Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Urodziny cz.3

- Może pójdziemy w cichsze miejsce?- spytał mnie Loki podczas tańca. Byłam zapatrzona w jego oczy *jak można mieć je AŻ tak zielone?!*. Kiedy uświadomiłam sobie co mi zaproponował było już za późno. Przeteleportował nas do pokoju.
- Loki! Co ty robisz?!- pisnęłam kiedy poczułam jego zimne usta na swojej szyji- Jezu! Przestań!- krzyknęłam na co momentalnie się odemnie odsunął. Poczułam ulgę ale nie trwało to długo. Loki tylko spojżał mi w oczy po czym przycisnął mnie do ściany sam znajdując się przede mną.
- Co....co ty chcesz zrobić?- pisnęłam czując jak coraz bardziej na mnie napiera ciałem.
- Daje ci kolejny prezent- odparł i ponownie zbliżył się do mnie z zamiarem pocałunku. Odchyliłam głowę i chciałam mu się wyrwać ale tylko pogorszyłam sytuację. Przywrł ze mną jeszcze mocniej do ściany i z powrotem zaczął mnie całować po szyji.
- Przestań!- wierciłam się- Mogę już wrócić do gości?!
Wypuścił w zdenerwowaniu powietrze po czym na powrót przyssał się do mojej szyji.
- Loki.....ja nie chcę...- jęczałam
- Posłuchaj mnie- wysyczał wprost do mojego ucha- jesteś moja i mogę z tobą robić co chcę!
- Nie jestem twoja! Wybij to sobię z głowy!- krzyknęłam szarpiąc się z nim. Nie dawałam za wygraną mimo tego że był silniejszy odemnie.
- Może i narazie moja nie jesteś ale i tak mogę z tobą zrobić co chcę!
- Dlatego chcesz mnie zgwałcić?!- czułam jak łzy napływają mi do oczy. Widziałam że chciał coś już powiedzieć ale go wyprzedziłam.- Mam dzisiaj urodziny i mam nadzieję że mi ich nie zepsujesz!- zaczęłam. *I tak to już zrobiłeś* dodałam w myślach.- A tym bardziej że mnie nie zabijesz!
- Myślisz że chcę cię zabić?
- Już mi pokazałeś do czego jesteś zdolny, więc nie wiem czego mam się po tobie spodziewać!- krzyknęłam i otarłam ręką łzę.
- Wszystkiego ale nie tego że cię zabiję- powiedział po czym odsunął się odemnie. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w ręce.
- Dlaczego to zrobiłeś....i....dlaczego mnie okłamujesz?- spytałam. W tym momencie rozpłakałam się już na dobre. Bożek usiadł obok mnie i mocno mnie przytulił na co rozpłakałam się jeszcze bardziej.
Po kilku minutach trochę się uspokoiłam ale dalej byłam w niego wtulona.
- Nie chciałem cię do nieczego zmuszać......prze.....przepraszam.....- wydukał. Spojżałam mu w oczy-widać było w nich prawdziwy ból. Otwierałam i zamykałam usta by coś powiedzieć. Gdy wkońcu się zdecydowałam do pokoju wtargnęła Cisia
- Aha! Czyli to tak!- krzyknęła podchodząc bliżej- My cię szukamy po całym budynku a ty siedzisz w pokoju i to w dodatku z NIM!- wskazała ręką na Lokiego- Zgaduję że gdybym przyszła trochę później to byście się już lizali!- dodała wściekła.
- Uspokój się- powiedziałam i wstałam z łóżka- O co ci chodzi?
- Martwimy się gdzie jesteś, bo tak nagle zniknęłaś, a ty siedzisz tu z Lokim!- wrzasnęła robiąc krok w moją stronę- Co? Przeleciał cię już?!- dodała i spojżała mi przez ramię na Lokiego.
- Po pierwsze....nie było mnie 15 minut a po drugie....skąd ci się wogóle wzięło, że się z nim pieprzyłam!- teraz to ja się wkurzyłam
- Myśleliśmy że coś ci zrobił- wskazała ręką na bożka
- Ale nic mi nie zrobił- szybko wtrąciłam
- Ta? To skąd te łzy, co?- *Kurde, zobaczyła*
- Nie twoja sprawa- warknęłam- Nic mi nie zrobił- powtórzyłam
- Ale mógł...
- Tak to prawda, nie jest zbyt "delikatny" ale teraz nic mi nie zrobił.- skłamałam. Bałam się przyznać przed Cisią.
- Teraz nic....- wysyczała
- A może ty jesteś poprostu zazdrosna?- powiedziałam z lekką ironią
- O niego?- prychnęła i spojżała na Lokiego- no błagam....
- Nie o niego....ale o to że jakiś mężczyzna się mną interesuje.
- Chyba cię coś pojebało- powiedziała z udawanym śmiechem
- Wiesz co, przestań! Nie kłóćmy się! Nie psuje mi urodzin!- krzyknęłam już zirytowana.
- Nikt nie zepsuje ci ich bardziej niż on- powiedziała i pokazała na Lokiego, który cały czas stał w milczeniu.
- Nie znasz go!- nie wiem czemu ale zaczęłam go bronić....mimo tego że momentami mnie przeraża i serio się go boję to mimo wszystko nie jest taki zły jak mnie wszyscy przed nim ostrzegali.- Nie masz prawa go oceniać!- wrzasnęłam. Czułam jak łzy spowrotem zbierają mi się w oczach- wiesz co, cieszę się, że już jutro wyjeżdżasz!
- Jak możesz tak mówić.....- wzięła oddech- - Jeśli masz być tu tylko po to by mi wszytko wytykać i wszytkiego zazdrościć to lepiej jedź....- przerwałam jej wycierając łzy ręką.
- Tylko nie przechodź do mnie z płaczem jak cię skrzywdzi.....albo zabije- na te słowa Loki nie wytrzymał i w ułamku sekundy znalazł się przy Justynie. Pchnął ją na ścianę.
- Nie zabiję jej!- wrzasnął. Podszedł do niej i chwycił ją za gardło. Ta chciała się wyrwać ale nie miała tyle siły.
- Loki, przestań!- krzyknęłam do niego a on puścił Cisię, która upadła na podłogę.
- Niestety ale teraz to ty ją najbardziej krzywdzisz- powiedział do niej. Następnie podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Byłam cała roztrzęsiona więc tylko mocniej wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
- Skoro chcesz się z nim bójać to spoko- mówiła wstając z podłogi- ale odemnie się odpierdziel- dodała podchodząc w naszą stronę
- Wiedziałam! Ty mi poprostu zazdrościsz!- krzyknęłam i odsunęłam się od Lokiego- Bo przecież w przyjaźni o to chodzi, nie?!- zakpiłam czując jak kolejna fala płaczu się zbliża.
- Pożałujesz tego!- wrzasnęła i rzuciła się w moją stronę. Byłam zbyt roztrzęsiona by wykonać jakikolwiek ruch. Pewnie gdyby nie Loki, który w ostatnim momencie złapał Justynę za nadgarstki-już dawno leżłabym poobijana na ziemi. Loki tylko mocniej ścisnął jej nadgarstki na co ta zaczęła się wierzgać.
- Stark!- krzyknął Loki- Chodź tu szybko!
- Co się dzieje?!- wpadł do pokoju Tony
- Justyna musi już jechać- warknał do niej i posłał jej mordercze spojżenie.
- Ale.....ale czemu?- spytał. Chciał już coś dodać ale w ostatnim momencie dostrzegł mnie. Stałam w kącie cała zapłakana, więc szybko pojął sytuację- no dobrze, rozumiem.
- Spieprzaj z mojego życia!- krzyknęła do mnie Justyna wychodząc z pokoju. Na te słowa tylko jeszcze bardziej się rozpłakałam. Loki podszedł do mnie. Nie czekając ani chwili dłużej wtuliłam się w niego bez żadnych ostrzeżeń. Bożek na początku się wzdrygnał ale zaraz potem przytulił mnie do siebie jeszcze bardziej. Czułam jak gładzi moje plecy jedną ręką, a drugą bawi się moim włosami.
Tony w tym czasie odprowadził Justynę do windy.
- Nie wiem co jej zrobiłaś, ale odpowiesz za to suko!- powiedział z jadem w głosie- Swoje ubrania dostaniesz jutro rano- dodał wciskając guzik żeby pojechała na dół.
- Przekażesz jej ostatnią rzecz?- spytał Justyna przytżymujac dzwi od windy nogą.
- Jeśli chodzi o przeprosiny to sama powinnaś to zrobić- warknął
- Nie, nie chodzi o przeprosiny.....- zaczęła po czym z kpiną się uśmiechnęła- przekaż jej że mam jej już nigdy na oczy nie zobaczyć!- krzyknęła zabierając nogę.
- Oj nie martw się o to......nie pozwolę ci jej jeszcze kiedykolwiek skrzywdzić- powiedział Stark i odszedł od windy.

Stałam tak wtulona w Lokiego kiedy oboje stwierdziliśmy, że lepiej by było usiąść. Ciągle nie przestawałam płakać.
- Powiecie mi teraz co się stało?- spytał Tony wchodząc do naszego pokoju. Kiedy zobaczył mnie tulącego się do "Jelonka" a jego z czułością głaskjąc mnie po plecach, wybuchnął śmiechem.
- Nigdy bym nie przypuszczał, że będziecie się do siebie kleić.....
- Daruj sobie- warknęłam w jego stronę mocniej ściskając mokrą od łez koszulę Lokiego.
- No dobra.....to może pogadamy jutro?- zaproponował idąc do dzwi. Kiedy do nich doszedł odwrócił się i powiedziałam do Lokiego.
- Zaopiekuj się nią.- ten nic nie odpowiedział tylko pocałował mnie a głowę. Stark tylko się uśmiechnął widząc ten gest i wyszedł z pokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro