Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|14|

Kolejne i kolejne nieodebrane połączenia.

Kolejna butelka alkoholu.

Kolejny papieros.

Kolejna nieprzespana noc.

To już kolejny dzień, kiedy Taehyung unikał Jungkooka. Co prawda odzyskał klucze, ponieważ wysłał starszemu sms-a, że ma położyć je w jego garderobie, ale mimo to ani razu z nim nie rozmawiał.

Chodził do pracy, pozował, lecz nie zamienił z Jungkookiem ani słowa, z trudem powstrzymując łzy.

A Jungkooka coraz bardziej irytowało jak i smuciło to, że Taehyung ignorował każde jego słowo, jakby wcale nie istniał.

Bo to nic fajnego, kiedy widzisz, że miłość twojego życia jest przez twoją głupotę w złym stanie, lecz los sprawia, że nie masz nawet szansy tego naprawić.

W końcu równocześnie zirytowany i zrozpaczony Jungkook, na skraju wytrzymałości, zablokował młodszemu wszelką drogę ucieczki poprzez przysunięcie chłopaka pod samą ścianę.

- Skoro nie chcesz mnie słuchać, teraz i tak będziesz musiał to zrobić. - Prawie że krzyknął, a w jego oczach zaczęło zbierać się coraz więcej łez. Z resztą nie tylko w jego. - Proszę cię Taehyung... Ja wiem, dlaczego między nami jest teraz tak, a nie inaczej. Wiem, że słyszałeś moją rozmowę z Seulgi. I nie wiem, może odebrałeś to wszystko w złym kontekście, albo wpadłeś na nieodpowiedni moment, ale... Kurwa, Taehyung między nami niczego nie ma. Ona była jedynie jedną z moich wszystkich romansów i skończyliśmy to już kupe czasu temu, ale do niej to po prostu nie dociera. Wiem, że źle zrobiłem pozwalając jej wejść do mojej pracowni i godząc się na jakąkolwiek rozmowę, ale od tygodnia męczyła mnie telefonami i wiadomościami, chciałem jej po prostu uświadomić, że dawnego mnie już nie ma. Że nie spotykam się z ludźmi na przygodowy seks, nie spędzam każdego możliwego dnia na imprezowaniu i nie budzę się codziennie w łóżku z kimś innym i w dodatku z kacem. Chciałem jej wytłumaczyć, że spotkałem kogoś, na kim mi potwornie zależy, przy kim jestem inną wersją siebie, kogo pragnę jak nikogo innego i kogo z całego serca pokochałem. - Łzy spływały po jego policzku, a Taehyung już nawet nie próbował się wyrwać. Po prostu stał, płacząc i uważnie słuchając. - Taehyung... Kocham cię, idioto. Tylko ciebie i tylko ciebie chcę dotykać. Tylko z tobą chcę spędzać wolny czas, tylko z tobą chcę się budzić. Z tobą chcę poznawać uczucie zwane miłością, które we mnie obudziłeś.

- Jesteś głupi. - Zaśmiał się lekko przez łzy, przytulając się do stojącego przed nim chłopaka.

- To ja ci tu wyznaję miłość, a ty mnie wyzywasz. Zapamiętam to sobie. - Oznajmił sarkastycznie.

- To ty mnie pierwszy nazwałeś idiotą, głupku. - Ponownie się zaśmiał, jeszcze bardziej się w niego wtulając, przy okazji wycierając swoje łzy o materiał koszulki starszego. - A tak poważnie... Przepraszam, że z góry założyłem, że z nią sypiasz. Nawet nie wiesz, jak mi teraz głupio. - Zasłonił twarz ręką. - I... Ja też. - Dodał cicho, jakby nie chciał, aby tamten go usłyszał.

- Co 'ty też'? - Spytał Jungkook, łapiąc brodę młodszego kciukiem i palcem wskazującym.

- Ja też... Cię kocham. - Powiedział zawstydzony, trochę głośniej niż poprzednio. - Też cię kocham, Jungkook. Naprawdę. Mimo, że jesteś głupim idiotą i niewyżytym mięśniakiem. - Zachichotał.

- Odezwała się, pyskata księżniczka. - Odgryzł się Jungkook, po czym z uczuciem złączył ich miękkie, stęsknione i żądne pocałunku wargi, które powoli się o siebie ocierały. - Bądź tylko mój, Taehyungie. Zostań moją królewną.

- Będę. - Powiedział, trącając wyższego w ramię za nazwanie go królewną, po czym splótł ich palce razem, patrząc Jungkookowi w oczy. - Pojedźmy do ciebie. Jestem już zmęczony i mam na dzisiaj dosyć, poza tym myślę, że jestem ci coś winien.

- Pojedziemy. Ale najpierw skoczysz ze mną po pewną rzecz.

*

- Jungkookie, po co tu przyjechaliśmy? - Spytał Taehyung.

- Zaraz zobaczysz. - Uśmiechnął się Jungkook. - A teraz ustań proszę tutaj i poczekaj na mnie, za chwilkę wrócę. - Dodał, po czym oddalił się w nieznanym młodszemu kierunku.

Taehyung stał po środku chodnika, przeglądając zdjęcia śmiesznych kotków. Po paru minutach, zniecierpliwiony rozejrzał się dookoła, lecz po starszym śladu brak. Przez chwilę przeszło mu nawet przez myśl, że tamten go zostawił, a sam wyjechał do Afryki polować na wielbłądy, jednak zaraz poczuł czyjeś dłonie na swoich biodrach.

Domyślił się kto to, kiedy starszy objął go dwiema rękami w pasie, jeszcze bardziej do siebie przyciągając.

- To dla ciebie. - Wyszeptał Jungkook do ucha Taehyunga, wyciągając z kieszeni małe pudełeczko, które następnie przytrzymał przy twarzy młodszego.

Ten zaskoczony, chwycił pudełeczko, natychmiast otwierając je z niemałym podekscytowaniem.

- Jaka piękna! Jungkookie, dziękuję! - Wykrzyczał, zauważając srebrną bransoletkę. - A z jakiej to okazji? - Spytał, kiedy Jungkook już nałożył mu ją na rękę.

- A z takiej, żeby teraz było wiadomo, że jesteś tylko mój. - Ponownie szepnął mu do ucha, przez co Taehyunga przeszedł przyjemny dreszcz. - Patrz, ja też taką mam. - Dodał, pokazując swój nadgarstek. - I jest dla mnie bardzo ważna, dlatego chciałbym, abyś ty też ją nosił.

- Nie wiedziałem, że potrafisz być takim romantykiem, ale to jest cudowne.

- Cieszę się, że ci się podoba. To ten... Teraz możemy jechać do mnie, a tam jeszcze raz mi za to podziękujesz, tylko w trochę... Inny sposób. Co ty na to? - Uśmiechnął się cwaniacko.

- Nie myśl sobie za dużo. Nadal jestem na ciebie odrobinkę... Zły.

- Hmm... Czy aby na pewno? - Spytał, trącając wargami ucho mniejszego i po chwili łapiąc go za pośladki.

- Jungkook!

- No co? - Zaśmiał się udając, że nie ma pojęcia, o co chodzi.

- Jesteśmy w miejscu publicznym! - Krzyknął, oblewając się rumieńcem, kiedy starszy mocniej zacisnął dłonie na jego tyłku.

- Jesteś uroczy, kiedy się złościsz i zawstydzasz jednocześnie.

- A ty zbyt często wykorzystujesz to, że doprowadzasz mnie do takiego stanu.

- Jakiego stanu?

- Ty już doskonale wiesz, o czym ja mówię. Mam przez ciebie mały... Problem. Ale czuję, że ty też, więc możesz już się ode mnie odsunąć i chodźmy do tego samochodu, bo jak tak dalej będziemy się droczyć, to nigdy do ciebie nie dojedziemy.

- Podoba mi się taka postawa. - Powiedział dumnie, biorąc zaskoczonego Taehyunga na ręce, aby za chwilę usadzić go na miejscu koło kierowcy i zapiąć mu pasy, przez 'przypadek' ocierając przy tym parę razy ręką o jego i tak już nabrzmiałe krocze.

Zapowiadał się naprawdę ciekawy wieczór.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro