony blondyn krzyknął, prawie, że wybudzając śpiącego historyka.

Wraz z Niall'em często zostawaliśmy na zajęciach dodatkowych z historii, tylko dlatego, że trwają one zaledwie trzydzieści minut, nauczyciel ma na nas sowicie wyjebane, a na koniec semestru podciąga nam ocenę wyżej.

- Nie, Niall – przewróciłem oczami, tak, że moje powieki odrobinę się zatrzęsły. Nienawidziłem, kiedy ktoś wytykał mi pewne rzeczy. Zwierzyłem się Niall'owi, iż ostatnimi czasy mam coraz większe zapotrzebowanie, jeżeli chodzi o oglądanie zbereźnych rzeczy. Niekiedy obrzydzały mnie niektóre z nich, ale za to kolejne przysparzały wiele „ulgi". Więc chcąc rozeznać się w terenie, zapytałem Niall'a o to wszystko, co widziałem na jednym z filmików. Poniekąd było to dla mnie nowością, aby chłopak wsadzał sobie palce do otworka na dole, więc moje pytanie brzmiało, czy jest to przyjemne.

- Tak Louis, to jest przyjemne. - blondyn westchnął, podpierając łokieć na stole, a policzek kładąc na otwartej dłoni. Wyglądał zbyt marzycielsko, nawet jeżeli chodziło o masturbację. - Chociaż, hm, musisz znaleźć swój punkt.

Punkt. Punkt. Coś mi to mówiło. Może nazbyt inteligenty nie byłem, ale bałem się konkretniej zapytać, o jaki punkt chodzi. Podobnie jak szukanie x i y w matematyce? Mam szukać x w swoim odbycie? Ale co wtedy z y? Nie będzie się czuło zbyt samotne? Już nie wspomnę o z, które ma stanowczo za mało zadań poświęconych tej literce.

Na szczęście Niall od razu zauważył moją dezorganizację na twarzy, więc w skrócie wyjaśnił mi na czym polega owe szukanie punktu. Jednakże czułem, iż bał mi się dużo mówić w tej kwestii. Przecież nie byłem już dzieckiem, miałem prawo o tym wiedzieć! Blondyn natomiast powiedział mi, iż szukanie punktu jest jak zapalnie światła po ciemku. Muszę znaleźć przełącznik. Nie dużo mi to wyjaśniło, jednakże konieczność sprawdzenia, jak dobry jestem w odnajdywaniu swojego przełącznika, poniosła mnie w siną w dal.

- Louis, tylko nie rób tego w domu.

Och, no tak, jeszcze przed chwilą pan Bystry wyśmiał mnie, iż nigdy tego nie spróbowałem, a teraz ma jakieś wątpliwości? Jego niedoczekanie, oczywiście, że tego spróbuję.

- To tylko dla dużych chłopców.

Prychnąłem.

- A seks z nauczycielem jest zabroniony. - mój szyderczy uśmiech, otulił jego twarz rumieńcami, akurat kiedy do sali wszedł Pan Payne, w zabójczo ciasnych spodniach. Wstałem, widząc Liam'a i powiedziałem ciche „dzień dobry". Myślę, że penis Niall'a zrobił to samo.

***

Czy mówiłem, iż zazwyczaj moje niecne plany nie wychodzą tak dobrze, jak powinny? A nawet wcale? Tak było i tym razem, kiedy ze stresem patrzyłem na swojego stojącego penisa, będąc w pełni nagim w łóżku. Okej Louis, jeden oddech, drugi oddech, trzeci, a wszystko pójdzie gładko. Widziałem, iż często do zabaw w łóżku używane są swego rodzaju poślizgi. Nie było mi trudno go zdobyć, no może troszkę. Rozmawiałem z Harrym przy jego szafce, może odrobinę zbyt kokieteryjnie mrugając oczami. Lubiłem to, jak na mnie wtedy patrzył, ale nie odbiegając od tematu. Upuściłem swoje książki na ziemię, oczywiście „niechcący", więc Harry schylił się, aby je pozbierać, a ja zwędziłem lubrykant z jego szafki. Cóż, mogłem wziąć jakiś inny poślizg, mogłem nawet spróbować bez, ale bałem się. Do cholery jasnej, to mój pierwszy raz, ja naprawdę nie wiem, co wolno mi zrobić, a czego nie. Cóż, Harry często nosił ze sobą lubrykant, znaczy, często, kiedy się ze mną widywał. Raz nawet spakował go do swojej torby z rzeczami na nocowanie u mnie ... śmieszne. Chciał się nim umyć, czy coś? Ten żel ma też zastosowanie do kąpieli?

- Och - sapnąłem, kiedy mokry palec wsunął się w moje wnętrze. Nie było to ani trochę przyjemne. Zagłębiłem się i gdy chciałem wcisnąć więcej, zdałem sobie sprawę, że mój paluszek się skończył. Cholerne małe palce. Nic z nimi pożytecznego. Zrobiłem to samo z drugim. Wsadziłem i odczekałem chwilę poruszając. Lekkie sapanie wyszło z moich ust, kiedy wirując palcami w środku szukałem przełącznika w tej jakże ściśniętej dziurce. Moja twarz była wykrzywiona w ogólnym zagubieniu sytuacji. - No dalej. - syknąłem przez zaciśnięte zęby, poruszając palcami w sobie coraz szybciej, ruszając każdy milimetr swojego wnętrza. Cóż, a przełącznika nadal nie było widać. - Och! - krzyknąłem, czując, że otarłem palcem o coś przyjemnego, jednak kiedy znowu tam celowałem, nie dosięgnąłem palcami. No cholera, życie małego człowieka jest zbyt trudne w tym ogromnym świecie.

W końcu wyjąłem z siebie palce, pełne kleistego lubrykantu i westchnąłem męczarnie. To było istnym surrealizmem, abym znalazł swój przełącznik światła! Dlatego od razu po tym, poszedłem do kąpieli i tam próbując znaleźć swój słodki punkcik. Znalazłem go, ale nie na długo. Szybko go gubiłem i nakręcałem się nadmiernie.

- Harry? - leżąc w łóżku cały zapłakany, postanowiłem zadzwonić do przyjaciela. - Przyjedź proszę, j-ja ... - zawahałem się nieznacznie, dotykając palcem czubka ociekającego penisa. - Pamiętasz, jak kiedyś obiecałeś mi, że zawsze mi pomożesz?

Chwila ciszy na linii odrobinę mnie speszyła, kiedy wolnym palcem jeździłem po swojej rozciągniętej dziurce.

- Uhm, tak. Coś się stało, księżniczko?

Chrząknąłem do telefonu, dając sobie chwilę namysłu. Miałem powiedzieć to Harremu prosto w ucho? Przez głupi telefon? A co jeśli nasze rozmowy są nagrywane, a jutro pojawię się w wiadomościach o napalonej młodzieży? Cóż, czas użyć szyfru.

- Haz, j-ja, jest ciemno i nie mogę znaleźć przełącznika światła.

Brawo dla Pana Louis'a, który wykazał się swoją wielce ułomną znajomością szyfrów. Zresztą Niall'a także takim sposobem mi to wytłumaczył szukanie punkcika. Nie wiedziałem, jak dokładnie się to nazywa, chociaż z lekcji biologii pamiętam, że to było no, ach, nie pamiętam. Przecież teraz mamy dział z jakże pouczającego rozmnażania się roślinek. Bo przecież ten jakże erotyczny i ostry seks mchów, czy paproci, jest aż nadto ekscytujący. Założę się, że wszystkim chłopcom staję na ten widok.

- Lou? - głos Harrego był naprawdę przejęty, a ja jedynie mogłem wyobrazić sobie, jak zmartwiony o mnie jest. - Gdzie jesteś? Zresztą, czekaj, jesteś w domu? Utknąłeś gdzieś?

- Uhm, tak w domu, w pokoju, j-ja utknąłem, bardzo.

Usłyszałem zgrzyt zapinanego płaszcza i kilka szelestów. Harry mnie naprawdę kochał.

- Już jadę, nie ruszaj się, nie zrób sobie nic, proszę.

Uśmiechnąłem się do telefonu, rozłączając się, a następnie wydając z siebie cichy jęk, jeżdżąc palcami po jądrach.

***

Zakrywałem oczy, dotykając swojego otworka. Nadal nic. Mimo, że tym razem byłem na sucho, nic a nic nie podziałało. Westchnąłem, w myślach klnąc Harrego za ten długi czas oczekiwania.

- Louis! - usłyszałem krzyk roznoszący się po czterech ścianach, a moja dziurka natychmiastowo się spięła. Z syknięciem wyciągnąłem z niej swoje palce, a następnie zakryłem jedną z dłoni twarz. Tą, którą się tam nie dotykałem. - C-co ty wyrabiasz?!

Cały Harry. Może to nie był dobry pomysł? A co jeśli loczek mi nie pomoże? Jeśli uzna to za coś niestosownego z w stosunku do Eleanor? Przecież już teraz nie chciał się ze mną całować w usta przez nią, ale to tylko niewinne zabawy, tak? Nie raz ocieraliśmy się o siebie, dochodziliśmy przez wspólne jęki.

- Pomóż mi – zachlipałem w swoją dłoń, czując się coraz mniejszy przy Styles'ie. Zakrywałem swoją dziurkę i penisa rączką, a uda zetknąłem ze sobą. Nie byłem już pewien swoich czynów.

- Skarbie, nie wstydź się – kędzierzawy zabrał dłoń spoczywającą na mojej twarzy, odgarniając kosmyki moich włosów. Nawet nie zauważyłem, kiedy usiadł obok mnie. - To normalne, wiesz? Masturbacja jest całkowicie normalna.

- A-ale Haz – wtrąciłem szybko, nie chcąc aby nastolatek źle mnie zrozumiał. - Ja chciałem, no, znaleźć przełącznik w swoim odbycie. - loczek zachichotał, a ja posmutniałem. - Znaczy punkcik.

- Prostatę, skarbie?

Prostata. No wiedziałem! Od zawsze kojarzyło mi się to z prostownicą!

- Uhm, t-tak Haz, j-ja mam za krótkie palce, a Twoje są taaakie długie. Mógłbyś to zrobić?

Chłopak wytrzeszczył oczy, ale kiedy moje dwie małe maślanki (oczka) spojrzały na niego z pobłażaniem, uległ, jak zawsze.

***

Powoli rozszerzył moją dziurkę dwoma palcami, spoglądając na nią z pożądaniem. Klęknął przed moimi nogami, widząc, jak ja uporczywie śledzę każdy jego ruch.

- Jesteś luźniutki – wsadził we mnie jednego palca, ruszając nic niespokojnie na wszystkie strony. - Już się rozciągnąłeś beze mnie, hę? - zarechotał, całując wewnętrzną stronę mojego uda.

Wiedziałem, że to jest cholernie nie właściwe z racji tego, iż Harry ma dziewczynę. Cóż, przecież nikt nie musi o tym wiedzieć.

Moje uda drżały kiedy Harry wyciskał na nich mocne całusy. Były naprawdę zachłannie, tak, że podczas tego używał zębów. Bałem się, że po tym zostaną siniaki, ale próbowałem skupić się na przyjemności.

- Haz, znajdziesz mój punkt? - zapytałem niecierpliwy, kiedy Harry ssał moją delikatną skórę, tuż przy pachwinie, przez co poczułem jak pieką mnie policzki. Intymny kontakt z Harrym był, jakby nie patrzeć, czymś nowym. Wcześniej ocieraliśmy się o siebie, ale ten nigdy nie widział mnie nagiego w całej okazałości. Jednakże nie był spłoszony, wręcz przeciwnie. Jakby czekał na ten moment, co mnie podniecało.

- Już, kochanie.

Po tych słowach pchnął swoje dwa palce głęboko we mnie, a ja zacisnąłem wargi w wąską linię. Bolało jak cholera, szczególnie, że palce Harrego do najmniejszych nie należały. Gdy dopchnął je do końca, zaczął powoli nimi wirować. To było dużo przyjemniejsze uczucie i bardziej komfortowe, o ile można tak nazwać palce wsadzone w swoje wnętrze.

- Zrobimy to szybko – pocałował moją pachwinę, na co spiąłem się, zaciskając mieście dziurki – Szybko dojdziesz, okej?

Przytaknąłem szybko głową, czując jak Harry przyspiesza. Poruszał szybko palcami, wsadzając i wysadzając je z mojej dziurki. Stęknąłem stęskniony jego bliskości. Chłopak wolną ręką gładził mój brzuch, nawet w czasie komplementując, jak dobrym chłopcem jestem.

Harry ruszył coś, wygiąłem plecy w łuk na dużą przyjemność. Mój oddech stał się szybszy, a jęki niepohamowanie wychodziły z ust. Harry trafił. Zaczął bawić się moim przełącznikiem. Wchodził i wychodził ze mnie, a jego palce wciąż naciskały na czuły punkcik.

- Haz! - krzyczałem w poduszkę, kiedy znalazłem ją jako lekką odporność na moje głośne jęki ekstazy.

Mijały kolejne sekundy, a ja byłem pewien, że zaraz dojdę. Widok Harrego pomiędzy moimi nogami, który był tak skupiony na wykonywanej czynności, wciąż całując mnie po udach, doprowadzał mnie do szczytu.

- Harry, j-ja ... - nie dane mi było dokończyć, kiedy loczek wysunął ze mnie swoje palce, przybliżając moje ciało do swojej twarzy. Pot osadzał się na moim czole i plecach, a gdy zielonooki wsunął w moją dziurkę swój język, wiedziałem, że dłużej nie wytrzymam. Włożył go najgłębiej jak potrafił, mlaszcząc przy ssaniu obręczy. Podniósł lekko mój tyłek, chwytając za pośladki i ściskając je pomiędzy palcami. Ruszał szybko głową, przez co jego język jeszcze szybciej wchodził i wychodził ze mnie. Zacząłem skomleć głośno, a w końcu nie wytrzymałem.

- Harry! - pisnąłem głośno, wyginając się w ostry łuk i dochodząc na swoją klatkę piersiową.

Uniosłem lekko swoje powieki, a widok jaki mnie zastał, wykończył mnie całkowicie. A mianowicie, Harry trzymający moje pośladki i ciągle z błogim wyrazem twarzy, liżący moją obręcz. Przez chwilę myślałem, że mogę dojść od takiego widoku po raz drugi.

- Hm, podobało Ci się, kochanie? - zamruczał, przesuwając palcem po moich jądra, a pupę w końcu kładąc na ziemi. Przytaknąłem krótko, wyciągając rączki, aby ten mnie przytulił. Jednakże po chwili zdałem sobie sprawę, że mam na sobie spermę. Fuknąłem pod noskiem. - Zaraz Cię wyczyszczę, maluchu.

***

Harry

Kiedy wyrzuciłem mokre od nasienia Louis'a chusteczki, wróciłem do chłopca, z niemałą erekcją. Cóż, to było naprawdę podniecające, widzieć szatyna w tak błogim stanie, jednakże teraz zostaję mi tylko jedno. Stare babcie, stare penisy, obwisły tyłek. Cud i magia! Opadł.

Przechodząc przez próg pokoju, moje serce uspokoiło się, a oczy zapłonęły różem. Louis był najpiękniejszym chłopakiem, jakie kiedykolwiek widziałem. Jego mała buzia, niski wzrost, śliczne, szklane oczka no i te drobne rączki, przez które nie mógł dosięgnąć swojej prostaty. Teraz spał słodki, zwinięty w małą kuleczkę, ciągle będąc nagim.

- Louis? - podszedłem do niego, kucając przy łóżku młodszego. - Kochanie?

Chłopiec niemrawo otworzył oczka, jakby nie będąc trzeźwym sytuacji. Przeczesałem jego włosy dłonią, a następnie wystawiłem mały paluszek.

- Nie mówmy o tym nikomu. - powiedziałem, chwytając jego małą dłoń. Szatyn resztkami sił splótł nasze paluszki ze sobą.

- Obiecuję Hazzie.

- Ja też, maluszku.

Przykryłem chłopca kołdrą, odrobinę zbity z tropu. Co ja, kurwa, narobiłem? Kocham Louis'a, nie wiem, czy jak brata, czy jak coś więcej, jednakże pewien jestem, iż nawet bracia czegoś takiego nie robią.

Spojrzałem jeszcze raz na Lou i dając mu buziaka w usta, oddaliłem się w stronę drzwi. Mój telefon zawibrował.

Od Ojciec:

Śpisz dzisiaj na ulicy, kumple do mnie przychodzą. Możesz się dołączyć, jako nasze darmowe usługi, ale myślę, że wolisz spać na ulicy, jak pies.

Przetarłem twarz dłonią i spojrzałem na uśpionego chłopczyka. Może nie będzie miał za złe, jeśli jeszcze jedną z nocy prześpię u niego?

---

Uproszczając ... Nie wiem, kiedy Louis zajdzie w ciążę, ok? xD może za 3/4 rozdziały MOŻE :)))

Dziękuję za wszystko <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro