Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|8|

- Naprawdę musicie już dzisiaj wyjechać? - Spytała pani Kim z nadzieją, siedzących przy stole mężczyzn.

- Tak, mamo. Zjemy tylko do końca ten obiad, spakujemy się i musimy wracać. Jungkook i ja mamy pracę, więc –

- A co jeśli powiem, że przed waszym przyjazdem był tutaj Baekhyun i prosił, żebyś go odwiedził? - Wtrąciła się kobieta.

- Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej?!

- Ah no... Zapomniałam. Ale mówił, że to dosyć ważne.

- Mamo, ja nie wiem. To nie zależy ode mnie... - Powiedział, przenosząc wzrok na Jungkooka.

- Chętnie zostaniemy jeszcze trochę. - Odezwał się starszy wiedząc, jak młodszy zareagował na wspomnienie o niejakim Baekhyunie.

*

- Kim tak w ogóle jest ten Baekhyun? - Spytał Jungkook, szykującego się Taehyunga.

- Dobry kolega za czasów szkoły. Spędzaliśmy ze sobą kiedyś dużo czasu.

- Ah, rozumiem.

- Myślisz, że się nie obrazi, jak teraz do niego zadzwonię?

- Myślę, że się raczej ucieszy, skoro tak długo się nie widzieliście. Dobra... To może ja pójdę pomóc trochę twojej mamie w kuchni, a ty w tym czasie zadzwoń.

- Co ty się taki pomocny robisz?

- Po prostu chce zapunktować jakoś u przyszłych teściów. - Uśmiechnął się Jungkook.

- Bez komentarza. - Odpowiedział Taehyung, czekając aż ten zostawi go w końcu samego. Gdy tylko starszy opuścił pomieszczenie, chłopak chwycił za telefon i bez wahania wybrał numer swojego dobrego kolegi.

Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci...

   Yah, Taehyung! Słyszałem, że jesteś już w Daegu.

Hej, Hyunnie. Właściwie to przyjechałem już jakiś czas temu, ale moja rodzicielka dopiero poinformowała mnie o twojej wizycie.

Chciałem zaprosić cię do mnie na imprezę i przy okazji jeszcze na jakąś kawę czy coś, ale tak się składa, że za trzy godziny się wszystko zaczyna i byłoby miło, gdybyś wpadł. Będzie parę... Osób. Powspominamy stare czasy czy coś.

Oh, chętnie. Tylko tak się składa, że... Przyjechał ze mną mój... Emm... Kolega z pracy, który jest równocześnie moim szefem.

Oooo, to nawet lepiej. Im więcej osób tym lepsza zabawa. Więc szykuj się, bierz tego swojego koleżkę i za trzy godziny widzimy się u mnie!

Kupić jakiś alkohol, czy coś do jedzenia?

Ajjj, przecież wszystko mam. Ale jak chcesz, możesz kupić jeszcze z dwa czteropaki i jakieś miętowe papierosy. Tak na wypadek, jakby czegoś zabrakło. Najwyżej potem oddam ci pieniądze.

Okej. W takim razie do zobaczenia, Baek!

Papa, Taehyungie. Do potem.

Połączenie zakończone.

*

Jungkook po raz kolejny obserwował szykującego się Taehyunga. Sam już jakiś czas temu doprowadził się do ładu, ale młodszy potrzebował na to jednak trochę więcej czasu.

- Wiesz, że zostało nam pół godziny? - Spytał siedzącego w łazience mężczyznę.

- Wiem, wiem. Chwila, zaraz wychodzę. Poczekaj na mnie na korytarzu.

Po chwili Taehyung wyszedł z łazienki, odrazu idąc w stronę starszego, któremu na jego widok momentalnie opadła szczęka.

- I jak? - Spytał, ładnie się uśmiechając.

- Wow... Znaczy... Pasują ci te spodnie. Ogólnie dobrze wyglądasz. - Odpowiedział, nerwowo drapiąc się po karku.

Nagle ni stąd ni z owąd, pojawili się przy nich rodzice młodszego wraz z Naeun.

- Bardzo ładnie wyglądacie chłopcy. - Odezwała się pani Kim. - Pamiętajcie tylko, żeby nie przesadzać z alkoholem. I żadnych narkotyków.

- Dobrze mamuś.

- Będą tam jakieś dziewczyny? - Spytała.

- No tak, jak znam Baekhyuna to zaprosił raczej sporo osób. A i jeszcze jedno... Dzisiaj już raczej nie wrócimy, bo mamy zamiar tam spać.

- Może w końcu sobie jakąś wybrankę znajdziesz. - Uśmiechnęła się.

- Ewentualnie jakiegoś przystojnego chłopaka. - Mruknęła Naeun.

- Hahah, niezłe żarty siostrzyczko. - Zaśmiał się nerwowo, spoglądając na dziewczynę z mordem w oczach.

- Nawet tak sobie nie żartuj, Naeun. - Wtrącił pan Kim. - Nasz syn to porządny mężczyzna. Nie byłby w stanie się spedalić. Prawda, Taehyung?

- Oczywiście, tato. - rzucił szybko, spoglądając na Jungkooka, który tylko modlił się, aby już w końcu wyszli, ponieważ zaczynało robić się coraz bardziej niezręcznie. - Wiecie co... - Spojrzał teatralnie na zegarek. - My już musimy iść. Ahh, taka szkoda. No ale cóż, nie możemy się spóźnić, więc papa wszystkim! - Pożegnał się szybko, po czym chwycił starszego za nadgarstek, jak najprędzej wychodząc z budynku.

- Widzę, że jednak nie byliby zadowoleni wizją naszej dwójki. - Odezwał się Jungkook, wsiadając do samochodu.

- Nikt by nie był. - Powiedział oschle, zapijając pasy.

- No ja bym nie był tego taki pewien. - Rzekł, przysuwając się bliżej drugiego i 'niechcący' muskając jego szyję, który odrazu zadrżał na ten gest.

- Jedź już. - Jęknął, odsuwając od siebie Jungkooka.

*

- Hejj~~ - Przywitał się Taehyung, odrazu obejmując dawno nie widzianego przyjaciela.

- Taehyung-ahh, wyglądasz jeszcze lepiej niż za czasów liceum. - Oznajmił zdumiony, przeczesując włosy mężczyzny.

Jungkook jedynie stał nieco dalej, wpatrując się w tulących się nawzajem chłopaków. Głównie próbował opanować nieco swoją zazdrość, która pewnie i tak była praktycznie bez powodu. A może była...

Wchodząc do środkowej części, naprawdę dużego domu, zauważyć można było naprawdę wiele, przeróżnych twarzy. Atmosfera jednak nie była przytłaczająca, jak na imprezę takiej wielkości. Dookoła rozbrzmiewały najlepsze k-popowe przeboje. Można też było zauważyć, że tylko pojedyncze osoby stały bez jakiegokolwiek alkoholu w dłoni. Był to jednak dopiero początek imprezy, może dlatego jeszcze nikt nie chciał zaliczyć zgonu.

Baekhyun przedzierał się przez niewielki tłum, prowadząc za sobą Taehyunga i nowo poznanego Jungkooka do pomieszczenia, które znajdowało się na piętrze. Był to dość duży pokój połączony z kuchnią i balkonem, w którym siedziała jedynie szóstka pozostałych, dawnych przyjaciół młodszego.

- Hoseok! Chanyeol! Sehun! Kai! Kyungsoo! Yeri! - Taehyung wykrzykiwał imiona, po kolei witając się z każdym z osobna.

Jungkook jedynie usiadł gdzieś z boku, przyglądając się całej sytuacji. Od kiedy weszli do tego domu, praktycznie nie odezwał się słowem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro