Hit czy kit? Kiepska fabuła w świetnych książkach
Ahoj! Dawno temu napisałam rozdział "Pamięć emocji, czyli dzieło, które zostanie w głowie czytelnika" (czy jakoś tak). Pewnie mało, kto pamięta ową część, jednak poruszyłam tam temat książek, które w gruncie rzeczy nie są bardzo dobre, może nawet nie da się ich zaliczyć do dobrych, a mimo to odnoszą sukces. Dzisiaj chciałabym odświeżyć temat, a także trochę go rozszerzyć.
Znacie ten stan, kiedy właśnie skończyliście świetną powieść, mocno przeżyliście zakończenie, bo wczuliście się ten świat, a potem czytacie opinie innych, które nie są tak optymistyczne? Część ludzi w takiej sytuacji oburza się - "Zmierzch to najlepsza książka ever!" - ale reszta zaczyna mieć mętlik w głowie: "o matko, faktycznie ta historia nie była taka dobra". Czy to znaczy, że osoby, którym się książka spodobała, mają kiepski gust?
Nim przejdziemy do dalszej części, muszę Was trochę ugłaskać, bo może się tak zdarzyć, że nieco "obrażę" Wasze ukochane dzieła. Zapamiętajcie, że jak coś się komuś podoba, to wcale nie znaczy, iż jest dobre. Sama niejednokrotnie powiedziałam "to jest gówniane, ale i tak to lubię". Takie mam podejście chociażby do Teen Wolf (czekam na wściekły atak fanek) - serial jest gówniany, pełen dziur fabularnych, kiczu i absurdów, ale obejrzałam wszystkie odcinki. Ba, nawet wyczekiwałam kolejnych sezonów. Nie warto upierać się, że dzieło wad nie ma wcale, nawet jeśli zdajecie sobie sprawę z ich obecności, tylko dlatego, że Wam się podobało. "Tak, to nie jest idealne, może nawet nie jest dobre, ale lubię to" - takiego podejścia się trzymajmy.
Kiedy fabuła nie zachwyca na pierwszy rzut oka
Wyobraźcie sobie, że jakiś człowiek zaplanował napisanie pierwszej książki. Podekscytowany pobiegł do znajomych i opowiedział im fabułę. Co mógł im powiedzieć?
"Protagonista będzie się tułać po świecie przez kilka tomów, by znaleźć zaginioną księżniczkę, którą wszyscy chcą zabić albo zrobić jej dzieciaka".
"Główny bohater prawie całą książkę siedzi na statku kosmicznym i praktycznie nic nie robi, czasem tylko pogada z załogą, weźmie udział w przedstawieniu, czy coś".
"Głównych bohaterów będzie dwóch, a gdzieś tam w środku powieści kilkadziesiąt stron poświecę na opis, jak ten drugi tresuje fretkopodobne zwierzęta za pomocą fujarki".
"Główny bohater popija bimber, oglądając koniec świata, kiedy spotyka kosmitę kradnącego bibliotekę i zawiera z nim układ. Potem trafia do średniowiecznej Norwegii, gdzie gada z kosmiczną robo-łasicą, a gdzieś tam po kilku tomach walczy z Chińczykami w helikopterach i robo-wilkami, cały czas będąc w średniowieczu".
Co mogliby odpowiedzieć znajomi?
"..."
"To żart, prawda?"
"Ale że to tak na trzeźwo?"
Pierwszy przykład to oczywiście nasz kochany "Wiedźmin" - wspaniała seria, jedna z moich ulubionych. Następny to drugi tom "Gry Endera", czyli "Ender na wygnianiu". Potem mamy "Pana Lodowego Ogrodu" i na koniec "Oko Jelenia".
I od razu zastrzegam, że wcale nie twierdzę, iż te książki mają głupią fabułę.
Co właściwie chcę Wam przekazać? Nawet jeśli coś brzmi głupio na etapie planów, w praktyce może wypaść fantastycznie. Oczywiście te "streszczenia", którymi Was uraczyłam, są mocno przerysowane, ale weźmy jeszcze jeden przykład.
"Główny bohater to sierota, która trafia pod skrzydła mistrza jakiejś sztuki, pół książki spędza na treningu, przeżywając jakieś mniejsze przygody, zaś w międzyczasie naczelny knuj robi to, co umie najlepiej, czyli knuje. Potem protagonista zyskuje towarzyszy, zdobywa wykokszone moce i idzie sprać dupsko temu złemu."
Gdyby Wasz znajomy opowiedziałby w taki sposób fabułę czegokolwiek, to pewnie spojrzelibyście na niego, jak na idiotę. Pamiętacie rozdział "Formuła Josepha Campbella, czyli monomit" (czy jakoś tak)? Na tym schemacie opiera się większość tworów fantasy i przygodowych. Można tu wpasować "Zwiadowców", "Harry'ego Pottera", "Gwiezdne Wojny", a nawet "Wiedźmina" (wątek Ciri).
Aj, rozpisałam się, a dalej nie podałam żadnych konkretów, więc teraz przejdźmy do punktu, na który pewnie większość czekała.
Co sprawia, że uwielbiamy jakąś opowieść, nawet jeśli nie jest arcydziełem?
1. Bohater. Jeśli pokochamy którąś z postaci (a najlepiej wszystkie), to nieważne, jakimi absurdami uraczy nas autor, będziemy czytać dalej właśnie ze względu na naszego ulubieńca.
2.Klimat. Czy "Metro 2033" miało genialną fabułę? Jakiś młodzieniec pomyka po postapokaliptycznym, rosyjskim metrze, odwiedzając różne stacje i uciekając przed mutantami, by ostrzec kogoś tam przed wrogimi stworami.
Czy miało niezapomnianych bohaterów? Protagonista - Artem - prawie w ogóle się nie odzywa, jak spotyka kogoś nowego, to ta osoba najdalej po kilkudziesięciu stronach znika.
A ktoś w ogóle pamięta środek książki (nie licząc psychofanów i tych, co niedawno czytali)? Ja kojarzę tylko scenę z tym psychodelicznym tunelem, a i tak nie bardzo ogarniam, co się tam działo. Czytałam ledwie trzy lata temu.
Metro wybiło się ciężkim, duszącym klimatem. To sam pomysł na kreację uniwersum kupił czytelników na całym świecie. Więcej na temat budowania atmosfery planuję napisać w jednym z kolejnych rozdziałów.
3. Guilty pleasure (grzeszna przyjemność). Tak nazywamy ten stan, kiedy oglądamy, bądź czytamy coś naprawdę kiepskiego i wstydzimy się przyznać do tego przed znajomymi, ale daje nam to sporo radochy. I tak naprawdę nie ma konkretnego wyznacznika, który sprawia, że odbiorcy tak właśnie podejdą do dzieła. Myślicie, że "Pisiont twarzy Greya" odniosłoby taki sukces, gdyby relacja Greya z tą labadziarą (nie pamiętam, jak jej tam było) była normalna? Owa książka zasłynęła scenami seksu BDSM i własnie dla nich tyle osób przebrnęło przez powieść. Bywa też tak, że czytamy coś, żeby pośmiać się z głupoty dzieła, czujemy nostalgię, bo w dzieciństwie nam się to podobało albo po prostu opowieść zawiera jakiś konkretny wątek, który nas fascynuje.
4. Tajemnica. Walić główny wątek, zbliżającą się apokalipsę, czy co tam autor zaserwował, liczy się tylko czy Janusz zdoła utrzymać w sekrecie fakt, że jest bobrołakiem. Jak już na początku znajdziemy coś, co intryguje i daje dreszczyk emocji, to będziemy czytać, by sprawdzić, jak to się skończy.
5. Emocje. Bo co z tego, że fabuła jest gówniana, kiedy cały czas rechoczemy, jak głupi, bo całość wypada naprawdę zabawnie? Jeśli święcący w słońcu Edek wstrzeli się w nasz gust i stanie się obiektem skrytych fantazji, to będziemy czytać właśnie po to, żeby sobie o nim pomarzyć. Czy horrory mają głęboką fabułę? No nie mają. To po co się je ogląda/czyta? No właśnie po to, żeby się bać, czyli niemal wyłącznie dla emocji, jakie w nas budzą, choć oczywiście są wyjątki.
6. Dziwny pomysł. Bywa i tak, że autor wpadnie na taką ideę, której nie ma w żadnym innym dziele, a wtedy czytelnicy przy powieści trwają, bo są zaintrygowani czymś, czego nie znają. Osobiście mam tak z twórczością Lovecrafta - nie porywa mnie fabułą, bohaterowie też są nijacy, a opisy niejednokrotnie się dłużą, ale uwielbiam sam pomysł na kreację Wielkich Przedwiecznych i ten specyficzny klimat.
7. I wreszcie styl autora. Są pisarze, którzy potrafią napisać opowieść o dwójce bohaterów pijących herbatę i zrobią z tego arcydzieło.
Pamiętajcie jeszcze o jednym - to, o czym piszecie, to sprawa mniejszej wagi. Najważniejsze jest, jak piszecie. Możecie próbować wcisnąć ludziom najlepszą historie, jaką byliście w stanie wymyślić, jednak, jeśli brakuje Wam "tego czegoś" (czyli najpewniej nie macie wyrobionego stylu i nie znacie odpowiednich chwytów), to odbiorca po prostu nie da rady przez nią przebrnąć. Za to, kiedy napiszecie najprostszą, najbardziej schematyczną opowieść, ale ubierzecie ją w odpowiednie słowa, możecie odnieść sukces.
Bo klucz do sukcesu to idealnie dobrane słowa, jakich użyjemy do opowiedzenia historii, a nie sama historia opowiedziana byle jakimi słowami.
Rozważaniami, co w ogóle znaczy mieć dobry styl, zajmę się już niedługo. W ogóle myślę, że jest to dobry temat do dyskusji. Czym według Was jest warsztat pisarza? Znacie przykłady powieści, których fabuła nie porywała, ale były napisane w taki sposób, że nie mogliście się oderwać? A może kojarzycie książki, które z pozoru wydawały się ciekawe, jednak okazały się okropnie nużące?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro