Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13.

Tomasz Nowakowski

Gdy dostałem od niej wiadomość, byłem w swoim gabinecie. Chciała porozmawiać. Zdziwiło mnie to, bo nasza umowa była jasna. Nie chciałem się z nią zaprzyjaźniać ani nic z tych rzeczy. Nie szukałem związku i wydawało mi się, że jasno jej to przedstawiłem. Jednak coś nie dawało mi spokoju.

Ten bukiet...niepotrzebnie go wysłałem...i w dodatku ten liścik...co mnie kurwa podkusiło? Przecież ta dziewucha nic dla mnie nie znaczy. Chodzi tylko o ten pieprzony układ. Za chwilę ona zniknie i wszystko będzie jak dawniej.

Nerwowo poluźniłem koszule. Bylem zestresowany. Ona sprawiała, że chodziłem wkurwiony. Jej bojowa postawa doprowadzała mnie do szaleństwa.

Mówił, że będzie z nią łatwo, że jest taka dobra i spokojna. Miała się oddać już na starcie...

Schowałem telefon do kieszeni i wyszedłem z pokoju. W domu panowała cisza. Usiadłem w salonie na kanapie. Byłem zmęczony. Nagle usłyszałem kroki. Po schodach z misiem w dłoni schodziła moja córeczka.

– Kochanie, dlaczego nie śpisz? – zapytałem. Podeszła do mnie i nieudolnie wgramoliła się na moje kolana.

– Tatusiu, bo ja się boję – szepnęła, wtulając się we mnie. – Boję się, że pani Zosia odejdzie jak mamusia. – zamarłem, gdy usłyszałem jej słowa. Doskonale wiedziałem, że łączenie Pereł z pracą w moim domu, może skończyć się źle. Sam wplątałem w to moją córkę, która niestety polubiła tę...dziewczynę.

– Myszko, musisz coś wiedzieć. Jesteś już duża, tak? – pokiwała grzecznie głową. – Pani Zosia jest tylko twoja nauczycielka. To nie jest twoja mamusia...– mówiąc to, sam sprawiałem sobie ból. Widziałem, jak Zosia doskonale zajmuje się Amelka. Lepiej niż Aldona. – Jej praca, kiedyś się skończy. Nie możesz się do niej przywiązywać.

– Ale ja ją bardzo lubię. Bo tylko pani Zosia jest taka dobra. Taka dobra jak pani Lucysia. Tatusiu, proszę, zrób wszystko, żeby pani Zosia mnie nie zostawiła. – głaskałem córkę po głowie, zastanawiając się jak posprzątać ten syf. Amelka powoli zasypiała w moich ramionach. Delikatnie niosłem ją na rękach do jej pokoju. Położyłem ją w łóżku i skierowałem się do swojej sypialni. Gdy już znalazłem się w pokoju, ciągle myślałem nad słowami Amelki. Ból po odejściu Asi, wyrył w niej naprawdę głęboki ślad. Muszę podjąć jakąś decyzję, nim będzie za późno.



***

Następnego dnia z samego rana jechałem do firmy. Wszytko, czym się legalnie zajmowałem, było nudne. Zdecydowanie wolałem klub i klientów, którzy dawali mi nieźle zarobić. Takich typków jak Antoni, było mnóstwo. Przychodzili do lokalu się zabawić. Najpierw jedna wygrana, druga czasami nawet i trzecia, a później sami wpadali w kłopoty. Kobiety, które u mnie pracowały to zwykle dziwki. Bo jak inaczej nazwać dziewczynę, która idzie za róg sali i oddaje się za kasę? Do niczego ich nie zmuszałem. Miałem taki fetysz, te perły. Działa to na mężczyzn jak płachta na byka. Każda z nich ma mącić facetom w głowie. Jedynie z Zosia jest inaczej. Dlaczego? Bo tu chodziło o coś wiecej...
Podjechałem pod salon samochodowy, który należał do mnie. Miałem dzisiaj dwóch ważnych klientów.

– Dzień dobry szefie. – mruknęła moja sekretarka. Miała fajne nogi i tyłek, ale była naprawdę głupia. Zatrudniłem ją, bo to dobra wizytówka.

– Cześć Aniu. – uśmiechnąłem się do niej i wszedłem do swojego biura. Dziewczyna potulnie weszła za mną.

– Napije się pan kawy?

– Chętnie. I proszę, zawołaj do mnie Marka, tak? – skinęła głową i wyszła. Marek był moim najlepszym kumplem i zarazem najlepszym pracownikiem.

– Cześć stary. – powiedział na mój widok. Usiadł naprzeciwko mnie. – Klient będzie za dwadzieścia minut. Mam się nim zająć? – rozumieliśmy się bez słów. Uśmiechnąłem się do niego.

– Tak. Sprzedaj mu najdroższe audi. Przyjeżdża z Krakowa po prezent dla żony. Czemu akurat tu? Nie mam pojęcia, ale masz zrobić tak, żeby wypchnąć coś drogiego. Od dwóch tygodni nie mieliśmy dużej transakcji. – oznajmiłem. Zdawałem sobie sprawę, że muszę legalnie prowadzić chociaż jeden interes. Reszta może być moim zapleczem.

– Kurwa, dla mnie żaden problem – powiedział zadowolony. – Słuchaj Tomek, a mam pytanie. Chodzi o tę pannę w masce u ciebie w klubie. – zaczął. Zmarszczyłem brwi. – Janowski ciągle o nią pyta. Zaintrygowała go. Facet się nagrzał na dziewczynę.

– Czy ja się tam jasno nie wyraziłem? Ta dziewczyna jest nie do ruszenia przez klientów. Nikt nie ma prawa nawet z nią kurwa rozmawiać. – warknąłem.

– Dobra, spokojnie. Co się od razu tak unosisz? Przecież każda jest do przeruchania. – popatrzyłem na niego i przez chwilę zastanawiałem się, dlaczego właściwie tak mi zależy, żeby nikt jej nie tknął?

– Każda, ale nie ona. Zrozumiano? Przekaż Janowskiemu, że ma pchać kutasa do innej dziury. – byłem już wkurwiony. – Wracaj do pracy.
Marek wyszedł z gabinetu, a ja miałem w głowie już tylko ją. Taka niewinną. Wyjąłem telefon i odpisałem na jej wiadomość.

Do: Zofia Nowakowska
Nie musisz dziękować, to były twoje urodziny. Chciałem złożyć tylko życzenia.

O czym chcesz rozmawiać? To pilne?

Wysłałem. Jeżeli by zrezygnowała z naszej umowy, po jej bracie nie zostałoby nic. Mimo że to dobry, a nawet bym rzekł najlepszy prawnik, nie oszczędziłbym go. Pomógł mi w rozprawie z Asią. W zasadzie pomógł mi się jej pozbyć. I byłem mu wdzięczny, dlatego miał takie fory, gdy wpadł w kłopoty. Nie pomyślał jedynie o tym, że przywożąc tu siostrę, kręci na nią bicz. Dźwięk telefonu wyrwał mnie z rozmyśleń.

Od Zofia Nowakowska

Bardzo pilne. Czy może się pan ze mną spotkać? W tym mieszkaniu, w którym mam mieszkać?

Irytowało mnie, że odnosiła się do mnie per pan. Chciałem, by poza klubem miała ze mną luźna relacje. Myślałem, że ułatwi jej to podejście do sprawy. Nie chciałem z niej rezygnować, bo mogła się wiele nauczyć i być naprawdę dobra w tym, co istotne. Była też kartą przetargową. Musiałem ją urobić...inaczej wszystko ległoby w gruzach.
Umówiłem się z nią w mieszkaniu. Zostawiłem dokumenty i wyszedłem z biura.

– Aniu, nie będzie mnie już dzisiaj. Mam coś ważnego do załatwienia. Mogę mieć też wyłączony telefon – oznajmiłem jej i nim zdążyła odpowiedzieć, wyszedłem z firmy. W samochodzie nie mogłem się skupić.

Czego ona do cholery może chcieć? Jak znowu usłyszę, że to nie dla niej to chyba coś rozjebie. Stawia się, a to potęguje we mnie złość. Jeszcze nigdy, żadna się tak nie zachowywała. Cicha woda brzegi rwie, jak to mówią. A Zofia Wolska, to bardzo niepozorna młoda kobieta. Niezwykle silna i kurewsko piękna... Ma idealne ciało... Kurwa! Stop! Nie myśl o niej w ten sposób. Jeszcze moment i będzie po kłopocie. Trzeba tylko namieszać jej w główce....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro