Malfoyowie w Hogwarcie
To był pierwszy rok dla Scorpiusa, Lisy i Scarlett. Wszyscy poza Angel, która trafiła w zeszłym roku do Slytherinu, byli bardzo zestresowani.
- Musicie ze mną tutaj siedzieć? - warknęła do młodszego rodzeństwa.
- Ale... - zaczęła Lisa.
- Żadnego ale. Przez was nie mogłam usiąść z moimi koleżanki z roku. Bardzo niedobrze. Chciałam dowiedzieć się co słychać u Ann i jej rodziców. Podobno bylk na wakacjach w Turcji!
Nie zdawała sobie sprawy z tego jak jej rodzeństwo podchodzi do tematu samego przydziału do domów. Z jeden strony czuli, że mogą być rozdzieleni, jednak z drugiej strony dałoby to im naprawdę duże perspektywy i już nie musieliby trzymać się ciągle razem.
- Angel, a Ty do jakiego domu chciałaś trafić?
- Do tego w którym jestem. Na dobrą sprawę to nie ma różnicy, wiecie? Ważne jest to co macie w środku.
Uśmiechnęła się do nich. Wiedziała, że tymi słowami dodała im trochę otuchy.
(***)
- Oto Hogwart, a tam idzie Hagrid, on sam zabierze do szkoły. Ja muszę lecieć na powóz, nie będzie przecież całą wieczność na mnie czekał.
Pomachała rodzeństwu i zostawiła ich z gajowym.
- Malfoyowie, jak miło. Angel nam nie wystarczyła, cholibka.
Olbrzym się śmiał i patrzył na nich z wysoka.
- Nie bójcie się. Wszystko będzie dobrze. Nie ma co się martwić.
Dzieci wpatrywały się w tafle jeziora. Spojrzały pytająco na Rubeusa.
- Jak?
- Łódkami!
Donośny śmiech rozniósł się po brzegu jeziora.
- A to prawda, że w jeziorze żyję wielka kałamarnica?
Lisa wzdrygnęła się, jednak Scarlett wyglądała na zachwyconą.
- Prawda, jednak nie sprawdzajcie tego. A teraz do łódek.
Grupa pierwszaków powoli wsiadała do środka transportu.
- Boje się - przyznała Lisa.
- Niby czego? To tylko woda no i jest Hagrid. Czego tu się bać?
Cała trójka spojrzała na nauczyciela, który aktualnie wrzucał jakiegoś chłopaka do łódki. Wyglądał jakby miał zwymiotować.
- No i fajnie.
Po przepłynięciu jeziora, które okazało się całkiem spore, udali sie do sali wejściowej. Przyszła opiekunka Gryffindoru, powiedziała coś do zgromadzonych dzieciaków a następnie udała się z nimi do wielkiej sali.
Zachwyt miejscem to mało powiedziane. Tam gdzie powinno być sklepienie, wisiały w powietrzu tysiące świec.
- O rany - powiedziała ciut za głośno Lisa.
- Niesamowite - przyznała Scarlett.
- Może byc - dodał Scorpius.
Doszli do podwyższenia gdzie znajdowało się krzesło i jakiś stary kapelusz.
- Tiara Przydziału - szepnęła Lisa.
Miała oczywiście rację.
- Jak wyczytam wasze nazwisko siadacie na stołku a następnie włoże wam tiare na głowę. Ona sama oceni do jakiego domu się nadajecie.
Cały tłum pierwszaków poruszył się. Wszyscy byli zniecierpliwieni.
- Katerina Zabini - wyczytała.
- Czy to nie jest córka wujka Blaise'a? - zapytała Lisa.
Jej rodzeństwo pokiwało potwierdzająco głowami.
- Slytherin!
Dziewczyna poszła od razu do klaszczącego stołu.
- Scorpius Malfoy.
Blondyn spojrzał na swoje siostry.
- Będzie dobrze.
Podszedł, usiadł a nauczycielka założyła mu kapelusz na głowę.
- Slytherin!
Tiara nie miała problemu z przydzieleniem chłopaka. Był taki sam jak jego ojciec, od razu dało się to wyczuć.
- Lisa Malfoy!
Wszyscy spojrzeli na dziewczynę.
- Kolejny Malfoy? - padło pytanie z tłumu.
- Idź.
Scarlett popchnęła siostrę bliźniaczkę.
- Dobrze.
Wdrapała się na podest i następnie powtórzyła wszystkie czynności, co przed chwilą zrobił jej brat. Miała już na głowie tiare, która w odróżnieniu od jej brata, długo zastanawiała się nad jej przyszłym domem.
- Ravenclaw!
W sumie, można było się tego spodziewać. Niezwykle oczytana, inteligentna i trochę zatopiona w swoim świecie. Można nawet powiedzieć, że bardzo spodobała się jej postawa cioci Luny, brała po prostu z niej przykład, oczywiście do pewnego stopnia.
- Scarlett Malfoy.
Cała sala była zdziwiona.
- Jeszcze?!
Dziewczyna nie patrząc na nich weszła i sama naciagnęła tiarę na głowę.
- Gryffindor!
Całe rodzeństwo zostało przydzielone do swoich domów. Spodziewali się, że będą rozdzieleni. Siostry jednak smutno spojrzały na siebie. Łączyły je więzy krwi, to takie oddalanie się od siebie. Scorpius wyglądał na zadowolonego z przydziału, siedział obok swojej siostry, jednak nie zaszczycił jej cjocby spojrzeniem, gdyż zajęty był rozmową z nowym kolegą.
Scarlett powoli wdawała się w rozmowy z nowymi, tak jak ona, uczniami z kolei Lisa siedziała i uważnie słuchała dyrektorki. Wszystko co mówiła dla niej głowa szkoły, było bardzo istotne.
Angel wpatrywała się to w Lise, to w Scarlett a czasem nawet na Scorpiusa, który siedzial po jej lewej stronie. To wszystko jest takie dziwne, takie nierealne.
Kiedyś byli wesołą gromadką dzieci, a teraz wszyscy poszli już do Hogwartu, gdzie będą uczyć się do sumów, owutemów a na sam koniec pójdą do pracy. Lata naprawdę mijały, ale każde z Malfoyów wiedziało jedno - czas w tej szkole to czas zabawy.
(***)
Los tak chciał, że po upływanie tylu lat, Scorpius, Lisa, Scarlett i Angel, mogli swobodnie ze sobą rozmawiać na korytarzach. Wszystkich dziwiło, że jest ich aż tyle. Malfoyowie, bo tak ich określali, nie trzymali się razem, ale bez problemu byli rozpoznawani w szkole.
- Patrz, to Lisa!
- A ram idzie Angel ze Scorpiusem. Oni są jak dwie krople wody. Słyszałam, że oboje poszli w ojca.
- Lisa i Scarlett to bliźniaczki, dziwne, że są w innych domach, prawda?
Wszędzie można było słyszeć tą śpiewke.
- Dajcie im spokój - powiedział Teddy Lupin. Był starszy od Angel o rok. Trafił do Gryffindoru. Z racji tego, że jego matka była spokrewiona z Blackami, on również figurował jako członek rodziny Malfoyów.
- No co Ty, Lupin, przecież to zabawne mieć tylu Malfoyów na roku - śmiała się jakaś dziewczyna.
- Zaraz po Malfoyach dołączą Weasleyowie i Potterzy. Zobaczymy jak wtedy sobie poradzicie. Jest ich od groma, a wszyscy, dosłownie wszyscy, mają w sobie rodzinę. Malfoy, Potter, Weasley i tak dalej, to jedna wielka kumulacja, więc radzę uważać. Niedługo na każdym roku znajdziecie jedno z tych nazwisk.
Spojrzał na Angel, która kiwnęła mu głową i pociągnęła za sobą Scorpiusa.
Lisa wraz ze Scarlett udały się do biblioteki.
Życie w zamku się poprawiło, po słowach Teddy'ego Lupina.
A co u Hermiony i Draco?
Dzień po wyjeździe swoich dzieci dostali list od nich.
- Tak właśnie myślałam, że zostaną przydzieleni.
- Ja myślałem, że jednak Lisa trafi do Slytherinu.
- Kujon siedzący w książkach? Nonsens. Scarlett jak zwykle była pierwsza do psot i knucia planów, a Scorpius, cóż, sam wiesz jaki jest. Angel i on to twoje wierne kopię.
Hermiona opadła na fotel, stojący nad nią Draco złapał jej twarz w dłonie.
- Wreszcie jesteśmy sami.
- Tak.
- To może...
- Daj spokój, jeden dzień minął a Ty już chcesz to wykorzystać? Idę spać.
Draco patrzył jak jego żona znika za drzwiami sypialni. Minęło tyle lat, tak wiele się zmieniło, a on pokochał ten nowy świat, który stał dla niego i jego calej rodziny otworem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro