Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

kawałki twoich puzzli

- Nie ubiorę tego przeklętego stroju - warknąłem, zaciskając palce na bordowej koszuli, którą Eijiro radośnie wymachiwał jeszcze kilka chwil wcześniej. - Nie pójdę na żaden głupi bankiet. Chcesz się tam wybrać? Droga wolna. Moja noga nie postanie poza tym pokojem.

- Dlaczego? - jęknął z rezygnacją, odkładając swój garnitur na oparcie krzesła przy stoliku w hotelowym pokoju.

Zmierzyłem go wzrokiem ze skwaszoną miną i przez chwilę zastanawiałem się, co mu powiedzieć. Trochę głupio było mi przyznać się do moich prawdziwych pobudek, ale ostatecznie uznałem, że to będzie najlepsze. Kirishima był człowiekiem, który zasługiwał na szczerość z mojej strony, nawet jeśli wymagało to ode mnie schowanie dumy do kieszeni.

- Bo nie chcę dzielić się z nikim moim czasem spędzanym z tobą - wymamrotałem.

Wbijałem wzrok w sufit, starając się panować nad zakłopotaniem, które mnie ogarniało. Byłem fatalny, jeśli chodziło o uczucia. Mogły mnie przepełniać, ale wyznanie ich komuś stanowiło dla mnie nie lada wyzwanie.

Poczułem, jak materac łóżka, na którym siedziałem, ugina się pod ciężarem drugiego ciała i niepewnie spojrzałem na Eijiego.

- Mogłeś mówić od razu - powiedział łagodnie, układając swoją dłoń na moim kolanie. - Rozumiem, że nie jesteś gotowy, żeby przyznać się przed naszymi przyjaciółmi, że się spotykamy i jeśli uważasz, że nie potrafiłbyś pohamować się, widząc mnie w garniturze...

Zaśmiałem się cicho, kręcąc głową z niedowierzaniem. Nie miałem pojęcia, jak on to robił, że potrafił uspokoić mnie w każdej sytuacji.

Położyłem głowę na ramieniu mojego chłopaka i zamknąłem oczy, żeby po prostu cieszyć się tym, że mogę to zrobić.

Nie lubiłem się uzewnętrzniać, a szczególnie nie lubiłem robić tego wśród ludzi, dlatego chwile sam na sam z Kirishimą były dla mnie najlepsze.

- Nie jesteś zły? - zapytałem. Tylko jego opinia liczyła się dla mnie naprawdę. On jeden mógł mnie skrytykować, a ja, zamiast się wściekać, postarałbym się zmienić. Jeśli to nie była miłość, to nie miałem pojęcia, jak inaczej ona mogła wyglądać.

- Za to, że chciałeś pobyć ze mną sam na sam w naszym hotelowym pokoju? Nie śmiałbym - zachichotał.

Lekko trzepnąłem go w ramię, wzdychając cicho.

- Chciałem wziąć prysznic, ale jako że chcesz wypełnić każdą moją wolną chwilę swoją osobą, będę musiał zmienić plany - stwierdził, kiedy cisza między nami trwała odrobinę za długo. - No chyba że chcesz wziąć prysznic ze mną?

- Ostatnio to nie skończyło się dla ciebie dobrze - szepnąłem, czując, jak krew napływa mi do twarzy.

Eiji zaśmiał się w odpowiedzi i lekceważąco machnął ręką, po czym wstał i wyciągnął do mnie dłoń, zachęcając do wstania. Przygryzłem wargę i skorzystałem z propozycji.

Byłem słabym, słabym człowiekiem, kiedy tylko zostawałem sam na sam z Eijiro. Pozwalałem mu zrobić coś, na co nie pozwalałem nikomu innemu - pozwoliłem mu zaopiekować się mną. Pozwoliłem mu poznać mnie od strony, którą zawsze ukrywałem i której starałem się pozbyć. A on ją zaakceptował, pokochał i sprawił, że nawet ja przestałem uznawać ją za coś złego.

Szybko zsunąłem z bioder dresowe spodnie, a z piersi zrzuciłem luźną koszulkę, po czym oparłem się o zamknięte drzwi hotelowej łazienki, przyglądając się mojemu chłopakowi, który uporczywie próbował pozbyć się swoich dżinsów. Ostatnim razem, kiedy zdenerwował mnie podczas wspólnej nauki, nawrzeszczałem na niego, że to pewnie te ciasne rurki odcięły mu dopływ krwi do mózgu. A ten kretyn zaczął się śmiać.

- Będziesz się kąpał w bokserkach? - zapytał, kiedy w końcu udało mu się rozebrać.

- Huh, może - sapnąłem, wywracając oczami, ale zaraz pozbyłem się bielizny, by stanąć całkiem nagi przed chłopakiem, którego kochałem.

Wszedłem pod strumień gorącej wody i zamknąłem za sobą drzwi kabiny prysznicowej. Przez parę, która otaczała mnie z każdej strony, gorzej się oddychało i widziało, ale to nie przeszkadzało mi w podziwianiu Kirishimy.

Ostatnim razem, gdy braliśmy razem prysznic, mój chłopak skończył z erekcją, a ja, wtedy jeszcze niezbyt gotowy na swój pierwszy seks, nie byłem w stanie mu pomóc. Do tej pory miałem wyrzuty sumienia.

Woda mieszała się z kroplami potu na moich skroniach, Kirishima ustawił temperaturę wody na wrzątek. Ale nie przeszkadzało mi to. W szumie prysznica słyszałem jego ciężki oddech i był to bardzo przyjemny dźwięk. Uspokajał mnie i sprawiał, że rozluźniałem spięte mięśnie.

- Nie jest ci zimno? - zapytał półszeptem, co sprawiło, że na moich rękach pojawiły się ciarki.

- Jesteś debilem - mruknąłem pod nosem. - Zaraz się tutaj rozpłynę.

Nie odpowiedział mi. Zamiast tego zrobił krok w moją stronę, pochylił się delikatnie i przytknął usta do mojej piersi, w miejscu, gdzie znajduje się serce. 

Jego dłonie sięgnęły moich ramion, by zaraz zjechać na łokcie, a później do dłoni. Splótł ze sobą nasze palce, nie przestając całować mojej rozgrzanej skóry.

Powoli schodził z pocałunkami niżej i niżej, aż uklęknął przede mną. Może to przez ten widok i wyobrażenie tego, co stanie się zaraz, a może przez rzadkie powietrze i wysoką temperaturę, zakręciło mi się w głowie. Musiałem oprzeć się o ścianę.

- Czy pozwolisz? - zapytał, chwytając mnie za biodra. Jego palce tak idealnie pasowały do mojej miednicy. 

- Kiri, ja...

- Nie oczekuję niczego w zamian - zapewnił, jakby czytał mi w myślach. - Chcę po prostu, żeby było ci dobrze.

Poczułem pulsowanie w podbrzuszu i coś ścisnęło mnie za gardło. Przełknąłem gęstą ślinę, jednak nie mogąc dobyć głosu, wyłącznie skinąłem głową, dając chłopakowi pozwolenie na to, co chciał zrobić.

Poczułem jego miękkie wargi na końcówce swojego penisa i na chwilę wstrzymałem oddech. Jego ostre zęby delikatnie przesunęły się wyżej. Przez chwilę owijał język wokół mojego coraz twardszego przyrodzenia, aż w końcu zassał policzki, sprawiając, że moje kolana zadrżały. Zamknąłem oczy i uniosłem jedną dłoń do ust, by zacisnąć na niej zęby i stłumić jęki. Palce drugiej ręki próbowałem wbić w śliską ścianę, co mój chłopak musiał zauważyć, bo chwycił za nią i ułożył na swoim ramieniu, na którym mogłem zacisnąć uścisk.

Doszedłem w usta Kirishimy po krótkiej chwili. Nie byłem pewien, czy przełknął moją spermę, ale kiedy odważyłem się otworzyć oczy i popatrzeć na niego, stał już przede mną, twarzą w twarz i patrzył mi w oczy.

- I jak? - zapytał, pochylając się do mojej szyi, by ugryźć mnie subtelnie.

- Chyba wcześniej sporo trenowałeś, co? - wydusiłem, starając się zapanować nad drżeniem głosu.

- Nie, ale mogę zacząć - zaśmiał się. - Żałuję tylko, że nie mogłem usłyszeć twoich słodkich jęków - szepnął mi na ucho, po czym przygryzł jego płatek. - Dziękuję, że mi pozwoliłeś.

Sięgnąłem go podbródka chłopaka i odciągnąłem go od swojej twarzy, żeby popatrzeć w jego piękne, błyszczące oczy.

- Nie jestem słodki - powiedziałem, udając powagę. - I nie jęczę.

- Zapamiętam - zgodził się. Odgarnął moje mokre włosy do tyłu i na chwilę pozostawił w nich palce.

Znowu otaczało nas przyjemne milczenie, szum wody i ciężkie oddechy. Nie mogłem przestać zachwycać się Eijim i tym, jaki był niesamowity.

- Nie lubię pierwszych razów - zacząłem, zarzucając ręce na kark chłopaka. - Zazwyczaj są pełne rozczarowania i potrzeba dużo praktyki, żeby to, co za pierwszym razem zawiodło, sprostało wymaganiom. Ale ty jesteś moim pierwszym chłopakiem i nie mogłem wymarzyć sobie nikogo innego. Tak się zastanawiam...

- Nie będzie idealnie - przerwał mi, widząc, co mam na myśli. - Żaden z nas jeszcze tego nie robił.

- Chcę spróbować.

Uniósł brwi, zaskoczony moimi słowami.

- Jesteś pewien, Baku-bro?

- Właśnie powiedziałem ci, że chcę uprawiać z tobą seks, a ty nazwałeś mnie "Baku-bro", Kiri, przysięgam, że gdybym cię nie kochał, w tej chwili bym cię zabił.

Zaśmiał się w odpowiedzi. Wziął moją twarz w dłonie i pocałował zachłannie. Jego usta miały słonawy smak, nie musiałem zastanawiać się, dlaczego. Ale miałem to gdzieś, teraz po prostu chciałem tego chłopaka, niezależnie od wszystkiego.

Oddałem jego pocałunek, swoim językiem zawzięcie walcząc o dominację.

Poczułem, jak ciało Kirishimy napiera na moje, tym samym przyszpilając mnie do ściany. Otarł się biodrami o moje biodra, na co jęknąłem mimowolnie.

- Podobno... Nie... Jęczysz - wymamrotał w moje usta.

- Zamknij się i całuj.

Mój penis znowu stawał się coraz twardszy z każdym kolejnym poruszeniem się Eijiego. Serce mi przyspieszyło, a do oczu napłynęły łzy. Nie miałem pojęcia, dlaczego płakałem. Chyba z miłości. Nigdy nie sądziłem, że można kogoś tak kochać. A nawet jeśli, nie myślałem, że to ja znajdę taką miłość.

- Najchętniej wziąłbym cię już teraz i tu, ale poradniki w internecie twierdzą, że lepiej użyć prezerwatywy - powiedział, kiedy w końcu oderwał się od moich warg.

- I lubrykantu - zgodziłem się. - Powiedzmy, że spodziewałem się, że ten wyjazd może tak się dla nas skończyć - przyznałem, uśmiechając się niewinnie.

Zakręciłem kurek i kiedy tylko woda przestała lecieć, pociągnąłem chłopaka w stronę łóżka. Nie chciałem tracić czasu na wycieranie się. W końcu zaraz i tak mieliśmy być mokrzy.

- Zawsze musisz być taki niecierpliwy? - zapytał z nutą rozbawienia w głosie.

- Zawsze musisz tak mnie wkurwiać? - odgryzłem się.

- Takiego mnie kochasz.

- I vice versa.

Kiri przyznał mi rację, po czym popchnął mnie na materac i zawisnął nade mną. Jego twarz znajdowała się milimetry od mojej. Woda z jego przydługich włosów kapała mi na czoło.

- Jesteś pewien? - zapytał ponownie.

- Zadasz mi to pytanie jeszcze raz, a zdechniesz - zagroziłem, co Kiri przyjął z uśmiechem na ustach.

Sięgnął do mojej walizki, żeby wyjąć z niej lubrykant, który mu wskazałem. Razem z nim zapakowałem też prezerwatywy, więc nie musiał fatygować się do swojej torby.

Chwycił mnie za kolana, żeby rozłożyć je na boki i usiąść między nimi. Patrzyłem, jak zakłada gumkę i zastanawiałem się, jakie to będzie uczucie, czuć Ei tak blisko, dosłownie w sobie.

Kiedy zobaczyłem, jak polewa swojego członka lubrykantem, mój penis zaczął pulsować z podniecenia.

Boże, byłem takim cholernym gejem.

- Gotowy?

- Tak - wyrzuciłem z siebie, zbyt przejęty, żeby naprawdę skupić się na odpowiedzi.

Kirishima pochylił się do mnie i delikatnie pocałował mnie w usta, w tym samym czasie łapiąc mnie pod kolanami i zmuszając do zgięcia nóg. Ułożył sobie moje łydki na ramionach, poprawił się i przysunął bliżej, tak, że czułem jego erekcję. Wciąż muskając moje wargi swoimi, zaczął wsuwać się we mnie.

Wstrzymałem oddech, czując dziwny dyskomfort.

- Katsuki, jeśli zmienisz zdanie, w każdej chwili...

- Zamknij się, kurwa - przerwałem mu, zaciskając oczy. - Możesz szybciej, z łaski swojej?

Bez słowa wszedł głębiej, a mi na chwilę odebrało dech. Czułem się taki pełny, jakby coś zaraz miało rozerwać mnie od środka.

- Kurwa, kurwa. Kurwa - powtarzałem, po czym ukryłem twarz w zagięciu szyi Kirishimy. - Kurwa, to boli.

- Przestać? - zapytał troskliwie, opiekuńczo głaszcząc mnie po głowie. Byłem słaby, czułem się cholernie słaby, ale przy tym chłopaku nie uważałem tego za nic złego.

- Nie. Tylko daj mi chwilę.

- Poczekam tak długo, jak potrzebujesz - zapewnił.

Wsłuchałem się w jego spokojny oddech, w miarowe bicie serca i powoli przyzwyczaiłem się do tego, że jest we mnie.

- Już możesz.

Zanim zagłębił się we mnie do końca, pocałował mnie w czoło. Wciągnąłem powietrze przez nos, kiedy zaczął poruszać się we mnie.

A kiedy uderzył w moją prostatę, zrozumiałem, że nigdy wcześniej nie zaznałem prawdziwej przyjemności.

- Eiji - jęknąłem, wbijając palce w jego ramiona.

- Właśnie tak - wysapał. - Pozwól mi się usłyszeć, Katsuki.

Zrobiłem, co chciał. Jeśli dzięki temu ta chwila miała sprawić mu więcej przyjemności...

- Cholera, Eijiro.

- Tak, kochanie?

- Możesz... Szybciej?

- Tak, Kat.

- Matko - szarpnąłem. Czułem, jak ślina spływa mi po kąciku ust. Zacząłem niespokojnie wypychać biodra, pragnąc więcej. - Ei, mocniej.

- Jak... Sobie... Życzysz - zgodził się, wprawiając swoje ciało w intensywniejszy ruch. Było mi tak dobrze, że miałem ochotę krzyczeć z przyjemności. - Jeszcze?

- Tak - wydusiłem, głośniej niż bym tego chciał. Szczerze miałem nadzieję, że ten pieprzony hotel ma grube ściany.

- Zaraz dojdę - rzucił pospiesznie, a ja dopiero wtedy popatrzyłem na jego twarz. Miał zaciśnięte powieki, na czole skraplał mu się pot, a przez otwarte usta wydychał gorące powietrze.

Było tak, jak powiedział. Nie minęło dużo czasu od jego słów, a poczułem w sobie jego ciepłe nasienie, które zaraz zaczęło spływać mi po pośladkach na pościel.

Eiji widząc, że potrzebuję jeszcze chwili, postanowił pomóc mi swoją ręką. Kilkoma sprawnymi ruchami sprawił, że moja sperma zalała mi brzuch.

- I na cholerę był mi ten prysznic - mruknąłem, kiedy Kirishima opadł na poduszkę obok, oddychając głęboko, ale nierówno. - Następnym razem, kiedy będę chciał się umyć zrobię to sam.

- Akurat - zaśmiał się.

- Zobaczysz.

- Dobra, jak chcesz. Lepiej podziel się ze mną swoją opinią na temat nowego pierwszego razu.

Popatrzyłem na jego beznadziejnie uśmiechniętą twarz i dopiero dotarło do mnie, że naprawdę to zrobiliśmy. My naprawdę uprawialiśmy seks. I po tym wszystkim on wciąż był obok, ze mną, dla mnie. Wciąż mnie kochał i akceptował z każdą moją słabością w komplecie.

- Przez ciebie będę musiał zmienić zdanie, ty cholerny debilu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro