Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25.

Nie wiem czy jest sens to pisać bo wiem, że osoby poniżej 18 roku życia to czytają, nawet ja nie jestem jeszcze pełnoletnia, ale tak już się przyjęło, więc powinnam.

Rozdział zawiera treści o charakterze erotycznym, które są dozwolone od lat 18 :)

- No nareszcie ! - powiedziała zadowolona Eleanor.

- Nawet nie wiecie jak się cieszymy, że w końcu jesteście razem, Gemma do nas dzwoniła i ciągle się żaliła, że jesteście tacy słodcy, a jak takie dzieciaki nie umiecie się zejść.

- Jak widzisz jesteśmy razem, zatłuklibyście nas gdybyśmy nie zostali parą - stwierdziłam.

Po naszej rozmowie przyszedł czas na wypicie toastu i długie rozmowy, które w pewnym momencie zeszły na tory mojej imprezy urodzinowej.

- Nie chcę dużej imprezy, najlepiej żeby byli sami znajomi i rodzina.

- Co ty na to, żeby zrobić imprezę tutaj? - zaproponował Harry.

- Nawet o tym nie pomyślałam ale to bardzo dobry pomysł - powiedziałam rozglądając się po wnętrzu, które na prawdę bardzo mi się podobało.

- No to widzisz dobrze, że masz nas - mrugnął Louis i poszedł do baru zamówić dla nas jakieś drinki.

- Co to za blondynka? - zapytałam widząc jak do Lou podchodzi jakaś dziewczyna.

- To jest moja droga Nadine - odpowiedziała mi Eleanor, a ja spojrzałam na Harry'ego, który wpatrywał się nienawistnym wzrokiem w bar.

- Eleanor, Harry, dawno was nie widziałam.

Ten lekko skrzekliwy głos mógłby należeć od straszydła z jakiegoś horroru, ale padło na szanowną Nadine Leopold, która postanowiła się do nas dosiąść.

- Claire nawet nie wiesz jak dobrze cię znowu widzieć - powiedziała przytulając mnie do siebie.

- Ciebie również miło widzieć Nadine - powiedziałam grzecznie na co usłyszałam parsknięcie El.

- Co was tutaj sprowadza? - zapytała sącząc drinka przez słonkę.

- Harry i Claire przylecieli nas odwiedzić, więc postanowiliśmy wyjść na kolację - odpowiedział za nas Louis, podając mi mojego drinka.

- Harry możemy porozmawiać w cztery oczy? - zapytała Nadine kompletnie ignorując słowa Lou.

Harry po chwili wahania i kilku spojrzeniach w moją stronę niechętnie wstał i poszedł w bardziej ustronne miejsce wraz z blondynką.

- Co ta pinda od niego chce? - zapytała Eleanor patrząc na nich w oddali.

- Oby nic co zepsuje ten wieczór - powiedziałam również kierując swój wzrok na nich.

Po 15 minutach wpatrywania się w nich, Harry wrócił nieźle wkurwiony i oznajmił, że chce wracać.

- Co ci powiedziała? - zapytał Lou gdy siedzieliśmy w samochodzie, nie odpowiedział tylko patrzył wściekły w okno, więc nikt z nas nie poruszał już tego tematu, całą drogę do domu El i Lou pokonaliśmy w cieszy i gdy tylko samochód stanął, Harry wyszedł z niego jak poparzony i poszedł w stronę drzwi.

- Zawsze gdy się pojawia musi wszystko spierdolić - westchnęła El.

- Pójdę z nim porozmawiać - powiedziałam wysiadając z samochodu.

- Nie, zostaw go - zatrzymał mnie Lou.

- Niech pobędzie chwile sam, to najlepsze wyjście, nie raz już mieliśmy do czynienia z nim gdy był wkurwiony - zapewniła mnie Eleanor i razem poszliśmy do otwartego już domu.

- Zanim zapytasz, kod to nasze daty urodzenia, którą wybierzesz to nie ważne, obie otworzą drzwi - powiedział Lou gdy miałam zapytać jak Harry wszedł do domu.

- Muszę się napić, macie sok pomarańczowy? - zapytałam wchodząc wgłąb domu jednocześnie zdejmując buty ze stóp.

- Pomarańczowy zawsze jest w naszej lodówce.

Nie kłopocząc się wyciąganiem szklanki, zaczęłam pić prosto z kartonu kompletnie ignorując zabijający wzrok Tomlinson'a. Pominęłam także uwagi narzeczeństwa i poszłam schodami na piętro. Światła w pokoju były zgaszone, Harry stał przy oknie i wpatrywał się w widok za nim. Powoli do niego podeszłam i przytuliłam się do jego pleców, obejmując go rękoma w talii.

- Już lepiej? - zapytałam cicho, na co tak jak się spodziewałam nie otrzymałam odpowiedzi.

Niezrażona dalej wtulałam się w jego plecy czekając na jego jakąkolwiek reakcje, nagle odwrócił nas tak, że stałam lekko dociskana do szyby przez jego ciało. Złączył nasze usta w pocałunku, który z każdą chwilą przybierał na sile.

- Mam do ciebie prośbę - powiedział między pocałunkami, jego ręce błądziły po moim ciele, ukrytym pod materiałem tej przeklętej sukienki.

- Jaką? - jęknęłam gdy jedna z nich zawędrowała pod materiał i ścisnęła mój pośladek.

- Proszę pomóż mi o niej zapomnieć, choćby na chwile - powiedział patrząc mi prosto w oczy.

- Więc zapomnijmy - szepnęłam i złączyłam nasze usta.

Nie musiałam długo czekać na odwzajemnienie go, Harry wziął mnie na ręce i położył na łóżku chwilę później kładąc się na mnie, jego usta zjechały na moją szyję zostawiając na niej mokre pocałunki.

- Zbyt dużo masz na sobie - stwierdził podnosząc nas tak, że bez trudu rozpiął sukienkę, w mgnieniu oka zdjął ją ze mnie i rzucił gdzieś na podłogę.

- To samo mogę powiedzieć o tobie - mruknęłam rozrywając jego koszulę, która dołączyła do sukienki.

Szybko strzepnęłam z dekoltu guziki z koszuli i zabrałam się za odpinanie paska od spodni bruneta, chwilę później został już w samych bokserkach ponownie mnie całując, jęknęłam gdy ścisnął moją pierś otoczoną koronkowym materiałem biustonosza.

- Claire - jęknął gdy wbiłam paznokcie w jego barki. - Dotknij mnie.

Wykonałam jego polecenie i skierowałam swoją dłoń na materiał czarnych, dopasowanych bokserek, jęknął w moje usta na co uśmiechnęłam się zadowolona i kontynuowałam dotykanie go przez bawełniany materiał. W pewnym momencie przewrócił nas tak, że siedziałam okrakiem na jego biodrach, mruknął zadowolony gdy lekko zakołysałam miednicą. Przyciągnął mnie za ramiona na tyle, żeby mógł rozpiąć zapięcie mojego biustonosza.

- Idealne - szepnął obejmując moje piersi lekko je ściskając, jęknęłam i poruszyłam biodrami dając przyjemność zarówno sobie jak i brunetowi. - Lubie gdy dziewczyna dominuje...- mruknął prosto do mojego ucha i sekundę później to on znów górował nade mną. -...ale wole gdy są pode mną i jęczą moje imię.

- Mniej gadania więcej całowania - mruknęłam łącząc nasze spierzchnięte usta i zahaczyłam opuszkami palców o oblamówkę bokserek i nie czekając dłużej, zsunęłam je tak nisko jak tylko umiałam. Harry nie pozostając mi dłużny rozerwał jedyną część bielizny, która nadal pozostała na moim ciele.

- Ej! Lubiłam te majtki - oburzyłam się i dźgnęłam go w biodro.

- Kupię ci nowe - powiedział zjeżdżając dłonią do mojej kobiecości.

- Boże - jęknęłam przyciągając go bliżej siebie, co wywołało jego chichot.

- Wystarczy Harry - powiedział i zsunął się w dół mojego ciała zostawiając na nim mokre pocałunki aż dotarł do strefy intymnej. Spojrzał na mnie z cwanym uśmieszkiem i trącił nosem łechtaczkę co wywołało głośny jęk z moich ust. Od razy wziął się do roboty dołączając język i swoje zwinne palce, które doprowadzały mnie do szaleństwa.

- Nie chce tak dojść - powiedziałam ciągnąć go za włosy.

- A jak chcesz dojść? - zapytał przestając.

- Gdy jesteś we mnie.

- Jak sobie życzysz, kotku - powiedział.

Usłyszałam szelest i chwilę później znów nakrył moje ciało swoim.

- Nie drażnij się ze mną - warknęłam gdy pocałował mnie kolejny raz.

- Spokojnie kochanie - powiedział i wszedł we mnie płynnym ruchem.

- Harry - przeciągnęłam ostatnią literę jego imienia, przejeżdżając paznokciami po jego plecach.

- Claire.

- Szybciej.

Przyspieszył tempo wchodząc we mnie stałym tempem, dostarczając nam obojgu nieziemską przyjemność.

- Nawet nie wiesz jak mi w tobie dobrze - jęknął jeszcze bardziej przyspieszając.

- Zaraz dojdę - mruknęłam i sekundę później już go we mnie nie było. - No chyba kurwa żartujesz - powiedziałam patrząc na niego.

- Oczywiście, że tak - powiedział szybko we mnie wchodząc i doprowadził nas do spełnienia. - Jesteś strasznie głośna - stwierdził zdejmując prezerwatywę i rzucił ją gdzieś obok łóżka.

- To samo mogę powiedzieć o tobie - prychnęłam przeczesując jego lekko wilgotne od potu włosy gdy położył się na mojej nagiej piersi.

- Powiedziała mi, że była w ciąży - powiedział po dość długiej ciszy podczas, której wyrównywaliśmy swoje oddechy, wolną dłonią pogłaskałam go po policzku nic nie mówiąc. - Usunęła ją, bo kariera była dla niej ważniejsza.

- Było twoje?

- To był drugi powód, nie miała pewności czyje było, jak już ci mówiłem, regularnie mnie zdradzała za sesje okładkowe albo przejście na wybiegu.

- Nie była ciebie warta, nikt od tak nie usuwa dziecka, bo nie ma pojęcia kto jest ojcem.

- Wiem, że 21 lat to gówniany wiek i więcej w człowieku z gówniarza niż z dorosłego człowieka, ale gdyby okazało się moje, nie zostawiłbym jej z tym samej, a jeśli nie chciała dziecka, mogła mi je oddać, zajął bym się nim i wychował z pomocą rodziców. Boże ono miało by teraz cztery latka - westchnął rozgoryczony.

- Czasu niestety nie cofniemy - westchnęłam rozmyślając nad głupotą tej dziewczyny. - Nie możesz tego rozpamiętywać, jeszcze będziesz miał dzieci.

- Claire przysięgnij mi, że nigdy tego nie zrobisz, bez względu na to czy w przyszłości będziemy razem czy nie, nigdy nie usuniesz dziecka.

- Nie masz się o co martwić, przysięgam, że nigdy tego nie zrobię - obiecałam i pocałowałam go w czoło. - Tak po prostu ci o tym powiedziała gdy odeszliście od nas?

- Najpierw zaczęła wspominać to jak byliśmy razem, później przeszła do pytania czy nie moglibyśmy do tego wrócić, przysięgała, że mnie nigdy więcej nie zdradzi, zrozumiała, że nic z tego, gdy powiedziałem jej dosadnie, że nie ma na co liczyć, bo spotykam się z tobą, dopiero wtedy wspomniała, że była w ciąży.

- I ona jeszcze się do tego przyznaje? Ja nie miałabym odwagi.

- Ona zawsze najpierw robiła, a dopiero później myślała, jak się domyślasz przeważnie miało to dla niej złe skutki. Tak przyznała się do zdrady, a ja byłem na tyle ślepy i głupi, że tego dnia chciałem się jej oświadczyć, dobrze, że otworzyła mi oczy zanim to zrobiłem- westchnął.

- Może zmieńmy temat, widzę ile cię to kosztuje - zaproponowałam na co ochoczo pokiwał głową.

- Z kim straciłaś dziewictwo? - zapytał, a ja się roześmiałam, tego pytania w ogóle się nie spodziewałam.

- Z Lou - odpowiedziałam, a on zrobił wielkie oczy.

- Z Tomlinson'em?

- Tak.

- Ale jak, przecież on jest od dobrych 5 lat z Eleanor!

- Dwa lata temu byliśmy na imprezie, oboje za dużo wypili i pokłócili się o jakąś głupotę, skończyło się na tym, że zerwali, a Louis zaciągnął mnie do baru gdzie postanowił opijać to, że znów jest singlem. Gdzieś między siódmym kieliszkiem, a butelką wina byliśmy już w jego mieszkaniu, rano obudziłam się już w pustym łóżku, gdy zeszłam w pełni ubrana stwierdziliśmy, że to było trochę nie fair w stosunku do Eleanor ale nie wniosło to też niczego nowego do naszej przyjaźni, zanim zapytasz ona o tym wie, powiedzieliśmy jej gdy po tygodniu się zeszli. Nie miała żalów, sama przespała się z jakimś blondynem tego samego dnia.

- No pięknie, czemu ja się dowiaduję dopiero po dwóch latach? Lou ty zdradziecka małpo! - krzyknął zakładajac na siebie bokserki.

Zabrałam z walizki czystą bieliznę, szybko ją zakładając i biorąc koszulę Harry'ego, poszłam za nim w stronę schodów zapinając jej guziki.

- Czego się drzesz? Wystarczy mi słuchanie waszych jęków - westchnął. - Nie należycie do cichych.

- Ty i Eleanor wcale lepsi nie jesteście - prychnęłam, za co rzucił we mnie poduszką, którą w porę złapałam.

- Nie dość, że rozdziewiczyłeś mi dziewczynę, to jeszcze teraz ją bijesz? I dlaczego ja dowiaduję sie dopiero teraz? - zapytał Harry zabierając mi poduszkę i zdzieli nią Tommo po głowie.

- Właśnie się zastanawialiśmy czy mu powiesz - powiedziała Lou zwracając się do mnie tuż po tym jak oddał Harry'emu. - I jak, kto jest lepszy?

- Oczywiście że ja! Mnie tylko interesuje, dlaczego dowiaduję się tego od niej, a nie od ciebie cieciu?

- Bo zapomniałem! Wtedy za często się nie widzieliśmy, ja mieszkałem jeszcze Londynie, ty byłeś w Ameryce, a gdy się spotykaliśmy to najzwyczajniej w świecie o tym zapominałem, w końcu któryś z nas nie leciał dziesięć godzin samolotem, żeby powiedzieć ci o tym, że przespałem się z najlepszą przyjaciółką mojej dziewczyny .

- Powiedzmy, że ci wierzę, teraz za karę w ramach zadośćuczynienia masz mi i Claire zrobić herbatą - powiedział Harry, a Louis mamrocząc coś pod nosem, wstał i poszedł do kuchni.

Wiem, nie umiem pisać scenek ale nie będzie ich w tym opowiadaniu wiele, obiecuję :) No to mamy Nadine, korciło mnie już od jakiegoś czasy żeby ją wpleść na poważnie tutaj, ale dopiero dzisiaj wpadł mi do głowy wątek, przez który kasowałam połowę początku XD Mam nadzieję, że rozdział jest wart ciągłego kasowania i pisania go od nowa :)

Do następnego ♥♥♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro