Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział. 8

Błędy sprawdzone przeze mnie. A to znaczy, że pewnie sporo ich jeszcze zostało

 Jak widzicie coś rażącego to dajcie znać.

Każda ilość motywujących komentarzy mile widziana. Najlepiej takich odnośnie całego FF, jakiegoś konkretnego bohatera czy jego zachowania. Podoba się czy się nie podoba?



***

Chris czuł się winny, ale gdyby mógł cofnąć czas to i tak zrobiłby dokładnie to samo. Zazwyczaj był wrogiem reguły mówiącej, że cel uświęca środki. Ten jeden raz zrobił wyjątek, bo nie było ceny, jakiej nie zapłaciłby za to co dla niego najważniejsze w życiu.

Przyglądał się śpiącemu Peterowi. Hale naprawdę wyglądał jak nastolatek i zapewne tak też myślał, bo dorosły Peter Hale za nic w świecie nie spałby tak spokojnie z nim przy boku. To zaufanie stało się dla Chrisa nieoczekiwaną torturą. Dawno nie czuł się tak, jakby sama obecność innej osoby rozrywała jego umysł na strzępy.

Nie zdawał sobie sprawy, że wciąż miał aż tak wielką słabość do tego cholernego wilkołaka. Na co dzień, Hale zachowywał się jak lekko szalony, bystry, bogaty sukinsyn, na dodatek z niezdrową obsesją na punkcie wyrównywania rachunków i chętnie przelewający krew wszystkich dookoła. Ta nastoletnia wersja wydawała się uosobieniem wszystkich lepszych cech, jakie pozostały w Peterze. Argent powoli przypominał sobie, jak dobrze znał tego chłopaka i jak cudownie czuł się w jego towarzystwie.

Nie mógł, nie zastanawiać się nad tym ile z tego co przytrafiło się Peterowi i Hale'om ogólnie było spowodowane jego głupotą i strachem przed tym co pomyśli o nim Gerard. Teraz gdy miał świeże porównanie "dwóch Peterów" widział wyraźniej, że część zmian musiała być efektem jego działań. To on w końcu pokazał Peterowi, że zaufanie nie popłaca. Nawet nie łudził się, że Talia pozostawiła bez konsekwencji nieświadome wyjawienie rodzinnych sekretów synowi łowcy. Chris nigdy nie zdobył się na odwagę, żeby powiedzieć jej wprost, że nie pisnął o nich słowa ojcu ani żadnemu innemu łowcy.

Kiedy Gerard dowiedział się o jego potajemnych spotkaniach z Peterem (Za co z pewnością powinien cieplej podziękować swojej walniętej siostrzyczce...) Chris zwyczajnie stchórzył i powiedział, że to tylko udawanie. I tak naprawdę, to chce jedynie szpiegować miejscową watahę przy pomocy brata alfy Hale. Na pewno plótł też coś o tym, że wilkołak jest młody, naiwny i szczerze w nim zakochany.

Ojciec wyglądał, jakby pierwszy raz w życiu był pod wrażeniem jego oddania sprawie, a on o mało nie zrzygał się z nerwów i obrzydzenia do samego siebie. Najśmieszniejsze w tym wszystkim okazało się to, że Gerard już wtedy planował stworzyć udawany sojusz z Deucalionem i w ramach wzmacniania wzajemnego zaufania przekazał to na spotkaniu sojuszniczym. Oczywiście zaznaczając, że jego krnąbrny syn działał bez jego zgody i czy ktoś mógłby jakoś łagodnie powiedzieć o wszystkim temu biednemu chłopcu Hale'ów.

Na następne zaplanowane spotkanie zamiast Petera, przyszedł Quinn - mąż Talii i zwyczajnie rozkwasił Argentowi nos. Powiedział coś, że właśnie zapewnił swojemu chłopakowi cudowną wycieczkę do Brazylii, gdzie mieszkali ich dalecy kuzyni. Dopiero później dowiedział się, że tamtejsze stada były znacznie dziksze i w większym stopniu polegały na instynkcie. Hierarchia w sforze była bardzo płynna przez obowiązujące prawo silniejszego. Nieustanna walka wewnątrz watahy jak i z sąsiednimi stadami.

Peter wrócił do Beacon Hills po roku, a wyglądał, jakby postarzał się o co najmniej pięć. Chris nie odważył się do niego podejść, ale czasem obserwował go z daleka. Rok później wyjechał do Francji, ożenił się i urodziła mu się Allison, to na nią przelał resztki uczuć, jakie w nim jeszcze zostały. Nie chciał, żeby kontynuowała rodzinną tradycję. Wolał, aby została lekarką, urzędniczką czy nawet piosenkarką. Marzył o tym, że jego córka będzie mieć długie, cholernie szczęśliwe życie.

A potem Kate podłożyła ogień pod dom Hale'ów i Chris wiedział, że rodzinne zobowiązania prędzej czy później zmuszą ich do powrotu do przeklętego Beacon Hills.

Śpiączka odebrała Peterowi resztki empatii i zdrowego rozsądku. Stał się oszalałym z zemsty psychopatą. Chris czuł jedynie ulgę, że to Derek poderżnął mu gardło. Gdyby musiał zabiłby go w obronie Allison i reszty dzieciaków, ale wyrzuty sumienia najprawdopodobniej zeżarłyby go żywcem.

Myślał, że to już koniec.

Potem Hale wypełzł z grobu. Wciąż jednak nie było w nim wiele z jego dawnej wersji, więc Chris mógł bez trudu ignorować jego obecność. Początkowe zmiany wdawały się złudzeniem, bo Peter pilnował się, aby nie zostać przyłapanym na chwili słabości. Argent zawsze jednak podświadomie szukał czegoś znajomego na zupełnie obcej twarzy wilkołaka. I ku swojemu zaskoczeniu widział przebłysk dawnego Petera Hale'a ilekroć ten przebywał z młodym Stilinskim.

Sądził, że to wszystko zmierza w stronę katastrofy. Chyba nikt nie był bardziej zszokowany od niego, gdy po odesłaniu w diabły Jeźdźców Widmo, Stiles i Peter wrócili zza wyrwy w znacznie lepszych relacjach niż byli kiedykolwiek wcześniej. Chris bez trudu odgadł, co ich łączyło. Poznał te krzywe półuśmiechy, sarkastyczne, ale nie obraźliwe komentarze i spojrzenie, które w końcu po tylu latach przestało być całkowicie puste.

Nie życzył im źle, ale był realistą. Dzieliły ich dwie dekady, gatunek i całe mnóstwo innych rzeczy, które przy zachłyśnięciu się uczuciami mogły wydawać się nieistotne, a później zmienią się w mur nie do przeskoczenia. Bał się myśleć jakim potworem stanie się Peter, kiedy Stilinski go zostawi.

A teraz byli tu gdzie byli. Chris swoim egoizmem i chęcią odzyskania tego co stracił, mógł wszystko przyspieszyć i pogorszyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro