Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3/3 (18+)

edited by alemqa

małe nawiązanie do przeszłości jest nawiązaniem do jednego z moich ulubionych ff - "All or Nothing" (napisanego przez alemqe hih)

tw: występują sceny erotyczne

Nie wyszło tak jak chciałom, ale no cóż... jest to pewnie nieco inne od większości morwinów hehe

Enjoy!

~~~~

Erwin poczuł jak materiał pościeli otacza jego ciało. Nie zamierzał grzecznie czekać, a pociągnął ze sobą swojego chłopaka. "Niedługo męża" pomyślał, uśmiechając się na myśl o ukrytym pierścionku. Gdyby nie to, że oświadczyny w końcówce roku są oklepane, podarowałby mu pierścionek nawet teraz. Chociaż, przynajmniej będzie miał czas przygotować coś widowiskowego. Teraz jednak, domagający się atencji szatyn przywracał Knuckles'a z powrotem na ziemię.

Ręce szatyna zaczęły błądzić po torsie zakrytym szkarłatnym materiałem koszuli. Marynarka już dawno została zrzucona. Gregory powoli odpinał guziki obcisłej koszuli, pozwalając dłoniom błądzić po odsłoniętym, bladym ciele. Po chwili dołączył i usta do zabawy, całując słodkimi od ciastek wargami szyję i obojczyki młodszego. Zostawiał po sobie mniej lub bardziej widoczne czerwone i brunatne plamki, przyozdabiając wijące się pod nim ciało, niczym artysta malujący po płótnie. Albo niczym Erwin kładący posypkę na pierniczki.

Ręka szatyna sunęła coraz niżej, zahaczając o spodnie. Nim zdołał jednak pozbyć chociażby paska, Knuckles stanowczo podniósł się tak, że obaj klęczeli. Siwowłosy oparł się wygodniej o poduszki, po czym przyciągnął starszego na swoje kolana, nie chcąc tak szybko skończyć walki, jaka się między nimi toczyła.

Wplótł dłoń w zaczesane do tyłu włosy mężczyzny, wpijając się agresywnie w jego wargi. Drugą ręką sam zaczął rozpinać guziki koszuli Montanhy, chcąc zmniejszyć ilość dzielących ich ubrań. Gregory trzymał we własnych dłoniach twarz młodszego. Gładził kciukami oba policzki Erwina, jakby chciał złagodzić ich gwałtowne ruchy ustami, choć wcale nie miał takiego zamiaru.

Po dłuższej chwili, obaj byli bez górnej części garderoby. Gdy Knuckles był zajęty składaniem pocałunków na skroni, przy bliźnie w kształcie odwróconego krzyża, bądź przygryzaniem ucha, do którego szeptał mu sprośne słowa, Gregory ponownie ich odwrócił. Mruknął zadowolony, gdy jego ręce miały łatwiejszy dostęp do pośladków złotookiego. Pieścił je poprzez ciasno przylegający materiał spodni. Był to znaczny plus jak i minus większości spodni Erwina. Pięknie przylegały i uwydatniały tyłek z daleka, lecz trudno było dostać się dłonią pod materiał, bez zdejmowania ich.

Montanha poluzował pasek, zrzucając go niedbale na podłogę, po czym rozpiął rozporek. Zsunął lekko materiał, po czym ponowił swe ruchy tym razem poprzez cienki materiał szarych bokserek. Jedna dłoń była zajęta ugniataniem jędrnych krągłości, a druga przesunęła się na odziane krocze. Gregory zacisnął rękę na formującym się wybrzuszeniu, powodując serię westchnień z ust szarowłosego. Ten jednak nie próżnował i chwycił jakiś przedmiot leżący w szafce.

Brązowooki zakrztusił się własną śliną, gdy poczuł na swojej szyi zaciskający się materiał skórzanej obroży. Nie używali podarunku od Erwina kilka dobrych miesięcy. Oboje dobrze pamiętali okoliczności w jakich obróżka wpadła w ich posiadanie.

- Jak za starych dobrych czasów? - mruknął starszy zachrypniętym głosem.

- Mhm - potwierdził Knuckles, również zaniżając swoją tonację.

Stanowczym ruchem Erwin odsunął ręce szatyna od swojego tyłka, szarpiąc za obrożę, zmuszając wyższego do uklęknięcia przed nim. Chwilę szarpał się z w połowie ściągniętymi spodniami i bielizną, lecz po chwili zwycięsko rzucił nimi w losowy kąt. Leniwy uśmiech wykwitł na jego ustach i rozsiadł się wygodniej. Brązowooki patrzył na niego rozbawionym wzrokiem.

- A więc tak? - upewnił się.

- Kurwa, tak, mam tą pieprzoną nagrodę, czy nie?! - warknął rozeźlony. - Zabieraj się do roboty - dodał z naciskiem w każdym wyrazie. Ponownie wplótł rękę w brązowe kosmyki.

Gregory'emu nie trzeba było dwa razy mówić. Nachylił się do stojącego w wzwodzie kutasa, liżąc go ostrożnie. Jedną rękę przeniósł na jądra niższego, drażniąc je delikatnym dotykiem, a usta objęły jedynie wrażliwą główkę. Montanha lekko się zassał, powoli lecz dokładnie wodząc palcami drugiej ręki po długości Erwina, co jakiś czas przenosząc obie ręce jedynie na uda. Knuckles ponownie głośno przeklął. Wyglądało to bardziej na tortury, niż nagrodę.

- Kurwa, Grzesiek - warknął, chcąc postawić na swoim.

Silnym ruchem złapał za ramiona drażniące jego krocze i ustawił je za plecami szatyna. Natępnie zakuł je mocno metalowymi kajdankami. Zobaczył błysk w czekoladowych tęczówkach. Podobało mu się. Siwowłosy złapał za obrożę i przypiął ją do smyczy. Na razie nie było mu to potrzebne, lecz i tak lubił trzymać w ręce przedmiot, który kojarzył mu się z wzajemną przynależnością.

Blada dłoń zatopiła się po raz kolejny tego dnia w roztrzepanych, brązowych kosmykach, tym razem ciągnąc za nie, zbliżając starszego do jego pulsującego penisa. Po chwili, zniknął on w ciepłych wargach szatyna.

Knuckles ponownie warknął, tym razem z przyjemności jaka opatuliła jego ciało, gdy poczuł gorąco na członku. Szarpnął ponownie za włosy, nadając odpowiadającego mu tempa. Satysfakcjonujący odgłos krztuszenia się i związane z tym przyjemne doznania, spowodowały, że kolejna wiązanka przekleństw opuściła usta złotookiego.

Uwielbiał pieprzyć usta policjanta. Jego policjanta. Ślina mieszała się z preejakulatem, a sunące po kutasie wargi, ciasno go oplatały. Czując kotłujące się uczucie w podbrzuszu Erwin przycisnął głowę kochanka do krocza najbardziej jak mógł, dla pewności również szarpiąc za smycz. Doszedł wysapując imię Montanhy, oblizując poharatane od ciągłego przygryzania wargi.

Gdy Gregory wszystko połknął, a jego gardło rozluźniło się na tyle, że Erwin mógł bezpiecznie się wysunąć, osunął się nieco zmęczony na mniejsze ciało. Pocałował pierś siwowłosego, ssąc lekko sutek, lecz po chwili przestał, pozwalając sobie na chwilę wytchnienia. Złotooki przyjemnie głaskał go po włosach, które wcześniej ciągnął, jak i gładził po szyi, na której nadal była mocno zaciśnięta obroża. Oboje czuli się przyjemnie spokojnie.

Jednak, mimo upływu czasu, uścisk w bokserkach Montanhy nie znikał. Napalił się podczas zajmowania się młodszym i czuł, że i on potrzebuje uwolnienia. Szatyn podniósł się na łokciach, unosząc głowę.

- Zajmiesz się mną? - wyszeptał, patrząc w iskrzące się płynnym złotem tęczówki.

- Oczywiście - uśmiechnął się Erwin, który także zdążył odpocząć po orgaźmie. - Ale moim sposobem.

Sięgnął ręką do opinających się na kroczu spodni mężczyzny i powolnym ruchem rozpiął rozporek. Wtargnął jedną ręką pod materiał, głaszcząc widoczne wybrzuszenie. Montanha zacisnął wargi, starając się nie wydać dźwięku. Erwin jednak zaciskał dłoń coraz mocniej i bardziej stanowczo, aż cichy jęk nie opuścił ust szatyna. Usatysfakcjonowany Knuckles postanowił nie znęcać się dłużej nad żałośnie wyglądającym brązowookim i pozbył się ostatnich artykułów odzieży.

Ustawił się za nim, samego Gregory'ego zmuszając do niemal położenia się na brzuchu. Biodra miał jednak w powietrzu. Erwin przylgnął do ciała starszego, a dwie pokryte warstwą potu skóry przylgnęły do siebie jak kawałki układanki. Mimo różnicy wzrostu, o którą szarowłosy chciałby zlikwidować, dał radę wygodnie się ustawić, by górować nad mężczyzną, mając dostęp do jego całego.

Usta zajął całowaniem pleców, a ręką stanowczo poruszał po sztywnym penisie Montanhy. Co jakiś czas kciuk głaskał szczelinę, a cała ręka głównie skupiała się na wrażliwej główce. Gregory przeklął cicho; doigrał się za wcześniejsze znęcanie się nad młodszym...

Po paru minutach dość powolnego tempa, złotooki znudził się pozycją. Wyprostował się i usiadł na piętach, po chwili agresywnie szarpiąc za smycz. Policjant wydał z siebie głuchy jęk, czując jak jest ciągnięty za szyję do pozycji pionowej. Erwin wtulił się w ciepłe plecy kochanka, co jakiś czas je przygryzając, szybciej i mocniej dogadzając mu ręką. Drugą dłonią upewniał się, że smycz jest cały czas napięta. Ciało Gregory'ego drżało w napięciu, był wrażliwy na każdy ruch ręki, ust czy otarcie ciał.

- Kurwaa - sapnął szatyn, wyginając plecy w łuk, jeszcze bardziej opierając się o zadowolonego siwowłosego.

Biała maź ubrudziła brzuch brązowookiego i dłoń Knuckles'a, lecz nie zwrócili na to zbytniej uwagi. Knuckles doprowadził ich do względnego porządku, po czym położył się obok chłopaka, który wciąż ciężko oddychał. Wtulił się w bok śniadego ciała, składając soczysty pocałunek w zagłębieniu szyi Gregory'ego.

- I jak? - mruknął, patrząc z widocznym szczęściem w oczach.

- Jeszcze chwilka i lecimy dalej - roześmiał się szatyn, czule całując Erwina w usta.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro