Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pierwsze Spotkanie: Min Yoongi

Szkoła w Daegu jak co roku organizowała szkolny festiwal sportowy. Każdy z uczniów musiał zapisać się na jakieś wydarzenie sportowe, a ty, wiedząc, że jesteś chodzącą sportową porażką, musiałaś podjąć niezwykle trudny wybór — do jakiej sekcji się zapisać, aby przypadkiem się nie wygłupić.

Odrzuciłaś wszystkie sporty drużynowe i te, które miały w swoich zasadach piłki. Nie chciałaś biegać, ani skakać do piasku, czy przez płotki. Po prostu się do tego nie nadawałaś. Jungmi za każdym razem mówiła, że na pewno drzemie w tobie talent, lecz sama nie była w stanie powiedzieć, co dokładnie.

Przyjaciółka od dawna była częścią szkolnej drużyny siatkarskiej, aczkolwiek nie proponowała ci dołączenia, bo wiedziała, że najlepszą ochronę załatwi ci, kiedy usiądziesz na trybunach.

— Magłabyś, chociaż mnie wpisać — mruknęłaś do Kim, która pokiwała w zaprzeczeniu głową. — Przecież nie muszę wchodzić na boisko.

— Pan Choi Seungyun się na to nie zgodzi — odpowiedziała. — Dobrze go znasz. Będzie chciał, byś zaczęła chodzić na treningi.

Przeklęłaś w myślach, ale nie mogłaś się nie zgodzić. Jungmi miała rację. Uśmiechnęłaś się blado do przyjaciółki i spakowałaś rzeczy do szkolnego tornistra. Pozostały trzy dni, aby wpisać się na listę, któregoś z kółek sportowych.

A może szachy? — pomyślałaś, przechodząc obok klasy, w której po lekcjach odbywały się zajęcia tego kółka. Gdy jednak nastepnego dnia chciałaś wpisac swoje imię, okazało się, że już nie ma miejsca.

— Spóźniłaś się — usłyszałaś niemiły głos jednej z dziewczyn, której nie lubiłaś. — Ostatnie miejsce jest przeznaczone dla mnie.

— Przecież ty nawet nie umiesz grać w szachy — odparłaś ze złością.

— Ale nie muszę umieć, by mi zaliczyli.

Szkolna Zołza z wymalowanym na całą twarz uśmiechem znikła na schodach, a ty spuściłaś głowę w dół. Czułaś się jak postać z anime, która straciła całą swoją pewność. Nie pomagał fakt, że wychowawca, pan Kwon Jijong przypomniał, że został ostatni dzień na zapisy.

— Dasz sobie radę! — poczułaś dłoń Jungmi na ramieniu. — Słyszałam, że łucznictwo ma jeszcze kilka miejsc.

— Wyobrażasz sobie mnie z łukiem?

Parsknęłyście śmiechem i zachichotałyście. Przypomniałam sobie scenę, w której Jungmi strzelając do tarczy, trafiła w łączenie i złamała całą tarczę, która runęła z głośnym odgłosem na ziemię.

— Z tego, co pamiętam, to szło ci całkiem nieźle — uśmiechnęła się serdecznie. — To ja jestem antytalencie.

Tak, jak Jungmi powiedziała, po zajęciach poszłaś zapisać się do kółka. Dostałaś informację, że jutro o dziewiątej wszyscy muszą się zgłosić na szkolnym boisku. Twoja konkurencja miała się odbyć jako druga.

Cały wieczór rozmawiałaś z Jungmi, lecz przyjaciółka mówiła, że przecież dasz sobie radę. Najważniejsze, że udało się dostać do drużyny, ponieważ ci, którzy nie mieli tyle szczęścia, mają do końca tygodnia pomagać w zajęciach dodatkowych.

Następnego dnia nie było tragedii. Znaczy, aż takiej wielkiej. Ustrzeliłaś wynik powyżej średniej, co dało ci niewątpliwą satysfakcję. Zwłaszcza że tak naprawdę nigdy nie strzelałaś z łuku na poważnie. Po swojej konkurencji musiałaś zostać na hali. Obiecałaś to Jungmi, która miała rozgrywać swój siatkarski mecz chwilę przed zakończeniem zmagań, jako przedostatnia konkurencja.

Zajęłaś miejsce na trybunach i obserwowałaś przyjaciółkę. Krzesełko obok było wolne, lecz po chwili poczułaś przyjemny zapach i ciepło, a nim się zorientowałaś, rozgrywka się zaczęła.

— Dajesz Jungmi! — krzyknęłaś w ferworze walki. — Jesteś najlepsza!

Nie zdawałaś sobie sprawy, że chłopak, którego wcześniej kojarzyłaś z korytarzy, będzie cię bacznie obserwował.

— To twoja przyjaciółka? — zapytał, a jego głos od razu ci się spodobał. — Ta z dwunastym numerem?

— Tak, Jungmi — odpowiedziałaś radośnie. — Moja przyjaciółka. Jest świetna.

— Ma dobre wsparcie. Dobrze jest grać nie tylko dla siebie.

Uśmiechnęłaś się w odpowiedzi, a potem razem oglądaliście mecz. Kibicowałaś, skakałaś, machałaś. Jungmi cię dostrzegła i uśmiechnęła się szeroko. Dopiero wtedy zrozumiałaś, że to już koniec.

— Dobra gra — powiedziałaś i przytuliłaś przyjaciółkę.

— Miałam dobre wsparcie — odpowiedziała, upijając łyk z butelki. — Czego chciał od ciebie Min?

Nie wiedziałaś, o co jej chodzi. Kiedy wzruszyłaś ramionami, ona tylko się uśmiechnęła, a potem wyrzuciła swoją butelkę do śmieci. Jungmi postanowiła, że pozostaniecie na ostatni dzisiaj występ — drużyny koszykarskiej.

Wtedy właśnie go zobaczyłaś. Wbiegł niczym bohater hollywoodzkiej produkcji. Jego ciemne oczy błyszczały i w pewnej chwili popatrzył się na ciebie, a potem, tak po prostu puścił ci oczko.


Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro