Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3.

Harry's POV

Po powrocie z Miami razem z Lolą, Mason'em, i dziećmi Horan'ów pojechaliśmy wybierać choinkę, moja kochana żona osobiście dopilnowała żebym sprawdził jaka choinka zmieści się w naszym salonie. Więc oto jesteśmy w tym samym miejscu co rok temu i szukamy wyjątkowego drzewka, które zachwyci dzieciaki.

- Mason, która ci się podoba - zapytałem chłopca, który szedł trzymając mnie za rękę.

- Ta - wskazał bardziej szerokie niż wysokie drzewko.

- Jest bardzo ładna, ciekawe czy nie będzie za duża - powiedziała Lola i poszła do wołających ją Lily i Max'a.

W zeszłym roku to Louis był tym, który biegał za dzieciakami i szczerze powiedziawszy ledwo sobie z tym radził.

- Kate nie biegaj! - krzyknął Louis goniąc swoją najstarszą córkę z dwuletnim Masonem na rękach.

- Lou oddaj mi go, dla waszego wspólnego bezpieczeństwa - powiedziałem podchodząc do niego i zabrałem malucha w swoje objęcia. - El by cię zabiła gdyby coś mu się stało.

- Masz racje, przypilnuj go ja znajdę te dwie najstarsze bestie - warknął i poszedł szukać swojej córki i syna Horan'ów.

- Pomożemy wujkowi wybierać choinkę? - zapytałam chłopca na co on pokiwał głową i wtulił się w moją szyję.

- Harry do twarzy ci z dzieckiem - powiedział Niall gdy do niego podszedłem. - Wyglądasz słodko, byście się z moją siostrą postarali o takiego szkraba.

- Na razie to w głowie nam przygotowania do ślubu, nie myśleliśmy o dzieciach - powiedziałam zgodnie z prawdą, za pół roku mieliśmy stanąć przed ołtarzem i zgodnie stwierdziliśmy, że dopiero później wrócimy do tego tematu. - Poza tym mam dopiero 22 lata, a Lola 21, to jeszcze nie czas na dzieci, zwłaszcza teraz gdy mamy na głowie firmę moich rodziców.

- Ja w tym wieku byłem od dwóch lat żonaty i miałem prawie trzy letnie dziecko!

- No właśnie ty - powiedziałem przyglądając się drzewku, przed którym staliśmy. - Nie będzie za wysokia?

- Powinno być idealne - powiedział oglądając je ze wszystkich stron, nie chciałem się z nim kłócić chociaż wiedziałem, że mam racje. Niall jest uparty jak osioł i wychodzi z założenia, że zawsze ma racje, nauczyliśmy się z tym żyć i wbrew pozorom u niego nie jest to zła cecha, przez 3/4 czasu dzięki niemu mamy z czego się śmiać. - Bierzemy.

- Gdzie jest Liam? - zapytałem rozglądając się.

- Melanie chciała siku - powiedział i poszedł zapłacić za choinkę.

Po zapłaceniu mogliśmy zabrać choinkę do domu, jednak największym problemem okazało się być to jak ją zabierzemy.

- No jak to jak? Przywiążemy do dachu - powiedział Niall, a Louis mu przytaknął.

- Skoro jesteście tego pewni to chętnie zobaczę jak to robicie - powiedziałem rozbawiony i stanąłem koło Liam'a i dzieciaków.

Czynności wykonywane przez chłopaków były tak komiczne ze wiele razy parsknąłem śmiechem, Liam kilkakrotnie próbował wytłumaczyć chłopakom, że to nie jest dobry pomysł ale nie docierało to do nich.

- Tato, dlaczego oni przywiązują choinkę do samochodu? - zapytała córka Payne'a.

- Jakoś trzeba ją do domu zabrać.

- Ale ten pan co nam choinkę sprzedawał powiedział, że mogą nam ją do domu przywieźć - stwierdził Max przez co zacząłem się śmiać. Koniec końców skończyło się na tym, że choinka była o jakiś metr za duża, a samochód Lou był zarysowany w kilku miejscach.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: