🌸2🌸
Wyszłam z domu. Znowu miałam wrażenie rze ktoś mn obserwuje. Podeszłam pod drzwi domu Tamakiego i zadzwoniłam. Tamaki otworzył mi drzwi
Tamaki: Cześć Martynqa! Super rze jednak przyszłaś. Wejdź do środka
Wszłam do środka ale nikogo nie zobaczyłam
Ja: Nikogo jeszcze nie ma?
Tamaki: Jesteś jako pierwsza
Zaśmiał sie on sie tak uroczo śmieje
Tamaki: Morze chcesz coś do picia?
Ja: Tak poprosze sok
Tamaki poszedł do kuchni i wrócił ze sokiem
Tamaki: Prosze bardzo
Podał mi szklankę
Ja: Dzięki
Wypiłam cały sok jednak nadal nikt nie przyszedł
Ja: Nadal nie ma nikogo innego...
Tamaki: To dobrze...
Tamaki do mnie podszedł
Ja: TamakiSempaj co masz na myśli?
Tamaki chwycił mnie i przywarł do ściany
Tamaki: Spokojnie... Nie zrobię ci krzywdy
Jedną ręka delikatnie chwycił mn za twarz i przybliżył do swojej. Zaczął mn całować. Potem mn podniósł zaniusł do pokoju i położył na łużku. Zaczął mn rozbierać a ja czułam jak moje ciało powoli słabnie. Gdy mn jurz rozebrał powoli jeździł renkami po moim ciele. W pewnym momencie przestał i się rozebrał. Założył na swojego siura dureksa. Ostatnimi siłami powiedziałam
Ja: Tamaki... Ja nie...
Przerwał mi kładąc palec na moich ustach
Tamaki: Ciii... Dla cb zrobię to delikatnie.
I wtedy włożył swojego siura do mojej dziury między nogami. Robił to powoli i delikatnie jadnak mn to bolało. Nm jednak sił by zajęczeć z bulu powoli mdlałam. A on coraz szybciej się wemn poruszał. Wtedy już byłam nie przytomna. Obudziłam się w innym miejscu.
Ochajooo ^^ to jurz kolejny rozdział mojej książki. Sorry rze taki krótki! Mam nadzieję rze sie podobał 😽😜
Do następnej części
-Martynqa Gasaji
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro