Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Moje dresy



- No i gdzie on jest?- zapytała Eunbi.

- Napisał, że już idzie- odpowiedział Tai.

- A co ci się nagle zebrało żeby zapraszać kuzyna na wyjście z nami?- zapytała Inhyeon.

- Bo on jest naprawdę spoko, ale rzadko się z nim widuję, bo to dalszy kuzyn, więc pomyślałem, że nic się nie stanie jak raz zabiorę go gdzieś z nami.

- No dobra, dobra. Tylko mógłby się nie spóźniać.

- O, właśnie dzwoni- odebrał- No i gdzie ty kurde jesteś?

- BIEGNĘ! ZARAZ BĘDĘ!- wykrzyczał Jin do telefonu i się rozłączył.

- Ok, nie wnikam- schował telefon.

- Z nim wszystko w porządku?- zaśmiał się Kyumin.

- Spokojnie, on jest tak samo nienormalny jak my- też się zaśmiał.

- A jest dresem?- zapytała Haru.

- Wręcz przeciwnie.

- Ej, bo teraz się trochę cykam- powiedziała Malee.

- O, biegnie!- chłopak wskazał swojego kuzyna, który po drodze się jeszcze potknął i prawie wywalił.

Mali, typowy człowiek beka, próbowała ze wszystkich sił powstrzymać śmiech żeby biedakowi przykro nie było.

- No w końcu jesteś!- rzekł Tai kiedy Jin podbiegł do nich.

- Jechałem do was samochodem... Żeby było szybciej...- próbował złapać oddech- A tu takie HEHE NIE... Bo korki w całym mieście są! I jeszcze nie miałem gdzie zaparkować...- skończył mówić, złapał oddech i wyprostował się- Witam, jestem Seokjin.

- Tak, to mój kuzyn Seokjin, a to moje dresy. To znaczy...- zaczął się śmiać- Moje ziomki!

Pozostali tez wybuchnęli śmiechem.

- To zabrzmiało jakbyśmy byli ubraniem- śmiał się Kyumin.

- To tak o nas mówisz?! Dresy?!- Inhyeon udawała obrażoną.

- O stary, jutro idziemy na gołe klaty- w Eunbi już się budziła natura dresa.

- Uuu goła klata Eunbi- Kyu zapuścił lenny face'a w jej stronę.

- Nie podniecaj się tak, u niej to faktycznie goła klata a nie chociaż jakieś śladowe ilości cyca- zaśmiała się Haru.

- Ej, ja przynajmniej coś mam, nie to co ty- śmiała się.

- Moje dwa małe pryszcze i tak są większe!

Malee tam płakała ze śmiechu.

- Weźcie, wstyd mi przynosicie- Tai próbował ich uspokoić.

Jin tam umierał ze śmiechu, ale robił wszystko żeby na dzień dobry nie walnąć im wycieraczek.

- Dobra, niech się śmieją- machnął na nich ręką- To jest Inhyeon, największy dres na naszym osiedlu- wskazał na najwyższą dziewczynę- To jej młodszy brat Kyumin- wskazał przyjaciela.

- Aha i o mnie tylko tyle, że jestem młodszym bratem tej wrednej baby?!

- Wąchaj giry ciotki Gumi.

- O fuj, weź- Haru skrzywiła się.

- Kim jest ciotka Gumi?- zapytał Jin.

- Taka stara baba z naszego bloku- odpowiedział Tai.

- Uprzykrza wszystkim życie i ma wyliniałego psa z wścieklizną- dodała Eunbi.

- I ma gdzieś ze 150 lat- stwierdziła Malee.

- Złego licho nie bierze- rzekł Tai.

- Według tego opisu trochę przypomina naszą ciotkę- powiedział Seokjin- Tą co zawsze chodziła w panterce, pamiętasz?

- Tak i w sumie są podobne. A jak ona miała na imię?

- No właśnie nie pamiętam.

- Ja też nie. Ale wracając: to Eunbi, zawsze chodzi ze mną po piwerka.

- No dyplomatą to ty nie zostaniesz, panie Li- zaśmiała się Eun.

- Ciii. To Malee, nasz człowiek skis.

- Skis?

- No, że się śmieje zawsze ze wszystkiego.

- Aaa.

- A to Haru, no jej nie przegadasz.

- Potwierdzam. Jak kiedyś akwizytorzy będą próbowali wcisnąć ci odkurzacz czy coś to daj znać, ja to załatwię- zareklamowała się.

- Żebyś ty nie została akwizytorem z takimi umiejętnościami reklamy.

- Co ty, ja będę komornikiem. A jak się nie uda to będę udawać, że nim jestem i będę wynosić ludziom sprzęt z mieszkań, lol. Tak to się robi!

- No mniejsza, chodźmy już- Tai ponaglił ich.

Całą grupą poszli do centrum miasta. Tego dnia odbywało się jakieś wydarzenie i, jak nigdy, centrum wyglądało jak jeden wielki imprezowy plac. Zjedli po drodze hot dogi z jakiegoś food truck'u i weszli do jednego z barów.

- Jesteś może dresem?- Haru zagadała Jina.

- Mistrzyni podrywu w akcji- zaśmiał się Kyumin.

Malee już tam ryje.

- A tak wyglądam?- Jin zaśmiał się.

- Nie, ale no wiesz, może drzemie w tobie ukryta natura dresa.

- Ona się u każdego budzi w innym czasie- Eunbi dołączyła się.

- No u mnie się jeszcze nie obudziła, ale za to jestem mistrzem sucharów.

- O nie- Li przyszedł z drinkami i już wiedział co się święci.

- Uuu, dawaj!- powiedziała Malee.

- No to uwaga- odchrząknął- Jak się nazywa nieudana iluzja?

Wszyscy czekają w napięciu.

- ŻALUZJA!

Mali wybuchnęła głośnym śmiechem, Jin nie dał rady i zapuścił wycieraczki, Tai tak się śmiał z tych wycieraczek, że kopnął przez przypadek stolik i trochę z drinków się wylało, Eunbi z tego wszystkiego popłakała się ze śmiechu, pozostali aż tam wyschli od tego suchara, a ludzie w klubie gapili się na nich jak na upitych samym zapachem alkoholu.

- O nie mogę, co to było- powiedziała Eunbi jak już się uspokoili.

- Przepraszam, mam głupi śmiech- powiedział Jin- Ale za to żarty wyborne.

- Oh, jaki skromny- zaśmiała się.

- A jak- też się zaśmiał.

- To co, wypijemy te drinki i idziemy dalej?

- Spoko- wszyscy się zgodzili.

Po obskoczeniu kilku barów i klubu karaoke, poszli kontynuować imprezę w domu Inhyeon i Kyumina, których rodzice wyjechali na kilka dni. Dobra, tak naprawdę rodzeństwo wykupiło im jakąś daleką wycieczkę żeby pozbyć się ich na kilka dni, kochane dzieci. Ale co się dziwić, ich rodzice są już trochę wiekowi i siedzą w domu na emeryturze. Mają jeszcze starsze rodzeństwo, które wyprowadziło się jakiś czas temu, więc rozumiecie, tylko najmłodsza dwójka została do zagłaskania na śmierć xD
- Ej, ale ja gram żółtymi- powiedział Tai, bo grali w chińczyka.

- Ale to rasistowskie zioooom- odpowiedział Kyu.

- Rasistowskie by było granie czarnymi- rzekła Haru.

- W ogóle czemu my gramy w chińczyka? Coś tu się nie zgadza, panie władzo- powiedziała Inhyeon.

Mali wypiła z nich wszystkich najmniej i jako prawilny ziomek nagrywała te piękne rozmowy.

- Coś się stało?- Jin zmartwił się, bo Eunbi siedziała w bezruchu ze spuszczoną głową.

- Mhm- nagle bekła jak dorodny Seba- No w końcu, od razu lepiej- zaśmiała się.

- O rany- wycieraczki- No tego się nie spodziewałem.

- A ty nie krępuj się przy nas! Jak chcesz sobie beknąć to śmiało!

- Nie krepuję się, spokojnie. Po prostu jestem przyzwyczajony do tłumienia takich rzeczy.

- DAJCIE PAPIER!- wydarła się Haru, która w czasie ich rozmowy poszła do łazienki.

Inhyeon zwlekła się i poszła jej pomóc.

- JESTEŚ MOIM BOHATEREM! BOHATERKĄ! JEDNYM I DRUGIM!- Haru bardzo się ucieszyła kiedy dostała papier.

- I ty bądź bohaterem w swoim domu- powiedziała dumnie i wyszła.

- To co robisz na co dzień?- Eunbi olała to, co robią jej przyjaciółki i wróciła do rozmowy z Seokjinem.

- Pracuję w biurze. Najnudniejsza praca świata- zaśmiał się.

- O tak, zgadzam się. Ale myślałam, że studiujesz.

- Już skończyłem studia.

- To ile ty masz lat?

- 26.

- Łooo, nie spodziewałam się.

- Jestem za stary?- znowu się zaśmiał.

- Nie, po prostu wyglądasz jakbyś był w wieku, w którym studia dopiero się zaczyna. A nawet jeszcze młodziej.

- No ma się te sposoby- powiedział dumny- A ty...- nie dokończył, bo jego kuzyn się do nich dosiadł- Co ty chcesz?

- Patrzcie, ten pionek jest taki samotny!- pokazał im fioletowego pionka- W pudełku był tylko jeden!

- Bo pewnie jest z innej gry i tam ma swoją kolorową rodzinkę- powiedziała Eun.

- Właśnie!- poszedł poszukać i po chwili usłyszeli pisk.

- Ej, co jest?- Kyumin poszedł sprawdzić co z nim.

- Plecak przygniótł wam kota!

- Ale my nie mamy kota.

- To co to jest?- wskazał jakieś futro pod plecakiem.

- Włochaty kapeć Inhyeon.

- A, ok. Nieważne.

- Nie no, przy nich nie da się pogadać jak są pijani- stwierdziła Eunbi.

- To może spotkamy się kiedy indziej sami i porozmawiamy na spokojnie?

- Chętnie- odpowiedziała z uśmiechem.

Dodali się na kakaotalk i razem z Malee zajęli się resztą przyjaciół, bo nagle wszyscy zaczęli zgonować. Postanowili, że właśnie Malee zostanie u rodzeństwa na wszelki wypadek, a reszta dotaszczy się do domu. Najpierw odprowadzili Haru, potem Eunbi i na końcu Tai zabrał Jina do siebie na noc.

- Dobrze, że jest dosyć chłodno, bo już mi lepiej- powiedział Tai, gdy przechodzili z klatki do klatki.

- Trzeba było tyle nie pić- zaśmiał się- Gadałeś takie głupoty, że masakra. A myślałem, że to, co mówisz na trzeźwo bije rekordy.

- A wąchaj dupę. Za to ty mi przyjaciółkę podrywałeś.

- Tylko z nią rozmawiałem, ale nie dlatego, że trochę wypiłem. Fajna jest po prostu.

- Uuu powiem jej to.

- O nie nie nie.

- Mogę was spiknąć, ale nie wiem jak bardzo się polubicie.

- Ło, spokojnie, wyhamuj ten kombajn. Poradzę sobie sam. Jak coś z tego będzie to będzie, jak nie to nie, ale bez osób trzecich, błagam.

- To było głębsze niż to, co ja gadałem jakąś godzinę temu- śmieje się- Ale spoko, nie będę się wtrącać. Poobserwuję sobie z boku i będę się z was śmiać.

- No i o to chodziło!- zaśmiał się.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Co tu się odwaliło? xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro