1.
- Ale obiecujesz, że wrócisz za chwilę? - Jungkook westchnął smutno i spojrzał na starszego wzrokiem pełnym tęsknoty wymieszanej z goryczą. Chciał by Taehyung był teraz przy nim dosłownie bez przerwy. Po swoich przeżyciach i całej historii, którą stworzyła jego wyobraźnia, nie mógł nacieszyć się blondynem. Analizował każdy element jego twarzy, każdy skrawek jego skóry, każdy kosmyk jego włosów. Całkiem jakby chciał zapamiętać go na nowo.
- Tak, Jungkook - mężczyzna uśmiechnął się ciepło i delikatnie wyrwał swoją dłoń, którą brunet przez cały czas trzymał w mocnym uścisku. - Wciąż jestem twoim lekarzem i muszę zrobić wszystko byś jak najszybciej wrócił do dobrej kondycji.
- Ale ja czuję się już dobrze! - brunet pokiwał szybko głową i złapał ponownie za dużą dłoń blondyna, splątując ich palce z szerokim uśmiechem. - W końcu Cię widzę, czy może być lepiej?
Taehyung uśmiechnął się lekko i zacisnął delikatnie ich splecione dłonie. Przecież musi zrobić wszystko, żeby ten dzieciak wyzdrowiał, prawda? Miał dopiero dwadzieścia jeden lat, całe życie stało przed nim otworem.
- Później przyjdzie do ciebie pani psycholog i opowiesz jej tyle ile pamiętasz ze swojego snu, dobrze? - blondyn zdecydowanie wolał nazywać to snem, niż rodzajem śpiączki, której nazwy Jungkook pewnie i tak by nie zapamiętał. - Nic na siłę, pamiętaj. Chodzi o to, żebyśmy jak najszybciej pomogli Ci wyzdrowieć.
- Taehyungie - brunet przeciągnął ostatnią literę imienia i zaczął bawić się palcami mężczyzny. - Wszystko będzie dobrze, jeśli mnie już nie zostawisz. A raczej to ja nie skażę Cię na odejście..
Ostatnie zdanie wyszeptał łamiącym się głosem, czując jak w jego oczach pojawia się kurtyna słonych łez. Uczucie, gdy strzelał do miłości swojego życia było dla niego tak realistyczne, że za każdym razem, gdy patrzył na Taehyunga, widział właśnie to. Jak celuje prosto w środek jego czoła i strzela, siadając zaraz przy jego ciele bez żadnych uczuć.
A przecież on czuł.
Czuł jak miłość do blondyna napawała i leczyła go, odkąd tylko otworzył swoje oczy. Był dla niego jak lek, który działał tylko na niego.
Jakby był stworzony właśnie dla niego.
- Porozmawiasz z nią, dobrze? - zapytał ponownie, ale widząc nieuległy wzrok bruneta, westchnął ciężko i kleknął przy jego łóżku. - Dla mnie?
Jungkook zagryzł mocno swoją wargę i już chwilę później skinął głową, nie przerywając swojej zabawy palcami blondyna. Jego dotyk naprawdę go odprężał.
- Tylko dla ciebie - powiedział smutno, wciąż nie podnosząc swojego spojrzenia na twarz mężczyzny. - Więc idź i wracaj do mnie szybko.
Taehyung skinął głową i zaraz uwolnił swoją dłoń z uścisku, wzdychając jeszcze ciężko. Ruszył wolnym krokiem w stronę drzwi, ale wypowiedziane przez bruneta słowa, sprawiły, że czuł się po prostu najpodlej na świecie.
- Kocham Cię.
Blondyn odwrócił się w jego stronę i wysilił się na słaby uśmiech. Obiecał, że zrobi wszystko by ten jak najszybciej doszedł do siebie. Nawet gdyby po drodze miałby potykać się o swoje własne kłamstwa i poczucie winy. Obiecał, że mu pomoże.
- Śpij już, Jungkookie.
Ale Jungkook bał się zamknąć oczy.
Bał się, że Taehyung znów zniknie.
*
Taehyung siedział w swoim gabinecie, po raz enty przewracając papiery, które walały się po jego biurku. Odkąd Jungkook wybudził się ze śpiączki, jego biurko zaczęło być cięższe o kilka kilogramów, przez papiery, które musiał uzupełniać i podpisywać, ponieważ był jego lekarzem prowadzącym.
Do tego nie mógł pozbyć się z głowy słów swojego pacjenta, którymi ten obdarzał go za każdym razem, gdy przychodził.
''Teraz już wszystko jest dobrze, bo jesteś ze mną.''
''Nie wiesz ile czekałem, żeby w końcu zobaczyć ten uśmiech.''
''Jesteś piękniejszy, niż mogłem sobie wyobrazić.''
''Kocham Cię.''
Mężczyzna z cichym trzaskiem rzucił papierami na biurko, chowając zaraz twarz w swoje dłonie. Pracował w szpitalu już dobre pięć lat i jego pacjenci byli naprawdę przeróżni. Od takich, którzy bluzgali w jego stronę za każdym razem, gdy pojawiał się w ich sali, do takich, którzy traktowali go jak najlepszego w świecie przyjaciela i zwierzali mu się z rzeczy, które wcześniej nie ujrzały światła dziennego.
Jednak nie było dla niego nic gorszego niż fałszywa miłość.
Sam doświadczył jej zaledwie dwa lata temu, gdy jego była żona zdradziła go z jego własnym przyjacielem. Nigdy nie zapomni widoku, który odcisnął się na jego psychice i sercu do dnia dzisiejszego. Tamtego dnia poprzysiągł sobie, że nie zaufa już nikomu na tak zaawansowanym stopniu.
Żadnej kobiecie.
Ciche pukanie do drzwi wyrwało go z dziwnego transu, w który wprowadził swoje ciało i już zaraz podniósł do góry głowę, starając się jak najszybciej uporządkować w miarę papiery.
- Proszę!
Do gabinetu chwilę później weszła drobna bruneta, która uśmiechnęła się ciepło w jego stronę, zamykając za sobą drzwi po cichu.
- Pani Jeon, dzień dobry - Taehyung wstał od razu i ukłonił się delikatnie, czekając aż kobieta pierwsza zajmie miejsce po drugiej stronie biurka.
- Przepraszam, że nachodzę pana tak od samego rana.. Wiem, że ma pan teraz dużo roboty - spojrzała wymownym wzrokiem na wszystkie papiery i splątała nerwowo swoje trzęsące się dłonie.
Lekarz machnął tylko dłonią i spojrzał na kobietę z lekkim uśmiechem. Nie mógł przecież powiedzieć, że tak naprawdę jego życie waliło się już od kilku lat, a on każdego dnia w pracy musiał udawać, że wszystko jest w porządku.
Musiał być silny dla swoich pacjentów, ponieważ wtedy oni także nabierali sił.
- To nic. Coś się stało, pani Jeon? - Taehyung oparł swoje ręce w łokciach na biurko i splątał obie w dłonie pięść, przystawiając je pod swój podbródek.
- Nic szczególnego - pokręciła głową, bawiąc się nerwowo paskiem od swojej torebki. - Chciałam tylko zapytać czy z moim Jungkookiem jest już lepiej, ale wiem, że to za wcześnie..
Mężczyzna uśmiechnął się ponownie i zaczął szybko szukać kartki z wynikami morfologii, którą zrobili chłopakowi niedługo po przebudzeniu. Chwilę później złapał za plik spiętych dokumentów i odszukał ten poszukiwany, pokazując go kobiecie.
- Może nie rozumieć pani z tego zbyt dużo albo cokolwiek, ale jest dobrze - blondyn pokiwał powoli głową i zaczął pokazywać jej na kartce różne dane, omawiając dokładnie co oznaczają. - Ciśnienie jest poniżej normy, a nerki pracują nieco słabiej, ale wszystko jest na dobrej drodze.
Taehyung spojrzał na kobietę, która ocierała łzy szczęścia z policzków. Nie dziwił jej się ani trochę, ponieważ nie mógł nawet wyobrazić sobie szczęścia matki, której dziecko po tak okropnym wypadku i zapadnięciu w śpiączkę, w końcu się z niej wybudza. To musiało być coś cudownego.
- Dziękuję panu tak b-bardzo - brunetka zapłakała cicho i zaczęła zaraz szukać pospiesznie chusteczek w swojej torebce.
Mężczyzna wyprzedził ją i wyciągnął z pierwszej szuflady biurka całą paczkę, od razu podając ją kobiecie.
- Dziękuję - uśmiechnęła się krzywo i zaraz zaczęła ocierać spływające na nowo łzy, starając się by jej makijaż został jak najmniej uszkodzony.
- Zrobię wszystko co w mojej mocy, by pani syn doszedł do zdrowia.
Właśnie taki Taehyung miał zamiar.
Nawet jeśli droga, którą mieli przebyć razem była kręta, pełna jego kłamstw i oszustw, przysiągł, że to zrobi.
Wszystko zaczęło się od fałszywej miłości.
*
tak, Taehyung jest hetero;)
dedykuję drugą część tego opowiadania milkiepie, ponieważ bez niej ta część na pewno by nie powstała
kocham was!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro