Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XVIII

*Killer p.o.v.*

Narazie jest git. Jeszcze nie zauważyli że "intruzi" tu są. Ale mam złe przeczucia.
-Horror i jak idzie?-spytałem.
-Jeszcze nic i mam szczerą nadzieję że tak zos-nagle było słychać huk wykrywanych krat.-tanie...fuck.-
Strażnicy się zerwali, ale co my mamy zrobić!?
-Chłopaki mam pomysł, ale przekaźniki musicie wyłączyć.-powiedział Dust. Wszyscy powyłączaliśmy nadajniki. Dust przybko coś powiedział do Red'a i go gdzieś teleportował. Nagle wyszedł ewidentnie udając nachlanego i niósł butelki z piwem.
-A sie-mano! Sor-rki za hała-as ale cuš mi się zbiło po drodz-ę. Kto chcę zagrać w gry piwne!?-wybełkotał.
Każdy strażnik się zgodził. Gdy wszyscy byli schlani to usłyszeliśmy biegi innych strażników, którzy ewidentnie schodzili na dół.
-KURWA I CO MY ZROBIMY!? CI TO JUŻ PEWNIE WIEDZĄ ŻE MY TU JESTEŚMY I NAS ROZPOZNAJĄ!-spanikował Red.
-Może jakaś dywersja?-zaproponował Dust.
-A co ja ci mam może jeszcze kurwa zatańczyć taniec hula!?-zripostowałem. Strażnicy wparowali do pokoju i nikogo nie zauważyli opróć jakiś "dziewczyn" tańczącyh taniec hula.
-Przepraszam nie widziały może panie szkieletów spod znaku księżyca?-spytał jeden z nich.
-Przepraszam, ale nie. Tylko tych schlanych chłopów ze starży.-powiedziałem cienkim, babakim głosem.
-DOBRA SZUKAMY DALEJ!-Wykrzyczał chyba ich dowódca. I pobiegli spowroyem na górę.
-EJ chłopaki to były tylko żarty! Nie mówiłem poważnie!-powiedziałem.
-Nikt nie miał lepszego
pomysłu ;_; -wyjaśnił.
-Japierdole...zaraz...Horror skąd ty wytrzasnąłeś te stroje?-zapytałem.
-Leżały na zapleczu...-odpowiedział.
-Czyli to dlatego się nie zdziwili. Dobra zrzucamy te kiecki i wkaładamy zbroje. Skoro się dowiedzieli o naszej obecności to nasi mogą mieć kłopoty.-odparł Red. Włączyliśmy swoje nadajniki i każdy z nas dostał powiadomienie o nie odebranym połączeniu. Szybko oddzwoniłem.
-Halo co się stało!?-spytałem.
-Dlaczego nie odbieraliście?-odpowiedział Ink.
-Wiesz robiliśmy dywersję.-odparłem.
-Znaleźliśmy Lux. Słuchajcie potrzebujemy pomocy! Jesteśmy w lochach po północnej stronie.-wyjaśnił.
-Przez te zakłucenia mam problem z dosłyszeniem ciebie. Ale lokacje dosłyszałem. Już tam pędzimy.-rozłączyłem się. Przesunąłem szafę i otworzyłem drzwi.
-Czekaj skąd te drzwi za szafą?-zdziwił się Red.
-Pamiętasz jak szef był młodszy i dał się złapać?
-Tak.
-No to był w północnych lochach. A drzwi są chowane za szafą.-wyjaśniłem.
-A no tak! Teraz pamiętam!-odpowiedział.
-Super no to idziemy.-odparłem. Przeszliámy przez drzwi i nasi od razu nas zauważyli.
-Słuchajcie czy któryś z was wzią apteczkę?-zapytał Error.
-Jasne. Ink kazał mi wziąć.-odparł Dust.
-Świetnie. Podaj ją szybko.-powiedział Cross. Gdy dostał apteczkę szybko ją otworzył i patrzył pęknięte kości Lux, po czym wzią nieprzytomną Lux na ręce. 
-Night jesteś?-spytał Ink.
-No co jest?
-Słuchaj któryś z naszych przyniesie do ciebie Lux. Ciebie jeszcze nie na mierzył i więc jesteś bezpieczny.
-Jasne. Wpuszcze go.
-Dzięki. Bez odbioru.
Szybko Night otworzył wentyle, wziąłem Lux i wszedłem do nich. Gdy odchodziłem słyszałem głos Dream'a.
-Widzę że dotarliście aż tutaj zdrajcy...

************************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro