Jak On Ci Pomoże
Leo
Siedzałam w pokoju i nie mogłam się zdecydować na sukienke i makijaż nagle usłyszałam uderzenia kamyków w okno. Wiedzałam kto to więc podeszłam do okna a na dole zobaczyłam Leosia. Otworzyłam okno
Leo- Roszpunko spuść mi swe włosy
Ty* udeżłam się w czoło* Wybacz ale mam zbyt krótkie włosy byś się po nich wspioł
Poszłam po line. Jeden koniec przywiązałam do nogi od łóżka a drugi wyrzuciłam przez okno. Leo wspioł się po linie i wszedł do mojego pokoju
Ty- Co tu robisz przecież jeszcze 3 godziny do spotkania
Leo- Do spotkania została godzina
Ty- Jak to?. Ja mam teraz taki duży problem
Leo- Jaki problem?
Ty- Nie wiem jaką sukienke wybrać ani jaki makijaż będzie dobry* pokazałam mu sukienki
Leo- w tym ci nie pomogę
Ty- Trudno zrobie to co zawsze gdy nie mogę się zdecydować
Leo- Czyli?
Ty- Wyliczanka* gdy skończyłam wyliczanke wypadło na tą
Leo- Wybrałaś?
Ty- Tak teraz jeszcze makijaż
Leo- nie jestem ekspertem... Ale chyba ten będzie pasował
Ty- Zgadzam się z tobą* poszłam do łazienki by się przebrać i umalować
Raph
Siedzałam w salonie i patrzałam na dwie sukienki. Nie mogłam wybrać która będzie ładniejsza a o makijażu to wogule nie wspomne. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, poszłam je otworzyć a za drzwiami ujrzałam mojego chłopaka
Ty- Raph co za niespodzianka
Raph- Nie spodziewałaś się mnie?
Ty- Tak... Znaczy nie... Znaczy nie spodziewałem się ciebie tak wcześnie
Raph- Wcześnie? Zostało tylko pół godziny
Ty- Serio?* sprawdziłam godzine* O mój Boże faktycznie. O nie i co ja zrobie?
Raph- Co się stało?
Ty- Nie mogę wybrać sukienki spujż* pokazałam sukienki
Raph- Mi się najbardziej podoba ta
Ty- Ok teraz jeszcze makijaż
R
aph-A musisz się malować?
Ty- W sumie nie ale czuję się nim pewniej
Raph- No dobra. To może zrub ten
Ty- Dobrze. Dzięki skarbie* pocałowałam Rapha w policzek potem poszłam się przebrać i umalować
🌠🌠🌠
Mam za dużo zdjęć i nie chciały mi się zmieśc dwa żółwie ale spokojnie zaraz się pojawią
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro