Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|11|

Otworzywszy oczy, dostrzegł nadal śpiącego i wtulającego się w niego Taehyunga. Pogłaskał młodszego po głowie, po czym lekko uśmiechnął się na wspomnienie z zeszłej nocy.

Po kilkunastu minutach, leżący na nim mężczyzna, również otworzył oczy. Powoli zaczął się podnosić, kiedy zorientował się, że leży na nagim torsie Jungkooka, samemu będąc bez ubrań.

Kiedy zamierzał usiąść, syknął głośno przez ból przeszywający jego tylną część ciała.

- Mocno boli? - Spytał zmartwiony Jungkook, niepewnie zbliżając się do Taehyunga.

- Aaahhh... Co ty mi wczoraj zrobiłeś, Jungkook? - Ponownie zajęczał, kładąc się na brzuch i powstrzymując łzy.

- Naprawdę nic nie pamiętasz, czy tylko udajesz? - Fuknął starszy.

- Uprawialiśmy seks, tyle to ja wiem. Właściwie to czuję. Ale nie mogę narazie przypomnieć sobie niczego więcej. - Wydukał, wciskając twarz w poduszkę.

- Napewno chcesz wiedzieć?

- Tak. Ze szczegółami proszę.

- No dobra. - Zaśmiał się nerwowo. - Po imprezie wróciliśmy do pokoju, zaczęliśmy się trochę sprzeczać o twoją cnotliwość, po czym zaczęliśmy się całować. No i potem wiesz... Zdawałeś się być bardzo napalony, bo co chwilę mnie pospieszałeś. Oczywiście nie obyło się bez obrażania mnie za co dostałeś karę, o którą apropo sam prosiłeś. I chyba za dużo wypiłeś, bo jeden orgazm ci nie starczył i sam zacząłeś się na mnie nabijać. Czyli tak w skrócie zamieniłeś się w niegrzecznego chłopczyka, a mi jak najbardziej się podobało. Ty także nie narzekałeś. - Jungkook skończył opowiadać, po czym spojrzał na oblanego rumieńcem Taehyunga.

- Proszę cię, zapomnijmy o tym. - Odezwał się, zawstydzony.

- Ale...

- Nie, Jungkook. Proszę cię, bo się chyba spalę ze wstydu. A teraz łaskawie wymasuj moje poszkodowane pośladki, bo wypadałoby jeszcze dzisiaj wrócić na kolację...

- Ty tak serio? - Spytał zdziwiony i podekscytowany jednocześnie.

- Jak najbardziej serio.

Tak więc Jungkook nie czekając dłużej, usiadł na udach Taehyunga, zaczynając powoli masować jego piękny tyłeczek.

Po wszystkim, gdy młodszy był już w stanie usiąść, oboje zaczęli zakładać swoje ciuchy i ogarniać zostawiony przez nich bałagan.

Stojąc przy drzwiach z kluczami w ręku, Jungkook spojrzał na nadal w połowie śpiącego Taehyunga, całkowicie się rozczulając. Jakim cudem taka pyskata istota może być równie taka urocza?

Zapominając się, pod wpływem chwili podszedł do młodszego, obejmując go w pasie, po czym czule go całując.

Zaskoczony tym gestem Taehyung, dopiero po chwili odwzajemnił pieszczotę, równie czule, co tamten.

- Chyba cię kocham... - Szepnął Jungkook ledwo słyszalnie, odrywając się od ust mniejszego.

- Słucham? - Spytał zdziwiony tym, co usłyszał. A może po prostu słyszy jakieś dziwne rzeczy z tego bólu?

- Nic, nic, Taehyungie. Nic ważnego. - Uśmiechnął się, łącząc ich dłonie. - A teraz już choćmy oddać klucze Baekhyunowi i poszukać ci jakichś tabletek przeciwbólowych. Poza tym jest już 16 i twoi rodzice napewno się niepokoją.

- Ahh, Tak. Pewnie tak.

*

-

Głowa mi pęka... - Zajęczał Taehyung, widząc siedzącego w kuchni Baeka.

- Ktoś tu wczoraj nieźle zaszalał widzę. - Powiedział Baekhyun, podając koledze aspirynę i butelkę wody. - Weź to, zaraz ci przejdzie. Nie jesteście może głodni? - Dodał, patrząc na jego towarzysza.

- Nie, my już się będziemy zbierać. - Powiedział Jungkook. - Zjemy coś u Taehyunga.

Wchodząc do domu Taehyunga, od progu odrazu powitali ich jego rodzice, którzy tylko słysząc otwieranie się drzwi, zbiegli się jakby czekali na księdza po kolędzie.

- Oh, Taehyungie... Co się stało? - Spytała pani Kim, widząc trochę koślawo chodzącego syna.

- Ajj, nic takiego, mamo. - Speszył się odrobinę. - Potknąłem się i spadłem ze schodów, niefortunnie uderzając kością ogonową.

- Mocno boli? Dawno się uderzyłeś? - Zaczęła zasypywać syna pytaniami. - Czekaj, może zaraz pojedziemy na pogotowie, żeby zrobić prześwietlenie. Przecież ta kość może być zbita, jak tak mocno uderzyłeś.

- Mamo... To naprawdę nie było mocno. Nie musimy nigdzie jechać, zapewniam cię. Jak będzie bardziej boleć, to sam pojadę, dobrze? - Wymyślił, próbując uspokoić zmartwioną rodzicielkę.

Po jeszcze chwilę trwającej dyskusji z rodzicami i kolejnymi pytaniami, czy oby na pewno wszystko w porządku, skierowali się w końcu do pokoju młodszego.

- To nieźle upadłeś z tym schodów... - Zaśmiał się Jungkook, zamykając drzwi.

- Jeszcze słowo, a oberwiesz. - Odpowiedział zirytowany. - Idę się umyć, a ty tu poczekasz.

Oboje przebrani, umyci i pachnący, udali się do stołu, gdzie stała już przyrządzona przez Panią Kim i jego siostrę, kolacja.

- Słyszałam, że się wczoraj potłukłeś, braciszku. - Uśmiechnęła się do niego siostra, nakładając mu ciepłego dania.

- Spadaj, Naeun. - Warknął Taehyung.

- Taehyungie, grzecznie proszę! - Nakazał pan Kim. - Jak ty się do siostry odzywasz? Ona się po prostu o ciebie martwi, prawda?

- Oczywiście tato. Przecież mogłeś równie dobrze spaść na głowę. A nie... Zapomniałam, że na głowę to ty już dawno upadłeś.

- Sama upadłaś na głowę! - Krzyknął zdenerwowany.

- Ja przynajmniej nie okłamuję rodziców. Poza tym od zawsze wiedziałam, że jesteś bottom. - Odpowiedziała, patrząc na państwa Kim, następnie na brata.

- Okłamujesz nas? "Bottom"? Co to ma znaczyć, Taehyung?! - Podniósł głos pan Kim.

Jungkook widząc kulącego się już Taehyunga, postanowił dołączyć do rozmowy:
- Naeun miała na myśli, że Taehyung ukrywał przed państwem swoje drugie hobby. - Oznajmił, co spotkało się z jednocześnie ciekawym i morderczym spojrzeniem chłopaka. - Bo wie pan... "Bottom" to taki nowy slang, który oznacza zapalonego miłośnika literatury lekarskiej. Taehyung po prostu wstydził się przyznać, że po kryjomu fascynuje go anatomia i różne sfery chemii czy biologii... - Wymyślił na poczekaniu, przybijając sobie mentalną piątkę.

- Ooo, czemu nam nie powiedziałeś synku? Przecież to całe bycie "Bottom" to nie jest nic złego. Naprawdę cieszymy się, że interesujesz się anatomią i biologią. - Powiedziała dumnie matka.

Naeun słysząc ten słaby kit jedynie prychnęła pod nosem. Z chęcią powiedziała by jeszcze co nieco, ale wie, że wtedy Taehyung również by się jej odgryzł, a nie uśmiechało się jej, aby rodzice wiedzieli o dosyć wstydliwym incydencie sprzed paru lat.

- Ahh... - Odpowiedział zakłopotany Taehyung. W tamtej chwili naprawdę nie wiedział, czy zacząć śmiać się z głupoty Jungkooka, dziękować mu na kolanach, czy śmiać się z tego, że jego rodzice naprawdę w to wszystko uwierzyli. Naprawdę się wtedy cieszył, że są tak bardzo zacofani.

*

W końcu po pełnym wrażeń dniu, jeszcze przed dziesiąta wieczorem, razem z Jungkookiem odpuścili Daegu. Nie obyło się oczywiście bez pół godzinnego pożegnania i wywodów na temat odpowiedzialności, przyszłej żony, dzieci i jego 'hobby'.

W duchu musiał przyznać, że naprawdę cieszył się z poznania Jungkooka. Doszedł nawet do wniosku, że obaj są równie mocno pojebani.

Ale wszystko, co dobre kiedyś się kończy i zaraz po powrocie do stolicy, musiał pożegnać się także z Jungkookiem.
Na szczęście nie na długo, albowiem jutro czekał na nich cały dzień w pracy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro