A kim ty jesteś?
- Jestem już!- krzyknęłam gdy tylko wyszłam z windy.
- To dobrze, mamy coś do przegadania!- odkrzyknął mi Tony.
- Ok, tylko pójdę się przebrać.- jak powiedziałam tak zrobiłam. Poszłam do swojego pokoju i założyłam dresy i jakiąś bluzkę. Kiedy wróciłam do salonu na kanapie siedziała Natasha ze Stevem a Barton i Tony stali obok.
- No więc o co chodzi?- spytałam siadając na fotelu.
- Thor wrócił z Asgardu....jest tu ze swoim bratem- Lokim- powiedział Steve.
- No dobrze, ale co mi do tego?- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Chodzi o to że jako jedynej cię nie zna- zaczął Tony- Musisz go przesłuchać.- dodał
- JA?! Przecież on jestem NIEBEZPIECZNY! I DOBRZE O TYM WIECIE!- krzyknęłam
- Nie zna cię i może ci zaufać...- powiedział spokojnie Tony- Nikt inny nam nie zostaje...- dodał z błagalną miną
- Loki jest w celi, nic ci nie zrobi. Proszę, zgódź się...- zaczął Steve
- No dobrze - westchnęłam- ale jeżeli cokolwiek mi zrobi to pożałujecie!- dodałam grożąc przy tym palcem. Nic nie odpowiedzieli tylko się lekko do mnie uśmiechnęli.
- To kiedy i właściwie czemu mam go przesłuchać?- spytałam
- Loki był na ziemi jakiś czas temu i odziwo nie chciał nikogo zabić ani nie wyglądał jakby miał jakiś plan...- zaczął Barton
- A to nas martwi....- wtrąciła Natasha
- No dobrze, to kiedy?!- spytałam już trochę zła-nie podobał mi się to że muszę w tym wszystkim brać udział. Widziałam już że Tony chce coś powiedzieć ale w tym momencie usłyszeliśmy otwierającą się windę z której wyszedł..........Thor z Lokim w kajdanach!
- Kiedy? Teraz!- zakpił Tony. Posłałam mu nieufne spojżenie i podeszłam do Lokiego.
- Muszę cię przesłuchać- powiedziałam i spojżalam w jego piękne zielone oczy. *Kurde jak ja mogłam o nim tak pomyśleć! Przecież on zniszczył pół Nowego Jorku!! I zabił mnóstwo bezbronnych ludzi!!*
- Ty? A kim ty jesteś?!- spytał z widoczną pogardą w oczach.
- Jestem Maria, ale mówi mi Mary.
- Piękne imię- powiedział i uśmiechną się do mnie na co szybko się zarumieniłam.
- Dość tych słodkich pogawędek...- przerwał "nam" Tony- Mary cię przesłuchać a ty jej wszytko ładnie wyspiewasz- dodał z lekka kpina w głosie.
- Zobaczymy....- mruknął zielonooki.
Na początku Tony założył Lokiemu "bransoletki" uniemożliwiające mu korzystanie z jego wrodzonych mocy, następnie Stevem z Thorem zaprowadzili go do celi w podziemiach budynku.
Poszłam do kuchni i nalałam sobie wody. Oparłam się o blat i myślałam czy na pewno dobrze zrobiłam godząc się na to- wiedziałam że jak Avengersi sobie coś postanowią to ja do gadania nie mam za dużo ale z drugiej strony to Loki jest nie bezpieczny i nigdy nie wiadomo czy jakimś sposobem mi czegoś nie zrobi.
- Jest jeszcze coś o czym powinnaś wiedzieć- z rozmyśleń wyrwał mnie Tony który oparł się o szafki naprzeciwko mnie.
- Co takiego?- spytałam go i lekko się do niego uśmiechnęłam.
- Przesłuchanie to jedna rzecz.....ale Thor ma taki plan żeby wypuścić go z celi i żebyś się nim zajmowała. Może uda ci się go trochę zmienić, wkońcu potrafisz być przekonywująca- zaśmiał się i spojżał na mnie.
- Co?!- wrzasnęłam. Nie sądziłam że wpadną na taki idiotyczny pomysł.
- Myślimy że dasz radę, wkońcu jesteś dla niego obca osobą i nie zna cię. A nas zna za dobrze dlatego nam nie ufa- odparł
- Ale dlaczego JA!?- krzyknęłam i w tym momencie zrobiło mi się słabo. Czułam jak robię się cała blada i powoli osuwam się na ziemię. Ostatnie co pamiętam to Tonego wołającego o pomoc.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro