Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 31.

Stałem pod drzwiami Antoniego Wolskiego i zastanawiałem się, czy zapukać. Czułem rosnący w sobie niepokój. Nic bardziej mylnego. Antoni mógł zepsuć nasz plan, jednocześnie swoją wiedzą i umiejętnością mógł również pomóc. Wziąłem głęboki wdech i zapukałem. Drzwi po chwili lekko się uchyliły i ujrzałem w nich Kaje. Na mój widok syknęła cicho ' kurwa ', po czym próbowała zamknąć mi drzwi przed nosem.

– Zaczekaj. – powiedziałem.

– Nie, nie, nie wrócę tam. Nie! – była przerażona. Cala siłą, jaką w sobie miałem napierałem na drzwi.

– Kaja, ja nie przyszedłem tu po ciebie! Słyszysz? Wpuść mnie. Proszę... – mój glos się łamał. Czułem, jak życie wymykało mi się z rąk. Kaja przez chwile zastanawiała się, po czym niepewnie uchyliła drzwi i wpuściła mnie do środka.
Ustałem przy kuchennej wyspie. Dziewczyna trzymała bezpieczna odległość. Przytulona niemalże do ściany cicho zapytała:

– Skoro nie przyszedłeś po mnie, to jaki jest powód?

– Muszę porozmawiać z Antonim – nim zdążyłem cokolwiek dopowiedzieć, do kuchni wpadł Wolski. W mgnieniu oka Kaja stała przy jego ramieniu. Zauważyłem, z jaka czułością poprosił ją, by zostawiła nas samych. Skinęła lekko głową i powoli weszła po mahoniowych schodach na górę. Dopiero jak usłyszeliśmy dźwięk zamykanych drzwi, rozpoczęliśmy rozmowę.

– Co ty tu do cholery robisz? Masz tupet Nowakowski – warknął. Od zawsze wiedziałem, że jest porywczy.

– Chodzi o twoją siostrę – nie zamierzałem owijać w bawełnę. – Jest... Mały kłopot – Antoni zmarszczył brwi. Czekał na wyjaśnienie sytuacji. – Twoja siostra... Podpisała ze mną pewną umowę... Ona...

– Tylko mi nie mów, że była Perłą?! – wrzask jego pytania odbijał się echem po całym mieszkaniu. Wziąłem wdech.

– Posłuchaj mnie. To nie do końca był jej wybór. Zrobiła to by... Wyciągnąć cię z kłopotów. Spłaciła twoje długi – po tych słowach brat Zosi zbladł. Oparł się o ścianę. Widziałem, ile go ta wiadomość kosztowała. – Musisz pomóc mi ją odnaleźć. Zosia jest w rekach Aleksieja Kirylova. Bez ciebie nie będę w stanie jej pomoc – dodałem, czekając na jego reakcje. Wyjaśniłem mu do końca, co łączy mnie z jego siostra. Opowiedziałem o sojusznikach, którzy chcieli mi pomoc w likwidacji Kirylova i o tym, że razem musimy znaleźć odpowiedni plan. Zgodził się od razu. W końcu Zosia była jego jedyna siostra. Jego oczkiem w głowie. Jednak wiedziałem, że mi nie ufa i czeka mnie wszystko to, na co zasługiwałem.



***


Zofia Wolska

Jadąc w nieznane, przestawałam się bać. Było mi już obojętne, co się ze mną stanie. Nie jadłam nic od dwóch dni. Czułam, jak mój żołądek z chwili na chwilę zaciskał się coraz mocniej.

– Wysiadaj, ale nie próbuj żadnych sztuczek – zagroził mi Sasha. Uderzył mnie chłód ziemnego powietrza, jak tylko wystawiłam głowę na zewnątrz. Rozejrzałam się i zauważyłam, że zmieniliśmy okolice. Staliśmy pod jakąś kamienicą – Na co się gapisz? Chodź – szarpnął mnie za rękę i wprowadził do środka. Na klatce panowała ciemność. Weszliśmy w głąb i Sasha zapukał dwa razy do ciemnych drzwi. Otworzyła je wysoka rudowłosa kobieta. Zmierzyła mnie wzrokiem i wpuściła nas do środka. W tle słyszałam muzykę i ciche rozmowy. Nie wiedziałam, gdzie jestem. Kobieta wprowadziła mnie i Sashe do sporego salonu.

– Pokaż ja – powiedziała. Obróciła mną kilka razy, patrząc z odrazą. – I o to było tyle zachodu?

– Sam się dziwię. Ma tu zostać kilka dni. Zajmij się nią. Włos z głowy nie może jej spaść – oznajmił. Podszedł do mnie i uniósł mój podbródek. – Rozchmurz się. Jeszcze chwilę i trafisz w jeszcze gorszy syf – zaśmiał się a wraz z nim rudowłosa kobieta. Oboje wyszli z pokoju, zostawiając mnie w nim sama. Podeszłam do okna i uchyliłam zasłonę. Gdzie ja jestem... Boże trzymaj mnie w swojej opiece...

– Wykąp się. Tu obowiązuje czystość – odwróciłam się i w progu ujrzałam kobietę, która mnie tu wpuściła. – No co się tak gapisz, głupia kurwo! Do łazienki! Już! – jej krzyk odbijał się w całym mieszkaniu. Potulnie skierowałam się do łazienki. Gdy zbliżyłam się do drzwi, kobieta szarpnęła mną i siłą wepchnęła do łazienki. Poczułam jak każda cząstka w moim ciele poddaje się. Oparłam się dłońmi o pralkę. Po twarzy spływały mi łzy.

Jak mam się stad wydostać? Jak uciec? Boże, w co ja się wpakowałam....?

Wzięłam prysznic i ubrałam rzeczy przygotowane przez kobietę. Byłam czysta, ale nadal zmęczona. Nie odczuwałam ulgi. Wręcz odwrotnie.
Wyszłam z łazienki i stałam pod ścianą. Nie wiedziałam, do którego pokoju mogę wejść i czy w ogóle mi wolno.

– Będziesz tak stała? Chodź. Muszę się czegoś o tobie dowiedzieć – weszłam za nią do pokoju. Usiadłam na twardym drewnianym krześle. Kobieta wzrok miała wbity w moje ręce. Opuściłam rękawy, zakrywając siniaki. – Sasha ci to zrobił? Czy Aleksiej? – zapytała nagle.

– Sasha...

– Pan i władca... Aleksiej pozwala mu na wiele... – mruknęła. – Dobra, mniejsza o to. Trafiłaś tu, bym doprowadziła cię do porządku i dowiedziała się, do czego się nadajesz. Masz jechać do Rosji – powiedziała pewnie. Spuściłam wzrok, czując, jak do oczu napływają mi łzy. – Nie płacz. Na mnie to nie działa. Takich jak ty, miałam tu setki. Lepiej powiedz mi, czym się zajmowałaś za nim... – wzięła wdech, jakby bolało ja to, co się dzieje. – Za nim tu trafiłaś...

– Jestem nauczycielką. Pracuje z dziećmi. Nie jestem stąd. Przyjechałam spod Wrocławia. Mam tam mamę... Jest teraz sama... Boże... Ona nawet nie wie co się ze mną dzieje... – mój głos zaczął się łamać. Kobieta zmarszczyła brwi i uważnie mi się przyglądała. – Przepraszam. – dodałam, wycierając łzy.

– Przestań się mazać. To w niczym nie pomoże. I tak cię stad wywiozą. Aleksiej uważa cię za złoty towar. Klucz do jego szczęścia. Masz o tyle lepiej, że nie trafisz do domu publicznego... – widziałam w jej oczach współczucie, a może chciałam to widzieć.
Rozmawiała ze mną przez kolejną godzinę. Pytała w zasadzie o wszystko. Nawet o moja relacje z Nowakowskim. Mimo że kuło mnie serce, nie wspomniałam ani razu o tym, że kochałam tego mężczyznę. Nie chciałam wzbudzać jej zainteresowania.
Zostawiła mnie sama w pokoju. Na dworze było już ciemno. Widziałam, że za oknem zaczął prószyć śnieg. Starałam się mieć dobre myśli. Chciałam pamiętać wszystko, co dobre. A ze śniegiem kojarzył mi się dom, mama i Antek. Święta i choinka. Porwanie mnie, a raczej sprzedanie, nie mogło wymazać mi tego, co kochałam, tego, co trzymało mnie jeszcze przy życiu...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro