Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 22

~8.6,wtorek,6:24,dom Ver,pokój Ver~

Ver spokojnie zeszła na dół,doskonale wiedząc,że dzisiaj do szkoły miała na dziesiątą.Ponieważ dzisiaj był dzień sportu,a zarazy m wielki dzień.Dzień ich "koncertu". Weszła do kuchni i od razu zaczęła przygotowywać sobie kawę.Wyjęła najlepszy żółty kubek istniejący w tym domu,zagotowała wodę i wyjęła z szafki,będącą na wykończeniu,torebeczkę kawy rozpuszczalnej.Wsypała cztery łyżki i czekała,aż woda się odpowiednio zagotuje.Sama w tym czasie znalazła paczkę gofrów,z której dzisiaj przywłaszczyła sobie,aż cztery.
Położyła je na plastikowy talerzyk u posypała cukrem pudrem.W tym momencie czajnik wydał powiadomienie, że skończył swoją robotę.Ver odłączyła czajnik od prądu i ostrożnie nalała wody do kubka.Odłożyła urządzenie z resztką wody na swoje miejsce i zamieszała chwilę.Po odczekaniu należnego czasu wzięła butelkę wody i wlała odpowiednią ilość.Znów zamieszała.Potem dolała mleka z lodówki i mieszała,aż napój nabrał jednolitej,niczym nie skażonej,jasnobrązowej barwy.Łyżkę wyjęła i włożyła do zlewu,a sama zaczęła się delektować smakiem i zapachem swojej kawy,jednocześnie pochłaniając gofry posypane cukrem pudrem.

~6:55~

Po zakończonym śniadaniu i umyciu po sobie naczyń wróciła na górę do swojego pokoju.Musiała sobie przygotować jakiś strój,a nie ustaliła tego z resztą,musiała napisać.
Iron_Woman:Elo.
Not_Songwriter:No elo.
Iron_Woman:Też już wstałeś?
Not_Songwriter:No,krótko spałem.
Iron_Woman:To idź teraz spać.
Not_Songwriter:Ha,ha właśnie o to chodzi,że nie mogę.
Iron_Woman:Więc powiedz mi co mam na siebie włożyć.
Not_Songwriter:Coś ładnego 😊
Iron_Woman:Bardzo śmieszne,co konkretnie?
Not_Songwriter:Na pewno żadnej koszulki tych twoich zespołów,ale nie zakładaj też spódnicy ani sukienki.
Iron_Woman:Mam tylko jedną sukienkę.I to w kwiatki.Okropność.
Not_Songwriter:No to nie wiem.
Iron_Woman:Cholera jasna,ty to się dopiero znasz.
Iron_Woman:Sama dam sobie radę.
Iron_Woman:Pa i spróbuj się zdrzemnąć.
Not_Songwriter:Pa.
Wyłączyła telefon,rzuciła go na łóżko i wstała zmierzając w stronę szafy.Otworzyła ją i przyjrzała się ubraniom.W końcu wzięła zieloną,lekką zapinaną kurtkę bez kaptura w stylu moro,glany i białą czapkę z daszkiem.Potem skierowała się do kufra i uniosła wieko.Wyjęła czarne rurki i różowo-pudrowy podkoszulek.Ułożyła wszystko na biurku i walnęła się na wyrko.Nawet nie zamierzała zasypiać,po prostu się położyła i tyle.Zamknęła oczy i westchnęła głęboko.

~7:40~

-Ver-powiedział tata wchodząc do jej pokoju.
-Coo?-Otworzyła powoli oczy i spojrzała na niego.
-Przeszkadzam?
-Mi? Nieee.
-Zawsze mogę przyjść później.
-Nie,nie.Chciałeś czegoś?-Podniosła się z łóżka i usiadła.
-Tak-usiadł obok niej-wiesz...Jestem z ciebie dumny.Bardzo dumny.
-Dumny? Wow,pierwszy raz powiedziałeś mi coś takiego! Niesamowite!
-Daj mi dokończyć,przystopuj.Kiedyś...Jeszcze jak byłem na studiach założyłem z moimi kolegami kapelę.
-I co?
-Nie udało się.Pokłóciliśmy się,wszystko się rozpadło...No a ja zająłem się nauką.
-To tyle?
-Tak.Ale...Cieszę się,że chociaż tobie się udaje.
-Przecież to tylko występ na szkolnym dniu sportu!
-Dla rodzica każdy,mały czy duży krok dziecka jest ważny.
-Banialuki,no ale dlaczego mam ci nie wierzyć? Cieszę się,że jesteś ze mnie dumny.To miłe.Coś jeszcze? Chcę się przejść.
-To wszystko.Tylko nie spóźnij się na swój występ-poczochrał jej włosy i wyszedł.
-Cholera-zaklęła doprowadzając swoje włosy do porządku.Założyła kurtkę i buty.Wyszła i wyjęła telefon.Wystukała numer Łysego i zaczęła dzwonić.Odebrał.

***

~8.6,wtorek,8:10,Seul~

-Halo?-Usłyszała jego zachrypnięty głos w słuchawce-ach to ty księżniczko.Co tam u ciebie? Klamka się podoba?
-Oczywiście,jest piękna-uśmiechnęła się,chociaż on nie mógł tego zobaczyć-gdzie jesteś?
-A gdzie mam być? Jestem na stacji metra kochana.A co? Spodziewałaś się mnie gdzie indziej?
-Tak.Na przykład w prawdziwej pracy.
-Marzenia-prychnął-cieszę się,że we mnie wierzysz.Ale do rzeczy:chcesz ode mnie czegoś?
-No.
-Co?
-Chcę cię zobaczyć.
-To po prostu przyjdź na stację.
-Jasne,czekaj na mnie-rozłączyła się i zaczęła iść w odpowiednią stronę.
Zeszła po schodach w dół i w korytarzu go zobaczyła.
-Cześć.-Podeszła do niego.
Skinął jej głową-po co przyszłaś? Nie powinnaś być w szkole?
-Dzisiaj nie.Mamy dzień sportu.I właśnie dlatego do ciebie przyszłam.
-Nie lubię sportu.
-Nie chodzi o sport.Na tym dniu razem ze swoimi przyjaciółmi będę miała występ.
-Występ?-Odwrócił głowę w jej stronę i skupił na niej wzrok-jaki?
-Będziemy śpiewać.
-To super,tylko nadal nie rozumiem po co mi to mówisz.
Wzięła głęboki oddech i powiedziała-chciałabym,żebyś to zobaczył.
-Czekaj.Czy ja na pewno dobrze zrozumiałem.TY zapraszasz MNIE na swój występ?
-Tak,to dzień otwarty,więc nie będzie z tym żadnego problemu.
-Przyjdę-obiecał jej po chwili namysłu.
-Przyjdziesz? To super!-W porywie radości uściskała go mocno.
-Tak,przyjdę.A teraz coś ci pokażę-zdjął czapkę.
-Ty masz włosy?!-Delikatnie musnęła opuszkami palców jego brązowe włosy.-Dlaczego nie wiedziałam wcześniej?!
-Ponieważ spotykamy się późno,gdy już mało co widać,lub w ciemnych miejscach takich jak te-uśmiechnął się do niej szeroko.
-Dla mnie nadal będziesz "Łysy".
Zaśmiał się głośno-okej,okej.
-Ale ja cię nie pytałam o zdanie!To było tylko stwierdzenie faktu! Ale przyjdziesz?
-Jasne,jeszcze zobaczysz.Padniesz z wrażenia!
-Mam nadzieję.O trzynastej.O trzynastej zaczynamy występ-poklepała go po ramieniu i zaczęła się oddalać-liceum Seul High School jakby co! Ale to chyba wiesz!-Krzyknęła i poszła schodami w górę.

***

~8.6,wtorek,12:30,szatnia liceum Seul High School~

-Ver,ja się boję-Sue złapała się ramienia przyjaciółki-ja nie chcę.
-Dasz radę-uspokajała ją.

-To będzie przed całą szkołą! I to jeszcze przed rodzicami!

-Myśl racjonalnie.Trenowałaś,ćwiczyłaś,znasz wszystko na pamięć.Zresztą jak my wszyscy.Nie ma powodu do obaw.

-Może i masz rację.

-Na pewno mam rację.Przepraszam cię na chwilę-wyminęła ją i skierowała się do łazienki.

W łazience weszła do jednej z kabin.Wyjęła z kieszeni woreczek z tabletką,otworzyła go i wsadziła sobie tabletkę o ust.Tak jak wcześniej opakowanie spuściła i wyszła pełna nowej energii.

-No to co?Zaraz wchodzimy?-Uśmiechnięty Hoseok podszedł do nich.
-Co się tak cieszysz?-Zapytała Sue patrząc na głupio szczerzącego się kolegę.Wyglądała onieśmielająco w tym czerwonym stroju,czerwonych włosach i srogim spojrzeniu.A z kolei Hoseok był cały na niebiesko.Niczym ogień i woda...
Przemyślenia Ver przerwał głos prowadzącej,która właśnie zapowiedziała ich zespół.Tak właściwie to zespół bez nazwy. Weszli na scenę,a Namjoon przejął od kobiety mikrofon,by móc przemówić przed widzami,a w tym czasie oni (czyli piątka śpiewających)dostali dodatkowe mikrofony.
-Witajcie.Jest to nasz pierwszy i pewnie ostatni występ.Nasz zespół nie posiada nawet nazwy! Ale to nie ważne.Ważne jest to,że posiada ducha i serce. Każdy z nas włączył kawałek swojego serca w tę piosenkę i ro tylko po to,by teraz ją dla was zaśpiewać.Utwór nosi nazwę "Fake love".
Pierwsze takty popłynęły z głośników,a oni stali na scenie.Przed wszystkimi.Nie było już szansy na odwrót,z resztą i tak nie powinni tego zrobić. Nie mogli stchórzyć i zrezygnować.Nie oni.
Ver wypatrzyła w tłumoe swoich rodziców, jak i Łysego.Na ich widok bardzo,ale to bardzo się ucieszyła.Zaczęli śpiewać.
Tae:For you,I could pretend like I was happy when I was sad
Tae:For you,I could pretend like I was strong when I was hurt
Ver:I wish love was perfect as love itself
Ver:I wish all my weaknesses could be hidden
Hoseok:I grew flower that can't be bloomed in a dream that can't come true
Jeongguk:I'm so sick od this fake love,fake love,fake love
Jeongguk:I'm so sorry but it's fake love,fake love,fake love
Namjoon:I wanna be a głód man
Yoongi:just for you
Namjoon: I gave the world
Yoongi:just for you
Namjoon: I changed everything
Yoongi:just for you
Ver:But I don't know me.Who are you?
Ver:The forest just for us,you weren't there
Ver:The route I took,I forgot
Hoseok:I even became quite unsure od who I was
Hoseok:Try babbling into the mirror,who the heck are you?
Tae:For you,I could pretend like I was happy when I was sad
Tae:For you, I could pretend like I was strong when I was hurt
Hoseok:I wish love all my weaknesses could be hidden
Jeongguk: I grew a flower that can't be bloomed in a dream that can't come true
Tae:Love you so bad,love you so bad
Ver:Mold a pretty lie for you
Tae:Love it's so mad,love it's so mad
Ver:Try to erase myself and make me your doll
Tae:Love you so bad,love you so bad
Ver:Mold a pretty los for you
Tae:Love it's so mad,love it's so mad
Ver:Try to earse myself and make me your doll
Hoseok:I'm so sick of this fake love, fake love,fake love
Jeongguk: I'm so sorry but it's fake love, fake love,fake love
Yoongi: Why you so sad? I don't know.I don't know
Namjoon: Smile say "I love you"
Yoongi:Look at me,even I gave up on myself
Namjoon: Even you can't understand me
Yoongi:You say I'm unfemiliar
Ver:Changed into the one you used to like
Namjoon: You say I'm not myself which you know well
Jeongguk: Woo,I dunno,I dunno,I dunno why
Hoseok: Woo even,I even I don't know myself
Jeongguk: Woo,I just know,I just know,I just know why
Hoseok: Cuz it's all fake love, fake love, fake love
Ver:Love you so bad, love you so bad
Ver:Love it's so mad, love it's so mad
Ver:Try to erase myself and make my your doll
Hoseok: Love you so bad, love you so bad
Hoseok:Mold a pretty lie for you
Hoseok:Love it's so mad, love it's so mad
Hoseok:I'm so sick of this fake love, fake love, fake love
Hoseok: I'm so sorry but it's fake love, fake love, fake love
Namjoon:For you, I could pretend like I was happy when I was sad
Ver:For you,I could pretend like I was strong,when I was hurt
Yoongi:I wish love was perfect AS love itself
Jeongguk: I wish all my weaknesses could be hidden
Tae:I grew a flower that can't be bloomed in a dream that can't come true
Widzom się spodobało,a przynajmniej na to wyglądało.Ukłonili się i zeszli ze sceny.Ver od razu poszła do Łysego,który opierał się plecami o drzewo.Ubrany był niecodzienne,bo miał na sobie jeansy i czarwoną bluzę z kapturem na której wyszyty był biały napis "pain".
-I jak? Podobało ci się?-Zapytała go.
-Tak.Pięknie wyglądasz jak śpiewasz-uśmiechnął się do niej.
-No dziękuję ci bardzo.Ale co jabwidzę? Już nie w dresie! Co to się stało?! Bo założę się,że to nie chodzi o mnie i mój występ.
-Niby nie,ale postanowiłem,że po prostu nie będę już chodzić w dresie.
-A co z twoją torbą?!
-Zaminię ją na plecak-odpowiedział pewnie-po prostu.
-Cieszę się-poklepała go po ramieniu-dziękuję ci za przyjście.Teraz muszę iść do rodziców,ale dzięki.Pa-chciała już iść,ale on złapał ją za rękę.
-Zaczekaj-nakazał.
Popatrzyła na jego palce zaciśnięte na jej nadgarstku.-Czego?-Zapytała go.
-Alec.Nazywam się Alec.
-Co?-Popatrzyła na niego zdziwiona-o czym ty do mnie mówisz?-Nadal patrzyła na chłopaka z niezrozumieniem,aż w końcu coś w jej mózgu zaskoczyło.-A! Imię! Nazywasz się Alec! To jest twoje prawdziwe imię? Nie Will?
-Dokładnie,żaden Wiil-potwierdził,odrobinę zdziwiony zachowaniem dziewczyny.
-A ja Ver-uśmiechnęła się do niego łagodnie i miękko powiedziała-Veronia.Veronia Stark.
-Alec Bane,że też dopiero teraz się poznajemy.
Po rozmowie z Łys...A nie,teraz mia już imię.Więc po rozmowie z Aleck'iem on poszedł w swoją stronę,a ona podeszła do swoich rodziców.
-I jak?-Zagadnęła ich-podobało wam się?
-I to jak! Zrobiłam pełno zdjęć! Pokażę je później Kev'owi.
-Bardzo mi się podobało-odpowiedział tata i uściskał mocno córkę.
-Cieszę się.Dobra idę do chłopaków.Ale wy możecie już iść do domu.
-Tak,właśnie mieliśmy się zbierać.To do zobaczenia w domu!
-Pa!-Pomachała im i poszła w stronę szatni.
Niedaleko wejścia ktoś ją zatrzymał.
-Panno Stark-już wiedziała kto to.Tylko on tak się do niej zwracał-proszę się zatrzymać.
Stanęła w miejscu i obróciła się w jego stronę-dzień dobry panie profesorze. Podobał się panu nasz występ?
-Tak,gratuluję.
-Dziękuję.Przekażę reszcie.To wszystko?
-Tak.Możesz iść.Do widzenia.
-Do zobaczenia.
Weszła do szkoły.

***

~8.6,wtorek,13:40,liceum Seul High School, szatnia~

-Jak się czujemy?-Zapytała wesoło po wejściu do szatni.
-Chyba im się spodobało-z ulgą powiedział Yoongi.
-Bardzo im się podobało.Ale mam dla was news'a:panu Sung'owi też się podobało i nam pogratulował.
-No to nieźle-skwitował Namjoon podnosząc się z ławki-skoro już wszyscy są,to z tego miejsca chciałbym bardzo wszystkim podziękować.A szczególnie za wczoraj.Dziękuję wam za włożoną w to waszą pracę i wasz czas.Dziękuję za to,że nauczyliście się tekstu w tak szybkim tempie i za odwagę.Po prostu za wszystko-uśmiechnął się do nich z wdzięcznością i wyszedł.
-Wow,podziękował nam.Co to takiego się stało?-Zdziwiona Ver popatrzyła po swoich przyjaciołach.
-Ja tam nie wiem,ale spadam.Pa-Yoongi też wyszedł,a za nim prawie natychmiast Jeongguk i Hoseok.
Zostali tylko Andre,Sue,Tae i Ver.
-Herbatko,podobało ci się?
-No.Było okej.Daliśmy radę,idę to uczcić.
-A niby jak chcesz to uczcić?
-Andre,zapraszam ze mną.
-Nie mogę,cześć-odpowiedział ze smutkiem rudzielec i wyszedł ze szkoły.
-Cholera-westchnął-dobra idę do domu nażreć się lodów.
Po wyjściu Taehyung'a zostały tylko dziewczyny.
-To co,biegamy dzisiaj?
-Tak,osiemnasta pod moim domem.
-Spoko,pa.

***

~8.6,wtorek,23:40,dom Ver,pokój Ver~
Po rozmowie video z bratem,wzięła prysznic i walnęła się na łóżko.Zamknęła oczy i próbowała zasnąć.Może jej się udało,a może nie.Ten dzień był pełen wrażeń.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro