Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Co to miało być, co?!

Nie małe było moje przerażenie gdy w lustrze na jednej ze ścian windy zobaczyłam siebie i.......Lokiego! Stałam w bezruchu, nie wiedziałam czy się odwracać czy czekać na jego ruch. Z każdą sekundą jego uśmiech powiększał się, aż na koniec zaczął się śmiać.
- T-o-o tttt....ty?- powiedziałam niepewnie odwracając się przy tym. W momencie gdy odwróciłam się, zamarłam. Lokiego tam nie było, a winda z powrotem ruszyła. Byłam cała roztrzęsiona. Nie wiedziałam czy to wszytko mi się tylko wydaje, czy Lokiemu się nudzi i postanowił mnie trochę (czyt. bardzo!) wystraszyć.
Nareście zjechałam na piętro -7. Wychodząc z windy dostrzegłam dużo laboratoryjnych pokoi i długi korytarz z metalowymi drzwiami na końcu. Ruszyłam przed siebie dość chwiejnym krokiem spowodowanym przez stres. Dochodząc do dzwi spostrzegłam jakiś panel sterowania. Wcisnęłam przepadkowi guziki i....udało się! Dzwi się otworzyły tym samym pokazując mi wnętrze pokoju. Była tam ogromna przestrzeń z szklaną celą na środku, w której znajdował się bożek.
Jak gdyby nigdy nic leżał sobie na łóżku i czytał książkę.
- Ekham.....- powiedziałam tym samym pokazując swoją obecność
- Hmm- mruknął wstając- Co cię do mnie sprowadza?
- Co to miało być co?!- wrzasnęła podchodząc bliżej szyby którą dzieliła mnie z bożkiem.
- A może jakieś dzień dobry?- powiedział po czym dokładnie obejrzał moje ciało. Dopiero teraz pożałowałam, że jednak nie poszłam się przebrać.- Widzę, że ćwiczyłaś, ale czy nie za skąpy masz strój?- zakpił na co spaliłam buraka.- Nie to, żeby mi to przeszkadzało ale trudno będzie mi się skupić na rozmowie z tobą- dodał. Nie widziałam czy mówi prawdę czy robi to tylko po to by mnie zdekoncentrować. Efekt był tylko jeden. Jeszcze bardziej się zarumieniłam na co Loki uśmiechnął się przebiegle.
- Ekhem....odpowiesz mi?!- powiedziałam trochę wybita z rytmu
- Ależ nie mam pojęcia o co ci chodzi....
- Winda! Co to miało być!?- powtórzyłam ze złością.
- Aaaa....o tym mówisz......taki "żart"- mówił chodząc po swojej celi- Ale chyba za bardzo cię nie wystraszyłem?- zakpił spoglądając w moją stronę
- Skuliłam się pod ścianą ze strachu idioto!- na te słowa Loki wybuchnął śmiechem- Ciebie to śmieszy?!
- Strach nikomu nie zaszkodził- powiedział stając na przeciwko mnie.
- Zresztą....jak ty? Jak ty wyszedłeś?- spytałam. W tym momencie uświadomiłam sobie, że skoro Loki wtedy był ze mną to teraz też może wyjść i mi coś zrobić!
- Nic ci nie zrobię- powiedział
- Przestań czytać mi w myślach!- krzyknęłam cała czerwona od złości.
- A jak powiem, że nie, to co?
- Nie kpij ze mnie!- miałam dość. Najchętniej to bym teraz wróciła na górę i kazała Statkowi go przesłuchać. Niech on zobaczy jak to jest gadać z tym bogiem. Masakra!- Więc, jak wyszedłeś?!
- Dzisiaj czy w nocy?- no tak....miałam wyciągnąć od niego dlaczego uciekł w nocy. Ale jak na razie bardziej interesowało mnie zjaście w windzie.
- Dzisiaj- powiedziałam patrząc na niego. Wyczytałam z jego oczu rozbawieni, kpinę ale też te dziwne ciepło, które widzę u niego coraz częściej.
- Iluzja- szepnął zbliżając się jeszcze bardziej do szyby. Byłam wdzięczna, że chociaż ona nas dzieli.
- I po co to wszytko?
- A czemu nie? Wkońcu jestem bogiem PSOT- powiedział akcentując ostatnie słowo
- Psot i kłamstw- mruknęłam.
- Sądzisz, że kłamię?- rzachnął się.
- Tego nie powiedziałam.....ale koniec. Mamy sobie wiele do wyjaśnienia- usiadłam na krześle tuż przed szybą.
- Słucham.....- powiedział zjamujac miejsce na przeciwko mnie. Coś czuję, że nie uda mi się do niego za dużo wyciągnąć....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro