Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*3*

Monika zaparkowała przed barem w którym mieliśmy się wszyscy spotkać. Sylwek-bo tak ma na imię nasz znajomy- kończy dziś 20 lat i jedyne na co wpadłyśmy żeby mu kupić to oczywiście alkohol. No bo co innego ?

Wysiadłyśmy z samochodu i weszłyśmy do środka. Bar był już prawie zapełniony ludźmi. Godzina 20 i co ja się tak dziwię?

Podeszłyśmy do baru aby zapytać czy dzisiejszy gospodarz jest już w środku.
Niewysoki blondyn uśmiechnął się do nas i wskazał "stolik" przy którym mamy go znaleźć.

-Hej Sylwuś- Monika jak zawsze słodzi do każdego chłopaka.

-Cześć dziewczyny. Fajnie, że już jesteście. Niedługo powinni być inni...

-Monika- trzepnęłam się w czoło, co nie było najlepszym pomysłem

-Co?-zmarszczyła brwi.

-Telefon zostawiłam w samochodzie. Mogę kluczyki ?

-Jasne. Tylko się pośpiesz. Bo Cię kolejka ominie maleńka.

Wybiegłam-prawie że-z baru i otworzyłam auto. Chwyciłam telefon i ujrzałam tam dwa nowe maile. Jak zawsze głupia ja, nie wyłączyłam internetu. A potem się dziwię, że tak szybko mi schodzi z pakietu.

Nie sprawdzając kto do mnie napisał wróciłam na imprezę. Jakoś tak tłoczniej się chyba zrobiło. Odszukałam wzrokiem moich znajomych i do nich podeszłam oddając przy tym Monice kluczyki.
Ta dziewczyna mnie ciągle zaskakuje. Nie wiem ile zdążyli już wypić kiedy mnie nie było przez...7 minut?
Ale ona już dobrze nie wygląda.

A może jej coś dosypali?
Na urodzinach?
Wiktoria opanuj się, bo przesadzasz.
Haha...

***

Byłam już lekko wstawiona kiedy przypomniało mi się o moim gmailu i wiadomościach. Odblokowałam-ledwo co-mój telefon i próbowałam jakoś kliknąć w odpowiednią ikonkę i to nie była wcale wina alkoholu tylko tego dupka Kuby, który zbił mi telefon i połowa dotyku nie działała.
Chyba nie uda mi się tego zrobić dzisiaj...
Wyjebane.

Zachciało mi się poskakać i pozbyć się połowy alkoholu w moim żołądku. Chwyciłam ledwo żywą już Monikę i pociągnęłam w stronę parkietu. Wyjątkowo podoba mi się ten bar. Taki "amerykański"? Nie wiem w sumie jak mam go opisać. Prawie taki jaki zawsze ukazywał się w moim myślach. Porządny bar, parkiecik nie za duży, ale jest, na boku kilka skórzanych, żółtych kanap i z 3-4 stoliczki, na których porozlewany był już alkohol.
No ale wracając do rozbiegu dalszych wydarzeń.

Poczułam rytm boskiej muzyki, którą tam grali, ale za to moja partnerka stała i tylko się chwiała. Co się z nią dzieje? Podszedł do nas Sylwek i chwycił ją w biodrach, uśmiechając się do mnie. Jakie to zabawne, że solenizant panuje nad wszystkimi swoimi gośćmi, jeszcze przed chwilą widziałam go, jak pomagał jakiejś lasce w nie obrzyganiu swoich włosów, ale co mnie to obchodzi czy on pije czy nie. Ja się dobrze bawię? Oczywiście, że tak!

Zamknęłam oczy i zaczęłam nieudolnie tańczysz( zapewne, bo byłam po prostu najebana) do piosenki Champion Fall Out Boys'ów. Spodobała mi się, nie powiem, ale zapewne jutro nie będę pamiętała jak się nazywa.

Poczułam czyjś dotyk na swojej szyji. Momentalnie otworzyłam oczy i odwróciłam się.

-Ślicznie ruszasz pupą moja droga. Jestem Kamil-dosyć wysoki brunet podał mi rękę.

-Emmmm.....Wiktoria?- Nie wiedziałam o co do cholery chodzi.

-Chyba cie zaniepokoiłem. Nie chciałem żeby nasze pierwsze spotkanie było takie niezręczne.

-To chyba zjebałeś- odeszłam od niego i skierowałam się do Moniki. Spojrzałam na godzinę w telefonie. Czekaj...czy ja nadal nie wyłączyłam internetu? Ty głupia pindo.
Godzina 22.
Za nami dopiero 2h zabawy.

***

-Chyba mi dobrze- odezwała się Monika i oparła o mnie.

-Było ci już dobrze 3h temu maleńka.

-Wracamy już? Chce mi się spać- Chwyciła telefon i mi podała.
-Zadzwoń pod Arka. To mój kumpel, może nas podwiezie.

-A Arek nie jest z nami na imprezie?

-A no rzeczywiście- zaśmiała się.

Zadzwoniłam po prostu po taksówkę, pieniądze na koncie Sylwka dawno się skończyły a ja wydawać pieniędzy na alkohol nie mam zamiaru, więc od 1 nad ranem nie piję już nic. Siedziałam wyprostowana i czekałam na taksówkę. Ma być za 20 minut.
W barze nie było już nikogo prócz jednej pary i oczywiście osób z urodzin Sylwka, którzy siedzieli na kanapach albo przy barze i sączyli trunki.

Dojrzałam w śród nich tego bruneta, który mnie zaczepił. Teraz wygląda naprawdę na przystojnego chłopaka. Postanowiłam, że teraz ja zagadam.

-Cześć- nieśmiale prawie że szepnęłam.

-O hej. Niespodziewałem się, że do mnie podejdziesz.

-Ja również...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro