Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 33

~19.6,sobota,11:32,pokój Taehyung'a~

Tatiana obudziła się i rozejrzała po pomieszczeniu.Nie widziała co tu robi,dopiero po paru chwilach przypomniała sobie gdzie jest.To był garaż Taehyung'a,w którym mieszkał i w którym robili swoje próby.Ver i Tae chyba jeszcze się nie obudzili.Rzuciła okiem na kanapę,na której spała różowo-włosa.Nie było jej tam.Zaniepokojona wstała i skierowała się do łóżka chłopaka,chcąc go obudzić i powiadomić o nieobecności dziewczyny i wtedy ich zobaczyła.Spali razem wtuleni w siebie nawzajem.Wyglądali tak słodko...Wzięła swój telefon i pstryknęła im kilka fotek.Wiedziała,że jak się obudzą to wszystkiemu zaprzeczą,ale zdjęcia były niezbitym dowodem.Dla pewności napisała jeszcze datę i godzinę.Z bananem na twarzy poszła do łazienki,by się ogarnąć.Nie wiedziała,co dzisiaj będzie robić.Nie miała zbytniej ochoty na odwiedziny u Andre.Pomyślała,że przydałoby mu się trochę spokoju,czas by od nich odpoczął i by Ver zaczęła żyć własnym życiem.

~12:10~

Ver otworzyła oczy i prawie dostała zawału,gdy zobaczyła przed sobą twarz Taehyung'a.On jakby wyczuwając,że się obudziła też otworzył swe piękne oczęta.

-Kurwa,ale jasno-mruknęła do niego Ver-która godzina?

-A skąd ja...

-Już południe gołąbeczki!-Usłyszeli nad sobą radosny,podekscytowany głos Tatiany.

-Co? Dwunasta?! Ja pierdole...-Ver przetarła twarz dłonią i poderwała się do pozycji siedzącej-dlaczego mnie mnie nie obudziłaś?!

-Tak słodko wyglądaliście,że nie miałam serca,by was budzić.

-Wredna małpa-wzięła swoje rzeczy i poszła do łazienki.

-Spaliście ze sobą?-Zapytała chłopaka Tat siadając obok niego na łóżku.

-Co masz na myśli?

-No czy uprawialiście seks?

-Nie!-Żarliwie zaprzeczył-co ty sobie w ogóle myślisz?!-Skarcił ją.

-Ja? Ja się tylko pytam.

-Cholera jasna.Daj mi spokój.

-To dlaczego spaliście razem?-Dopytywała się Rosjanka.

-Nie mogła spać.Zaproponowałem jej,żeby się ze mną położyła.Najpierw nie chciała,a gdzieś dwadzieścia minut później przyszła,a ja ją przytuliłem.To tyle.

-Więc potrzebowała uścisku?

-Bawisz się w psychologa?

-Raczej w terapeutkę.

Wróciła Ver.Ubrała się w białą bluzę z kapturem i różowe rurki.

-Czyżbyś porzuciła swoją umiłowaną kurtkę?-Zapytał Tae,przyglądając jej się.

-Czas na zmiany.Chodź Tat,zrobię ci śniadanie.

-Spoko,ale teraz to już chyba raczej obiad-odpowiedziała Tat,podchodząc do Ver.

-Po prostu późne śniadanie-odpowiedziała wzruszając ramionami.

***

~19.6,sobota,12:29,dom Taehyung'a,kuchnia~

Tatiana siedziała przy małym stoliku,znajdującym się w środku ciasnej kuchni.Na żółtych ścianach wisiały lub stały kuchenne szafki.Ver stała teraz przy blacie i przygotowywała sobie kawę.

-Co byś chciała?-Zapytała młodszej nie odwracając się od stanowiska pracy.

-Kawę-odpowiedziała opierając głowę na dłoni.

-Kawę?

-Tak.Tą niedobrą.

-Jesteś jakaś pojebana,no ale ok-wzruszyła ramionami i zaczęła przygotowywać napój-coś do zjedzenia?

-Może kanapki?

-No spoko.Z czym byś chciała?-Dolała mleko i zamieszała.

-Z dżemem.

-Lubisz dżem?-Postawiła przed nią różowy kubek z kawą.

-Tak i to bardzo.Dzięki.

Gdy Ver robiła kanapki,do kuchni wszedł Tae.

-No cześć.Masz kawę?-Podszedł do Tat-dasz łyka?

-Nie radzę-mruknęła Ver znad słoika z dżemem,ale chłopak ją zignorował.

Wziął kubek i upił łyk.Gdy tylko przełknął skrzywił się z niesmakiem-co to jest? Przecież to jest paskudne!

-Moja nowa ulubiona kawa-odpowiedziała mu z miłym uśmiechem Tat.

-Macie.Smacznego-Ver postawiła na stoliku talerz z kanapkami z dżemem truskawkowym.Sama oparła się o blat i piła kawę z czerwonego kubka,który podarowała Taehyung'owi na święta.

W pewnym momencie do Ver zadzwonił telefon.Wyjęła go z tylnej kieszeni spodni i spojrzała na ekran,to był Rodrigo.

Odebrała-halo?

-Cześć-przywitał się.

-No cześć.

-Mamy występ.

-O której?

-O piętnastej-odpowiedział jej-a wiesz co jest najlepsze?

-Nie mam pojęcia.

-Występujemy w klubie!

-Naprawdę? A to nie za wcześnie?

-Znaczy...To jest takie jakby przesłuchanie.Ale jak wszystko pójdzie dobrze to będziemy występować do późna.Zgadzasz się?

-No,a czemu nie? Przyprowadzę jeszcze może swoją przyjaciółkę,ok?

-Dobra,byle tylko nic nie odwalała.Klub nazywa się Lonly,znasz?

-Znam,w końcu trochę już w tym mieście mieszkam.Ubrać mam się jak zawsze?

-Nie musisz,dopiero na wieczorny występ.

-Taki jesteś pewny? No,ale spoko.Pa.

-Pa.

Rozłączyła się i schowała telefon z powrotem do kieszeni.

-Kto to był?-Spytał Tae.

-Znajomy-odpowiedziała i nie dodając nic więcej włożyła pusty talerz do zmywarki.

***

~19.6,sobota,13:43,centrum Seulu~

Ver i Tatiana przechadzały się ulicami Seulu.Chodziły po sklepach,parkach i placach zabaw.W pewnym momencie Ver zwróciła się do Tat.

-Chciałabyś zobaczyć mój występ?-Zaczęła rozmowę.

-Jaki występ? Gdzie? Kiedy?

-Z dwójką znajomych.W klubie o piętnastej,a później wieczorem.

-No chciałabym.

-Super.

***

~19.6,sobota,14:52,klub Lonly~

Weszły do klubu na krótko przed piętnastą.Było niewiele ludzi.Niedaleko sceny czekał już na nie Rodrigo.Szybko zaciągnął Ver na scenę,a Tat posadził w pierwszym rzędzie.Ich zadaniem było zaśpiewanie dwóch piosenek.Mieli śpiewać przed publicznością składającą się z obecnych klientów,pracowników oraz prowadzących i dyrekcji.

Zaśpiewali dwie piosenki,które bardzo się widzom spodobały.Co prawda było kilka zastrzeżeń.

Po występie uzgodnili między sobą o tym jakie piosenki zaśpiewają i co ubiorą.Mieli pewność,że wszystko pójdzie dobrze.Jednak Ver nie była do końca pewna,czy powinna brać ze sobą Tat.Był to w końcu klub z alkoholem i miały być tam tłumy ludzi.Cały czas będąc na scenie martwiłaby się o nią i nie mogłaby skupić się na śpiewie.

***

~19.6,sobota,20:32,dom Ver,pokój Ver~

Ver zawiązywała buty,jednocześnie tłumacząc Tat,dlaczego nie może jej jednak wziąć.Rosjanka na początku nie chciała jej nawet słuchać,ale w końcu dotarło do niej,że decyzja jest nieodwołalna.Miała zostać odstawiona do Taehyung'a,który obecnie był sam w domu,bo jego ojciec gdzieś wyjechał i miał zająć się Tat.Rodzicom powiedziała,że nocują u Taehyung'a i dzięki temu miała spokój.Po występie miała wrócić do Tat i chłopaka.
Tatiana chcąc nie chcąc zgodziła się na taki a nie inny rozwój wydarzeń.

***

~19.6,sobota,21:21,Seul niedaleko klubu Lonley~

Ver wyjęła telefon z kieszeni kurtki i wybrała numer Alec'a.

-Co tam Różowo-włosa księżniczko?-Powitał znany jej już doskonale głos w słuchawce.
-Chciałabyś sobie trochę potańczyć?
-O co ci znowu chodzi?-Brzmiał na poirytowanego.
-Dzisiaj występuję w klubie Lonley,przyjdzesz? Zobaczysz mnie?
-W Lonley?-Zapytał zaniepokojony-dlaczego akurat tam? Jasne,że przyjdę-"ktoś musi w końcu się tobą zająć" pomyślał-czekaj na mnie przed wejściem.Jestem niedaleko.
-Ok.Czekam!-Rozłączyła się i schowała telefon.

Na Alec'a czekała około piętnaście minut.Gdy w końcu przyszedł od razu weszli do środka.

***

~19.6,sobota,21:39,klub Lonley~

W środku było dużo ludzi.Kobiety i mężczyźni w większości w wieku osiemnastu-dwudzistu ośmiu lat.Ubrani w imprezowe stroje z kolorowymi drinkami w dłoniach,kołyszący się w rytm klubowej muzyki.
Ver zostawiła Alec'a przy barze,a sama udała się na zaplecze.Rodrigo przeprowadził małą,troszkę zbędną mobilizację i wyszli na scenę.
Zaczęli śpiewać,a ludzie patrzyli tylko na nich.Wielu znało te piosenki,więc śpiewało razem z nimi.Alan Walker Faded.

You were the shadow to my light Did you feel us Another start You fade away Afraid our aim is out of sight Wanna see us Alive Where are you now Where are you now Where are you now Was it all in my fantasy Where are you now Were you only imaginary Where are you now Atlantis Under the sea Under the sea Where are you now Another dream The monsters running wild inside of me I'm faded I'm faded So lost I'm faded I'm faded So lost I'm faded These shallow waters, never met What I needed I'm letting go A deeper dive Eternal silence of the sea I'm breathing Alive Where are you now Where are you now Under the bright But faded lights You set my heart on fire Where are you now Where are you now Where are you now Atlantis Under the sea Under the sea Where are you now Another dream The monsters running wild inside of me I'm faded I'm faded So lost I'm faded I'm faded So lost I'm faded

Muzyka dudniła jej w uszach,ale mimo tego doskonale wiedziała jak i kiedy ma śpiewać.W tłumie bawiących się ludzi dostrzegła Alec'a.Stał oparty o bar i patrzył w prost na nią.Uśmiechał się lekko z wyraźną dumą i zadowoleniem.Wyglądał jak ojciec na pierwszym występie swojego ukochanego dziecka.
P

omachała mu i zaczęła śpiewać razem z resztą.

Ed Sheeran-Perfect

Po kilkudziesięciu innych piosenkach w końcu zeszli ze sceny.Ver od razu podeszła do Alec'a.
-Zajebiście śpiewasz-pchwalił ją na wstępie,po czym położył rękę na jej dłoni-a wyglądasz jeszcze lepiej.
-Dzięki.
-Poproszę Whisky z lodem dla tej oto pani-zawołał do barmana,od razu płacąc za zamówienie.
Uniosła brwi w zdziwieniu-ale przecież ja nie jestem pełnoletnia-powiedziała mu do ucha.
-Spokojnie,przecież niedługo będziesz.Rozerwij się trochę!
-Jasne.Dzięki-uniosła szklankę do ust i pociągnęła dużego łyka-od razu lepiej-skłamała.Czuła się źle.W klubie panował za duży ścisk i przez to nie czuła się swobodnie,ani bezpiecznie.
-Dokładnie tak!-Wyszczerzył do niej zęby-po alkoholu człowiekowi w głowie się co nieco rozjaśnia,szybciej,lepiej myśli.I ro właśnie przy nim powstają najlepsze teksty,książki i obrazy.Jednak zawsze trzeba pić z kimś.Nigdy w samotności.Rozumiesz? Nigdy sama!
-Rozumiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro