Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8.

Droga powrotna dla Taehyunga była już zdecydowanie łatwiejsza. Ani przez sekundę nie czuł się obco w lesie, który jeszcze przed chwilą przerażał go i przyprawiał o gęsią skórkę. Zimne dłonie i ciepłe usta Jungkooka, które wytwarzały na jego ciele niesamowity kontrast, zapobiegały temu wszystkiemu.

'' Od zawsze byłem twoją gwiazdą. ''

Blondyn otworzył drzwi szybkim i mocnym ruchem, ciągnąc bruneta za sobą. Zrzucił na ziemię buty oraz swój czarny płaszcz, który zaraz został przykryty przez puchatą kurtkę Jeongguka. Oboje znali drogę do salonu jakby na pamięć, ponieważ ich nogi samodzielnie powiodły ich właśnie w stronę kanapy oświetlonej jedynie stojącą obok lampką nocną.

'' Zaświeciłem właśnie przy tobie. Tak długo na to czekałem. ''

Brunet popchnął starszego na kanapę, siadając zaraz ochoczo okrakiem na jego udach. Tylko przez kilka sekund mieli szansę na nabranie powietrza, ponieważ blondyn złączył ich usta po raz setny dzisiejszego wieczoru. Żaden z nich nie zwracał uwagi na to, że płuca piekły ich niemiłosiernie od braku tlenu, a wargi spuchły od nieprzerwanych pocałunków.

'' Na tak wielkim niebie w końcu odnalazłem moje miejsce. Jesteś moim domem. ''

- G-Ggukie - wysapał starszy, jeżdżąc wciąż swoimi dłońmi pod cienką koszulką bruneta. Faktura jego skóry wydawała się być tak delikatna i miękka, iż doktor rozpływał się z każdym kolejnym dotykiem. - Chciałbym sprawić Ci przyjemność w jakikolwiek sposób, ale-

- Shhh - wyszeptał Jungkook, układając obie dłonie na zaróżowionych policzkach mężczyzny. Wyglądał tak cholernie uroczo z tym kolorem na twarzy. - Po prostu mnie całuj.

Taehyung skinął niepewnie głową i spełnił prośbę swojego pacjenta, umieszczając tym razem dłonie na jego biodrach. Nie wiedział nawet, w którym momencie pocałunki nabrały na sile do tego stopnia, iż chłopak zaczął poruszać się powoli na nim. Gdy zaczął bez problemu wyczuwać twardniejącą erekcję naprzeciw tej jego, cały zamarł.

Czy właśnie tego chciał? Czy pragnął Jungkooka w ten sposób? Czy może było to tylko platoniczne?

- C-Co się stało, kochanie? - sapnął zmartwiony brunet, z trudem powstrzymując kolejne ruchy biodrami. Wyraźnie zawstydził się, gdy starszy spojrzał na niego rozkojarzonym wzrokiem. - Coś nie tak? N-Nie chcesz tego, prawda?

- Nie! - powiedział szybko, składając jeszcze delikatny pocałunek na czubku nosa chłopca. - Ja po prostu nigdy... Nigdy... Z mężczyzną...

Jeongguk uśmiechnął się szeroko i oddał słodkie muśnięcie na obu policzkach mężczyzny. Zdecydowanie były one ulubioną częścią ciała Taehyunga. Takie pulchniutkie, kompletnie odbiegające od reszty elementów jego twarzy. Właśnie dlatego dodawały mu uroku.

- Nie musimy skakać na głęboką wodę, Tae - odparł spokojnie, głaszcząc powolutku włosy starszego, które nie przypominały już tych, w jakich pojawił się tu wcześniej. - Po prostu kontynuujmy, dobrze?

Kim pokiwał szybko głową i przełknął widocznie ślinę, co nie uszło uwadze bruneta. Każdy zachwycał się niebem, gdyż istniało ono dniem, a nocą jedynie gwiazdy były jego ozdobą. Jednak to właśnie gwiazda była najmądrzejsza. Rozświetlającą wszelakie strachy i obawy.

To gwiazda uczyła niebo kochać siebie.

Jungkook zaczął na nowo poruszać biodrami, zaciskając mocno swoje paluszki na ramionach Taehyunga. Tarcie zdawało się być jeszcze silniejsze, gdyż teraz nie było między nimi żadnego oporu. Żadnego strachu czy niepewności. Jedynie uczucie, którego mimo iż nie potrafili jeszcze nazwać, istniało i powiększało się z każdym pocałunkiem, każdym dotykiem i każdym słowem.

- O-Oh, jejku - brunet oddawał pocałunki bruneta coraz bardziej niezdarnie przez rozpływającą się po jego ciele przyjemność. Czuł, że całe uczucie nabrało na sile, gdy duże dłonie na jego ciele także pomagały mu się poruszać. - J-Ja... Tae, boże.

- K-Kochanie - wysapał mężczyzna, chcąc przyciągnąć bruneta jeszcze bliżej siebie. Ich ciała praktycznie kleiły się już do siebie, jednak jemu wciąż było mało. Całkiem jakby chciał złączyć się w jedność z chłopcem przed nim. Chłopcem, któremu nieświadomie oddał serce.

Ale czy także rozum?

- Matko boska, jest mi tak d-dobrze, skarbie! - Jeongguk odrzucił do tyłu swoją głowę, czując kumulujący się w jego podbrzuszu orgazm. Miał jedynie nadzieję, że Taehyungowi było tak samo cudownie, a nawet lepiej. Chciał, by to właśnie z nim czuł się najlepiej. Aby to z nim poznawał nowe rzeczy.

- Ah, J-Jeonggukie - blondyn impulsywnie przysunął swoją twarz do wyeksponowanej szyi młodszego, muskając ją delikatnie ustami. Jednak coraz to głośniejsze jęki i skomlenia poruszającego się po jego pulsującym penisie bruneta tylko nakręciły go do następnego kroku.

Wbił delikatnie zęby w karmelową skórę chłopca, zasysając się chwilę później w prawdopodobnie ulubionym miejscu Jungkooka, o czym poświadczył głośny jęk.

- T-Tae... Tae, tae! - pisnął nienaturalnym tonem głosu brunet, przyciskając twarz blondyna jeszcze bliżej swojej szyi, w momencie gdy dochodził w swoje spodnie.

Taehyungowi naprawdę nie potrzeba było dłuższej chwili, by wraz z rozkosznym dla niego jękiem Jungkooka także dojść w swoje ubranie, nie przejmując się nawet, że nie miał nic na przebranie. Teraz liczyło się tylko to, co właśnie zaszło między nimi.  Żaden nie wiedział, że tak intymna sytuacja poprowadzona pod czystym impulsem obudzi w nich prawdziwe uczucia.

A raczej pozwoli niebu w końcu wpuścić gwiazdę na swoją powierzchnię.

Brunet opierał się wilgotnym czołem o to starszego, dysząc ciężko naprzeciw jego ust. Nie potrzebowali słów, by przekazać sobie co czuli w tym momencie. Głośny oddech, zamglony wzrok i spocone ciała były dla nich wystarczające.

- M-Muszę wziąć ką-

- Naleję Ci wody - zaproponował od razu mężczyzna, skradając kilka słodkich pocałunków z ust bruneta. - A ty weź leki, dobrze? Już dawno po czasie.

Jeongguk pokiwał szeroko uśmiechnięty głową i wstał niezdarnie z kolan Taehyunga. Z ogromnym rumieńcem zakrył swoje krocze i pobiegł w stronę kuchni. Gdy był już pewien, że starszy zniknął za drzwiami łazienki, złapał za swoje pudełeczko z tabletkami.

Postąpił tak jak codziennie. Wyrzucił kolejną tabletkę do kosza na śmieci, upijając łyk wody dla niepoznaki. Nie akceptował brania leków, dlatego odkąd trafił do domu, nie zażył ani jednej z przepisanych mu tabletek.

Taehyung nie musiał o tym wiedzieć, jednak nie wiedział, że to właśnie Taehyungowi złamie się serce wraz z kolejnym wypadkiem.

- Woda już gotowa! - krzyknął z łazienki mężczyzna, wyglądając głową zza jej drzwi.

- Już biegnę - odpowiedział brunet, odstawiając pustą szklankę na blat.

Czy życie będzie dla Jungkooka po raz kolejny na tyle litościwie i pozwoli mu zostać?

*

lubię ten rozdział

miłego wieczoru, gwiazdki!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro