Rozdział 20.
Wróciłam do domu, tak jak kazał Nowakowski. Jak się czułam? Okropnie. Myślałam, że ten wieczór będzie wyglądał zupełnie inaczej. Jednak się pomyliłam. Zrezygnowana nalałam sobie kieliszek białego wina. Chciałam ukoić swoje cierpienie. Emocjonalnie byłam wykończona. W głowie miałam ciągle słowa Tomasza „wariuje, gdy jesteś obok...a nie mogę nic zrobić „. Czułam, że coś się za tym kryje. Miałam złe przeczucia. I w dodatku w głowie miałam twarz tego mężczyzny. Kim był? I o jakim towarze mówił Nowakowski?
Po wypiciu połowy butelki wina skierowałam się do łazienki. Szumiało mi już lekko w głowie, bo nigdy wcześniej nie piłam aż tyle. Zdjęłam z siebie sukienkę i bieliznę. Odkręciłam ciepłą wodę w kranie i weszłam pod prysznic. Woda koiła moje serce, które za wszelką cenę pragnęło poznać prawdę. Oparłam się dłońmi o kafelki i zastanawiałam się, co będzie dalej. Nagle poczułam czyjś dotyk na biodrze. Byłam przerażona. Zabrakło mi powietrza w płucach. Odwróciłam się gwałtownie. To Nowakowski. Oddychał równie szybko, jak ja. Patrzył na mnie, marszcząc brwi. Wyglądał jakby próbował się z czymś uporać.
Stałam przed nim naga. Zupełnie. Z trudem przełykałam ślinę, która jak kamienie stawała mi w gardle.
- Musiałem tu przyjść...a nie zamknęłaś drzwi...- wymamrotał, po czym gwałtownie wbił się w moje usta. Czułam jakbym unosiła się nad ziemią. Pragnęłam tego od tygodnia. Chciałam go czuć. Byłam od niego w jakiś sposób uzależniona. Robiłam wszystko to, czego on chciał. Im bardziej z tym walczyłam, tym bardziej w to wpadałam.
Poczułam za plecami chłód kafelek. Woda spływała po nas, oczyszczając tym samym powietrze między nami. Dotykał moje ciało łapczywie, jakby robił to po raz ostatni. Od szumu wody, echem odbijały się moje jęki, gdy wsuwał we mnie swoje palce. Czułam rozkosz, o jakiej nigdy wcześniej nie słyszałam. Dawał mi to, czego tak pragnęłam. Dawał mi siebie.
Zakręcił kurek w kranie, złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę sypialni. Całował mnie jak nastolatek. Dziko, ale z uczuciem. To właśnie wtedy poczułam, że jestem dla niego ważna.
- Połóż się. - rozkazał. Nie spuszczał wzroku z moich oczu. Patrzył na mnie w skupieniu. Bałam się jednego, że zatracę się w nim w całości. Zawisł nade mną i mierzył mnie od góry do dołu. W moim żołądku szalało stado motyli, karaluchów i innych małych wiercących się robaków. Delikatnie sunął dłonią po moim ciele. Reagowałam na to w stu procentach. Zaczynałam drżeć, bo moja podświadomość już wiedziała, co się wydarzy dzisiejszej nocy.
Czule składał pocałunki na moim mokrym ciele.
- Nie umiem się opanować...- szepnął, ponownie patrząc w moje oczy.
- Więc nie rób tego...- mój głos wręcz błagał go, by nie przestawał. Ujął moja twarz w swoją dłoń. Przymknęłam oczy. Było mi cudownie. Z troską głaskał mój policzek. Nie mogłam już dłużej wytrzymać. Przyciągnęłam jego twarz do swojej i pocałowałam go. Płonęłam pod jego dotykiem.
Przygryzłam jego wargę, gdy poczułam jak wchodzi we mnie zwinnym ruchem.
Co ja wyprawiam? Miałam go nienawidzić! Miałam uciec! Miałam...nic nie czuć...
Moje myśli szalały. Moje ciało szalało. Ja oszalałam.
Tej nocy kochaliśmy się kilka razy. Za każdym razem był tak samo czuły i tak samo spragniony. Spragniony mnie.
***
Patrzyłam na niego jak zapinał guziki koszuli. Milczał.
- Dlaczego wychodzisz? - zapytałam niepewnie. Westchnął głośno.
- Nie utrudniaj tego, proszę. - odpowiedział. Był przygaszony. Podniosłam się, zakrywając ciało prześcieradłem. Zerknął na mnie spode łba. Chciało mi się płakać.
- Porozmawiaj ze mną. Nie wychodź tak po prostu. - zaczęłam. - Dlaczego co?! Wytłumacz mi dlaczego?! Czy to ma związek z tymi mężczyznami z klubu? - nie odpowiedział. Wstał i zapinał pasek przy swoich granatowych spodniach. Odwrócił się w moją stronę. Przyjął maskę złego Nowakowskiego. Tego, którego tak bardzo się bałam. Odwrócił się i wyszedł z sypialni. Okryłam się szczelnie prześcieradłem i wściekła ruszyłam za nim. Z oczu płynęły mi pojedyncze łzy. Wkładał marynarkę i buty. Milczał. - Tomek kurwa! - nie wytrzymałam. Wyprostował się i powoli odwrócił w moją stronę. Trzęsłam się jak galareta. - Masz mi natychmiast wyjaśnić co się dzieje! Nie traktuj mnie jak dziwkę! Wpadłeś, ulżyłeś sobie i co, wychodzisz? Jak swoi klienci?! - nagle zacisnął dłonie w pięści i podszedł do mnie pewnie. Cofając się poczułam za plecami, że nie mam już dokąd uciec. Nagle na wysokości mojej twarzy, w ścianie wylądowała pięść Tomasza. Zamknęłam oczy ze strachu.
- Nigdy więcej nie porównuj mnie do moich klientów. Nigdy, kurwa więcej! - wycedził przez zaciśnięte zęby. Byłam rozbita. Tej wersji Nowakowskiego nie poznałam. Widziałam, że nie chciał się tak zachowywać, że coś ukrywał. Z czymś na pewno walczył. - Nie pokazuj się w klubie i nie dzwoń do mnie. Ja nie będę tu przychodził ani nie będę w domu, gdy będziesz u Amelii. - oddychał ciężko i patrzył na mnie w taki sposób, że sprawiał mi ból nie tylko słowami. Zagryzł wargę i dotknął mojej twarzy zakrwawioną dłonią. - Nie analizuj tego, co się dzieje - głos już miał spokojniejszy. - Jesteś...Po prostu mnie posłuchaj, błagam- dodał. Patrzył na mnie z żalem w oczach. Odwrócił się i wyszedł z mieszkania. Podbiegłam do drzwi, by je zamknąć na klucz. Uszło ze mnie wszystko to, co starałam się trzymać w całości. Patrzyłam na miejsce, w które uderzył pięścią. Tynk opadł na drewnianą podłogę. Nie rozumiałam tego, co się wydarzyło.
Boże, co się dzieje? Chyba pękło mi serce...
Nienawidziłam siebie za to, że byłam w stanie poczuć coś do tego człowieka.
Płakałam całą noc. Nie umiałam zasnąć, bo w całym domu czułam jego zapach. Przeklęty, seksowny zapach Nowakowskiego. Podniosłam się z łóżka, słysząc jak deszcz uderza o parapet. Naciągnęłam na siebie koszulkę, białe figi, grube ciepłe skarpety i skierowałam się do kuchni.
Kawy, potrzebuje kawy...
Nie czułam się lepiej po wypiciu ulubionej ciemnej cieczy, ale musiałam coś zrobić. Gdybym została w łóżku, płakałabym dalej. Podeszłam do okna. Widok przemoczonej Warszawy sprawił, że nie czułam się sama w tych łzach.
I co teraz głupia, naiwna Zosiu? Myślałaś, że możesz zbawić świat? Wielki świat? Ten świat właśnie cię niszczy...zrobiłaś karierę...karierę dziwki...
***
Mam przygotowany jeszcze jeden rozdział na dzisiaj. Bezsenność sprawiła, że coś naskrobałam 🙊.
Dziękuję za wiarę i że nadal wytrwale czekacie na rozwiązanie sytuacji. Mogę Wam powiedzieć, że dzisiaj już wypłynie to, czym zajmuje się Tomasz i co grozi Zosi..💔
Buziaki,A.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro