Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Plan, emocje, zwroty akcji - jak odpowiednio ułożyć fabułę?

Dzień dobry wieczór!

Chcieliście rozdział o planowaniu? Macie rozdział o planowaniu! Ale od razu zastrzegam, że nikogo do niczego nie zmuszam i jeśli moje sposoby się Wam nie podobają, to po prostu ich nie stosujcie, capissi? ;)

Plan, po co komu plan? Żeby nie pogubić się we własnej fabule? To przecież oczywiste. Żeby móc wprowadzić zwroty akcji i zabiegi typu "Strzelba Czechowa"? No wiadomo. Żeby historia była spójna, a konwencja nie zmieniała się co kilka stron? 

A co jeśli Wam powiem, że plan ma jeszcze jedno zastosowanie - uchronienie czytelników przed śmiercią z nudów bądź oczopląsem? Co mam na myśli? Jeśli przez sto stron nie dzieje się absolutnie nic, to każdy w końcu będzie miał dość. Za to jeśli cała książka to bezustanna akcja i brak jakiejkolwiek chwili wytchnienia, to prawdopodobnie odbiorcy w pewnym momencie przestaną ogarniać. Ale w takim razie jak nie zanudzić czytelnika? I jak dopasować emocjonalne sceny do głównej fabuły?


Na początek zacznij od końca

Bo każda historia ma swój koniec (proszę mi nie spamować w komentarzach Niekończącą się historią oraz Modą na Sukces), a wszystkie wątki i sceny prowadzą właśnie do finału. Jeśli zaczniecie tworzyć rozbudowaną powieść z pierdylionem postaci i ciągłymi zwrotami akcji, to w końcu sami się w tym pogubicie, a jak uznasz, że czas to zakończyć, najprawdopodobniej połowa wątków gdzieś umknie.

W przypadku prostszej opowieści, która aż tak wielu wątków i bohaterów nie ma, można ciągnąć przygody protagonisty i ciągnąć, ale kiedyś i one muszą mieć swój kres, więc trzeba będzie napisać sensowny finał. Jeśli historia zostanie zakończona zbyt nagle i bez dokładnego przemyślenia, to może wyjść scena niespodziewana, niepasująca i dająca czytelnikom uczucie jawnej niesprawiedliwości. Janusz i Grażyna od stu rozdziałów nie mogli się zejść, a tu w ostatniej części zmieściły się ślub, kupno domku na wzgórzu, pies i piątka dzieci. No coś tu chyba nie gra. 

Z drugiej strony, jeśli do początku nie ma jasnego punktu, do którego ma zmierzać historia, wszystko może się poplątać i niepotrzebnie rozwlec. Jak wszystkiego jest za dużo, a końca dalej nie widać (Supernatural, hehe), to spora część czytelników porzuci dzieło ze znużenia. Jak koniec nie rozwiąże wszystkich wątków i nie odpowie na postawione pytania, nie będzie satysfakcjonujący. Jeśli historia, mimo że już dawno mogła mieć finał, zabrnie za daleko, wyjdzie poplątanie z pomieszaniem. No i w końcu, kiedy na samym końcu twórca postanowi wyciąć fanom numer i wrzucić coś całkowicie z czapy oraz nie spełnić obietnic, to tylko zawiedzie oczekiwania, co poskutkuje głośnym "Buuu!" (Dexter, chlip).

Dlatego nim zaczniecie planować o przygodach Janusza i jego podbojach (tych miłosnych też), wymyślcie, jak ma się ta opowieść skończyć, a reszta planu będzie dążyć właśnie do tego punktu.


Rozpisz najważniejsze wydarzenia

Bo nie ma sensu ustalać, co Grażyna zje na śniadanie oraz gdzie pójdzie wieczorem w piątym rozdziale, kiedy oprócz zakończenia nie ma żadnych ustaleń. Mnóstwo początkujących boryka się z problemem rozwinięcia historii - mają początek, mają zakończenie, a nie wiadomo, co upchać w środku, więc leją wodę. Wiem, że Wy też tak macie albo kiedyś mieliście, Pingwiny wiedzą wszystko C:

Co powinno być uznane za takie wydarzenia? To, co popcha główną fabułę do przodu, znacząco wpłynie na życie bohaterów albo rozpocznie/rozwiąże wątek poboczny. Można tu zaliczyć przełom w śledztwie, zdobycie szokujących informacji, pokonanie przeciwnika, wielką bitwę, śmierć ważniejszej postaci, ślub, życiową decyzję, obmyślenie planu, zdobycie sojusznika, spotkanie znaczących postaci... No wszystko, co ma wpływ na historię. Jeśli wycięcie owego wydarzenia zmieni fabułę - mamy do czynienia ze sceną przełomową.

Uznajmy, że mamy bohatera, którego przepowiedziano, aby uratował świat przed Złym Władcą Ciemności z Wielką Mhroczną Armią™. Nazwiemy go oczywiście Janusz. Otóż nasz wąsacz żyje sobie spokojnie, kiedy zostaje przypadkiem wplątany w bójkę uliczną, a wtedy ginie. W zaświatach spotyka Grażynę - wspaniałą boginię - która mówi mu, co i jak, a także proponuje umowę: Janusz musi pokonać Złego Władcę i, jeśli się zgodzi, zostanie przywrócony do życia. Jednak, aby tego dokonać, niedoszły nieboszczyk musi zdobyć miecz ze Smoczego Szkła, wykuty w Niebiańskiej Kuźni i ochrzczony przez Azora Ahai w krwi Nissy Nissy. Janusz budzi się i rusza na poszukiwania. Okazuje się, że został tylko jeden taki miecz i strzeże go Smaug, dlatego wąsacz musi znaleźć Legendarną Skarpetę, której smród jest tak okropny, że zabije smoka. A Skarpetę obecnie posiada starożytny ród Weasleyów. 

Mężczyzna z pomocą nachalnego kurdupla imieniem Wrzód dociera do Weasleyów, a tam poznaje prawdę o Skarpecie - jest ona Horkruksem, w której Zły Władca umieścił fragment swojej duszy! Ponadto rodzina ma lewą skarpetę, a to prawa jest ta śmierdząca.

A jako, że nie chce mi się wymyślać dalej tej historii, przedstawię to, co napisałam do tej pory w formie grafiki.


Pamiętaj o scenach "pomiędzy"

Bo między wszystkie te wydarzenia zapisane w planie trzeba wrzucić jakieś pomniejsze akcje, aby fabuła nie była tylko skakaniem od punktu, do punktu. Niech opowieść zacznie się, kiedy Janusz chleje w karczmie. Mężczyzna wychodzi, by się odlać, a tam właśnie przypadkiem trafia na bandę fantasy Sebixów. Potem, po zmartwychwstaniu, Janusz może na przykład sprawdzać czy faktycznie jest tak samo żywy, jak wcześniej. A żeby się upewnić na przykład idzie do karczmy pochlać.

Generalnie historia powinna być jak fala, najpierw zaczyna się łagodnie, potem napięcie rośnie, jest jakaś grubsza akcja i znowu emocje opadają. Krótko mówiąc, scena powinna mieć rozpoczęcie, rozwinięcie i moment kulminacyjny. Dzięki takiemu układowi zostanie zachowana równowaga, a czytelnik się nie zanudzi ani nie dostanie kręćka.


Nie pozwól, aby bohater nie miał nic do roboty

Właśnie po to między innymi trzeba rozpisać przełomowe momenty, aby nie doszło do sytuacji, kiedy protagonista kręci się bez celu i nie wie, co ze sobą począć. Właśnie ten problem łączy się z problemem rozwinięcie powieści - nie wiadomo, o czym pisać przed zakończeniem, to pisze się o czymkolwiek. Kiedy Wasi Janusze odniosą jakieś małe zwycięstwo, nie powinni cieszyć się za długo, bo za rogiem już czeka kolejny problem. Bohater jakiejś historii niestety musi mieć zawsze trochę pod górkę - czasami idzie po równej powierzchni, ale przed nim schody, a dalej musi wspinać się w deszczu po skałach. Raz jego kłopoty powinny być drobne i możliwe do rozwiązania w niedalekim odstępie czasu, a innym razem powinny stanowić ważny punkt powieści.


Co jakiś czas wrzuć świeży pomysł

Ten punkt zobrazuję na przykładzie gier, bo właśnie w nich najlepiej widać, jak bardzo trzeba się starać, aby dzieło nie było monotonne. Każde dobre RPG powinno co jakiś czas wprowadzić nowość - czy to całkowicie nową lokację, czy zwrot fabularny, czy chociażby kolejną postać do drużyny. Ponadto zadania nie mogą być do siebie podobne, bo ile można zbierać wątroby wilków i czyścic jaskinie z goblinów? Weźmy na warsztat Wiedźmina 3, bo w tej kwestii to najlepszy przykład. Raz grasz w Gwinta, innym razem rozwiązujesz zagadkę morderstwa. Potem szukasz patelni/kozy/skarbu pod wodą, idziesz na bal z Triss, robisz napad na bank, pomagasz trollowi malować płot czy chlejesz z ziomkami i przebierasz się w damskie ciuszki. Ponadto średnio co kilka godzin gry zmienia się postać, którą kierujemy i z wątku Geralta przeskakujemy na wątek Ciri. No i są jeszcze lokacje - zaczynamy grę w Białym Sadzie, w odpowiednim momencie jedziemy do Velen, potem do Novigradu i Skellige. Nim gracz zdąży się znudzić, twórcy podają mu coś nowego - może to być nagła zmiana klimatu (np. misja w nawiedzonym domu), humorystyczna scena, zmiana wątku na Ciri, przejście do innej lokacji albo spotkanie z jakąś ważną postacią.

Opowieść musi być spójna, ale nie monotonna. Ponadto pomysły, które mają zabić nudę, też nie mogą stać się nudne. To znaczy, że jeśli już dwa razy przełomowe wydarzenie polegało na dołączeniu nowej postaci do drużyny, tym razem wybierzcie coś innego. Kiedy wciąż powtarzamy schemat rozdziałów albo scen, w końcu tworzy się wzór, a historia staje się przewidywalna.


Dbaj o ładunek emocjonalny

Kiedy jest chwila wytchnienia między kolejnymi przygodami, czas na rozluźnienie. To jest idealne miejsce na wprowadzenie pomniejszego wątku, który ma za zadanie tylko i wyłącznie zapewnić rozrywkę czytelnikom. Takie przeznaczenie mają chociażby misje w grach, kiedy nasza postać się upija. 

Jeśli jakiś ważniejszy wątek dobiega końca, to jego finał powinien być z przytupem. Może ktoś z bohaterów powinien zginąć? Należy jednak pamiętać, że smutne sceny zadziałają tylko wtedy, kiedy czytelnicy będą naprawdę przejmować się losem postaci, a żeby tak się stało, potrzeba czasu oraz innych scen - scen akcji i komediowych. Podczas tych pierwszych czytelnik widzi bohatera w ruchu, wie, że ten gość nie stoi w miejscu i nie marudzi przez cały czas, ale umie ruszyć dupsko i wziąć spawy we własne ręce. Sceny komediowe, jeśli faktycznie bawią, pomagają nawiązać z postacią nić porozumienia - ona także jest tylko człowiekiem (chyba że akurat nie jest), popełnia błędy, robi głupie rzeczy i umie się bawić. Bohater, który rozbawi czytelnika choć raz, jest bohaterem z automatu bardziej lubianym. 


Pamiętaj o antagoniście

Nawet już nie mówię o tym Złym Władcy, ale także o "mniejszych przeszkadzaczach". Bo nie może być tak, że jedyne kłody pod nogami protagonisty wynikają z przyczyn losowych. Zawsze musi pojawić się ktoś, kto podrażni bohatera, a nam napsuje krwi. Powieść powinna zapewniać wszystkie rodzaje emocji, także irytację, która w końcu przerodzi się w satysfakcję, kiedy nasz ulubieniec upora się z tym złym gościem. Ponadto antagonistą musi być jakaś istota z własną osobowością i historią, więc jeśli uznacie, że Kosmiczna Chmura™ jest ok, to mylicie się, nie jest ok. Ale o przeciwnikach protagonisty jeszcze napiszę w innym rozdziale, więc na razie pamiętajcie tylko, że zawsze musi być ktoś, kto namiesza i pokrzyżuje plany.


Czasami pozwól bohaterowi upaść

Schemat: "Janusz ma problem, Janusz go rozwiązuje" w końcu znudzi. Co jakiś czas protagoniście przyda się strzał w pysk i przypomnienie, że nie jest nieomylny. Bohater, któremu wszystko się udaje wpada w pułapkę Mary Sue, więc pewnie już się domyślacie, że to kiepski pomysł. Może to być po prostu sturlanie się z górki, upicie czteropakiem zwykłego piwa z Biedry do nieprzytomności, dostanie kosza czy przegrana walka. Ale przesada też nie jest dobra, więc wieczne pasmo porażek również nie wyjdzie na plus. Warto też dodać, że niektórych problemów Janusz nie powinien rozwiązywać sam, jeśli nie będzie mógł tego zrobić. Czasami warto pokazać, że ktoś mu pomoże czy to z dobroci serca, w wyniku zbieżności interesów, czy za odpowiednią cenę.


Strzeżcie się syndromu Achai

Znacie Achaję? Pewnie tak, to chyba najpopularniejsza protagonistka polskiej fantastyki. Wiecie, co między innymi poszło źle w jej historii? Każdy wątek, każdy jeden dotyczy tej bohaterki. Już nie pamiętam, co dokładnie tam było, bo wyrzuciłam to ksiopko z pamięci, ale tak przykładowo: ktoś knuje intrygę? Na pewno chce zaszkodzić Achai. Ktoś wypowiada wojnę? To przez Achaję. Zły knuj podbija świat? Robi to w imię miłości do niej. Kosmici porwali króla? To dlatego, że był jej ojcem i chcieli zbadać jego DNA, by się upewnić, że nie ma tam genu Mary Sue.

Nie powinno być też tak, że kompletnie nic nie będzie bohatera dotyczyć, a świat pozostanie całkowicie losowy. Raz Janusz może spotkać swoich kuzynów, innym razem natknąć się na kompletnie obcych ludzi. Raz Janusz wejdzie w pułapkę zastawioną przez jego największego rywala, kiedy indziej po prostu trafi na kłusowników. Trzeba po prostu zachować równowagę.


Zwroty akcji nie mogą być robione na siłę

Co jeśli okaże się, że Wrzód - towarzysz Janusza - to tak naprawdę Zły Władca? Jeśli taki zwrot akcji nie zostanie zaplanowany, to będzie absolutnie pozbawiony sensu. W końcu Wrzód pomagał wąsaczowi, był spoko kumplem i miłym człowiekiem (zwłaszcza dla zwierząt). Co innego, kiedy autor od początku wiedział o tym fakcie i dawał wskazówki czytelnikom. Wrzód może tylko udawać miłego, a przez cały czas podawać Januszowi błędne informacje. Albo z drugiej strony ten bohater mógłby po prostu szpiegować dla Złego Władcy - nie dość, że myliłby Janusza, to jeszcze donosił o jego poczynaniach, dzięki czemu antagonista miałby czas na przygotowania do finałowej walki.

Pod zwroty akcji trzeba budować odpowiedni grunt - dawać czytelnikom wskazówki i zostawiać miejsce na domysły. A przede wszystkim trzeba mieć pewność, że taki nagły plot twist nie będzie sprzeczny z informacjami, które zostały podane wcześniej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro