Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|13|

Kolejne dni mijały im na sesjach i innych rzeczach związanych ze zdjęciami do magazynu. Oczywiście wieczorami w miarę możliwości spotykali się u siebie, po czym zasypiali nawzajem wtuleni. I mogołby się wydawać, że ich relacja przeszła na bardziej zaawansowany poziom.

I Taehyung również miał takie zdanie. Lecz do czasu.

Kiedy pomyślnie zakończyli kolejny dzień ich współpracy, Taehyung pożegnał się z Jeonem, następnie wybierając się do domu. Chciał przygotować się na ich kolejną wspólną noc, którą razem zaplanowali. Po chwili zorientował się, że nie ma przy sobie kluczy, co oznaczało, że zostawił je w pracowni.

Tak więc niewiele myśląc, wrócił się do budynku. Rozejrzał się w praktycznie każdym możliwym miejscu, a kluczy jak nie było, tak nie ma. W końcu zdał sobie sprawę, że mogły wypaść mu, podczas gdy siedział u Jungkooka w biurze.

Nie chcąc być niegrzecznym, zatrzymał się przy niedomkniętych drzwiach i już miał pukać, kiedy usłyszał, że jego szef prawdopodobnie nie jest sam.

- Kochanie, było nam razem tak dobrze, pamiętasz? - Usłyszał damski głos, na który momentalnie zbladł. - Powtórzmy to jeszcze kiedyś. Wiesz... Nigdy nie miałam lepszego kochanka od ciebie. - Nie wierzył w to, co słyszy. Czyli Jeon Jungkook kłamał mówiąc mu te wszystkie rzeczy? Przez cały czas okłamywał go, tak naprawdę wciąż będąc takim samym draniem? - Ahhh... Kocham twoje mięśnie, jesteś...

I w tym momencie Taehyung nie wytrzymał. Natychmiast zawrócił się, wybiegając z budynku. Już naprawdę było mu obojętne, że zostawił te jebane klucze, a pogoda nie należała do najlepszych.

Powstrzymując łzy, biegł przed siebie łapczywie wdychając powietrze. Po jakimś czasie, zrezygnowany opadł na najbliższą ławkę, chowając twarz w dłoniach.

Nadal nie docierało do niego, że Jungkook mógł go zdradzić.

Chociaż w sumie czego się spodziewał, tak naprawdę nie byli nawet oficjalnie razem. Przecież Jeon ma prawo spotykać się z kim chce i to nie jego wina, że Taehyung zaczął czuć do niego coś więcej.

- Głupi Kim Taehyung, co ty sobie myślałeś?! - Krzyknął, podnosząc się na chwilę, aby kopnąć stojący obok śmietnik, po czym ponownie opadł na ławkę.

Miał gdzieś spojrzenia przechodzących obok ludzi, miał gdzieś spadające na niego krople deszczu.

Godzinę później usłyszał dźwięk dzwonka. Wyciągnął swój i tak w połowie zmoknięty telefon, spoglądając na wyświetlacz.

Jeon Jungkook
Odbierz | Odrzuć

Zdenerwowany odrzucił połączenie, po czym wybrał jedyny słuszny numer w tej sytuacji.

Jeden sygnał, drugi sygnał...

Baekhyun?

Hej, Taehyung. Coś się stało?

Słuchaj, mam do ciebie ogromną prośbę.

Nie ma sprawy, mów o co chodzi.

Wiem, że może się to wydawać trochę głupie, ale... Pamiętasz tego Boguma, z którym chodziliśmy do liceum?

No jasne, że pamiętam. W końcu trudno zapomnieć osobę, która była po uszy zakochana w moim najlepszym kumplu. Ale o co chodzi?

Bo wiesz... Oboje wiemy, że mieszka w Seoulu. I tak się składa, że aktualnie potrzebuję jego adresu. Wiesz coś może?

Przykro mi Taehyung, nie mam pojęcia, gdzie on może mieszkać.

Ahh, no dobra...

Chociaż czekaj. Chanyeol chyba ostatnio z nim rozmawiał. Jak tylko wyjdzie z łazienki, napiszę ci SMS-a, okej?

Jasne, Baekie. Miłej zabawy z Chanyeolem, pozdrów go ode mnie.

Po kilku minutach otrzymał upragniony adres. Orientując się, że to całkiem niedaleko, natychmiast ruszył w wyznaczoną stronę, po drodze odrzucając kolejne połączenia.

Trzęsąc się nieznacznie, zapukał do drzwi, które za chwilę się otworzyły.

- Taehyung?! - Spytał zdziwiony mężczyzna, lustrując modela wzrokiem.

- Ahh, Tak. Cześć Bogum. - Podrapał się nerwowo po szyi. - Bo wiesz... Jest taka sprawa. Byłaby możliwość, abym został u ciebie do jutra? Zgubiłem klucze, a nikogo więcej tu nie znam. - Skłamał.

- Jasne, nie ma sprawy. Wejdź. - Powiedział, przyjaźnię uśmiechając się i otworzył szerzej drzwi. - Kawy? Herbaty? - Spytał, podchodząc do stojącego na prawo blatu.

- W sumie kawę bym wypił...

Po kilku minutach siedzieli razem na kanapie, wspólnie pijąc ciepłą dawkę kofeiny.

- A co u ciebie? Znaczy... Dużo się zmieniło? Masz jakąś pracę, dziewczynę, chłopaka, dziecko?

- Tak, myślę że dużo... Pracuje jako model od kiedy tylko skończyłem liceum. A co do stanu cywilnego, nie mam nikogo, a dziecko tym bardziej. - Zaśmiał się nerwowo Kim.

- Zawsze uważałem, że pasowałbyś na modela. - Posłał Taehyungowi kolejny, zalotny uśmiech, co tamten cały czas starał się ignorować.

- A jak tam twoje życie, Bogum?

- Hmm... Chodzę na studia aktorskie, aktualnie jestem na trzecim roku. Szczerze mówiąc idzie mi całkiem dobrze. Dorywczo pracuje w jednym z pobliskich Starbucksów. Mieszkanie wynajmuje z kolegą, ale masz szczęście, że akurat wczoraj wyjechał na kilka dni do rodziny. A co do stanu cywilnego to także nikogo nie mam. Chociaż... - I tu spojrzał kolejny raz na Taehyunga. - Wydaje mi się, że mam kogoś na oku. Całkiem niezła z niego sztuka.

Cztery godziny później Taehyung zdecydował się kłaść już spać, bowiem wszystkie nieudane próby flirtu ze strony Boguma krótko mówiąc go przerażały. Leżał na łóżku w pokoju gościnnym, cały czas odganiając od siebie myśli o Jungkooku.

Było mu naprawdę przykro, ponieważ pierwszy raz tak bardzo zaczęło mu na kimś zależeć, a on jak jakiś głupi, tak po prostu dał się nabrać. Źle czuł się ze świadomością, że prawdopodobnie cały ten czas był okłamywany i jego uczucia tak bezczelnie zostały wykorzystane.

Ale to by wyjaśniało, dlaczego Jeon tak bardzo wstrzymywał się przed wejściem w jakikolwiek związek.

I choć minęło dopiero parę godzin, Taehyungowi brakowało jego dotyku. Brakowało mu jego ust. Brakowało mu tego kłamcy.

Już nawet przestała się dla niego liczyć praca, wszystko inne przestało mieć znaczenie.

Był tylko Jungkook.

I zakochany po uszy, pyskaty Taehyung.

Taehyung, który tęsknił.

Cała złość już dawno z niego wyparowała. Teraz było mu po prostu przykro.

Za dużo myśli, za dużo wszystkiego.

W końcu, pogrążając się w tych wszystkich rzeczach, zasnął. I śnił o Jungkooku.

O Jungkooku, który po drugiej stronie miasta, siedział zmartwiony, pijąc kolejną butelkę alkoholu.

O Jungkooku, który również za nim tęsknił.

O Jungkooku, który domyślił się, że Kim słyszał jego niefortunną rozmowę.

A raczej jej część.

Tego dnia oboje mieli problemy ze snem. Tego dnia oboje wylali z siebie łzy i tego dnia oboje zdali sobie sprawę, jak bardzo kochają.

Jak bardzo kochają siebie nawzajem. I jak bardzo im siebie brakuje.

Przekonali się, czym jest gorzka strona miłości.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro