Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|3|

Zeszłego wieczoru brunet odpuścił sobie imprezę, postanawiając nadrobić wszystko dzisiaj z Taehyungiem. Pół dnia przesiedział w swoim gabinecie, próbując wymyśleć coraz to nowe i lepsze koncepty. Mieszkał sam, więc w jego domu zawsze panowała idealna cisza, której czasami wręcz nienawidził. Włączał wtedy swoją ulubioną playlistę, podłączając telefon do wszystkich głośników, jakie posiadał i podrygiwał w rytm piosenek. Zdarzało mu się nawet śpiewać, i nie skromnie twierdził, że ma naprawdę niezły głos. Kiedyś nawet myślał o zostaniu trainee, ale w końcu postanowił pozostać przy fotografii, która do teraz jest jego największą pasją.

Godzinę przed dwudziestą, wklepywał w swoją cerę ostatnie części lekkiego makijażu. Po wszystkim pozostało mu tylko dobrać odpowiednie ciuchy, które zrobiłyby wrażenie na młodszym. W końcu postawił na czarne, opinające spodnie z paskiem oraz cienką, bordową koszulkę z wcięciem w serek z paroma guzikami. Jako fryzurę, wybrał lekko roztrzepane włosy, które jak uważał - dodają mu uroku.

Gotowy, wsiadł do swojego ukochanego auta, jadąc pod odpowiedni adres. Po drodze wstąpił jeszcze po jakąś róże, jak to na dżentelmena przystało i podjechał pod blok Kima.

Stojąc pod drzwiami z numerem 71, zapukał, czekając aż ktoś mu otworzy. Chwilę potem w drzwiach ujrzał półnagiego Taehyunga z ręcznikiem owiniętym wokół pasa.

- Mówiłem, żebyś był równo o dwudziestej, a nie przed. - Powiedział, przewracając oczami.

- Nie wiedziałem, że będziesz robił sobie dobrze. - Uśmiechnął się zawadiacko, podając drugiemu różę.

- Myłem się, idioto. - Warknął, spoglądając na podawanego mu kwiatka. - Mogę wiedzieć, co to jest?

- Hm... Róża? Taki kwiatek z kolcami?

- Po co mi to dajesz? Nie myśl sobie nawet, że to jest jakaś randka. Idziemy jedynie jako k u m p l e. - Wyraźnie podkreślił ostatnie słowo.

- A mógłbym chociaż wejść do środka? - Spytał, zauważając, że oboje nadal stoją w drzwiach.

- No właź. - Wskazał ręką, aby ten gdzieś usiadł.

-------

- Huh, ale się wystroiłeś. - Powiedział Jungkook na widok gotowego do wyjścia Taehyunga.

- O tobie mogę powiedzieć to samo.

- Podobam ci się? - Spytał zdziwiony.

- Mówię po prostu, że dobrze dzisiaj wyglądasz. Nie wyobrażaj sobie za dużo. - Odpowiedział, nadal zachowując swoją niedostępność. Prawda była taka, że sam miał ochotę, aby Jeon wziął go tu i teraz, ale cholera - praktycznie się nie znają, a poza tym to jego szef. Nie chciał też, aby coś sobie pomyślał, ponieważ według niego, Jungkook był zbyt pewny siebie, a on nie chciał być tylko kolejnym zaliczonym przez niego facetem.

Po dotarciu na miejsce, obydwoje podeszli do baru zamawiając na początek jakieś słabe drinki. Gdy do lokalu zaczęło przychodzić coraz więcej ludzi, a impreza zaczęła się rozkręcać, do mężczyzn zaczęły podchodzić kobiety w różnym wieku, próbując ich poderwać. Taehyung nieźle się bawił, obserwując jak Jungkook rozmawia z niewysoką blondynką, a gdy ta już praktycznie rozstawia przed nim nogi, wyznaje jej, że gustuje w mężczyznach, na co ta robi się cała czerwona i odchodzi mówiąc, że zostawiła włączone żelazko.

- Czy ty to widziałeś? - Spytał Jeon, mocno rozbawiony tą sytuacją.

- Cały czas stałem obok, więc byłoby dziwne, gdybym nie zauważył. - Powiedział, próbując powstrzymać śmiech.

- Pijemy jeszcze po jednym?

- Po jednym? Tylko na tyle cię stać?

----------

O pierwszej w nocy, obaj byli trochę wstawieni, lecz wyglądało na to, że tylko Tae z ich dwójki​ był w stanie racjonalnie myśleć. Jungkook już jakiś czas temu zaczął wygłaszać monolog o biednych kotkach z Afryki i dziurze ozonowej. Tae jedynie słuchał z rozbawieniem słuchał i przytakiwał, patrząc jak tamten pije kolejne dawki alkoholu.

- Ejejej, może ty już przystopuj z tym piciem, Jeon. Widzę, że dla ciebie powinno być dość.

- Ale rozumiesz? A co jesssssśli... Te kotki wyschną? Przecieeeżż tam jest tak choolllllernie gorrrrąco....

- Ja to bym się martwił o to, czy to ty rano przypadkiem nie wyschniesz.

- Allle ja nnie jestem kooootkiem.

- No nie, ale jesteś nieźle najebany. Zbieraj się, jedziemy. Zamówiłem taksówkę, zaraz przyjedzie.

Taehyung wyprowadził starszego z lokalu i pomógł mu wsiąść do taksówki. W ostatniej chwili doszedł do wniosku, że nie może zostawić go samego tak pijanego, więc nie do końca chętnie, poprosił kierowcę, aby wysadził ich przed jego blokiem.

Cudem weszli razem na siódme piętro, co nie obyło się bez dziwnych tańców Jungkooka próbującego utrzymać równowagę. Po wejściu do jego mieszkania, kazał Jungkookowi położyć się na kanapie, a sam udał się do łazienki. Po zmyciu makijażu i umyciu zębów oraz reszty ciała, poszedł sprawdzić, co robi starszy. Podszedł, zastając go siedzącego i patrzącego się w sufit.

- Dobranoc. - Powiedział, kierując się w stronę sypialni, kiedy usłyszał, że ktoś za nim idzie.

- A ty gdzie się wybierasz? Śpisz na kanapie.

- Alle ja chcę zzz tobą...

- Nie ma mowy.

- Proooooszę, Ttaeś... - Wydukał, robiąc minę tzw. smutnego szczeniaczka.

- Ughhhh, niech ci będzie. Ale pod warunkiem, że mnie nie zgwałcisz, ani nie będziesz się za bardzo tulił, bo śmierdzisz wódką.

- Obbiecujję. - Odpowiedział, dziwnie się uśmiechając.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro