Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ja cię chyba kocham...

- Matko, to jest właśnie Marysia- powiedział Loki dochodząc ze mną do ławki na której siedziała Frigga. Gdy tylko nas ujżała szybko wstała z ławki i z uśmiechem na twarzy nas przywitała.
- Loki, dużo mi o tobie opowiadał- zaśmiała się co szybko odwzajminiłam. Ruchem ręki kazała nam usiąść na ławce obok.
- W jakiej sprawie mieliśmy się zobaczyć?- spytał Loki patrząc przed siebię.
- Chciałam poznać wybrankę mojego syna- na te słowa lekko się skrzywiłam. No tak....przecież jestem jego narzeczoną. Muszę teraz nawet przed jego matką udawać, że tak samo jak on chcę tego ślubu.
- Mary- szepnął mi Loki do ucha- odpowiedź.
- A tak, przepraszam, ale zamyśliłam się- powiedziałam lekko zmieszana gdy Loki sprowadził mnie znów na Ziemię.
- Nic nie szkodzi. Pytałam jak to się stało, że mój syn zdobył twoje serce- uśmiechnęła się do mnie Frigga. Takiego pytania obawiałam się najbardziej.
- Wie pani co...pański syn szantażował mnie i wsumie to nie mam wyboru jeśli chodzi o ten ślubu....- już widzę jak jej to powiem....
- Nie no....tak jakoś wyszło....- powiedziałam patrząc na ziemię.
- Postarła byś się bardzjej- usłyszałam w głowie głos Lokiego. Popatrzyłam na niego znacząco. Jeśli serio myśli, że teraz zacznę wymyślać niewiadomo jakie historie na temat tego jak się w sobie zakochaliśmy to grubo się myli.
- No dobrze- zaśmiała się Frigga- Nie będę wam już zabierać czasu, bo zapewne chcecie się jeszcze przejść po ogrodach- powiedziała i wstała z ławki. My za nią.
- Wzasadzie to...
- Z chęcią pokażę Marysi piękno Asgardu- przerwał mi Loki.
- Tak myślałam. W takim razie bardzo miło było mi Cię poznać- powiedziała Frigga po czym mocno mnie przytuliła, co odwzajemniłam.
- Mi panią również- lekko się do niej uśmiechnęłam. Stałam tak z Lokim w ciszy. Oboje patrzyliśmy jak jego matką znika zza zakrętem.
- Twoja matka jest bardzo miła- postanowiłam przerwać tą ciszę.
- Polubiła cię- powiedział i stanął przedemną- Przejdziemy się?- kiwnęłam głową. Loki lekko ujął moją rękę. Nie protestowałam bo nawet podobała mi się ta bliskość z Lokim.
- Co powiesz na spacer przy wodospadzie?
- Z chcęcią- poczułam jak Loki mocniej ściska moja rękę- Czemu- zatrzymałam się- Czemu jesteś taki miły?- musiałam się go w końcu o to zapytać.
- To chyba dobrze...- na jego twarz wkroczył uśmiech.
- No tak, to dobrze ale to nie podobne do Ciebie- opuściłam głowę
- Nadal nie chcesz tego ślubu?- spytał zmieniając temat.
- A mam wybór?- powiedziałam przez łzy.
- Myślałem, że może sama będziesz już go chciała. Ja....ja poprostu nie rozmumiem...- powiedział ze skruchą. Co miałam mu teraz powiedzieć....
- Mary ja cię chyba kocham- powiedział podnosząc moja głowę bym na niego patrzyła. Widziałam w jego oczach łzy. Z każdą sekundą zmniejszał odległość między nami. Poczułam jak kładzie swoje ręce na moje talii i znacząc mnie do sobie przysuwa. Kiedy poczułam jego oddech na swoich ustach coś się we mnie obudziło. Położyłam mu jedną rękę na ustach a drugą na ramieniu.
- Loki....jest za wcześnie bym ja mogła....bym mogła powiedzieć, że Cię kocham- popatrzyłam z powrotem na niego. Loki jedną ręką zdjął moją dłoń ze swoich ust i przyłożył ja do swojego policzka.
- Wiem, ale pozwól się chociaż pocałować- wyszeptał opierając swoje czoło o moje. Kiedy nasze usta miała się już zetknąć szybko się od niego odsunęłam. Widziałam, że jest zły.
- Nie bój się mnie- syknał
- Nie ciebie się boję- powiedziałam z trudem.
- To czego, bo nie wiem o co ci chodzi!- powiedział zirytowany.
- Poprostu mam pewne obawy. Co do tego ślubu.
- Czyli jednak go chcesz?- spytała uśmiechając się zawiadacko.
- Ile razy mam Ci tłumaczyć, że nie ważne co powiem to i tak nie ma znaczenia! Jak nie mam wyboru! I ty dobrze o tym wiesz!- wykrzyczałam mu to prosto w twarz. Niech to wkońcu do niego dotrze.
- To w takim razie mi to wytłumacz...- powiedział już ze spokojem.
- Kiedy już będzie po ślubie... Nie okaże się nagle, że chodziło Ci tylko o władzę? Nie zostawisz mnie, prawda?- spytałam patrząc w jego oczy które błądziły gdzieś po ziemi. Im dłużej nie dostawałm odpowiedzi tym bardziej wierzyłam w to, że on robi to tylko dla władzy. Te miłe słówka to tyko jego gra. Z każdą sekundą coraz więcej łez spływało mi po policzkach. A on? Stał i nawet na mnie nie patrzył.
- Powedź mi! Powiedź mi, że tak nie zrobisz!- krzyknęłam zalewając się łzami- No na co czekasz?!- nie wytrzymałam i z całej siły walnęłam go w twarz. Jego wzrok wylądował na ławce obok nas. Zwęził usta i popatrzył na mnie.
- Zaufaj mi- powiedział po chwili wpatrywania się we mnie.
- I tylko tyle masz mi do powiedzenia?!- spytałam patrząc na niego z bólem w oczach. Loki lekko podszedł do mnie i otarł moje łzy.
- Tyle narazie powinno Ci wystarczyć...

_________________________________________

Wracam, nie wiem na jak długo ale zawsze coś.....
Ktoś tęsknił?😂

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro