Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VI


Harry – 16

Louis – 14

Louis

Niall: Mam nadzieję, że pamiętasz o naszym zakładzie, nieprawdaż?

A jakże bym mógł nie pamiętać o tak cudownym i nieprzemyślanym zakładzie, który chcąc czy nie chcąc przegrałem? Naprawdę byłem na tyle idiotyczny, aby zakładać się, czy Harry rzuci decydujący punkt w jednym z ważniejszych meczów czy nie. Od roku Harry trenował koszykówkę, a jakby tego nie ująć, to ja byłem jego fanem numer jeden, no oprócz tego stosu dziewczyn, które śliniły się, kiedy jego koszulka odrobinę się podwinęła, a one miałby wgląd na jego mięśnie brzucha. Jednak pierwszą osobą, do której podchodził od razu po meczu byłem ja, i właściwie tego mi zazdroszczono; jego atencji.

Niall obstawiał, że drużyna przegra, przez to, że Malik nie był obecny na meczu przez egzaminy poprawkowe. Moja nadzieja na wygraną była na tyle wielka, iż założyłem się z blondynem, choć niestety trochę się zagalopowałem. Ostatni, decydujący punkt wbiła drużyna z Saint West, przejmując zwycięski mecz.

Louis: Chyba śnisz, nigdy nie pójdę w tym do szkoły!

Tak, wyzwanie Niall'a po prostu zmiotło mnie z nóg. Nie wyobrażałem sobie zrobienia czegoś tak błaźniącego, szczególnie, że i tak moje życie w szkole było doszczętnie zjechane przez niejakiego Malik'a. Sięgnąłem do komody w rogu, wyciągając z niej krótką, pudrową spódniczkę, sięgającą zaledwie do połowy ud. Jeżeli o to chodzi, blondyn ma naprawdę dobry gust, ale bardziej minimalistycznej spódniczki nie mógł mi wybrać, hę? Włożyłem ją na siebie, a następnie podszedłem do lustra. Moje nogi były ogolone i gładkie po wczorajszej nocy, kiedy to różowa pianka sięgała do mojej brody, a ja zanurzony w wannie relaksowałem się, następnie dbając o swojego nogi. Cóż, byłoby to odrobinę niezręczne, kiedy wyszedłbym do szkoły w spódniczce, a moje nogi byłyby istnym buszem dla małp.

Niall: Nie zapomnij o majteczkach, kochany ;)

Majteczki, majteczki, jakie majteczki? Ach, no tak. Nie zapomniałbym o koronkowych majtkach, które Niall mi łaskawie zafundował. Może mógłbym jakoś zgrabnie założyć bokserki? Przecież blondyn na pewno nie będzie zaglądał pod moją spódnicę.

- Och. - westchnąłem, dotykając koronkowego materiału bardzo okrojonych, skąpych majtek. Cóż, one naprawdę wyglądały zachęcająco, a myśl, że mógłbym je mieć na sobie, podczas gdy one przyjemnie drażniłyby mojego ... dobra, może jednak założę te majtki.

Ostatnim punktem był crop top. Zwykły, biało – pudrowy crop top. Naprawdę bałem się reakcji starszaków na moje odzienie. Jednak nawet słowo „skąpo" nie odzwierciedlało tego, jak bardzo puszczalsko wyglądam.

Louis: Nienawidzę Cię, Ni :)

***

Tak, to był stanowczo jeden z najbardziej upokarzających momentów, kiedy moje białe vansy ciągnęły się po długim, szkolnym korytarzu. Wszystkie ukradkowe mignięcia oczami, masa szeptów oraz katuszowe spojrzenia starszaków. Jednak nie były one drwiące, bardziej łakome. Tak, jakbym mógł przed nimi stanąć, a oni przyssali by się do mnie, niczym pijawki. Nie wiedziałem, czy mam się śmiać czy płakać. Obie opcje, wyszydzania, oraz uważania mnie za totalną dziwkę, raczej nie zadowalały mnie. Jednak w samym ubraniu czułem się komfortowo. Moje grubsze uda, wreszcie wyglądały na ładne i nie tak odstające przez spódnicę.

- Louis. - ktoś chrząknął nad moim uchem, na co podniosłem sarnie spojrzenie. - Co ty wyrabiasz? To jest szkoła, a nie pokaz mody.

Młody nauczyciel WF'u, Pan Flinch, zwrócił mi uwagę, na co wywróciłem oczami. Dobrze widziałem, jak zagryza wargę lustrując mnie wzrokiem, dlatego chcąc czy nie chcąc zrobiłem to.

- Proszę Pana – spojrzałem na niego z dołu, gryząc swoją wargę, a moja noga oparła się na drugiej – Nie dało by się nagiąć zasad? - zapytałem biorąc jego dużą dłoń w swoją i kładąc ją na swoim gołym udzie. Od kiedy zniżyłem się do takiego poziomu, aby dać się zmacać nauczycielowi za zwykłe pozwolenie chodzenia mi w tej spódniczce? Tak, Louis, robisz to wszystko z honoru przysięgi, jaką złożyłeś Niall'owi.

- Hm, może trochę je nagnę. - mruknął mi na ucho, na co myślałem, że zwymiotuję. To, że akurat był młodym nauczycielem, wcale nie równało się z tym, że był podniecającym nauczycielem, a każda osoba ma mokre sny z nim w roli głównej. Był przeciętny, naprawdę, jednak jego tytoniowy oddech będzie śnił mi się po nocach, nie w postaci erotyku. - Okej, Tomlinson, wyglądasz nieźle i szczerze mógłbym, a raczej chciałbym ... – przygryzał moje ucho, a ja po prostu próbowałem szukać ratunku na korytarzu. Och, akurat teraz ta szkoła wiała pustkami, hę? A co jeśli on będzie chciał mnie zgwałcić!

- Proszę Pana – odsunąłem się trochę od niego, ale ten wbił swoje łakome spojrzenie we mnie. Jednak po chwili się opanował, widząc, jak ktoś pędzi w naszą stronę.

- Do widzenia, Louis. - odszedł szybkim krokiem, na co westchnąłem.

Obróciłem się, aby zobaczyć moje zbawienie, którym był śliczny brunet z chudymi, sarnimi nóżkami, schludnie opadającymi na ramiona lokami oraz w bokserce z nadrukiem „Styles", a na tyle dużą cyferką „2". Oczywiście numer „1" posiadał Malik, kapitan drużyny Orłów. Mój loczek wiele razy starał się o tę pozycję, ale wciąż jest tym drugim, tym jedynie zastępcą kapitana.

- O kurwa. - przeklął, jak zdał sobie sprawę, że tym śmiesznym chłopczykiem w spódniczce i crop topie, byłem nie kto inny, tylko ja – Louis? - nie, striptizerka zza rogu.

Uśmiechnąłem się lekko do Hazzy, poprawiając swoją spódniczkę.

- Hej, Hazzie.

Chłopak zamknął usta i poprawił swój krok. Jego krok był wolny, a szedł tak długo, aż w końcu nie stanęliśmy twarz w twarz.

- Wyglądasz ... inaczej.

Inaczej. Inaczej. Inaczej. Słowo to odbijało się w mojej głowie niczym piłeczka ping pong'owa, próbująca wydostać się z niej. Inaczej. Inaczej mógł wyglądać przyjaciel, który uległ wypadkowi i wstrząsu. Inaczej mógł wyglądać mężczyzna w ciąży. Inaczej mogła wyglądać zdeformowana rybka z łapami psa. Ja też wyglądałem inaczej? Byłem dziwny?

- Uhm, jestem dziwny? - zapytał prosto z mostu, patrząc jak chłopak lustruję całe moje ciało wzrokiem, a moje mięśnie spinają się. W tym oto momencie, wcale nie cieszę się z założenia tych fikuśnych majtek. Najchętniej zakopałbym się pod ziemię.

- Nie, nie, kochanie – Harry złapał za moją dłoń, a ja odrobinę się speszyłem przez całą kolekcję gapiów, obserwujących nas. No tak, kiedy byłem obmacywany przez nauczyciela, korytarz świecił pustkami, a teraz nagle wszystkim się zachciało tutaj przyjść. – Wyglądasz uroczo, bardzo wyjątkowo. – jego uśmiech był naprawdę unikatowy – I naprawdę pociągająco. – szepnął mi na ucho, na co lekko zaskomlałem, czując mrowienie w podbrzuszu.

- Styles, do mnie! - z końca korytarza można było usłyszeć głos Pana Flinch'a, który czekał na Harrego odnośnie kolejnego treningu.

- Już idę! – Harry krzyknął. – Miłego dnia, księżniczko.

***

Niall ocenił to jak wyglądam jedynie czystym, histerycznym chichotem. Mogłem się tego spodziewać. Jednak to, co powiedział Harry kilka godzin temu, naprawdę podniosło mnie na duchu. Może całkiem lubię chodzić w tych całych spódniczkach, są wygodne i urocze, a Harry nadal mnie w nich kocha.

Szperałem właśnie w swojej szafce w poszukiwaniu podręcznika od historii, kiedy jeden z moich segregatorów spadł na ziemię.

- Cholercia. - przekląłem, schylając się po niego szybko, tak, aby nikt nie musiał oglądać moich fikuśnych majtek. Jednak przeliczyłem się, słysząc gwizd nad sobą, oraz dłoń dotykającą mojego nagiego pośladka, palcami zahaczając w miejscu okrytym bielizną, gdzie znajdowała się moja dziurka. Podskoczyłem szybko stając na równe nogi. Oby to był Harry, było tym, co powtarzałem sobie w myślach. Jednak Harry nie zmacałby mnie na środku korytarza.

- Hej, dziweczko. - Malik zagryzł swoją wiśniową wargę, lustrując mnie wzrokiem. Dziweczka, czy to jest nowe określenie na słowo „księżniczka"? Nie sądzę. - Wyglądasz dzisiaj całkiem ładnie.

Och, chyba Zayn po raz pierwszy użył takiego określenie opisując mnie, chociaż pomińmy fakt, że jeszcze sekundę temu nazwał mnie dziwką.

- Uhm, śpieszę się na lekcje.

Co prawda była to długa przerwa, a po niej miałem wf, na którym i tak bym cie ćwiczył, ale wolałem go okłamać, niż zostać z nim tutaj; zbyt blisko.

Zayn zadrwił, przyciskając mnie do szafki, na co jęknąłem przez ból w plecach. Chłopak jedną dłonią złapał za mój policzek, a drugą podpierał szafki za mną.

- Robaczku, nie bój się mnie, tak? - bipolarność to pierwszy stopień do piekła Panie Malik. Naprawdę nie mogłem zrozumieć tego, jak bardzo blisko ze mną jest. Zazwyczaj po prostu drwił na odległość, mówiąc, że moje uda są za grube, albo że mam brzydkie zęby, kiedy takowe miałem krzywe. Jednak teraz, po noszeniu aparatu, moje zęby mają się dobrze. Są proste i ładne, a on nie ma już powodu do śmiechu – Kochanie – pstryknął mi przed oczami, na co zamrugałem kilkakrotnie, odsuwając zbędne myśli na bok.

- J-ja, nie chcę kłopotów. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Nie miałem ochoty znów mieszać się w jakieś bagno, gdzie koledzy Zayn'a wyśmiewaliby mnie, a w najgorszym wypadku pobili jak jednego razu. Harry chodził wkurzony i o mało co nie został wywalony ze szkoły przez bójkę z Zayn'em. Jednak było to jego pierwsze ostrzeżenie i wizyta na dywaniku dyrektora, więc po prostu wpisali mu uwagę, oddziałowującą na pogorszenie zachowania. Harry wykłócał się z dyrektorem, iż mulat także powinien ją dostać, za nasłanie na mnie swoich starszych kolegów, jednak mężczyzna olał to, mówiąc, że koledzy Zayn'a nie uczęszczają do tutejszej szkoły. Typowe.

- Och, malutki – chłopak przybliżył się do mnie, szepcząc wprost do mojego ucha – Czasami jesteś tak bardzo infantylny, ale to urocze. – zagryzł je, a mnie przeszły dreszcze. Zjechał dłonią z mojego policzka na moje udo.

- Zee, przestań – pierwszy raz użyłem na nim takiego skrótu. Nie podobało mi się to, jak mnie dotykał. Nie chciałem być jego kolejną własnością.

- Shh – polizał je, a następnie wsunął swoją dłoń pod moją spódnicę. Zacząłem się szarpać, ale ten jeszcze mocniej przygwoździł mnie do szafki. Nie mogłem nawet się rozejrzeć, kiedy jego głowa ciasno przylegała do mojej, liżąc moje ucho i okolice. Przełknąłem ślinę, kiedy mulat palcami dojechał do mojej bielizny, a ja uroniłem łzę.

- Proszę, puść mnie – zacząłem się szarpać, kiedy chłopak znowu pchnął mnie na szafki, wchodząc dłonią pod moją bieliznę. Powiedźcie mi, dlaczego ten korytarz jest, do jasne cholery, pusty?

- Och, skarbie – zajęczał, a jego ręka wdarła się na moje pośladki, ugniatając je – Jaki niegrzeczny chłopczyk, tak?

Zacząłem histerycznie płakać. Wierciłem się i zaciskałem uścisk na jego szyi, ale ten zgrabnie przełożył moje ręce nad głowę, trzymając je w ciasnym uścisku.

- Kiedyś Cię przelecę.

Przełknąłem ślinę, odpychając od siebie chłopaka i próbując uciec, kiedy ten złapał mnie za bark.

- Panie Malik, co pan wyrabia? - jakiś dyżurujący nauczyciel odezwał się, zwracając uwagę prawie gwałcącemu mnie Zayn'owi. Och, no tak, nie mogłeś się tu pojawić wcześniej.

Malik puścił mnie, idąc w stronę nauczyciela, a ja uciekłem ze łzami w oczach i naprawdę boleśnie połechtanym ego. Chyba już nigdy nie założę tej przeklętej spódnicy, bluzki też nie.

***

Harry niósł mnie na rękach pod nasze ulubione drzewo. Nie przejmował się tym, że moczę swoimi łzami całą jego koszulę, a rękami musiał zakrywać mój tyłek, który był odrobinę widoczny przez to, że oplotłem go nogami.

Opuścił mnie na ziemie, kiedy doszliśmy, jednak usiadł pod drzewem od razu przyciągając mnie na swoje kolana.

- I jakiś nauczyciel wtedy zar-zaregował, a-ale to było s-straszne, Haz-z. - jąkałem się przez histeryczny płacz, kiedy chłopak przytulał mnie do siebie, lekko kołysząc.

- Nienawidzę tego dupka, ale na szczęście nie zrobił jakiejś gorszej rzeczy.

Odetchnąłem w szyję Harrego, czując się najbardziej bezpiecznym chłopcem w jego ramionach.

- Obiecuję Ci, że zawsze przyjdę Ci z pomocą, kochanie. - pocałował czubek mojej głowy, aby potem zniżyć się i dać mi małego buziaka w usta. Kochałem Harrego, jak brata.

- Na mały paluszek? - uśmiechnąłem się, widząc, jak nasze palce się plotą.

- Na najmniejszy.

Zayn: Jezu, Louis, tak bardzo Cię przepraszam, to wcale nie miało tak wyjść.

----

Tak wql, założyłam nową książkę na prompty, dostępną na moim profilu, więc jakby ktoś chciał to tam xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro