Pierwsze Spotkanie: Kim Taehyung
Uderzyło cię to, jak bardzo lubisz go obserwować. Nie znaliście się, nie zamieniliście słowa, ani tak naprawdę nic o tobie nie wiedział. Siedziałaś na klifie i ponownie wpatrywałaś się w jego sylwetkę, kiedy brodził nogami w wodzie. Wyglądał jak przepiękny bóg, męska wersja Afrodyty, która według wierzeń, wyszła przecież z morskiej piany.
Pojawił się tak nagle i znikąd. Nie zapowiedział się, ani nie zarezerwował pokoju z wyprzedzeniem. Zjawił się w hotelowym lobby tak po prostu.
Uderzyło cię to, jak bardzo lubisz go obserwować. Sposób, w jakim się poruszał, jego postawę i luzacki styl bycia. Przyciągał nie tylko twój wzrok, lecz wydawało się, że nic sobie z tego nie robi.
Musiałaś jednak pogodzić się z faktem, że nigdy na ciebie nie spojrzy. Z pewnością nie zatrzyma wzroku dłużej niż na sekundę. Obserwując jego ruchy, poczułaś się jak na haju, trochę piekącym i lubieżnym, ponieważ jeszcze nigdy, żaden mężczyzna nie pochłonął tyle twojej uwagi.
Zdałaś sobie sprawę, że im dłużej na niego patrzysz, tym bardziej w twojej głowie pojawiają się wyimaginowane obrazy. Czasami były to sceny z pozoru niewinne, innym razem pełne namiętności A po wszystkim chowałaś się w objęciach własnych ramion, aby ukryć wychodzące na policzki rumieńce.
Zaczęłaś się zastanawiać, czy jeśli byś częściej go widziała, w końcu przyzwyczaiłabyś się do jego przystojnej twarzy? Czy te onyksowe wręcz oczy nie powodowały szybszych palpitacji serca?
Siedziałaś na klifie i obserwowałaś jego sylwetkę, coraz bardziej zbliżającą się ku tobie. Poczułaś motyle w brzuchu, które uniosły się do lotu, kiedy spojrzał na ciebie, a potem tak po prostu szeroko się uśmiechnął.
— Długo zamierzasz tak mi się przyglądać? — odezwał się, a jego baryton obrał jakiś kuszący kierunek.
— Ja... — wydukałaś speszona. Chciałaś odwrócić wzrok, lecz ci nie pozwolił.
— Przyglądasz mi się za każdym razem, kiedy tu przychodzę — zauważył. — To naprawdę mi schlebia.
— To nieprawda!
Uniósł brew do góry i uśmiechnął się szeroko, dość szelmowsko i zawadiacko. Następnie zajął miejsce obok ciebie na klifie. Morska piana pieściła wasze nogi, zanurzone w wodzie.
Patrzyliście na zachód słońca. Pomarańczowe promienie odbijały się w tafli, nadając lekko romantyczną otoczkę. Czułaś jego oddech, miarowy i spokojny. Tak bardzo inny, niż twój, szaleńczy, nieposkromiony. Jego duża dłoń niewątpliwie zbliżała się w twoim kierunku, lecz nie cofnęłaś się ani na cal.
— A ja za każdym razem przyglądam się tobie — powiedział spokojnie, jakby to wszystko było takie łatwe. — Przyjeżdżając na Jeju, marzyłem o spokoju. Chciałem odpocząć od życia w ciągłym biegu.
— Znalazłeś go tutaj?
— Myślę, że znalazłem coś więcej — urwał, jakby zastanawiając się, czy nie posuwa się za daleko.
— Co takiego?
— Myślę, że z czasem oboje się o tym dowiemy.
Popatrzyłaś na jego twarz. W ciemnych oczach dostrzegłaś powagę. Po raz pierwszy. Taehyung miał w sobie coś, co przyciągało do niego i nie byłaś w stanie zrozumieć, jak bardzo pragnęłaś, by złapał cię za rękę.
Zrozumiałaś, co chciał ci przekazać. Postanowiłaś poczekać i zobaczyć, dokąd was to wszystko zaprowadzi.
— Kiedy w głowie masz za dużo myśli, najlepszym twym sprzymierzeńcem jest czas — odpowiedziałaś. — Zobaczysz, wszystko się jakoś ułoży.
— Mam taką nadzieję — odpowiedział i uśmiechnął się szeroko, odwracając głowę w stronę morza. — Mam taką nadzieję.
Obserwował fale, zastanawiając się, jak to wszystko działa. Gdzie są prądy strugowe i w którą teraz stronę wieje wiatr. Kiedy odwrócił się do ciebie, zrozumiałaś, że myślał o czymś zupełnie innym. Teraz już byłaś pewna, że Kim Taehyung po prostu myślał o was.
Od Autorki: Miał być ostatni post w roku, ale przecież dzisiaj są urodziny naszego kochanego Tae ♥ Nie mogłam inaczej sobie wyobrazić prezentu, więc mam nadzieję, że reakcja jest dobrą opcją.
Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro