-18-
Jutro wyjezdzamy z Nadką do Szwajcarii, do Bartka. Moja corka idzie jeszcze dzis do przedszkola. Wstałam dzis o 7.20. Odbylam poranną toalete i zrobiłam makijaż. Ubrałam bialy t-shirt i zwykłe jeansy. Zbudzilam Nadie i zrobilam śniadanie - płatki i kakao dla córki, a dla mnie kanapki i kawa.
Sprzatalam kuchnie gdy Nadka jeszcze sie bawila lalkami. Zadzwonil telefon. To Marek.
-Hej, co tam? - zapytalam wycierając stół
-Cześć, może dzisiaj gdzies wyjdziemy? Bo Kasia jest teraz w pracy i nie ma nocnej zmiany?
-Sluchaj dziś nie bo musimy się pakować na wyjazd do Bartka.
-Ehh.. No tak
-Ale na pewno nie chcecie jechać?
-Nie, niee. Praca i praca, no wiesz.
-Emn szkoda. Może na kawe chociaż razem wyjdziemy? Właśnie bede odprowadzać Nadie do przedszkola, a jak bede wracac to moze sie spotkamy w starbucksie?
-Spoko, to napisz jak bedziesz wracać
Nadia zabrała plecak, i założyla buty. Przechodzilyśmy przez park. Zbliża sie jesień wiec jest pieknie. Doszlyśmy do przedszkola. Zostawilam córke i udałam sie do starbucksa. Napisałam do Marka.
Do: Marek ;D
Własnie ide do starbucksa
Od: Marek ;D
No okej, to ja tez wychodze.
Usiadlam w starbucksie przy naszym ulubionym stoliku i zamówiłam dwie kawy. Wkońcu przyszedl Marek. Po spotkaniu zrobilam zakupy w supermarkecie. Zrobiłam zupe pomidorową i posprzatalam. Około 14 zabrałam sie za pakowanie mojej walizki. Spakowalam 6 par koszulek, 6 par spodni, oraz letnia sukienke. Oprocz tego bielizna, 3 pary butów. Do kosmetyczki schowałam szampon do włosów, paste do zębów i szczoteczke, szczotke do wlosów, tonik, waciki, tusz do rzęs, puder oraz dwie matowe pomadki.
Około 15 poszlam po Nadke do przedszkola. W domu zaczelysmy razem pakować rzeczy córki. Podobnie jak u mnie - 6 par koszulek, 3 spódniczki, 1 letnia sukienka i 4 pary spodni, bielizna. Oprocz tego pasta do zebów i szczoteczka, jej ulubiona lalka i miś.
Wieczór
Zjadlysmy kolacje, i posprzątałyśmy kuchnie. Chwile ogladalysmy telewizje, odbylam wieczorną toalete i położyłam Nadke do łózka. Później ćwiczenia i sen około 23.
Rano wstalam o 6.00. Odbylam poranną toalete i ubralam się. Założylam koszule w kolorze pudrowego różu i ciemne spodnie z wysokim stanem. Na nogi założyłam superstary, bo są wygodne. Spakowalam kilka rzeczy do torebki do samochodu - 5 kanapek, herbate w termosie, telefon, portfel i kilka innych rzeczy. Zrobilam na śniadanie płatki, herbate i zbudzilam Nadke.
Okolo 7.20 wyszłyśmy z domu i włożyłyśmy walizki do samochodu. Nadka usiadla z tylu, a ja za kierownicą. Okolo godziny 11 dojechalismy do Legnicy, gdzie zatrzymamy się na chwile u mojej mamy. O 15 pojechalyśmy dalej.
Przejezdzalysmy przez Niemcy, i dojechalysmy wkoncu do Zurych w Szwajcarii okolo 23. Rozpakowalismy sie w domu, gdzie Bartek mieszka z 2 kolegami z pracy. Przez tydzien, gdy tu przebywamy, bedziemy zwiedzać. Niestety Bartek musi pracować, wiec same bedziemy chodzic po mieście. Po rozpakowaniu sie poszlam spac.
***
OKEJKA TO TYLE XD ROZDZIAL TROCHE NUDNY... CO CHCECIE ZEBY SIE STALO W KOLEJNYCH ROZDZIAŁACH? BO NA NASTEPNY MAM POMYSL ALE PÓŹNIEJ? OGÓLNIE TO BEDZIE TEZ KSIAZKA, GDZIE NADIA BEDZIE STARSZA, NIE WIEM KIEDY, ZAMIERZAM COS ZACZAC KOMBINOWAC DZIS LUB JUTRO ;** :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro