Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|7|

Na dworze było widać gwiazdy, a państwo Kim już dawno smacznie spali. Dzięki temu Jeon zdecydował się zaryzykować i jak najszybciej potrafił, przemieścił się do pokoju Taehyunga. Zdziwił się jednak, kiedy nikogo tam nie było. Mimo to zdecydował się położyć w jego łóżku i na niego poczekać.

Nie musiał jednak czekać długo, kiedy poczuł wsuwającego się na łóżko Kima, który na początku w ogóle go nie zauważył. Dopiero, kiedy zorientował się, że nie znajduje się w nim sam, odezwał się:

- Ty chyba sobie żartujesz.

- Nie, ani trochę.

- Nie wierzę, że jesteś aż tak zdesperowany. - Zaśmiał się w końcu  młodszy.

- A czy ja muszę być zdesperowany, żeby chcieć się ciebie przytulić czy po prostu być obok ciebie? - Powiedział z wyrzutem.

- A czy jest jakiś inny powód, dlaczego to robisz i wkradasz mi się do łóżka w domu moich rodziców?

- Po prostu lubię czuć twoją obecność.

- Hmmm... - Zamyślił się Taehyung, po czym przysunął swój nagi tors do tego Jungkooka. - Lubisz czuć moją obecność, tak? - Spytał kokieteryjnym głosem, poruszając palcami po jego plecach. - To jedyny powód?

- Nie... W sumie to też dlatego, że cię... No, zależy mi na tobie. Mimo, że to w cholerę do mnie nie podobne, to przywiązałem się do ciebie. I wiem, że często się sprzeczamy, ale uwielbiam się z tobą droczyć.

- Na prawdę? Nie zauważyłem. - Rzucił sarkastycznie. - A pamiętasz może, jak jeszcze miesiąc temu chciałeś mnie przelecieć jak jednego z twoich uległych kochasiów?

- Skąd ty niby wiesz co ja wcześniej robiłem?

- Mam swoje źródła. Poza tym nadal uważam, że jesteś gnojkiem. I nawet nie myśl, że dam się przelecieć jak zwykłą dziwkę. - Odpowiedział, momentalnie odsuwając się od leżącego obok chłopaka i obracając się do niego tyłem.

- Nawet tak nie myślę, Taehyung​. Uhhh, ja wiem jaki jestem, okej. Ale uwierz mi proszę, że przez ciebie mój pogląd co do tego w cholerę się zmienił. Byłeś pierwszą osobą, która mi się sprzeciwiła i swoim niewyparzonym językiem zaniżyła moje wielkie ego. I wiesz co? Polubiłem takiego pyskatego ciebie i nigdy nie byłbym w stanie cię tak krzywdzić. - Powiedział Jungkook, tym razem to on przyciskając swój tors do pleców Taehyunga i szczelnie go przytulając.

- Jungkook... Przez ciebie się czuję jak jakieś małe, nieporadne dziecko.

- Bo nim jesteś.

- Jeszcze słowo i stąd wylecisz, przysięgam.

- Wspominałem już, że lubię patrzeć jak się denerwujesz?

- Zamknij się, błagam. Jak już tu jesteś to chociaż daj mi spać. Poza tym jesteśmy tylko kolegami, więc nie powinienem ci nawet pozwalać na takie przytulanie. Ale na szczęście jestem łaskawy i ci na to pozwalam.

- Ohhh, w takim razie może będzie lepiej, jak jednak wrócę do tamtego pokoju. Wiesz... Nie będziesz musiał być już dla mnie tak łaskawy. - Odpowiedział, uśmiechając się lekko cwanicko, po czym zszedł z łóżka. Już miał kierować się w stronę drzwi, kiedy poczuł ucisk na nadgarstku.

- Pozwalam ci zostać.

- Ale ja może wcale nie chcę zostać, Taehyung.

- A właśnie, że chcesz.

- To ty chcesz, żebym został.

- Nie prawda. - Zaprzeczył odrazu.

- Ah... Więc w takim razie mogę sobie pójść, papa. - kolejny raz młodszy pociągnął go a nadgarstek.

- Przytul mnie... - Szepnął cicho.

- Słucham?

- Przytul mnie.

- Nie słyszę, co do mnie mówisz.

- Uhh... Proszę.

- Niech ci będzie, zaznaj mej łaski. - Odgryzł się Jeon. I nie musiał długo czekać, kiedy oberwał od tego wredoty w ramię. Chwilę potem jednak znowu się koło niego położył, ponownie go przytulając. Niedługo potem zaczął namiętnie całować jego szyję i okolice szczęki.

- Nie. Rób. Tak. - Powiedział Taehyung przez zaciśnięte zęby. - Nie drocz się już ze mną, chce spać. Po prostu mnie przytul.

- Niech ci będzie, mój kolego. - Odpowiedział Jungkook. Dziwnie jednak się dużo wypowiadając dwa ostatnie słowa. Bo tak naprawdę oboje nie wiedzieli, jaka łączył ich relacja.

*

- Taehyung wstawaj, zaraz musimy je— - Krzyknęła Naeun wchodząc do pokoju swojego brata. Jednak na widok tulącego go, starszego bruneta, zapomniała, co właściwie miała powiedzieć.

Krzyknęła jednak na tyle głośno, że obudziła Taehyunga.
Z pewnością te decybele odziedziczyła po matce.
- pomyślał, kiedy nagle przypomniał sobie, w jakiej niezręcznej sytuacji się znajduje. On leży półnagi, przytulany przez swojego również półnagiego 'kolegę z pracy', a naprzeciwko nich stoi jego siostra. To wystarczyło, aby gwałtownie się podniósł budząc przy tym Jeona.

- Mamusia kazała tylko przekazać, że za pół godziny wyjeżdżamy, więc macie zejść na śniadanie i szybko pójść się przebrać w jakieś garnitury. - Powiedziała bez emocji, nadal patrząc na znajdującą się w łóżku, zdezorientowaną dwójkę.

- Przekaż pani Kim, że zaraz zejdziemy. - Odezwał się Jungkook. Widząc jednak minę dziewczyny, postanowił dodać: - I... Spokojnie, to nie jest to, co myślisz. Taehyung po prostu ma od jakiegoś czasu jakieś koszmary, przez które boi się spać sam. A ja jako dobry kolega, postanawiam oszczędzić mu tego cierpienia i...

- Oszczędzić to ty sobie możesz tego idiotycznego wytłumaczenia. - Przerwała mu Naeun. - Nie ważne. W każdym bądź razie radzę wam się streszczać, bo inaczej czarno widzę wasze następne godziny życia. - Dokończyła, po czym opuściła pomieszczenie.
Widzę, że ten charakterek to u nich rodzinne.
- Pomyślał starszy.

Spojrzał momentalnie na młodszego, który cicho siedział, trzymając twarz w dłoniach.

- I co teraz? - Zapytał niepewnie Jungkook.

- Jakby coś sypnęła, wciśniesz moim rodzicom ten sam kit z koszmarem. Oni prędzej ci uwierzą.

- A Naeun?

- Ona nic więcej nie powie, zobaczysz. Mam na nią takiego haka, że równie dobrze mogłaby mi za to buty szorować.

- Aż dziwne, że już dawno nie zrobiłeś sobie z niej jakiegoś sługi. - Zaśmiał się lekko ciemnowłosy.

- Bez przesady, aż takim złym bratem to ja nie jestem. No ale jednak wolałbym uniknąć wydziedziczenia przez rodziców, a zwłaszcza, kiedy jeszcze przeżywają stratę babci. Widzę, że starają się to ukrywać, ale nie zbyt im to wychodzi, jak wtedy kiedy codziennie kłócili się z nadzieją, że my o niczym nie wiemy. Ale już dobra... Chodźmy szybko na to śniadanie. Po pogrzebie będziemy się już pakować.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro