Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

To za karę...

Obudziłam się na czymś miękkim. Chciałam się obrócić ale przeszedł mnie wtedy ból prosto z pleców aż po same nogi. Jęknęłam cicho i otworzyłam oczy. Nademna był ciemny sufit. Przekręciła się na bok. Obok łóżka na którym leżałam była czarna szafka z zielonymi wstawkami. W kącie pokoju znajdowały się drewniane drzwi. Po drugiej stronie łóżka znajdowały się zaś dwa ciemnozielone fotele i okono które było teraz zasłonięte ciemnymi zasłonami.
"Gdzie ja jestem"- pomyślałam, siadając na łóżku. Podczas wstawania kołdra lekko ze mnie zjechała i ujżłam bandaż na całym brzuchu. Ah no tak....przecież Loki nawiedził mnie w Wieży..... Zaczęłam rozwiązywać bandaż.
- Ała!- syknęłam gdy opatrunek zerwał mi kawałek skóry.
- Nie zrywaj tego- powiedział, nie kto inny a bożek. Podskoczyłam aż do góry gdy zobaczyłam go na fotelu obok łóżka. Niezwracajac na niego większej uwagi zaczęłam dalej przyglądać się ranie ze łzami w oczach.
- Tylko nie drap- powiedział i usiadł na skraju łóżka.
- Aż taka głupia kurwa nie jestem!- krzyknęłam.
- Milej- syknał. Milej? No chyba go pojebało! Nie dość, że zabił moich przyjaciół, wbił mi nóż i jeszcze mnie tu porwał, to ma teraz czelność do mnie tak mówić!
- Nie zabiłem ich....- powiedział spokojnie. No tak....ten zdrajca może mi czytać w myślach.....zajebiście!!
- Wiem, też to lubię....
- Daruj sobie....- powiedziałam przez łzy.
- Nie takim tonem! Przypominam Ci, że to ty jesteś teraz na moje łasce!- wysyczał łapiąc mnie za szyję, tym samym dusząc.
- A....a..a...L-Loki- próbowałam coś powiedzieć. Loki tylko pchnął mnie na łóżko. Sam znalazł się nademną.
- Puść mnie....proszę...puść....- mówiłam gdy bożek zdążył złapać moje nadgarstki.- Co ja Ci takiego zrobiłam, że się tak nademną znęcasz?!- spytałam przez łzy.
- Trzeba było wtedy z Thorem posłusznie wrócić do Asgardu. Ale ty oczywiście musiałaś się przeciwstawić!- krzyknął wywołując u mnie gęsią skórkę. Bałam się go teraz.....nie....ja się go ciągle boję!
- Nie musisz się mnie bać....- powiedział i pogładził mój policzek. Odetchnęłam z ulgą bo myślałam, że Loki wkońcu się ogarnął....nie trwało to długo. Poczułam pieczenie na prawym policzku. O-on mnie uderzył! Wydałam z sobie cichy szloch. Miałam już dość.
- Czemu to zrobiłeś?- rozpłakałam się
- To za karę.....- powiedział i wstał ze mnie.
- To tak będzie teraz wyglądać moje życie? Będę dostawała od ciebie w ryj za różne rzeczy które Ci się nie spodobają?!- wykrzyczałam zrywając się z łóżka. Nie obchodził mnie teraz ból.
- Może wyglądać zupełnie inaczej....- w ułamku sekundy znalazł się przedemną- Wystarczy, że będziesz grzeczna- mówił idąc ze mną coraz bardziej na ścianę. Kiedy poczułam ją pod plecami mój oddech odrazu się przyspieszył. Zamknęłam oczy czekając na najgorsze. Czekałam aż znów mnie uderzy. Zdziwiłam się gdy na policzku nie poczułam jego ręki a jego usta. Złożył mi na nim lekki pocałunek.
- Pewnie jesteś głodna....chodź- powiedział i złapał mnie za rękę. Nie protestowałam z uwagi na to, że nie chciałam powtórki sprzed paru minut....Loki lekko pociągnął mnie w swoją stronę. Ostatnia łza spłynęła mi po policzku....

______________________________________________
Kochani z okazji Wielkanocy chciałam wam już życzyć wszystkiego co najlepsze❤️ Spokoju, radości i miłości!
Mokrego dyngusa i smacznego jajka😊

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro