Urodziny cz.3
- Może pójdziemy w cichsze miejsce?- spytał mnie Loki podczas tańca. Byłam zapatrzona w jego oczy *jak można mieć je AŻ tak zielone?!*. Kiedy uświadomiłam sobie co mi zaproponował było już za późno. Przeteleportował nas do pokoju.
- Loki! Co ty robisz?!- pisnęłam kiedy poczułam jego zimne usta na swojej szyji- Jezu! Przestań!- krzyknęłam na co momentalnie się odemnie odsunął. Poczułam ulgę ale nie trwało to długo. Loki tylko spojżał mi w oczy po czym przycisnął mnie do ściany sam znajdując się przede mną.
- Co....co ty chcesz zrobić?- pisnęłam czując jak coraz bardziej na mnie napiera ciałem.
- Daje ci kolejny prezent- odparł i ponownie zbliżył się do mnie z zamiarem pocałunku. Odchyliłam głowę i chciałam mu się wyrwać ale tylko pogorszyłam sytuację. Przywrł ze mną jeszcze mocniej do ściany i z powrotem zaczął mnie całować po szyji.
- Przestań!- wierciłam się- Mogę już wrócić do gości?!
Wypuścił w zdenerwowaniu powietrze po czym na powrót przyssał się do mojej szyji.
- Loki.....ja nie chcę...- jęczałam
- Posłuchaj mnie- wysyczał wprost do mojego ucha- jesteś moja i mogę z tobą robić co chcę!
- Nie jestem twoja! Wybij to sobię z głowy!- krzyknęłam szarpiąc się z nim. Nie dawałam za wygraną mimo tego że był silniejszy odemnie.
- Może i narazie moja nie jesteś ale i tak mogę z tobą zrobić co chcę!
- Dlatego chcesz mnie zgwałcić?!- czułam jak łzy napływają mi do oczy. Widziałam że chciał coś już powiedzieć ale go wyprzedziłam.- Mam dzisiaj urodziny i mam nadzieję że mi ich nie zepsujesz!- zaczęłam. *I tak to już zrobiłeś* dodałam w myślach.- A tym bardziej że mnie nie zabijesz!
- Myślisz że chcę cię zabić?
- Już mi pokazałeś do czego jesteś zdolny, więc nie wiem czego mam się po tobie spodziewać!- krzyknęłam i otarłam ręką łzę.
- Wszystkiego ale nie tego że cię zabiję- powiedział po czym odsunął się odemnie. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w ręce.
- Dlaczego to zrobiłeś....i....dlaczego mnie okłamujesz?- spytałam. W tym momencie rozpłakałam się już na dobre. Bożek usiadł obok mnie i mocno mnie przytulił na co rozpłakałam się jeszcze bardziej.
Po kilku minutach trochę się uspokoiłam ale dalej byłam w niego wtulona.
- Nie chciałem cię do nieczego zmuszać......prze.....przepraszam.....- wydukał. Spojżałam mu w oczy-widać było w nich prawdziwy ból. Otwierałam i zamykałam usta by coś powiedzieć. Gdy wkońcu się zdecydowałam do pokoju wtargnęła Cisia
- Aha! Czyli to tak!- krzyknęła podchodząc bliżej- My cię szukamy po całym budynku a ty siedzisz w pokoju i to w dodatku z NIM!- wskazała ręką na Lokiego- Zgaduję że gdybym przyszła trochę później to byście się już lizali!- dodała wściekła.
- Uspokój się- powiedziałam i wstałam z łóżka- O co ci chodzi?
- Martwimy się gdzie jesteś, bo tak nagle zniknęłaś, a ty siedzisz tu z Lokim!- wrzasnęła robiąc krok w moją stronę- Co? Przeleciał cię już?!- dodała i spojżała mi przez ramię na Lokiego.
- Po pierwsze....nie było mnie 15 minut a po drugie....skąd ci się wogóle wzięło, że się z nim pieprzyłam!- teraz to ja się wkurzyłam
- Myśleliśmy że coś ci zrobił- wskazała ręką na bożka
- Ale nic mi nie zrobił- szybko wtrąciłam
- Ta? To skąd te łzy, co?- *Kurde, zobaczyła*
- Nie twoja sprawa- warknęłam- Nic mi nie zrobił- powtórzyłam
- Ale mógł...
- Tak to prawda, nie jest zbyt "delikatny" ale teraz nic mi nie zrobił.- skłamałam. Bałam się przyznać przed Cisią.
- Teraz nic....- wysyczała
- A może ty jesteś poprostu zazdrosna?- powiedziałam z lekką ironią
- O niego?- prychnęła i spojżała na Lokiego- no błagam....
- Nie o niego....ale o to że jakiś mężczyzna się mną interesuje.
- Chyba cię coś pojebało- powiedziała z udawanym śmiechem
- Wiesz co, przestań! Nie kłóćmy się! Nie psuje mi urodzin!- krzyknęłam już zirytowana.
- Nikt nie zepsuje ci ich bardziej niż on- powiedziała i pokazała na Lokiego, który cały czas stał w milczeniu.
- Nie znasz go!- nie wiem czemu ale zaczęłam go bronić....mimo tego że momentami mnie przeraża i serio się go boję to mimo wszystko nie jest taki zły jak mnie wszyscy przed nim ostrzegali.- Nie masz prawa go oceniać!- wrzasnęłam. Czułam jak łzy spowrotem zbierają mi się w oczach- wiesz co, cieszę się, że już jutro wyjeżdżasz!
- Jak możesz tak mówić.....- wzięła oddech- - Jeśli masz być tu tylko po to by mi wszytko wytykać i wszytkiego zazdrościć to lepiej jedź....- przerwałam jej wycierając łzy ręką.
- Tylko nie przechodź do mnie z płaczem jak cię skrzywdzi.....albo zabije- na te słowa Loki nie wytrzymał i w ułamku sekundy znalazł się przy Justynie. Pchnął ją na ścianę.
- Nie zabiję jej!- wrzasnął. Podszedł do niej i chwycił ją za gardło. Ta chciała się wyrwać ale nie miała tyle siły.
- Loki, przestań!- krzyknęłam do niego a on puścił Cisię, która upadła na podłogę.
- Niestety ale teraz to ty ją najbardziej krzywdzisz- powiedział do niej. Następnie podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Byłam cała roztrzęsiona więc tylko mocniej wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
- Skoro chcesz się z nim bójać to spoko- mówiła wstając z podłogi- ale odemnie się odpierdziel- dodała podchodząc w naszą stronę
- Wiedziałam! Ty mi poprostu zazdrościsz!- krzyknęłam i odsunęłam się od Lokiego- Bo przecież w przyjaźni o to chodzi, nie?!- zakpiłam czując jak kolejna fala płaczu się zbliża.
- Pożałujesz tego!- wrzasnęła i rzuciła się w moją stronę. Byłam zbyt roztrzęsiona by wykonać jakikolwiek ruch. Pewnie gdyby nie Loki, który w ostatnim momencie złapał Justynę za nadgarstki-już dawno leżłabym poobijana na ziemi. Loki tylko mocniej ścisnął jej nadgarstki na co ta zaczęła się wierzgać.
- Stark!- krzyknął Loki- Chodź tu szybko!
- Co się dzieje?!- wpadł do pokoju Tony
- Justyna musi już jechać- warknał do niej i posłał jej mordercze spojżenie.
- Ale.....ale czemu?- spytał. Chciał już coś dodać ale w ostatnim momencie dostrzegł mnie. Stałam w kącie cała zapłakana, więc szybko pojął sytuację- no dobrze, rozumiem.
- Spieprzaj z mojego życia!- krzyknęła do mnie Justyna wychodząc z pokoju. Na te słowa tylko jeszcze bardziej się rozpłakałam. Loki podszedł do mnie. Nie czekając ani chwili dłużej wtuliłam się w niego bez żadnych ostrzeżeń. Bożek na początku się wzdrygnał ale zaraz potem przytulił mnie do siebie jeszcze bardziej. Czułam jak gładzi moje plecy jedną ręką, a drugą bawi się moim włosami.
Tony w tym czasie odprowadził Justynę do windy.
- Nie wiem co jej zrobiłaś, ale odpowiesz za to suko!- powiedział z jadem w głosie- Swoje ubrania dostaniesz jutro rano- dodał wciskając guzik żeby pojechała na dół.
- Przekażesz jej ostatnią rzecz?- spytał Justyna przytżymujac dzwi od windy nogą.
- Jeśli chodzi o przeprosiny to sama powinnaś to zrobić- warknął
- Nie, nie chodzi o przeprosiny.....- zaczęła po czym z kpiną się uśmiechnęła- przekaż jej że mam jej już nigdy na oczy nie zobaczyć!- krzyknęła zabierając nogę.
- Oj nie martw się o to......nie pozwolę ci jej jeszcze kiedykolwiek skrzywdzić- powiedział Stark i odszedł od windy.
Stałam tak wtulona w Lokiego kiedy oboje stwierdziliśmy, że lepiej by było usiąść. Ciągle nie przestawałam płakać.
- Powiecie mi teraz co się stało?- spytał Tony wchodząc do naszego pokoju. Kiedy zobaczył mnie tulącego się do "Jelonka" a jego z czułością głaskjąc mnie po plecach, wybuchnął śmiechem.
- Nigdy bym nie przypuszczał, że będziecie się do siebie kleić.....
- Daruj sobie- warknęłam w jego stronę mocniej ściskając mokrą od łez koszulę Lokiego.
- No dobra.....to może pogadamy jutro?- zaproponował idąc do dzwi. Kiedy do nich doszedł odwrócił się i powiedziałam do Lokiego.
- Zaopiekuj się nią.- ten nic nie odpowiedział tylko pocałował mnie a głowę. Stark tylko się uśmiechnął widząc ten gest i wyszedł z pokoju.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro