|8|
- Naprawdę musicie już dzisiaj wyjechać? - Spytała pani Kim z nadzieją, siedzących przy stole mężczyzn.
- Tak, mamo. Zjemy tylko do końca ten obiad, spakujemy się i musimy wracać. Jungkook i ja mamy pracę, więc –
- A co jeśli powiem, że przed waszym przyjazdem był tutaj Baekhyun i prosił, żebyś go odwiedził? - Wtrąciła się kobieta.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej?!
- Ah no... Zapomniałam. Ale mówił, że to dosyć ważne.
- Mamo, ja nie wiem. To nie zależy ode mnie... - Powiedział, przenosząc wzrok na Jungkooka.
- Chętnie zostaniemy jeszcze trochę. - Odezwał się starszy wiedząc, jak młodszy zareagował na wspomnienie o niejakim Baekhyunie.
*
- Kim tak w ogóle jest ten Baekhyun? - Spytał Jungkook, szykującego się Taehyunga.
- Dobry kolega za czasów szkoły. Spędzaliśmy ze sobą kiedyś dużo czasu.
- Ah, rozumiem.
- Myślisz, że się nie obrazi, jak teraz do niego zadzwonię?
- Myślę, że się raczej ucieszy, skoro tak długo się nie widzieliście. Dobra... To może ja pójdę pomóc trochę twojej mamie w kuchni, a ty w tym czasie zadzwoń.
- Co ty się taki pomocny robisz?
- Po prostu chce zapunktować jakoś u przyszłych teściów. - Uśmiechnął się Jungkook.
- Bez komentarza. - Odpowiedział Taehyung, czekając aż ten zostawi go w końcu samego. Gdy tylko starszy opuścił pomieszczenie, chłopak chwycił za telefon i bez wahania wybrał numer swojego dobrego kolegi.
Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci...
Yah, Taehyung! Słyszałem, że jesteś już w Daegu.
Hej, Hyunnie. Właściwie to przyjechałem już jakiś czas temu, ale moja rodzicielka dopiero poinformowała mnie o twojej wizycie.
Chciałem zaprosić cię do mnie na imprezę i przy okazji jeszcze na jakąś kawę czy coś, ale tak się składa, że za trzy godziny się wszystko zaczyna i byłoby miło, gdybyś wpadł. Będzie parę... Osób. Powspominamy stare czasy czy coś.
Oh, chętnie. Tylko tak się składa, że... Przyjechał ze mną mój... Emm... Kolega z pracy, który jest równocześnie moim szefem.
Oooo, to nawet lepiej. Im więcej osób tym lepsza zabawa. Więc szykuj się, bierz tego swojego koleżkę i za trzy godziny widzimy się u mnie!
Kupić jakiś alkohol, czy coś do jedzenia?
Ajjj, przecież wszystko mam. Ale jak chcesz, możesz kupić jeszcze z dwa czteropaki i jakieś miętowe papierosy. Tak na wypadek, jakby czegoś zabrakło. Najwyżej potem oddam ci pieniądze.
Okej. W takim razie do zobaczenia, Baek!
Papa, Taehyungie. Do potem.
Połączenie zakończone.
*
Jungkook po raz kolejny obserwował szykującego się Taehyunga. Sam już jakiś czas temu doprowadził się do ładu, ale młodszy potrzebował na to jednak trochę więcej czasu.
- Wiesz, że zostało nam pół godziny? - Spytał siedzącego w łazience mężczyznę.
- Wiem, wiem. Chwila, zaraz wychodzę. Poczekaj na mnie na korytarzu.
Po chwili Taehyung wyszedł z łazienki, odrazu idąc w stronę starszego, któremu na jego widok momentalnie opadła szczęka.
- I jak? - Spytał, ładnie się uśmiechając.
- Wow... Znaczy... Pasują ci te spodnie. Ogólnie dobrze wyglądasz. - Odpowiedział, nerwowo drapiąc się po karku.
Nagle ni stąd ni z owąd, pojawili się przy nich rodzice młodszego wraz z Naeun.
- Bardzo ładnie wyglądacie chłopcy. - Odezwała się pani Kim. - Pamiętajcie tylko, żeby nie przesadzać z alkoholem. I żadnych narkotyków.
- Dobrze mamuś.
- Będą tam jakieś dziewczyny? - Spytała.
- No tak, jak znam Baekhyuna to zaprosił raczej sporo osób. A i jeszcze jedno... Dzisiaj już raczej nie wrócimy, bo mamy zamiar tam spać.
- Może w końcu sobie jakąś wybrankę znajdziesz. - Uśmiechnęła się.
- Ewentualnie jakiegoś przystojnego chłopaka. - Mruknęła Naeun.
- Hahah, niezłe żarty siostrzyczko. - Zaśmiał się nerwowo, spoglądając na dziewczynę z mordem w oczach.
- Nawet tak sobie nie żartuj, Naeun. - Wtrącił pan Kim. - Nasz syn to porządny mężczyzna. Nie byłby w stanie się spedalić. Prawda, Taehyung?
- Oczywiście, tato. - rzucił szybko, spoglądając na Jungkooka, który tylko modlił się, aby już w końcu wyszli, ponieważ zaczynało robić się coraz bardziej niezręcznie. - Wiecie co... - Spojrzał teatralnie na zegarek. - My już musimy iść. Ahh, taka szkoda. No ale cóż, nie możemy się spóźnić, więc papa wszystkim! - Pożegnał się szybko, po czym chwycił starszego za nadgarstek, jak najprędzej wychodząc z budynku.
- Widzę, że jednak nie byliby zadowoleni wizją naszej dwójki. - Odezwał się Jungkook, wsiadając do samochodu.
- Nikt by nie był. - Powiedział oschle, zapijając pasy.
- No ja bym nie był tego taki pewien. - Rzekł, przysuwając się bliżej drugiego i 'niechcący' muskając jego szyję, który odrazu zadrżał na ten gest.
- Jedź już. - Jęknął, odsuwając od siebie Jungkooka.
*
- Hejj~~ - Przywitał się Taehyung, odrazu obejmując dawno nie widzianego przyjaciela.
- Taehyung-ahh, wyglądasz jeszcze lepiej niż za czasów liceum. - Oznajmił zdumiony, przeczesując włosy mężczyzny.
Jungkook jedynie stał nieco dalej, wpatrując się w tulących się nawzajem chłopaków. Głównie próbował opanować nieco swoją zazdrość, która pewnie i tak była praktycznie bez powodu. A może była...
Wchodząc do środkowej części, naprawdę dużego domu, zauważyć można było naprawdę wiele, przeróżnych twarzy. Atmosfera jednak nie była przytłaczająca, jak na imprezę takiej wielkości. Dookoła rozbrzmiewały najlepsze k-popowe przeboje. Można też było zauważyć, że tylko pojedyncze osoby stały bez jakiegokolwiek alkoholu w dłoni. Był to jednak dopiero początek imprezy, może dlatego jeszcze nikt nie chciał zaliczyć zgonu.
Baekhyun przedzierał się przez niewielki tłum, prowadząc za sobą Taehyunga i nowo poznanego Jungkooka do pomieszczenia, które znajdowało się na piętrze. Był to dość duży pokój połączony z kuchnią i balkonem, w którym siedziała jedynie szóstka pozostałych, dawnych przyjaciół młodszego.
- Hoseok! Chanyeol! Sehun! Kai! Kyungsoo! Yeri! - Taehyung wykrzykiwał imiona, po kolei witając się z każdym z osobna.
Jungkook jedynie usiadł gdzieś z boku, przyglądając się całej sytuacji. Od kiedy weszli do tego domu, praktycznie nie odezwał się słowem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro