Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Znak jeźdźców i dar od bogini miłości.

Byłam w jakimś kącie i miałam widok na całą arenę. W środku na podeście stał, nie kto inny jak Neerg. Mam już go po dziurki w nosie. Gadał jak zwykle ze swoim podwładnym Rubeusem. Z tej odległości nie było prawie nic słychać, ale za to dobrze widać. Wyłapywałam pojedyncze słowa jak: Pokarz..., Jeździec..., Smok..., Rytuał..., Zabicie..., wcześniejszego...( Zaraz, wcześniejszego? O co chodzi?!), znak jeźdźców... zaświecił, no i oczywiście: Taki panie.... Po czym Nasz kochany podwładny poszedł i wrócił z dwoma strażnikami, którzy ciągnęli za sobą klatkę. A w niewoli siedzi... Smok?! Jest cały czarny jak noc, oprócz połowy ogona, którą ma czerwoną. Jak na smoka jest strasznie mały. Ma około 3-5 metrów długości i jakieś 0,5- 1 metra wysokości. Jego rozpiętości skrzydeł nie mogłam zobaczyć, no bo siedział w klatce. Na czerwonej części ogona ma dziwny symbol, przypominający jego lecącego dookoła. (To pewnie był ten znak). Neerg zaczął się śmiać złowrogo, a smok spojrzał na mnie. Jego zielone oczy zaświeciły się, a ja się obudziłam.

Wstałam za szybko, bo od razu znów upadłam. Leżałam w swojej kajucie. Przy mnie siedzieli Percy i Nico, a Ann i Grover chodzili nerwowo przed łóżkiem. Mój brat jako pierwszy zauważył, że się obudziłam. Od razu podał mi szklankę z nektarem. Wszystkie oczy skierowały się na mnie, znowu. 

-Ile tak spałam?- Zapytałam pijąc łyk ze szklanki.

- Tylko dwie godziny.- odpowiedział mi Percy.

Przypomniało mi się, że parzyła mnie ręka, przed utratą przytomności. Spojrzałam na nią. Była zabandażowana. Pewnie Ann ją owinęła. Odstawiłam szklankę na biurko obok i zaczęłam odwijać bandaż, a to co zobaczyłam aż mnie zatkało. To był ten sam symbol co miał ten smok na ogonie.

-Znak jeźdźców. -Powiedziałam.

- Jaki znak?- zapytali ze zdziwieniem .

- Jeźdźców. Smoczych jeźdźców. Widziałam go na ogonie smoka we śnie. Neerg go uwięził. On też zabił pozostałych Jeźdźców oraz ich smoki. Nie wiem skąd, ale ja to wiem.

- Może to przez ten znak.- Powiedziała Ann podchodząc do mnie i przyglądając się symbolowi.- On może dał Ci wiedzę poprzednika. Dobra na razie to zostawmy. Powiesz nam dlaczego uciekłaś? 

-Bo nie chciałam was narażać na śmierć. Nie rozumiesz? Pierwszy raz trafiło mi się coś takiego. Mam prawdziwych przyjaciół i brata, którego nie chce stracić, tak jak Fionę. Przez to że jestem w jakiejś głupiej przepowiedni. 

- Fiona nie zginęła.- Wtrącił się w końcu Nico.- i my też nie zamierzamy. Przejdziemy przez to wszystko razem.

- Kochani jesteście. To jaki jest plan? No żeby uwolnić smoka, albo smoki i powstrzymać Neerg'a? -Powiedziałam z lekkim uśmieszkiem.

- Na razie to ty odpoczywasz, a my idziemy poćwiczyć.- Rozkazał Percy przykrywając mnie, aż po szyje kołdrą i kierując się w stronę drzwi.

-Ja jeszcze zostanę.- Powiedział Nico zamykając za nimi.

- Będziesz mnie pilnował, żebym znów nie uciekła?- Powiedziałam po chwili ciszy

- Strzał w dziesiątkę.- Odpowiedział śmiejąc się.- Myślałem, że Cię już nigdy nie zobaczę. Więc nie rób tak więcej.

-Ziemia do syna Hadesa. Zobaczył byś mnie, wzywając umarłych.

- Ale nie mógłbym zrobić tego.- Podszedł do mnie i mnie pocałował.- Będziesz moja dziewczyną?- Dodał szepcząc, odsuwając się lekko ode mnie, że stykaliśmy się nosami.

- Oczywiście, że tak.- Odpowiedziałam również szeptem stykając nasze wargi.

- Gratuluje gołąbeczki.- Powiedział jakiś piękny dziewczęcy głos za Nico. I to nie była Annabeth.

Odwróciliśmy się nagle w stronę kobiety. Od razu było widać, że to Afrodyta, bogini miłości. Wyglądała przepięknie. Jej nieskazitelna cera pasowała do czarnej burzy loków, które podkreślały niebieskie oczy i umalowane na krwisto usta. Miała na sobie czerwoną sukienkę ze złotymi zdobieniami, a do tego szpilki w takim samym kolorze. 

- Nie przeszkadzajcie sobie. Ja mogę poczekać.- dopowiedziała.

- Już za późno Afrodyto. Dlaczego tu przyszłaś?- zapytałam się bogini.

- Na początek chciałam się zapytać, dlaczego akurat on? Jest mnóstwo pięknych chłopaków, a ty zadajesz się z takim bladym, nieogarniętym, synem Hadesa.- zapytała z niesmakiem

-Ziemia do Afrodyty. Ja tu jestem.- Dał o sobie znać Nico.

- Jesteś boginią miłości. Domyśl się.

 - Dobra, nieważne. Wstawaj! Trzeba cię ogarnąć. Jako iż masz być zastępczynią mojego syna, to chociaż masz być trochę do niego podobna.- Okrzyczała mnie bogini.( Jak to brzmi?!)

- Zaraz...- Powiedziałam podnosząc się z łóżka.- Zastępczynią? Twojego syna? O co w tym wszystkim chodzi?!

- Dowiesz się w swoim czasie.- odpowiedziała po czym zwróciła się do Nico.- A ty synu Hadesa wyjdź. Zobaczysz się z nią jak skończymy rozmawiać.

- Jak sobie życzysz, o Pani.- skłonił się sarkastycznie i wyszedł z kajuty.

Czekałyśmy, aż łaskawie Nico dojdzie na tyle daleko, by nas nie słyszeć. 

- To o czym chciałaś ze mną mówić, Afrodyto?

- O niczym. Bogom nie można się wtrącać zbytnio w wasze misje. Ale to niestety muszę zrobić.- Powiedziała po czym pstryknęła palcami. 

Nagle mój strój się zmienił. Zamiast brązowej koszuli z podwiniętymi rękawami i jeansów miałam na sobie dziwny strój( Dosłownie). Podstawa kostiumu składa się z brązowych spodenek z długimi nogawkami i jednej koszulki z podwójnymi rękawami, bądź z dwóch, z długim i krótkim rękawem skórzanej tuniki oraz nakładanej na nią usztywnianej skórzanej zbroi. Po bokach nogawek znajdują się złożone skrzydła, podtrzymywane przez skórzane strzemiona, od których odchodzą obręcze służące do otwierania skrzydeł. Zauważyłam też znak jeźdźców na prawym ramieniu.

-Do prawego uda przymocowane masz metalowe uchwyty, w których spoczywa złożony miecz  o nazwie Piekło. Na prawą nogę założony jest gruby, ciepły but z przypiętymi nabojami zawierającymi gaz jednego ze smoków.Na prawym karwaszu znajduje się okrągły, regulowany kompas oraz zamykany notes z pustymi kartkami. Natomiast na lewym karwaszu zamocowany jest sztylet. -Powiedziała szybko Afrodyta.- Skrzydła kostiumu wykonane są ze zszytych ze sobą pasków skóry. Rozkłada się je, wkładając ręce w skórzane obręcze znajdujące się na łydkach i pociągając je. Dodatkowo, pomiędzy nogami znajduje się rozkładana błona, stabilizująca lot. Na plecach, w przerwie kostiumu między łopatkami, schowana jest płetwa zamocowana na metalowych prętach. Rozkłada się ją, naciskając przycisk na lewej piersi, zaś chowa, kręcąc nim.

- Czekaj bo nie nadążam. powiesz mi co to ogółem jest?- zapytałam.

- To twój strój do latania na smoku. Zrobiony kilkaset lat temu, przez pierwszego Jeźdźca. A i masz jeszcze hełm do kompletu.- powiedziała pstrykając palcami( znowu), a na moim nie ogarniętym łóżku pojawiła się ostatnia część kostiumu.- Idź pokaż się reszcie. Czekają w jadalni. 

- Czekaj! A jak będę chciała to zdjąć?

- Po prostu pomyśl o tym.  Tak jest też na odwrót. Ten kostium zawsze będzie na tobie, ale możesz na niego nakładać mgłę, aby wyglądać normalnie. Ale jak chcesz się wykąpać, albo pójść do toalety, albo do łóżka z...- Nie dokończyła.

-Afrodyto! Serio? Jak mam to z siebie zdjąć? i bez takich szczegółów.

- Jak założysz hełm, to z tyłu na szyi masz taki guzik. Jak go naciśniesz schowa się i zostanie tylko hełm, a ty będziesz w tym co miałaś wcześniej,m czyli to co miałaś przed założeniem kostiumu.

-nie mogłaś tak od razu? A nie mówisz coś o mgle...- nie dokończyłam bo zniknęła w świetle.

Super. Pierwszy dar od bogów, to kostium. No po prostu genialnie. No nic. Poszłam do jadali, niosąc hełm w ręku, gdzie na mnie czekali. Kiedy mnie zobaczyli mieli zdziwione miny. Stałam tak kilka minut, ponieważ czekałam aż się otrząsną z oszołomienia. 

- I jak wyglądam?- zapytałam w końcu.

- Nieziemsko, jak zawsze.- powiedział Nico.

- Skąd to masz?- Zapytała Ann nie zwracając uwagi na słowa Nico.

- Od Afrodyty.

- Była u Ciebie? Kiedy?- wymamrotał w końcu Percy.

- Przed chwilą. Nico wam nie powiedział?

- Nie. Dobra, nie ważne. Jak to masz ściągać?- Zapytał Grover gryząc kawałek puszki.

- A to proste. Założę hełm i wcisnę guzik z tyłu.- jak powiedziałam tak zrobiłam, a mój strój zmienił się w to co miałam, brązową koszulę, białą bluzkę i jeansy. A na głowi miałam sam hełm, który po chwili ściągnęłam.- ta dam!- Zaczęli bić brawa.- Dziękuję, dziękuję, nie musicie.- powiedziałam śmiejąc się, a oni po chwili dołączyli.- Kiedy wyruszamy?

- Za jakieś trzy godziny. Idź lepiej sprawdzić swój nowy strój.- rozkazał Percy.

- Nie muszę. Afrodyta mi wszystko wyjaśniła. a po za tym po drodze się trochę nim pobawiłam.  

I na tym rozmowa się zakończyła. W radiu ( Tak my mamy radio) zaczęła lecieć moja ulubiona piosenka mojego ulubionego zespołu. Big Time Rush & Jordin Sparks- Count in on You. 

Now I'm about to give you my heart

But remember this one thing
Yeah
I've never been in love before
So you gotta go Easy on meI heard love is dangerous
And once you fall you never get enough
But the thought of you leaving
Ain't so easy for me  

Piosenka umiliła mi obiad. Zauważyłam, że byłam strasznie głodna i jeden obiad mi nie wystarczy.

  One
Desert me
Two

Desert me
Three
Don't give up on me
What would I wanna do that?
 Four
Don't use me
Five

Take advantage of me
Make me sorry I ever counted on you
One, two, three, four to the five
Baby, I'm counting on you
One, two, three, four to the five
Baby, I'm counting on you

One, two, three, four to the five
Baby, I'm counting on you

One, two, three, four to the five
Baby, I'm counting on you
Understand I've been here before,
Thought
I found someone that I finally could adore...

Kiedy skończyłam już jeść poszłam do swojej kajuty. Jako, że nie miałam co robić, założyłam na siebie kostium i zobaczyłam co on potrafi. (Zaraz... on? Co to człowiek? Jodie skup się!). Najpierw wyciągnęłam sztylet z lewej ręki. Był zrobiony z niebiańskiego spiżu. Schowałam go i wyciągnęłam miecz, który miałam przymocowany do pasa. Wyglądał na początku jak sama rękojeść, oczywiście staroświecka. Kiedy nacisnęłam guzik wysunęło się z niego spiżowe ostrze, które po chwili zapłonęło w zielonym dymie. To chyba był gaz jednego ze smoków. Jak to powiedziała Afrodyta. To dlatego nazywa się Piekło. Schowałam miecz tam gdzie powinien być, czyli przypięłam do pasa po prawej stronie. Spojrzałam na kompas. Po kilkuset latach wciąż działa. Wow. Przyjrzałam się prawej nodze. Tak jak mówiła bogini, miałam tam kilka kulek z gazem.  Zauważyłam po lewej stronie pasa, że mam przymocowany ołówek, chyba. Jakiś kawałek drewna z zaostrzonym węglem w środku, to ołówek, nie? Dobra mniejsza z tym co to jest. Na prawej ręce był umieszczony notes. Czyli to jednak ołówek. Teraz nadszedł czas na sprawdzenie skrzydeł. ( Ale nie będę latać!). Zrobiłam tak jak mi kazano. Włożyłam ręce w obręcze na łydkach i pociągnęłam je. Błona automatycznie się rozwinęła. Stanęłam  przed lustrem. Wyglądałam trochę jak Erynia. Na samo wspomnienie o tym potworze, przeszły mnie ciarki. Złożyłam skrzydła i błonę po czym walnęłam się na łóżko, nie mają co ze sobą zrobić.

****************************************************************************************************

Ta dam! Mamy rozdział :D Afrodyto chciałaś być w jakimś rozdziale, więc Cię wcisnęłam :D Wiem, wiem połączyłam Percy'ego i Jak wytresować smoka, ale no przepraszam. Nie umiem napisać opowieści  nie łącząc czegoś ze sobą :D i jak obiecałam jest ponad 1500 słów :D I trochę długi wyszedł, ale to chyba nie szkodzi?  Głównie przez tą piosenkę :D 

Ps. Afrodyta się rozgadała :D

Pps. Jak chcecie to możecie zadawać pytania do bohaterów, a oni odpowiedzą :D Zmuszę ich do tego :D Piszcie pytania pod tym rozdziałem :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro