Mój facet.
- A co do ślubu....- zaczęłam wchodząc do mojego dawnego pokoju w Stark Tower. Loki bacznie szedł za mną. Rzuciłam szybko okiem na pokój po czym usiadłam na łóżku i kontynuowałam- Co się nagle stało że będzie on na Ziemi?
- Przewidziałem że będziesz chciała mieć tych całych Avengers na nim. Ściągnięcie ich do Asgardu byłoby nie małym kłopotem dlatego będzie on tutaj. Mam nadzieję, że się cieszysz- spojżał na mnie siadając obok mnie i patrząc się beznamiętnie w dal.
- Cieszę- szepnęłam- sądziłam że nie będziesz chciał by byli oni na naszym ślubie ale jednak się myliłam. Dziękuję że jednak tak nie jest.
Spojrzał na mnie przysuwając się bliżej. Złapał mnie za rękę spalatając nasze palce. Moja dłoń była taka mała w jego. Żadne z nas nie chciało teraz przerywać tej ciszy. Naszych spojrzeń i niemych wyznań miłości. Żadne z nas nie chciało ale widocznie Tonemu to nie przeszkadzało. Wszedł do naszego pokoju bez pukania.
- Chciałem was przeprosić- powiedział po chwili oswojenia się z całą sytuacją.
- Wejdź- powiedziałam w momencie gdy Loki chciał już coś od siebie dodać.
- Nie chciałem by to tak wyszło. Poprostu nie mogę uwieżyć że Loki się zmienił i...- zamknął za sobą drzwi i usiadł na przeciwko nas- porostu nie chcę by ci się coś stało przez niego.
Loki na to słowo lekko się spiął. Wypuścił głośno powietrze.
- Dlaczego nikt nie może zrozumieć że ten ślub nie jest tylko po to bym został królem czy bym poprostu "miał żonę". Kocham Mary i nie pozwolę by cokolwiek się jej stało bo jest dla mnie cholernie ważna- gdy to mówił po raz drugi zbierało mi się na płacz- Stark. Z racji tego że będziesz moim teściem- mówił to z lekką ironią- zrozum że się kochamy.
Tony siedział z brakiem emocji na twarzy.
- To prawda?- spytał mnie- Czy to właśnie ten mężczyzna z którym chcesz spędzić życie?
- Tak- odpowiedziałam odrazu- Kocham Lokiego jak nikogo innego mimo jego ciężkiego charakteru ale bez tego nie był by sobą- powiedziałam z lekkim uśmiechem. Znowu poczułam rękę bożka na swojej.
-Eh....ciężko mi to mówić ale cieszę się że jesteś szczęśliwa. Nawet z nim- powiedziała Stark wstając z fotela. Odrazu podniosłam się razem z nim i mocno go przytuliłam. Staliśmy tak w uścisku zanim Loki nie zaczął czegoś tam mamrotać.
- Straszny z niego zazdrośnik- zaśmiał się Tony odsuwając odemnie.
- Oj straszny- popatrzyłam za sobie i ujżałam uśmiech mojego faceta. MOJEGO FACETA. Ale to fajnie brzmi.
- No dobra to chyba mogę już o to spytać...kiedy będzie ślub?- zaczął Iron Man
- Za 2 tygodnie- odpowiedział bożek przytulając mnie od tyłu. Odrazu przyległam do niego plecami jak najbardziej możliwe to tylko było. Loki na ten czyn pocałował mnie w kark.
- I do tego czasu będziecie cały czas w Wieży?
- Tak- odpowiedział.
- To fajnie- powiedziałam- może zaprosimy Ciśkę?
- Marysia, dobrze się czujesz?- spytał Stark- nie pamiętasz już co Ci zrobiła?
- No pamiętam....ale kiedyś jak byłyśmy małe to obiecałyśmy sobie że będziemy na tej drugiej ślubie. Może uda mi się jeszcze odnowić z nią kontakty...- powiedziałam lekko przybita.
- Nie wiem czy to dobry pomysł...- zaczął bożek przez co czułam jak jego klatka piersiowa wibruje na moich plecach.
- Spróbować zawsze mogę...- powiedziałam patrząc na nich- no ale jeszcze o tym pomyślę. A teraz...chcę iść spać- powiedziałam ze śmiechem co zawturowali mi oboje.
- To ja będę już iść. Dobranoc- powiedział Tony wychodząc i zamykając za sobą drzwi. Odrazu gdy zostaliśmy sami wtuliłam się w Lokiego. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w jego bicie serca.
- Zmęczona?- spytał całując mnie w czoło.
- Mhm...- mrukęłam ledwo co trzymając się na nogach ze zmęczenia. Bożek wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Kątem oka widziałam jak zdejmuje swoją koszulkę i spodnie po czym w samych bokserkach kładzie się obok mnie.
Przygarnął mnie na swoje ramię.
Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej.
Usłyszałam jeszcze tylko ciche:
"Dobranoc, królowo"
·—·—·—·—·—·—·—·
Waldek i Gieniek- tyle wam powiem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro