Nie ma czasu na wyjaśnienia
Minęło te tradycyjne dziewięć miesięcy i Inhyeon zaczęła rodzić. Żeby było śmieszniej, to poród zaczął się w środku nocy. Jednak wszyscy byli przygotowani. Już tydzień przed terminem całym stadem zwalili się Jinowi na chatę i czekali na poród. Kiedy już ten dzień nastąpił, a tak sobie dzień przed terminem, to wsadzili do samochodu Inhyeon, Yoongsa, Haru i Jina za kierowcę.
- Czemu ja?- zapytała Haru- Ja się nie znam na porodach!
- Nie marudź- odpowiedział Jin i ruszył.
Pozostali musieli jakoś sami se dojechać do szpitala.
~~~
Jin był zmulony i niechcący pojechał najbardziej okrężną drogą do szpitala, ale na szczęście dowiózł ich bezpiecznie. Zabrali Inhyeon do środka i pielęgniarki się nią zajęły.
- OMG- krzyknął Yoongs i zemdlał.
Haru nalała trochę wody z dystrybutora do kubeczka i wylała mu ją na łeb.
- ŻYJĘ!- krzyknął Yoongs kiedy się ocknął.
- Gud, a teraz idź do Inhyeon- odpowiedziała Haru podnosząc go za łachy z podłogi.
Min ledwo żywy wbił na salę i tyle go widziała. Tymczasem Jin dowiedział się, że reszta jest już w drodze do szpitala.
~~~
Wszyscy zaczęli powoli docierać do szpitala. Pierwszy był Hobi na hulajnodze z Malee na plecach.
- Skąd macie hulajnogę?- zapytała Haru?
- Kupiłem ją od jakiegoś dziecka za paczkę landrynek- odpowiedział Hobs.
- Interes życia!- krzyknęła zadowolona Malee.
W tym momencie do budynku wbili Tai, Kyumin i Tae na koniu.
- Nie ma czasu na wyjaśnienia- powiedział Tai i poszedł zaparkować konia, gdy koledzy z niego zeszli.
- Omg będę wujkiem!- Kyumin tam przeżywał, ale nikt go nie słuchał.
- ZDĄŻYŁAM?!- krzyknęła cała mokra Eunbi wbijając do szpitala.
- Omg co ci się stało?!- zmartwił się Jin.
- Zostawiłeś mnie to poradziłam sobie sama- odpowiedziała.
- Nie moja wina, ja miałem tylko prowadzić i nie miałem wpływu na to kto wsiada do auta. Ale co się stało? Pada? Inni nie zmokli, to chyba nie.
- Nie pada, po prostu płynęłam rzeką.
- O_o
Jadzia przyjechała na rolkach ciągnąc za sobą Namjoona za rękę. Chłop wyglądał jakby miał ducha wyzionąć, co nie było dziwne po takim biegu. Za nimi przyszedł bosy Kook i jęczał, że zgubił Finę.
- A gdzie masz sandały?- zapytał Tae.
- Jakiś dziad po drodze się do mnie przyczepił i upierał się, że moje sandały to mojżeszki i nie chciał się odczepić, więc mu je dałem- odpowiedział.
Po chwili na miejsce przybył też Jimin, którego przywiózł uber. Chwilę po nim zjawiła się też Fina.
- Gdzie byłaś? T_T- zapytał Kook i zaczął ją ściskać.
- Przyjechałam autobusem jak normalny człowiek- odpowiedziała odsuwając go od siebie.
- To teraz wszyscy w komplecie będziemy czekać- rzekł Jin.
~~~
Podczas, gdy Inhyeon rodziła trojaczki, a Yoongs mdlał przy tym nieskończoną ilość razy, reszta urządziła sobie obóz w szpitalnym korytarzu. Załatwili sobie śpiwory, rozpalili ognisko, ugotowali wojskową grochówkę i zaprzyjaźnili się z personelem i pacjentami. Po pewnym czasie nawet rozbili kilka namiotów.
~~~
Kiedy trojaczki przyszły na świat, wszyscy wjebali się do sali żeby je zobaczyć i pogratulować rodzicom.
~~~
Kilka tygodni po tym, jak rodzinka wróciła do domu, obóz ze szpitalnego korytarza dopiero się zawinął.
~~~
Inhyeon i Yoongi postanowili ogłosić wszystkim imiona bobasów dopiero po tym, jak zostały one zgłoszone do urzędu. Zebrali się w domu Jina, jak zwykle, zamówili tonę jedzenia i zabrali się za ogłaszanie.
- No mówcie wreszcie- poganiał Kook bawiąc się z jednym z bobasków.
- No już, kurde- odpowiedziała Inhyeon- Kook trzyma małą Żywię, Tae karmi Żyrosławę, a stary przewija Żelisława.
- A to nie są trzy dziewczynki?- zdziwił się Kook i Żywia rzygnęła na niego w tym momencie.
- Nie.
- Ale zajebiste imiona- stwierdziła Eunbi.
- Najlepsze- odpowiedziała Inhyeon.
- Ale śmierdzi kupą- stwierdził Kyumin.
- Robię co mogę- odpowiedział Yoongi przewijając bobasa.
~~~
Kyumin przyszedł odwiedzić nową rodzinkę i zastał Yoongiego w żonobijce i gaciach.
- Widzę, że wczułeś się w rolę starego- zaśmiał się.
- Samo przyszło- odpowiedział śmiejąc się.
- Siems- przywitała się Inhyeon.
- Elo, mama mnie przysłała żebym wam jedzenie przyniósł.
- Dziena, zostaw w kuchni- odpowiedziała.
- A nie wolelibyście być u nas?
- Nie trzeba, mama tu jest co dwa dni i najchętniej byłaby tu codziennie, ale szanujmy się. A jak nie przychodzi, to wysyła ciebie, więc na jedno wychodzi i przynajmniej nie ściskamy się tam.
- Fakt. Stary się szarpnął na duże mieszkanie- zaśmiał się.
- Jestem gazelą biznesu, bo mieszkałem skromnie, żeby odkładać kasę B)- powiedział dumnie Yoongs.
- No i takiego szwagra to ja mogę mieć!- odpowiedział i zaniósł jedzenie do kuchni- To pójdę przywitać się z bobaskami.
- Tylko ich nie obudź, bo ciężko jest je zsynchronizować żeby spały jednocześnie- powiedział zmęczony stary.
- Ok.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj Kook stanął na głowie żeby podziękować @MrsJusta, @_shockie_ i @moomoovnnie za komentarze pod poprzednim rozdziałem i życzeniami noworocznymi! XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro