|6|
Siedzieli właśnie w aucie Jeona, będąc w połowie drogi do rodzinnego Daegu Taehyunga. Wstali dosyć wcześnie, a po śniadaniu odrazu się spakowali, następnie jadąc do starszego po jego rzeczy.
W samochodzie panowała cisza przerywana jedynie grającymi w radiu utworami. Nagle ni stąd ni z owąd, ręką Jungkooka znalazła się na udzie Taehyunga. Ten tylko popatrzył na niego z politowaniem, mówiąc:
- Pilnuj się lepiej. I zabierz tą łapę. Nie żeby coś, ale wolałbym tam dojechać tam w całości, więc grzecznie cię proszę, skup się na drodze. I jeszcze jedno: jak odwalisz coś takiego przy moich rodzicach, to przysięgam, że źle się to dla ciebie skończy. Wolałabym, abyś aktualnie był spokojny, rodzice napewno też to przeżywają i ja także nie mam ochoty na takie numery z twojej strony. Zrozumiałeś?
- Jasne, księżniczko. - Uśmiechnął się zadziornie.
- I jak jeszcze raz się tak do mnie odezwiesz, to przysięgam, że oderwę ci tego twojego niewyżytego kutasa. - Na te słowa starszy momentalnie zmienił wyraz twarzy na bardziej poważny, po czym znowu 'niby przypadkiem' położył swoją dłoń na tej Taehyunga.
Ten jednak jej nie odepchnął, a złączył ich palce, pozwalając sobie na odrobinę więcej.
Jednak obojgu z nich się to podobało.
*
Dojeżdżając na miejsce, wysiedli z samochodu. Taehyung podszedł do dobrze znanych mu drzwi, a za chwilę dołączył do niego stojący z bagażem Jungkook.
Młodszy wziął głębszy oddech, po czym zapukał do drzwi. Po chwili otworzyła im matka chłopaka, odrazu przytulając się i witając ze swoim synem.
- A to kto? - Spytała kobieta patrząc na Jungkooka.
- Kolega z pracy, fotograf z którym aktualnie pracuje.
- Masz bardzo przystojnego kolegę, Taeś.
- Ah, dziękuję pani. - Odezwał się z dumą.
Młodszy nie chcąc wyrażać się niekulturalnie przy matce, uśmiechnął się tylko, nic nie mówiąc, po czym spojrzał na starszego wzrokiem mówiącym 'Chciałbyś'.
*
Przy stole siedziało już pięć osób: pan i pani Kim, Jungkook, Taehyung i jego cztery lata młodsza siostra. Jedli przyrządzony przez kobietę obiad, a Taehyung co chwilę odpowiadał na zadawane mu przez rodziców pytania.
- Masz już jakąś dziewczynę synku? I ty Jungkook?
- Nie, mamo. Narazie nie szukam żadnej dziewczyny. Jungkook też żadnej nie ma.
- To się dobrze składa. - Dodała jego siostra, bezczelnie wpatrując się w jego towarzysza. - Mówił ci już ktoś, że przystojnego masz kolegę?
- Nie, nie mam żadnego przystojnego kolegi. - Odpowiedział Taehyung, szyderczo uśmiechając się w stronę Jungkooka.
- Ty też jesteś niczego sobie. Naprawdę masz ładną siostrę, Taehyungie. - Odezwał się Jungkook, odwzajemniając ten sam uśmiech, który odrazu zszedł z twarzy drugiego chłopaka.
- Ja tam uważam, że powinieneś sobie już znaleźć kandydatkę na żonę. - Powiedział pan Kim. - My w twoim wieku już byliśmy rodzicami.
- A ja uważam, że to za wcześnie. Poza tym nie chce mieć dzieci.
- Nadal mam nadzieję, że się jednak tych wnuków doczekamy, jak nie od ciebie to od naszej kochanej Naeun.
- Oczywiście mamusiu. Wiesz... Chyba już nawet mam kogoś na oku. - Dziewczyna puściła oczko Jungkookowi.
- A ja się już chyba najadłem i nie zbyt dobrze się czuję. - Wtrącił Taehyung. - Chyba pójdę do swojego pokoju, Naeun jak chcesz, możesz odprowadzić potem Jeona do pokoju gościnnego. - Skończył, po czym podniósł się z krzesła, idąc do pokoju.
Po chwili Jungkook również podziękował i wstał od stołu pod pretekstem zaniesienia Taehyungowi jego rzeczy.
*
- Nie mów, że jesteś zazdrosny. - Jungkook wszedł do pokoju Taehyunga, lekko się śmiejąc. Położył na podłodze jego rzeczy, po czym stanął obok stojącego do niego tyłem chłopaka.
- Nie jestem zazdrosny. Chyba coś ci się pomyliło. Dlaczego miałbym być? I to o ciebie? - Prychnął.
- W takim razie myślę, że nie będziesz miał nic przeciwko, jeżeli zajmę się dziś twoją siostrą, która definitywnie na mnie leci.
- Ahhh, spierdalaj.
Jungkook zaśmiał się ponownie, podchodząc bliżej niższego i umieszczając swoje ręce na jego biodrach, następnie go przytulając.
- Mówiłem, że masz spierdalać. Idź sobie do niej. I mnie puść, bo jeszcze rodzice zobaczą.
- Ale najpierw przyznaj, że jesteś zazdrosny. - Wyszeptał mu do ucha, przy okazji je całując.
- Uhhhhh, dobra, przyznaje, jestem do cholery zazdrosny. Ale naprawdę przestań.
Starszy jednak zamiast go posłuchać, obrócił go w swoją stronę, chwilę potem namiętnie go całując.
Po wszystkim, ponownie szepnął mu do ucha:
- Nie masz o co być zazdrosny. Wiesz przecież, że i tak wolę tylko ciebie, masz nawet sto razy lepsze ciało niż twoja siostrzyczka, jeśli to cię nie przekonuje.
- A ty i tak tego ciała nie zobaczysz. Ale zgadzam się z tobą, wyglądam dużo lepiej od niej. - Odpowiedział, odsuwając go od siebie. - A teraz serio idź, bo zaraz skończą jeść, a kazałem Naeun pokazać ci pokój, w którym będziesz spał.
- A to nie mogę spać z tobą?
- Głupi jesteś? - Zaśmiał się Taehyung. - Co ja niby powiem rodzicom? "Słuchajcie, mój starszy kolega boi się ciemności, dlatego będzie spał ze mną w łóżku"? No chyba nie.
- A czemu nie? - Uśmiechnął się głupkowato.
- Jesteś głupi. - Krzyknął Taehyung, uderzając Jungkooka w ramię. - Serio wyjdź, bo cię zaraz przez te okno wypierdolę i już nie będziesz miał jak ze mną spać.
- Auuuć... - Starszy udawał ból, śmiejąc się znowu, po czym w końcu opuścił pokój wściekłego chłopaka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro