Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nie ma czasu na wyjaśnienia

Minęło te tradycyjne dziewięć miesięcy i Inhyeon zaczęła rodzić. Żeby było śmieszniej, to poród zaczął się w środku nocy. Jednak wszyscy byli przygotowani. Już tydzień przed terminem całym stadem zwalili się Jinowi na chatę i czekali na poród. Kiedy już ten dzień nastąpił, a tak sobie dzień przed terminem, to wsadzili do samochodu Inhyeon, Yoongsa, Haru i Jina za kierowcę.

- Czemu ja?- zapytała Haru- Ja się nie znam na porodach!

- Nie marudź- odpowiedział Jin i ruszył.

Pozostali musieli jakoś sami se dojechać do szpitala.

~~~

Jin był zmulony i niechcący pojechał najbardziej okrężną drogą do szpitala, ale na szczęście dowiózł ich bezpiecznie. Zabrali Inhyeon do środka i pielęgniarki się nią zajęły.

- OMG- krzyknął Yoongs i zemdlał.

Haru nalała trochę wody z dystrybutora do kubeczka i wylała mu ją na łeb.

- ŻYJĘ!- krzyknął Yoongs kiedy się ocknął.

- Gud, a teraz idź do Inhyeon- odpowiedziała Haru podnosząc go za łachy z podłogi.

Min ledwo żywy wbił na salę i tyle go widziała. Tymczasem Jin dowiedział się, że reszta jest już w drodze do szpitala.

~~~

Wszyscy zaczęli powoli docierać do szpitala. Pierwszy był Hobi na hulajnodze z Malee na plecach.

- Skąd macie hulajnogę?- zapytała Haru?

- Kupiłem ją od jakiegoś dziecka za paczkę landrynek- odpowiedział Hobs.

- Interes życia!- krzyknęła zadowolona Malee.

W tym momencie do budynku wbili Tai, Kyumin i Tae na koniu.

- Nie ma czasu na wyjaśnienia- powiedział Tai i poszedł zaparkować konia, gdy koledzy z niego zeszli.

- Omg będę wujkiem!- Kyumin tam przeżywał, ale nikt go nie słuchał.

- ZDĄŻYŁAM?!- krzyknęła cała mokra Eunbi wbijając do szpitala.

- Omg co ci się stało?!- zmartwił się Jin.

- Zostawiłeś mnie to poradziłam sobie sama- odpowiedziała.

- Nie moja wina, ja miałem tylko prowadzić i nie miałem wpływu na to kto wsiada do auta. Ale co się stało? Pada? Inni nie zmokli, to chyba nie.

- Nie pada, po prostu płynęłam rzeką.

- O_o

Jadzia przyjechała na rolkach ciągnąc za sobą Namjoona za rękę. Chłop wyglądał jakby miał ducha wyzionąć, co nie było dziwne po takim biegu. Za nimi przyszedł bosy Kook i jęczał, że zgubił Finę.

- A gdzie masz sandały?- zapytał Tae.

- Jakiś dziad po drodze się do mnie przyczepił i upierał się, że moje sandały to mojżeszki i nie chciał się odczepić, więc mu je dałem- odpowiedział.

Po chwili na miejsce przybył też Jimin, którego przywiózł uber. Chwilę po nim zjawiła się też Fina.

- Gdzie byłaś? T_T- zapytał Kook i zaczął ją ściskać.

- Przyjechałam autobusem jak normalny człowiek- odpowiedziała odsuwając go od siebie.

- To teraz wszyscy w komplecie będziemy czekać- rzekł Jin.

~~~

Podczas, gdy Inhyeon rodziła trojaczki, a Yoongs mdlał przy tym nieskończoną ilość razy, reszta urządziła sobie obóz w szpitalnym korytarzu. Załatwili sobie śpiwory, rozpalili ognisko, ugotowali wojskową grochówkę i zaprzyjaźnili się z personelem i pacjentami. Po pewnym czasie nawet rozbili kilka namiotów.

~~~

Kiedy trojaczki przyszły na świat, wszyscy wjebali się do sali żeby je zobaczyć i pogratulować rodzicom.

~~~

Kilka tygodni po tym, jak rodzinka wróciła do domu, obóz ze szpitalnego korytarza dopiero się zawinął.

~~~

Inhyeon i Yoongi postanowili ogłosić wszystkim imiona bobasów dopiero po tym, jak zostały one zgłoszone do urzędu. Zebrali się w domu Jina, jak zwykle, zamówili tonę jedzenia i zabrali się za ogłaszanie.

- No mówcie wreszcie- poganiał Kook bawiąc się z jednym z bobasków.

- No już, kurde- odpowiedziała Inhyeon- Kook trzyma małą Żywię, Tae karmi Żyrosławę, a stary przewija Żelisława.

- A to nie są trzy dziewczynki?- zdziwił się Kook i Żywia rzygnęła na niego w tym momencie.

- Nie.

- Ale zajebiste imiona- stwierdziła Eunbi.

- Najlepsze- odpowiedziała Inhyeon.

- Ale śmierdzi kupą- stwierdził Kyumin.

- Robię co mogę- odpowiedział Yoongi przewijając bobasa.

~~~

Kyumin przyszedł odwiedzić nową rodzinkę i zastał Yoongiego w żonobijce i gaciach.

- Widzę, że wczułeś się w rolę starego- zaśmiał się.

- Samo przyszło- odpowiedział śmiejąc się.

- Siems- przywitała się Inhyeon.

- Elo, mama mnie przysłała żebym wam jedzenie przyniósł.

- Dziena, zostaw w kuchni- odpowiedziała.

- A nie wolelibyście być u nas?

- Nie trzeba, mama tu jest co dwa dni i najchętniej byłaby tu codziennie, ale szanujmy się. A jak nie przychodzi, to wysyła ciebie, więc na jedno wychodzi i przynajmniej nie ściskamy się tam.

- Fakt. Stary się szarpnął na duże mieszkanie- zaśmiał się.

- Jestem gazelą biznesu, bo mieszkałem skromnie, żeby odkładać kasę B)- powiedział dumnie Yoongs.

- No i takiego szwagra to ja mogę mieć!- odpowiedział i zaniósł jedzenie do kuchni- To pójdę przywitać się z bobaskami.

- Tylko ich nie obudź, bo ciężko jest je zsynchronizować żeby spały jednocześnie- powiedział zmęczony stary.

- Ok.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Dzisiaj Kook stanął na głowie żeby podziękować @MrsJusta, @_shockie_ i @moomoovnnie za komentarze pod poprzednim rozdziałem i życzeniami noworocznymi! XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro